21 maja 2011

Chuck Norris, "Autobiografia"

 Omlet małojajeczny
Według Hillaire Belloca  autobiografie, podobnie jak omlety, dzielą się tylko na dwie kategorie: wspaniałe i nie do zniesienia. Niestety, książka Chucka Norrisa zalicza się do tej drugiej grupy. Omlet jest niedosmażony. Poza tym zabrakło w nim kilku istotnych składników i przypraw.

O tajemniczych okolicznościach, w jakich ta unikatowa publikacja trafiła w moje ręce, drobiazgowo pisałam tu i tu. Jeszcze raz dziękuję Wam za wsparcie psychiczne w dramatycznych chwilach. Pechowa przesyłka powędrowała do Olsztyna i mam nadzieję, że wstrząsany dreszczami wzruszenia pan Tomasz  już przegląda nowe nabytki.

Figiel losu okazał się jeszcze bardziej przewrotny niż sądziłam: czytając książkę o bohaterze setek dowcipów, nie uśmiechnęłam się ani razu. Mam tu na myśli uśmiech radosny, refleksyjny, szyderczy, głupawy, rozmarzony, etc. Absolutnie żaden nie zagościł na mojej twarzy. To była chyba najbardziej mdła, wyprana z uczuć i pozbawiona wyrazu autobiografia, jaką kiedykolwiek czytałam. Wymagało to pewnego wysiłku ze strony aktora i jego asystenta, bo koleje losu Chucka to gotowy scenariusz filmu akcji.

Historia życia Norrisa to kolejny wariant amerykańskiej opowieści "from rags to riches". Chuck wywodzi się z bardzo biednej rodziny. Jako dziecko mieszkał w przyczepie campingowej, zbierał puste butelki i złom. Nie miał zabawek - w roli żołnierzyków i kowbojów występowały spinacze do prania. Miał brutalnego ojca alkoholika, który młodszego syna nazwał Wieland na cześć ulubionej marki piwa, i wspaniałą matkę.

Zainteresowanie sztukami walki Norris zawdzięcza głównie koledze, który mu dokuczał w szkole. Znajomy dorosły wypowiedział słowa, które nie mają nic wspólnego z pedagogiką, lecz skierowały życie Chucka na nowe tory: "Synku, najwyższy czas, żebyś bił się z tym chłopcem"[1]. Tak rozpoczęła się błyskotliwa kariera Norrisa.

Nie da się ukryć, że Strażnik Teksasu ma dość rozbujałe ego. Stwierdza o sobie bez ogródek:
"Myślę, że Jezus w podobny sposób okazywał kontrolowaną siłę." [2]
"Moje spojrzenie sprawiło, że że osoba rzucająca mi wyzwanie wycofywała się."[3]
W "Autobiografii" Chuck dyskretnie sygnalizuje, że jego przyjaciele to elita (między innymi Bruce Lee, George W. Bush, Steve McQueen, etc).

Zaletą książki jest na pewno naturalność i bezpośredniość Norrisa. Niestety, czasami popada w ton mentorski:
"Istnieją trzy elementy niezbędne do odniesienia sukcesu: rozumowy, psychologiczny i fizyczny". [4]
"Nie możesz bez końca uciekać od swojego strachu. Musisz stawić mu czoło."[5]
Rzeczą niepojętą jest dla mnie to, że ten melancholijny, ambitny pan w kapeluszu stał się przedmiotem setek żartów o wymiarze międzynarodowym. Żałuję, że w żaden sposób nie komentuje tego w swojej "Autobiografii".

Kiedy Chuck Norris w zmysłowym półobrocie znikał w kopercie zaadresowanej do olsztyńskiego pana Tomasza, poczułam ulgę. Lektura jego "Autobiografii" nie była może teksańską masakrą piłą mechaniczną, ale polecam ją tylko zagorzałym miłośnikom gwiazdora.
_____________
[1] Chuck Norris, Autobiografia, Na przekór wszystkiemu, współpraca Ken Abraham, tłum. Krzysztof Tanewski, Agata Kulczyńska, Polski Instytut Wydawniczy Erica, 2006, s. 25.
[2] Tamże, s. 132.
[3] Tamże, s. 131.
[4] Tamże, s. 77.
[5] Tamże, s. 25.

