Ciekawostka dla uzależnionych od literatury miłośników perfum. Oto nowość Karla Lagerfelda: Paper Passion, która ma być sprzedawana w książce w twardej okładce. Niestety w książce wydrążonej. :(
Projektant jest wielkim admiratorem literatury. Niedawno w czasie internetowej przechadzki plażowej podziwialiśmy jego bibliotekę, która liczy trzysta tysięcy pozycji.
Trochę zdziwiło mnie to, że woń Paper Passion ma być nie tylko papierowa, ale również "tłustawa".
To miłe, że zapach starych książek aż tak przyciąga.
Inne perfumy przeznaczone dla książkoholików to na przykład Demeter Paperback, Zadig & Voltaire Tome 1, In the Library CB I Hate oraz Penhaligon's Hammam Bouquet.
Sądzę, że większość fanów literatury po przeliczeniu ceny tych ekstrawaganckich aromatów na książki, zdecydowanie wybierze zakupy w księgarni, by w czasie lektury radośnie, a w dodatku bezpłatnie napawać się zapachem czytanego tomu. :)
Karl Lagerfeld na tle swojego księgozbioru
*
Z cyklu Urządzamy wnętrza dla miłośników literatury zajmowaliśmy się już salonami, bibliotekami i sypialniami. Dziś nadeszła pora na... łazienkę. :)
I wariant dla czytelników luksusowych:
*
Jeśli planujecie spędzić popołudnie z książką Jane Austen, tutaj znajdziecie specjalnie przygotowany na taką okoliczność zestaw utworów muzycznych, który ma uczynić lekturę jej książek jeszcze przyjemniejszą.
Ciekawy pomysł, choć dla mnie te fragmenty są trochę za krótkie. Miło byłoby stworzyć muzyczne patchworki pasujące do różnych autorów, choć jestem przekonana, że każdy czytelnik zaproponowałby coś innego. :) Ja zresztą wolę czytać w ciszy. A Wy?
*
Na zakończenie coś dla miłośników list. Tutaj zapoznacie się z zestawieniem 73 sposobów udoskonalenia stylu. Proszę, zwróćcie uwagę na punkt pierwszy. ;)
*
Dziękuję za kolejną wspólną niespieszną przechadzkę. Wiem, pogoda nie jest najlepsza, ale nam przecież deszcze niestraszne. :)
Ja chętnie zamieszkam z taką ilością ksiażek
OdpowiedzUsuń~ pisanyinaczej
OdpowiedzUsuńMyślę, że przy takich ilościach mogą pojawić się drobne kłopoty lokalowe, ale sądzę, że akurat Lagerfeld ich nie ma. :)
Ta środkowa łazienka - genialna, choć wersja luksusowa też kusi:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
~ kasandra_85
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ta środkowa wanna jest chyba niezbyt wodoodporna. :)
Środkowa wanna wygląda jak zrobiona z XX-wiecznej kolekcji Gazety Wyborczej:P
OdpowiedzUsuńO, faktycznie - środkowa wanna to kolekcja "GW" :) Ja jestem tą szczęściara i mogę czytać wszędzie :) A co do zapachu papieru, to ja też jednak wolę wydać moje skromne fundusze na książki :)
OdpowiedzUsuńA te nasze przechadzki to nie były piątkowe? Nie, żebym narzekała - było mi, jak zawsze, bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńMnie się też tak wydaje. Najwyraźniej seria zrobiła karierę międzynarodową, bo znalazłam to zdjęcie na którymś blogu anglojęzycznym. Mam nadzieję, że ta wanna nie jest alegorią wodolejstwa.:)
~ the_book
Przypuszczam, że tę serię wykorzystano na zdjęciu bardziej ze względu na walory wizualne okładek niż to, co pomiędzy nimi. :) W stu procentach zgadzam się z Tobą w kwestii zapachu, ale bardzo chciałabym kiedyś powąchać któreś z tych bibliotecznych perfum. :) Zazdroszczę umiejętności czytania w różnych okolicznościach, ja się łatwo rozpraszam.
~ viv
W przeciwieństwie do takich na przykład obiadów czwartkowych tu nie obowiązuje konkretny dzień tygodnia ani też żadne cykliczne terminy. Rządzi spontaniczność. :) A mnie jak zwykle miło bardzo Cię gościć.
Coś mi się zakodował piątek - jak widać, niesłusznie :) Niech żyje spontaniczność! :)
OdpowiedzUsuń~ viv
OdpowiedzUsuńMoja mama często powtarza, że "w piątek zły początek", więc może należałoby akurat tego dnia na spacery po plaży unikać. :)
A mi się strasznie podoba książka z motylkami :) taka ilość książek - praiwe jak w raju! :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń~Lina
OdpowiedzUsuńMnie też motylkowe zdjęcie zachwyciło. :) W dodatku kojarzy mi się z jedną z ulubionych scen z filmu "Bright Star". A od nadmiaru książek nigdy głowa nie boli! :D Ja również serdecznie Cię pozdrawiam.
Zapach książkowych perfum jest mi obcy, ale jakoś nie przekonuje mnie do końca ;) Zapach książek uwielbiam wąchąć z okładek, ze stron, ale wolę jednak, żeby mnie spowijał jakiś świeższy, bardziej kobiecy aromat ;)
OdpowiedzUsuń~ Lilithin
OdpowiedzUsuńJa też raczej nie przewiduję nabycia i stosowania, ale chciałabym kiedyś powąchać, bo trudno mi sobie wyobrazić takie perfumy.:) Szczególnie niepokoi mnie ta tłustość zapachu. :) Zgadzam się z Tobą, zapach papieru i farby drukarskiej jest wspaniały.
a ja weszlam z kolezanka na obiad na kazimierzu tylko dlatego, ze w lokalu znajdowala sie rozlegla pólka z ksiazkami. wybór okazal sie trafny, bo prócz ksiazek (i jedzenia) ofiarowano tam jeszcze trening tanga. najpierw przyszly jakies spagetki i zaczely uskuteczniac balety, a potem wpadlo pare par, odzialo sie w buty do tanca i zaczelo wygibasy na parkiecie. wszystko to omineloby mnie gdyby nie hunch na widok ksiazek - a w ich gronie balzaka!
OdpowiedzUsuń~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńTo musi być sympatyczne miejsce! Te książki czyta się na miejscu, czy można je kupić? A do tego wszystkiego tango i Monsieur Balzac! :) Na krakowskim Kazimierzu można spodziewać się wszystkiego. :)