Beatrix od gryzoni
Czasem zastanawiam się, czy gdybym jako mała dziewczynka nie przeczytała niektórych książek, byłabym dokładnie taką samą osobą? Czy marzycielki po lekturze "Ani z Zielonego Wzgórza" nie stają się przypadkiem jeszcze bardziej marzycielskie? Żałuję, że literackimi towarzyszami mojego dzieciństwa nie były zwierzątka Beatrix Potter. Cieszę się, że dziś wielu małych czytelników może sięgnąć po jej opowieści, w dodatku przetłumaczone przez samą Małgorzatę Musierowicz.
Książka Anne Stevenson Hobbs "Beatrix Potter's Art" uświadomiła mi, że artystka nie tworzyła wyłącznie ilustracji do wymyślonych przez siebie historii dla najmłodszych. Jest autorką wielu akwarelowych krajobrazów i licznych obrazków o tematyce przyrodniczej. "Nie potrafię odpoczywać, muszę rysować, nieważne jak słabe są efekty, a kiedy jest mi źle, to pragnienie jest jeszcze większe" wyznaje w swoich Dziennikach. Liczne prace, które znajdziemy w "Beatrix Potter's Art", dobitnie świadczą o sile tej pasji. Jej korzenie sięgają dzieciństwa. Podobnie jak siostry Brontë, autorka "Powiastek" zaczęła pisać historyjki i rysować w bardzo wczesnym wieku. Ona też pochłaniała mnóstwo książek.
Mała Beatrix
W "Beatrix Potter's Art" można podziwiać mniej znane prace autorki "Pani Mrugalskiej". Jest ich tu ponad dwieście! Niektóre z nich nigdy wcześniej nie zostały opublikowane. Cel artystki - zaskakiwać i sprawiać radość [1] - został osiągnięty. Jej obrazki naprawdę zachwycają. Anne Stevenson Hobbs podkreśla przywiązanie malarki do niektórych motywów, które powtarzają się wielokrotnie, przerysowywane i pieczołowicie poprawiane, tak jakby ich autorka tak naprawdę nigdy nie była zadowolona z ostatecznego rezultatu.
Beatrix bardzo lubiła portretować zwierzęta. Była posiadaczką imponującej menażerii domowych ulubieńców, którzy stali się inspiracją dla jej bohaterów. Na obrazach Potter najczęściej pojawiają się króliki i myszy. Niejednokrotnie wraca też motyw snu i śmierci, charakterystyczne tematy sztuki epoki wiktoriańskiej.
Beatrix z jednym ze swoich pupilków
Od dawna przepadam za jej obrazami. Lubię ich delikatność, piękny dobór świeżych i rześkich kolorów. Są dowodem na to, że śliczne i słodkie to nie zawsze znaczy kiczowate i mdłe.
Potter była osobą niezwykle skromną. Wydaje się, że tak naprawdę nigdy nie marzyła o sławie i popularności, a szum wokół jej osoby był niemiłym zaskoczeniem. Hobbs podkreśla jej poczucie humoru, jako przykład podając ilustrację z królikiem przy drzwiach, będącą zabawnym pastiszem obrazu "Love Locked Out" Anny Lei Merrit (1889). Obrazy Beatrix pełne są wdzięku i słodyczy, ale nierzadka jest w nich też nutka melancholii.
Z przyjemnością jakiś czas temu obejrzałam "Miss Potter", film na motywach biografii autorki "Kaczki Tekli Kałużyńskiej". Za około dwa tygodnie powinien dotrzeć do mnie jej dziennik ("Journal"), którego już nie mogę się doczekać. Tutaj i tutaj mała próbka atrakcji, jakie wkrótce przede mną. :)
Miss Potter, przykro mi, że nie spotkałyśmy się w pani książkach, kiedy byłam małą dziewczynką. Przypuszczam, że bardzo bym je lubiła.
______________
[1] Anne Stevenson Hobbs, "Beatrix Potter's Art", Frederick Warne & Co, 1989, s. 7.
Moja ocena: 5
Kilka reprodukcji z "Beatrix Potter's Art"
Timmy Willie and Strawberry (1918)
Old Mister Prickly Pin (ok. 1902)
Posy of Wild Flowers
Nie każdy jest gotowy na sławę...
OdpowiedzUsuńNo to ciekaw jestem, co wyrośnie z mojej Starszej, bo ma przerobione już nieco bajeczek czytanych i absolutnie rozkoszny film na ich podstawie. A właściwie serię filmów:)
OdpowiedzUsuńIlustracje fajowe, a jeżyk wymiata:)
OdpowiedzUsuńW takim razie i ja zaczynam żałować, że jako dziecku nie dane mi było zaczytywać się w jej utworach. Rozumiem Twój zachwyt jej malarstwem i opowiadaniami – jakiś czas temu wraz z córeczką miałam okazję oglądać bajki na podstawie opowiadań tej pisarki. Wywołały we mnie dużo pozytywnych emocji. Najbardziej urzekła mnie powiastka o chorym krawcu i uzdolnionych manualnie, empatycznych myszkach, które uszyły kunsztownie wykonaną garderobę w czasie, kiedy krawiec zapadł na ciężką chorobę i nie był w stanie wywiązać się z ważnego zlecenia. Wzruszająca i mądra historia.