Moja ocena: 2

97 komentarzy:

  1. Dla mnie autobiografie żyjących osób są dziwne. Przecież oni żyją, po co pisać o nich za życia?

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ Pisanyinaczej
    Po śmierci to oni za wiele tych autobiografii nie napiszą. :)
    Wydaje mi się, że sporo takich książek wspomnieniowych poza aspektem finansowym ma wymiar terapeutyczny: spisując koleje losu można nie tylko kreować swój wizerunek, ale i zrobić coś w rodzaju rachunku sumienia. O ile się je jeszcze posiada. :)
    W autobiografiach czasem to, co przemilczane, przemawia dobitniej niż słowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Lirael: ależ byłaś okrutna dla biedaka:) A żarty to się może zaczęły plenić właśnie po wydaniu autobiografii w związku z tym rozbuchanym ego aktora:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~zacofany.w.lekturze
    Okrutny to był raczej ten współpracownik, który pobrał opłatę za nic. Nie wymagam od Chucka, żeby pisał jak Dostojewski. W celu nadania literackich szlifów zatrudniono wszak asystenta.
    Trudno orzec, co było pierwsze - czy dowcipy, czy "Autobiografia". W każdym razie poziom jest zbliżony. :)
    Może to sam Norris wymyśla te kawały jako opał dla swego buzującego ego?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Lirael: Czak pewnie napisał skrzący się perłami humoru brudnopis, a asystent wyrżnął wszystkie dowcipy, twierdząc, że nie takiego bohatera pragną poznać tłumy fanów:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe.
    Nie wiem czy przeczytam tą autobiografie, ale to naprawdę niezwykle jak wiele schematów, niezgodnych z prawdą jesteśmy w stanie nałożyć na sławną osobę.
    Żarty dotyczące C.N. są natomiast rzeczywiście zjawiskiem obłędnym, związanym z bardzo wielkim ego aktora:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ zacofany.w.lekturze
    To jest wysoce prawdopodobne, że asystent te perły podstępnie wydłubał! :D
    W sumie nie zazdroszczę pomocnikowi. Mieć świadomość, że każdy błąd, każde niedopatrzenie może być ukarane bezlitosnym ciosem z półobrotu... On chyba tylko cichutko siedział i posłusznie wszystko spisywał. :)

    ~ biedronka
    W książce to ego zostało trochę przystrzyżone, niczym żywopłot, ale chwilami manifestuje się dość wyraźnie. :) Rzeczywiście, tak pewna siebie osoba wręcz prowokuje do żartów i uszczypliwości. Bardzo możliwe, że taka jest waśnie geneza tych licznych dowcipów.
    Biorąc pod uwagę nieciekawe dzieciństwo Chucka ta zarozumiałość może być rodzajem ochronnej maski.
    Książkę odradzam. Wydaje mi się, że lepiej przeczytać jego notkę biograficzną, co zajmie mniej czasu i będzie przyjemniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Lirael: wydłubał, a potem sprzedawał pojedynczo jako słynne dowcipy o Czaku:)

    OdpowiedzUsuń
  9. ~ zacofany.w.lekturze
    On mógł wydłubywać nie tylko z żądzy zysku, ale też z zawiści! :) To zdjęcie wyjaśnia wszystko: odprężony Chuck - otoczony rozentuzjazmowanymi fankami, spięty Ken - samotny i sfrustrowany:
    http://www.christianindex.org/733.article

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha, szalenie podoba mi się Twoja recenzja i cała ta historia jest przezabawna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ukrywam, że czekałam na recenzję biografii Chucka jak sęp ;) I także jestem zdania, że wszystkie dowcipy, które krążyły swego czasu po świecie wymyślał sam Norris dla podkarmiania swojego, być może w gruncie rzeczy malutkiego i skromniutkiego ego ;) I chyba to dobrze, że lekturka powędrowała sobie dalej, bo i tak nie miała szans stać się numerem jeden w Twojej biblioteczce ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę, że ta recenzja jest o wiele zabawniejsza od książki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. @Lirael: faktycznie, biedak taki wyobcowany. I żadna z tych fanek w mocno średnim wieku nawet się do niego nie uśmiechnie (chociaż jakby taka duża blondyna siedziała koło niego, więc może nadinterpretowujemy?):D

    OdpowiedzUsuń
  14. Także czekałam jak sęp ;-). I spodziewałam się raczej ubawu po pachy. Szkoda, że książka okazała się mdłą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~ Domi
    Bardzo Ci dziękuję! Mnie też ta historia z pomyloną przesyłką rozbawiła. :D Szkoda,że "Autobiografia" już nie wywołała żadnych żywszych uczuć.

