Pełnia życia pani Spark
Książka "Curriculum Vitae" być może nigdy nie powstałaby, gdyby nie irytacja autorki wywołana kłamliwymi opowieściami biograficznymi na jej temat. Muriel Spark postanowiła przedstawić swoją wersję wydarzeń.
"Curriculum Vitae" to autobiografia obejmująca losy pisarki od urodzenia do ukończenia trzydziestu dziewięciu lat. Książka została napisana w Toskanii, gdzie Spark spędziła ostatnie lata życia. W chwili publikacji autorka miała siedemdziesiąt cztery lata.
Z największym zainteresowaniem przeczytałam część poświęconą dzieciństwu i wczesnej młodości. Nie tylko ze względu na zainteresowanie "Pełnią życia panny Brodie", ale też dlatego, że jest moim zdaniem najlepsza i najbardziej szczera.
Powieściowa szkoła imienia Marcji Blaine to naprawdę istniejąca do dziś
James Gillespie's High School. Spark spędziła w niej dwanaście lat życia, które wspominała z przyjemnością i nostalgią, uznając za kamień węgielny swojej literackiej kariery.
Prototypem Miss Brodie była panna Christina Kay, która uczyła Muriel w młodszych klasach. Bardzo przypomina powieściową mentorkę, ale wydaje się znacznie sympatyczniejsza. Jej sposób przekazywania wiedzy przesycony był dramatem i poezją. Spark wspomina jej płonące oczy i entuzjazm, który okazał się bardzo zaraźliwy. Autorka podkreśla, że Miss Kay znacznie przewyższała swój literacki odpowiednik. Stanowczo przywołałaby do porządku Miss Brodie.[1] Przyjaciółka Muriel żartobliwie określa stopień podobieństwa prototypu i powieściowej bohaterki na 75%.[2]
We wspomnieniach dotyczących Miss Kay znajdziemy wiele znajomych motywów. Admiratorka malarstwa włoskiego i faszystów Mussoliniego, wspominająca ukochanego z odległej przeszłości. Prawdziwa była też pogadanka na temat pochodzenia wyrazu "edukować", tak samo jak opowieści o wyprawie do Egiptu i dopasowanej do karnacji sukni w maki, zamiłowanie do poezji, powiedzonko creme de la creme, skłonność do intryg (Frances i Muriel miały nie mówić innym dziewczynkom, że nauczycielka zabierała je do kina, teatru i na koncerty).
Zaskoczyło mnie to, że Miss Kay była panią pięćdziesięcioletnią, niezbyt atrakcyjną, o sumiastym wąsiku. Wyobrażałam ją sobie jako kobietę znacznie młodszą, bardziej urodziwą. Podobnie jak Miss Brodie była panną, co wówczas nikogo nie dziwiło - wielu mężczyzn zginęło w czasie I wojny światowej. Uczennice zapamiętały ją jako osobę bardzo religijną, Nie było mowy o romansie platonicznym ani erotycznych podbojach. Nic nie wiadomo o początkach jej życia. Dowiadujemy się, że ojciec zmarł wcześnie i musiała opiekować się owdowiałą matką.
Miss Kay wspominana jest z sympatią i nostalgią, nie ma mowy o zaciskaniu palców na kratach. Ostatni raz Muriel widziała ją tuż przed wyjazdem do Afryki, więc opisywane w powieści spotkania z sędziwą nauczycielką są wytworem wyobraźni pisarki, najprawdopodobniej opartym na opowieściach koleżanek ze szkoły, które może miały okazję zobaczyć Miss Kay jako staruszkę.
Dyrektorem szkoły był mężczyzna, T. J. Burnett. Oczywiście pojawia się nauczyciel muzyki, niejaki Wishart, a pan od rysunków nazywał się Arthur Couling. Był praktykującym artystą. Dziewczęta podkochiwały się w nim intensywnie, czego dowodem były spacery po ulicy na której mieszkał.
Okazuje się, że "Pełnia życia panny Brodie" doczekała się nie tylko adaptacji filmowej (zdaniem pisarki w filmie Edynburg przedstawiono w zbyt jasnych barwach[3]) , ale również wersji teatralnej i serialowej.
Miss Kay ze swoim stadkiem. Muriel w trzecim rzędzie, druga od prawej.