    ~ Nemeni
    To super, że losy Chucka zaciekawiły Cię tak intensywnie jak mnie. :) Odniosłam wrażenie,że Strażnik Teksasu jest osobą, która dokładnie zna swoją wartość i tego samego konsekwentnie oczekuje od otoczenia. Szkoda, że w przypadku tych dowcipów ilość nie łączy się z jakością. Niektóre nie są szczególnie zabawne.
    Sądziłam, że są specjalnością polską, ale trafiłam na strony anglojęzyczne, więc mają zasięg globalny. :)
    Jak wspominałam, łez rozpaczy przy rozstaniu z "Autobiografią" u siebie nie odnotowałam. :)

    ~ niedopisanie
    Bardzo mi miło, że Ci się podobała. Książka jest między innymi o poważnych przemianach duchowych, więc nastrój frywolny nie przystoi. :)

    ~ zacofany.w.lekturze
    Mimo zaawansowanego wieku pań Chuck szczodrze opromienia je swoim olśniewającym uśmiechem. :P Tak się tylko zastanawiam, czy to przyjacielski uścisk dłoni, czy ta fanka wije się z bólu po zmiażdżeniu nadgarstka.
    Z blondyną faktycznie coś jest na rzeczy! Mnie nerwowo karteczkę, z pewnością z numerem telefonu. Ale niestety jej wzrok zdradza wszystko - lubieżnie podąża w stronę Chucka! :P

    OdpowiedzUsuń
  16. ~ Eireann
    Dzięki za zainteresowanie. :) Ja też zdecydowanie liczyłam na książkę zabawniejszą, a na pewno bardziej wyrazistą. Chuck ma świadomość, że jest ikoną, i wydaje mi się, że na siłę wszystko chciał do takiego wzorcowego obrazu dopasować. Efekt jest dość sztuczny.

    OdpowiedzUsuń
  17. @Lirael: sugerujesz, że asystent ma przekazać wzmiankowaną karteczkę pracodawcy? Czyli nie tylko zmasakrował i ukradł perły, to jeszcze stręczy mu fanki?? To zły człowiek, zły:P

    OdpowiedzUsuń
  18. ~ zacofany.w.lekturze
    Mam zgoła inną teorię. Pan Abraham nie występuje w roli kupidyna.
    Duża fanka za pośrednictwem Kena chce dotrzeć do serca Strażnika Teksasu. Mr A. jest tylko szczebelkiem w drodze do osiągnięcia celu. Per aspera ad astra! :)
    Trudno się dziwić, że Ken popadł w cynizm i powydłubywał te perły!

    OdpowiedzUsuń
  19. @Lirael: jakież głębokie bagno go otacza, tego naszego Czaka, biedak. Nic dziwnego, że humor mu może nie dopisywać:P

    OdpowiedzUsuń
  20. ~ zacofany.w.lekturze
    Na zdjęciu z tymi paniami na zmartwionego to on nie wygląda. :) Ale to może tylko gra pozorów.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Lirael: to świetny aktor, nie mógł zasmucać tych przemiłych pań, które go wielbią:P

    OdpowiedzUsuń
  22. ~ zacofany.w.lekturze
    Masz rację! Kiedy się bliżej przyjrzeć, widać, że on się niby tak rozkosznie uśmiecha, taki jest niby odważny, a tak naprawdę w jego oczach czai się bezdenny smutek, bojaźń i drżenie. :)
    Dla dobra rozentuzjazmowanych pań po raz kolejny przywdział żelazną maskę.

    OdpowiedzUsuń
  23. @Lirael: i za to go tak cenimy, za kunszt i miłość do zwykłych ludzi:)
    Jest niedziela siódma rano, spać!

    OdpowiedzUsuń
  24. W czasie lektury nie uśmiechnę się z pewnością, bo nie będę za tą książką biegać, ale tenże uśmiech pojawił się w związku z Twoją recenzją. Ciekawa jestem, ilu czytelników sięgnie po tę biografię? Czy opłacało się drukować? Jeśli krąg wielbicieli Czaka zamyka się, to ilu z nich jeszcze czyta? :)

    OdpowiedzUsuń
  25. ~ zacofany.w.lekturze
    Tak, jest niedziela, jest wcześnie, znowu zakłóciłam ciszę nocną, ale to nie ma znaczenia - przecież nieważne
    jaka epoka, jaki wiek, jaki rok
    jaki miesiąc, jaki dzień
    i jaka godzina
    kończy się a jaka zaczyna

    ...kiedy rozmawia się o Chucku Norrisie!
    Włóczędze, niespokojnym duchu
    z którym można tylko pójść na teksańskie wrzosowisko i zapomnieć wszystko!

    ~ ksiazkowiec
    Mój przykład świadczy o tym, że za tą książką nie trzeba biegać, ona sama wybiera sobie czytelników i niby przez pomyłkę do nich sama dociera. :) jestem żywą ilustracją. A z uśmiechu bardzo się cieszę i życzę, żeby pozostał do końca dnia!
    Trudno wyczuć, jaką popularnością cieszy się "Autobiografia". Przypuszczam, że sięgają po nią głównie wielbiciele Norrisa plus miłośnicy kawałów o nim. Być może są to osoby w ogóle stroniące od literatury, więc chwała Chuckowi za rozbudzanie czytelniczych pasji. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. @Lirael: tak coś od początku czułem, że chodzi o nieodparty urok i "animal magnetism" gwiazdora. Tylko wrzosowisko trzeba zastąpić teksańskimi ostępami leśnymi:))

    OdpowiedzUsuń
  27. ~ zacofany.w.lekturze
    Szczerze mówiąc to on jest hiperaktywny i do takich spacerów po wrzosowiskach niekoniecznie się nadaje. Mógłby tam walczyć tylko z nudą i komarami, a to dla niego za mało. Człowiek by się nie obejrzał, a potajemnie "w dali zniknąłby cicho". :)

    OdpowiedzUsuń
  28. @Lirael: należy roztoczyć "czary swe wszystkie" w takim stężeniu, żeby Czaka otumanić i ogłuszyć na wszystko poza własną osobą. Wtedy nawet napad Indian go nie oderwie od czułego tetateta:)

    OdpowiedzUsuń
  29. ~ zacofany.w.lekturze
    On u Indian ma znajomości, posiada w bliskiej rodzinie przedstawicieli plemienia Cherokee. Ziomala nie ruszą.
    Biorąc pod uwagę stężenie jego narcyzmu, roztaczanie czegokolwiek, nawet kokieteryjne sypanie mu w oczy naskórkowych roztoczy, jest zbędnym, skazanym na niepowodzenie wysiłkiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. To on napisał książkę?! xDD ożeż, aż muszę kiedyś przyjrzeć się temu bliżej xDD Haha
    Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  31. I doczekaliśmy się :) Wszyscy, którzy śledzili losy tajemniczej przesyłki odetchnęli z ulgą po recenzji autobiografii, bowiem nerwowo już nie muszą przeszukiwać allegro, antykwariatów, gdyż świadomość, że książka to gniot, zwalnia wszystkich od obowiązku jej zakupu :) A swoją drogą, ale byłaby to niespodzianka, gdyby książka okazała się rewelacyjna ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. ~ owarinaiyume
    "Napisał" to może trochę za dużo powiedziane, ale wydał na pewno. :) Mnie natomiast wydała się totalną stratą czasu. :)
    Przyglądanie się można sobie darować. Jest tyle piękniejszych wiosennych widoków do podziwiania. :D

    ~ the_book
    Ku rozpaczy wydawnictwa, hitu raczej nie będzie. :)
    Zakup uważam za wręcz niewskazany. Lepiej sobie niezobowiązująco poczytać żarciki lub życiorys gwiazdora w internecie.
    Też pomyślałam, że byłoby ciekawie, gdyby "Autobiografia" okazała się piękną, wzruszającą książką, napisaną przecudnym stylem. To byłaby niezła niespodzianka! :D Niestety, miłych rozczarowań nie dostarczyła. Podkreślam też, że nie powycinałam barwnych fotosów Chucka, które stanowią ozdobę wspomnień. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. @Lirael: masz stanowczo zbyt refleksyjne podejście. Tamta blondyna z karteczką na pewno nie deliberuje, czy roztaczanie czegokolwiek ma sens, tylko działa:) Na moje oko ma niejaką przewagę masy nad Czakiem, więc pewnie uda jej się skutecznie przykuć Czaka do wrzosowiska:)

    OdpowiedzUsuń
  34. ~ zacofany.w.lekturze
    Masz rację. Ta pani wygląda na zdeterminowaną. Biedny Ken nie wierzy, że los ma dla niego w zanadrzu jakąś Barbie. Przełyka łzy upokorzenia i nuci bez przekonania "Z nim będziesz szczęśliwsza". :)

    OdpowiedzUsuń
  35. @Lirael: on nie wygląda na takiego, co przełyka łzy, na pewno knuje coś podłego:P