(Skan ilustracji z książki)
Dzięki "Curriculum Vitae" poznajemy Edynburg w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku, wyruszamy z autorką w podróż do Afryki, wędrujemy po Londynie w czasie wojny i po jej zakończeniu. Towarzyszy nam galeria niezapomnianych postaci. Wiele portretów podszytych jest złośliwością. Tak na przykład pisarka wspomina doktor Marie Stopes, która żywiła wobec niej antypatię: "I was young and pretty and she had totally succumbed to the law of gravity without attempting to do a thing about it"[4].
Znużyła mnie natomiast część poświęcona brylowaniu Muriel w środowisku londyńskich poetów, których lapidarnie określa jako "totally abnormal people" [5]. Tak też zostali przez nią przedstawieni. Oddzielny rozdział stanowią ich zazdrosne żony. Spark wielokrotnie podkreśla wrażenie, jakie robiła na mężczyznach, liczny orszak przyjaciół. Wyraźnie sugeruje, że jeden z nich z miłości do niej popadł w obłęd.
Smutne fragmenty dotyczą małżeństwa Muriel z Sydneyem Oswaldem Sparkiem, zwanym - o ironio S.O.S., który okazał się psychicznie chory. Wyszła za niego w wieku dziewiętnastu lat, bo przyjaciele wówczas zaręczali się i żenili, a perspektywa wyjazdu do Afryki, w której mieszkał i pracował, wydawała jej się bardzo kusząca. Południowa Rodezja (obecnie Zimbabwe) okazała się jednak miejscem mało przyjaznym. Muriel Spark rozwiodła się z mężem: "He became a borderline case, and I didn't like what I found either side of the border"[6]. Siebie przedstawia jako skrzywdzoną ofiarę. W międzyczasie chodzi na tańce i nawiązuje kolejne romantyczne znajomości. Atak zazdrości ze strony męża odczytuje jako objaw obłędu.
Staram się nie oceniać pochopnie ludzi, ale są w tej historii białe plamy, których nie rozumiem. Mąż przedstawiany jest jako osoba kompletnie szalona, potem okazuje się, że płaci alimenty na dziecko, interesuje się wyborem szkoły dla niego, za pośrednictwem prawników stara się, by chłopiec pozostał w Edynburgu. Podobnie trudno mi pojąć motywy, które kierowały Spark, gdy na rok i cztery miesiące pozostawiła małego synka pod opieką zakonnic w Afryce, a sama wyruszyła do Europy. Następnie umieściła go u rodziców w Edynburgu, by skoncentrować się na karierze literackiej w Londynie. Sądzę, że poważne kłopoty w relacjach z synem, które zatruły jej ostatnie lata życia, mogły wynikać z tych decyzji. Nie ma na ich temat słowa w "Curriculum Vitae".
Pojawiają się natomiast polonica. Pracę w redakcji czasopisma
European Affairs dla uciekinierów z Polski, Rumunii, Rosji i innych krajów wschodnioeuropejskich pisarka określa jako "exotic enterprise"[7] :). Pojawia się również Jerzy Pietrievich (nazwisko podane błędnie, chodzi o
Pietrkiewicza).[8]
"Curriculum Vitae" przeczytałam z przyjemnością. Książka jest łatwa w odbiorze, między innymi dzięki klarownemu, niewymyślnemu stylowi. Nie wymaga szczególnie zaawansowanej znajomości języka angielskiego. Oprócz autobiograficznej relacji znajdziemy w niej informacje o genezie niektórych powieści, refleksje o twórczości, odniesienia do lektur pisarki (na przykład zabawna anegdota o książce Ivy Compton Burnett, dzięki której Muriel zdobyła lepszą pracę). Bardzo polecam ją osobom planującym pisanie książek. Perypetie autorki, która z żelazną konsekwencją realizowała swoje marzenie o karierze literackiej, mogą okazać się pouczające. Spark planowała napisać kolejny tom wspomnień[9], ale niestety, plany nie zostały zrealizowane.
___________
[1] Muriel Spark, "Curriculum Vitae", Constable, 1992, s. 57.
[2] Tamże, s. 58.
[3] Tamże, s. 60.
[4] Tamże, s. 174.
[5] Tamże, s. 176.
[6] Tamże, s. 193.
[7] Tamże, s. 130.
[8] Tamże, s. 203.
[9] Tamże, s. 213.
Moja ocena: 4
U
Izy (Filety z Izydora) przeczytacie fragmenty książki poświęcone Miss Kay.
Tu znajdziecie małą kolekcję zdjęć miejsc związanych z Muriel Spark.
(Skan ilustracji z książki)