    OdpowiedzUsuń
  36. ~ zacofany.w.lekturze
    Może rozważa, kogo by uszczęśliwić kolejną autobiografią na cztery ręce? On się chyba w tym specjalizuje: http://us.penguingroup.com/nf/Author/AuthorPage/0,,0_1000060654,00.html

    OdpowiedzUsuń
  37. @Lirael: Drug-running, catastrophic death, AIDS, cancer, spousal abuse, imprisonment, and child abandonment . . . are just a few of the tough topics about which Ken Abraham has co-written books in recent years. Szkoda że nie zaczerpnął z krynicy doświadczenia i nie ubarwiła jakoś Czakowi tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
  38. ~ zacofany.w.lekturze
    Trudno się dziwić, że pod brzemieniem takich tematów Ken jest wycofany i melancholijny. Może złośliwie Chuckowi nie ubarwił? Może ta blondyna była przysłowiową kroplą w kielichu goryczy?

    OdpowiedzUsuń
  39. @Lirael: no ale przecież blondyna pojawiła się już PO napisaniu książki:) Myślę, że to musiała być jakaś blondyna dużo wcześniej. Może chodzili razem do szkoły i się kłócili o jakąś koleżankę?:) Zemsta po latach:D

    OdpowiedzUsuń
  40. ~ zacofany.w.lekturze
    Może ta blondyna pojawia się i znika, niczym refren w historii ich życia? W każdym razie odniosłam wrażenie, że tam musiały być jakieś resentymenty, skoro Ken przyłożył rękę do tej kiepskiej "Autobiografii".

    OdpowiedzUsuń
  41. @Lirael: Ken przyłożył rękę, bo po robocie wystawił fakturę:) A że z powodu blondyny dokonał sabotażu na tekście to insza inszość:) Może uznał, że blondyna nie zwiąże się z tak mdłym gwiazdorem, jakiego odmalowuje autobiografia?

    OdpowiedzUsuń
  42. ~ zacofany.w.lekturze
    Wydaje mi się, że on może sobie pozwolić na takie wypadki przy pracy, bo kolejka oczekujących na autobiografię made by Ken jest długa. Może nawet wprowadził numerki i rejestrację. Bez względu na motywy podstępnej zemsty na poczciwym Chucku, była skuteczna.

    OdpowiedzUsuń
  43. zacofany.w.lekturze23 maja 2011 23:41

    @Lirael: to może dopuśćmy wreszcie myśl, że Czak jest smętny i wyprany z poczucia humoru? Ma rozdęte ego i lubi wstawiać głodne kawałki? Ken zaś wstawił mu tylko przecinki we właściwe miejsca:P

    OdpowiedzUsuń
  44. ~ zacofany.w.lekturze
    ...A może oni wspólnie się wstawiali zamiast przecinków, pracując nad tą autobiografią i nostalgicznie nucąc "To All The Girls We Loved Before", stąd dość marne efekty? :)
    Niestety, mam przeczucie, że Twój lapidarny portret psychologiczny Chucka jest do bólu prawdziwy!

    OdpowiedzUsuń
  45. @Lirael: skoro się wstawiali przy pisaniu, to chyba byli jedynymi osobami, którym ta książka dała nieco radości:)

    OdpowiedzUsuń
  46. ~ zacofany.w.lekturze
    Blondyna też skorzystała z sytuacji i numer telefonu sprytnie podrzuciła! :)

    OdpowiedzUsuń
  47. @Lirael: ciekawe jak się wątek blondyny rozwinął...:D

    OdpowiedzUsuń
  48. ~ zacofany.w.lekturze
    Jeden z bestsellerów Abrahama ma tytuł "I WAS WRONG", więc happy endu bym raczej nie oczekiwała. :)

    OdpowiedzUsuń
  49. @Lirael: w takim razie biedna blondyna:((

    OdpowiedzUsuń
  50. ~ zacofany.w.lekturze
    Teraz na pewno błąka się samotnie po wrzosowiskach, na przemian szlochając i zanosząc się obłąkańczym, konwulsyjnym śmiechem. :(

    OdpowiedzUsuń
  51. @Lirael: nie za dużo sióstr Bronte czytałaś?:P
    Ona nie wyglądała na taką, pewnie już się pocieszyła z jakimś przystojniakiem poznanym w barze dla kierowców TIRów:)

    OdpowiedzUsuń
  52. ~ zacofany.w.lekturze
    Czy za dużo, nie wiem, ale na pewno z przejęciem i zachwytem. Uwielbiam ich książki!
    Jest iskierka nadziei. Może blondyna wcale nie stoczyła się na dno. Tytuł najnowszej książki Kena(luty 2011) brzmi -uwaga!-"Why Not You, Why Not Now". Może było mu tak wszystko jedno, że zdradziecką blondynę przyhołubił. :D

    OdpowiedzUsuń
  53. @Lirael: no to niech im się wiedzie, blondynie i Kenowi:)

    OdpowiedzUsuń
  54. ~ zacofany.w.lekturze
    Na pohybel Chuckowi!:)

    OdpowiedzUsuń
  55. @Lirael: jak im się urodzą blond aniołki, to Czak zostanie chrzestnym i niech żałuje, bo mogły być jego te aniołki:D

    OdpowiedzUsuń
  56. ~ zacofany.w.lekturze
    ...a potem Ken napisze w końcu swoją własną autobiografię. :) Bo pisanie autobiografii za innych ludzi tak naprawdę uwłacza jego godności. :)

    OdpowiedzUsuń
  57. @Lirael: i już się na tę okoliczność cieszymy, zapewne będzie tam rozdział "Odrzuty z poprzednich książek" i może opublikuje tam wycięte z książki Czaka perły humoru i różne detaliki z życia innych gwiazd, które wypadły przy ostatecznym montażu:)

    OdpowiedzUsuń
  58. ~ zacofany.w.lekturze
    ...albo takie, które zawistnie usunął i teraz w ramach ekspiacji dopiero opublikuje. :) I zręcznie rozpowszechni serię dowcipów o sobie w ramach promocji dzieła. :) To będzie kolejny bestseller.

    OdpowiedzUsuń
  59. @LIrael: no w każdym razie szykuje się kolejny bestseller:) Może i tym razem jakiś miły pan T. podeśle Ci go omyłkowo i będzie nowa recenzja:D

    OdpowiedzUsuń
  60. ~ zacofany.w.lekturze
    Przypuszczam, że tak cudownie los uśmiecha się tylko raz w życiu. :) A pan T., niczym saper, myli się tylko raz. :)

    OdpowiedzUsuń
  61. @Lirael: nie będzie ten pan T., to będzie inny:) Świat jest pełen możliwości:D

    OdpowiedzUsuń
  62. ~ zacofany.w.lekturze
    Nie dworujmy sobie z pana T., bo nie wiadomo, czy biedaczyna w ogóle jeszcze żyje. Ten Olsztyniak podobno był naprawdę rozeźlony.

    OdpowiedzUsuń
  63. @Lirael: ja sobie nie dworuję. TEN pan T. na pewno już ma wykrzyknik przy adresie Twoim, a pięć wykrzykników przy panu T. z Olsztyna. Już mu się nic nie pomyli. Ale przecież prędzej czy później kupisz coś u innego pana T. i może znów los obdarzy Cię paczką niespodzianką:)

    OdpowiedzUsuń
  64. ~ zacofany.w.lekturze
    Biorąc pod uwagę masowość moich zakupów w tym tygodniu (J.I.K.! - nie mylić z yuck! :)), to jest duże prawdopodobieństwo, że tej niespodzianki w ogóle nie zauważę. :) Chyba, że będzie mieć tak bulwersującą zawartość jak poprzednia.

    OdpowiedzUsuń
  65. @Lirael: no to teraz musisz urządzić tradycyjny stosik:) Z psami w tle, koniecznie. Z psami chyba nikt stosików nie ma:D

    OdpowiedzUsuń
  66. ~ zacofany.w.lekturze
    Stosik urządzę niedługo, bo obiecałam Ani i Izie pochwalić się dziwną kolekcją KIK-u, którą kilka tygodni temu nabyłam za grosze. Co/kto będzie w tle, jeszcze nie zostało ustalone. :D

    OdpowiedzUsuń
  67. @Lirael: o, KIK-u to i ja ciekaw jestem, chociaż moim zdaniem to okrutnie nierówna seria:)
    A w tle ustaw rodzinę i sąsiadów, jeśli oczywiście się zmieszczą obok wielkiego stosu:D

    OdpowiedzUsuń
  68. ~ zacofany.w.lekturze
    Powybierałam sobie na podstawie opisów, nie wzięłam wszystkiego. Stos nie jest aż tak wielki. Dzięki za pomysł z ciekawym tłem, właśnie rozważam kogo by tam ustawić. Może wproszę się do tej sąsiadki od 10,05 kotów i 0,5 psa. Gwarantowana ciekawa sceneria do zdjęć, choć książki mogłyby zostać potraktowane jako atrakcyjne drapaki. :)

    OdpowiedzUsuń
  69. @Lirael: problem z tą serią leży w tym, moim zdaniem, że opisy na okładkach są zwykle dużo ciekawsze niż same książki:) Przejechałem się parę razy boleśnie:P
    Co do zdjęcia, zawsze możesz się posunąć do fotomontażu:D

    OdpowiedzUsuń
  70. ~ zacofany.w.lekturze
    Ich okładkowe opisy brzmią nieźle, to prawda. W przeciwieństwie do niektórych dzisiejszych, które działają odstręczająco.
    Dzięki Tobie wiem też o tym, że były procentowe kontyngenty z państw zaprzyjaźnionych, bez względu na jakość tych pozycji.
    Szczególnie gorzkich rozczarowań z KIKiem nie przeżyłam, mam bardzo pozytywne skojarzenia, bo w tej właśnie serii wydane były jedne z najważniejszych książek, jakie czytałam, typu "Lot nad kukułczym gniazdem" czy "Mag", więc mam wielki sentyment.
    Fotomontaż to rewelacyjna sugestia! Wkomponuję stos w widoczek z Toskanii lub Goa. Rozważam też stosik wyłaniający się nieśmiało z islandzkiego wulkanu. :)

    OdpowiedzUsuń
  71. @Lirael: Wszyscy (no prawie:)) czytaliśmy "Lot", "Rok 1984" czy "Paragraf 22" wydany w tej serii. Też ją lubię, acz wybiórczo, sama obecność w tej serii niekoniecznie gwarantuje literackie ekstazy:D
    Z wulkanem bym nie ryzykował, książki Ci się przykurzą:) Ale stos rozsypany malowniczo na plaży pod palmami może mieć powodzenie:)

    OdpowiedzUsuń
  72. ~ zacofany.w.lekturze
    Zachodzę w głowę, jak oni wtedy nawiązywali kontakt z pisarzami z miejsc tak egzotycznych,jak np. Nigeria! Widocznie rozbijali się po jakichś międzynarodowych targach książki po całym świecie.
    Skoro to będzie fotomontaż, to mogę nawet ten stos rzucić niedbale obok Neila Armstronga na księżycu, a i tak mi się nie przykurzy. :)

    OdpowiedzUsuń
  73. @Lirael: tia, bywali na lipskich i moskiewskich. Ja bym sprawdził, czy te arcydzieła nigeryjskie to np. nie z rosyjskiego albo angielskiego tłumaczone, zapewne bez zapłacenia tantiem autorowi:P
    Co tam Armstrong, koło Czaka wklej:DD

    OdpowiedzUsuń
  74. ~ zacofany.w.lekturze
    Może Nigeria też była objęta przyjaznym braterstwem?
    Na teksańskiej prerii stos zniknie w wysokiej trawie, a zresztą na widok tylu książek Chuck może salwować się ucieczką. :)

    OdpowiedzUsuń
  75. @Lirael: przypuszczalnie Nigeria należała do krajów, których postępową literaturę należało promować:)
    A o Czaka się nie bój, weźmie stos na klatę:D

    OdpowiedzUsuń
  76. ~ zacofany.w.lekturze
    Ciekawe, czy istniało Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Nigeryjskiej. :)
    W czasie intensywnej lektury "Autobiografii" nie znalazłam ani słowa o literackich pasjach Chucka. Widok tylu książek może go onieśmielać. Może je ewentualnie wykorzystać do trenowania ciosów karate zamiast cegieł. :)

    OdpowiedzUsuń
  77. @Lirael: Towarzystwo istnieje, chociaż strona ciut przykurzona:P http://tppn.w.interia.pl/index.html

    OdpowiedzUsuń
  78. ~ zacofany.w.lekturze
    Ale niespodzianka!:D Wysłuchałam sobie nawet hymnu Nigerii! Zaczyna się podobnie jak "W stepie szerokim..."

    OdpowiedzUsuń
  79. @Lirael: pewnie w tej Nigerii są jakieś stepy, więc motyw muzyczny jak najbardziej pasuje:)
    Miło mi, że dostarczyłem Ci rozrywki w ten sobotni dzień:D

    OdpowiedzUsuń
  80. ~ zacofany.w.lekturze
    Szkoda, że nie wiem kompletnie nic o o rozwoju technologicznym we współczesnej Nigerii. Mogłabym wziąć udział w fascynującej sondzie. :(

    OdpowiedzUsuń
  81. @Lirael: zawsze możesz strzelać, może jest coś fajnego do wygrania:)

    OdpowiedzUsuń
  82. ~ zacofany.w.lekturze
    Jest jeszcze jedna sonda: Jaka jest twoja opinia o rozwoju stosunków Polsko-Nigeryjskich oraz przyjaznych kontaktów między narodami Polski i Nigerii?
    Zagłosowałam w obydwu. Bez pobudek materialistycznych, tylko dla podtrzymania przyjaźni polsko-nigeryjskiej!

    OdpowiedzUsuń
  83. @Lirael: też zagłosowałem, ale nie chce mi pokazać wyników:( Może są niekorzystne dla Nigerii:D

    OdpowiedzUsuń
  84. ~ zacofany.w.lekturze
    Mnie też wyniki się nie nie wyświetlają. :(
    Mam nadzieję, że jutro rano nie zostaniemy aresztowani za szpiegostwo na rzecz Federalnej Republiki Nigerii!

    OdpowiedzUsuń
  85. @Lirael: równie dobrze jacyś nigeryjscy nindża mogą nam w nocy otworzyć tętniczki za naśmiewanie się z poziomu rozwoju technologicznego ich ojczyzny:D

    OdpowiedzUsuń
  86. ~ zacofany.w.lekturze
    U nas jak na razie spokój, ale ja raczej pozytywne odpowiedzi wybierałam w tych sondach. :D Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca - u nas od rana leje, a Ci nindża może nie mają ortalionów i parasolików. :D

    OdpowiedzUsuń
  87. @Lirael: do mnie też żadne komando świtem nie zapukało, chociaż dla odmiany tutaj słonecznie, acz z czarną chmurą na horyzoncie:)

    OdpowiedzUsuń
  88. ~ zacofany.w.lekturze
    U nas nadal spokój, ale profilaktycznie zachowujemy wzmożoną czujność.
    Jestem w szoku. Właśnie dowiedziałam się z Wikipedii, że "Nigeria jest trzecim największym producentem filmów fabularnych na świecie zaraz po Indiach i USA". Jak to możliwe, że jeszcze nie widziałam żadnego filmu nigeryjskiego!

    OdpowiedzUsuń
  89. @Lirael: nie widziałaś zapewne z tego samego powodu, dla którego nie widziałaś żadnego z licznych filmów o Korei:) Bo się nie nadają do oglądania?:P

    OdpowiedzUsuń
  90. ~ zacofany.w.lekturze
    Cóż, skoro tam powstaje do 500 filmów rocznie, to rzeczywiście najwyższej jakości bym się nie spodziewała.

    OdpowiedzUsuń
  91. @Lirael: ale może w tym wypadku ilość idzie w parze z jakością i tylko spisek hollywoodzko-bollywoodzki nie pozwala masom zapoznać się z Dziełami:D

    OdpowiedzUsuń
  92. ~ zacofany.w.lekturze
    U nas, odpukać, wciąż cisza! Chyba uratowało nas to, że faktycznie ta strona jest silnie zmurszała: jako wiadomość z ostatniej chwili podają wizytę w Polsce prezydenta i głównodowodzącego nigeryjskich sił zbrojnych, która miała miejsce 8 i 9 marca 2001. Webmaster chyba do chwili obecnej nie doszedł do siebie po tym doniosłym wydarzeniu!
    Sugerowany spisek kinematograficzny jest jak najbardziej prawdopodobny! Przeczytałam sobie kilka notek o tych filmach. Dominują wątki kanibalistyczne. :[

    OdpowiedzUsuń
  93. @Lirael: donoszę, że noc przeszła bez alarmów:) Możemy chyba odetchnąć.
    Z filmami to musi być spisek, przecież wątki kanibalistyczne zrobiłyby furorę:D

    OdpowiedzUsuń
  94. ~ zacofany.w.lekturze
    Wyczytałam, że są też filmy moralnego niepokoju.
    Kolekcjaa nollywoodzkich trailerów: http://www.nollywood.com/videos
    Trudno się dziwić, że TPP-N zawiesiło działalność - członkowie na pewno spędzają noce i dnie oglądając te kinematograficzne perełki! :D

    OdpowiedzUsuń
  95. @Lirael: nie każ mi nic oglądać, bo zatonę bez reszty:) Ciekawe, czy produkują też kanibalistyczne seriale?:P

    OdpowiedzUsuń
  96. ~ zacofany.w.lekturze
    Ciekawe musi być menu na popremierowych bankietach! :[

    OdpowiedzUsuń