OdpowiedzUsuńtez w jakims sensie czuje sie okradziona z radosci obcowania z grafika pani potter. troche zastepowal mi ja jan marcin szancer, bo on tak troche pod potter rysowal. w dziecinstwie b wazna j szata graficzna - niedawno przeczytalam pzreciekawy wywiad z bohdanem butenka. on tez ksztaltowal moja wyobraznie plastyczna
OdpowiedzUsuńo potter, wstyd sie przyznac, dowiedzialam sie wlasnie z filmu z renée zellweger. byla tam b dobra - jakos wole ja na kwasno niz na slodko
~ Pisanyinaczej
OdpowiedzUsuńTo prawda. A Beatrix była na nią stanowczo zbyt delikatna i wrażliwa.
~ zacofany.w.lekturze
Bardzo jestem ciekawa tej adaptacji filmowej. Skoro jest udana, to znaczy, że autorom udało się oddać urok ilustracji Potter.
Poważnych badań na temat wpływu literatury na dalsze życie chyba nie ma, bo po pierwsze musiałyby trwać minimum ponad dwadzieścia lat, a po drugie jak można zmierzyć wrażliwość czy uczuciowość? Co jest jednostką marzycielskości?
A o Waszą Starszą jestem spokojna. :) Zagorzali mali czytelnicy często wyrastają na wspaniałych ludzi, czego dowodem jest sama Beatrix Potter. :)
~..dr Kohoutek
Te opowiastki są chyba takie jak ich autorka: dowcipne, urocze i ciepłe.
~Jolanta
OdpowiedzUsuńWzruszające i mądre - takie chyba są książki Potter. Ja też bardzo żałuję, że nie poznałam ich w dzieciństwie, ale nic straconego. :) Wydaje mi się, że czytelnik w każdym wieku znajdzie w nich coś dla siebie. Cieszę się, że opowieść o krawcu i myszkach Was urzekła. Mnie też na pewno przypadnie do gustu. Empatia myszek mnie nie dziwi - one na ilustracjach Beatrix mają ją wypisaną w oczkach. :)
Cieszę się ogromnie, że Ty też cenisz tę pisarkę.
~ blog sygrydy dumnej
Powinniśmy założyć klub pozbawionych książeczek Potter w dzieciństwie. :)
Wydaje mi się, że zainteresowanie jej twórczością wybuchło u nas dosłownie kilka lat temu, a na pewno przyczynił się do tego film. Jest niezły i wzruszył mnie do łez. Za Renée nie przepadam w żadnym wariancie smakowym, ale tu akurat była całkiem znośna. :)
Pamiętam, że ilustracje są dla Ciebie ważne, była nawet na ten temat ankieta. Szancer jest niesamowity! Butenko natomiast nie do końca mnie przekonuje.
@Lirael: mała czytelniczka od września wpada w tryby szkoły podstawowej, niestety:(
OdpowiedzUsuńA adaptacja rozkoszna, tu cz. 1 opowieści o krawcu z Gloucester: http://www.youtube.com/watch?v=yS5keaEgJ44&feature=related
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńBiedna Mała Czytelniczka, koniec beztroskiego dzieciństwa. :( Mam nadzieję, że pierwsze spotkanie ze szkołą będzie przyjemne.
Opowieść przepiękna. Początku z myszką naturalistyczną radzę nie pokazywać Leninkowi! :) A kolędnicy prawie jak w "Gremlinach". No i te wiktoriańskie stroje i wnętrza...
Cudne jest przejście filmu fabularnego w animację!
@Lirael: też mam nadzieję, że będzie miłe, dziś jakieś zebranie organizacyjne, wrrr:(
OdpowiedzUsuńOdcinków jest więcej, poszukaj w wolnej chwili:D
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńJuż dziś zebranie? To dobrze świadczy o tej szkole.
Mam nadzieję, że nie powita Was na progu jakaś rozszczebiotana Miss B. :)
@Lirael: zwabili do szkoły gromadkę sześciolatków, to teraz muszą uspokajać i tulić zaniepokojonych rodziców:P I wypluj tę Miss B., nie wiadomo kto będzie wychowawczynią i krążą niepokojące plotki:(
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńMiss B. wypluwam wraz z prawą górną jedynką! :)
Dziś wszystko się okaże, bo przypuszczam, że ta pani Wam się przedstawi, a przynajmniej poznacie jej nazwisko. Trzymam kciuki, żeby okazała się przyjazna i kompetentna.
@Lirael: znając lokalne stosunki, przypuszczam, że powita nas pani dyrektor, a nauczycielka będzie przyjmowana w pośpiechu pod koniec sierpnia, tfu tfu. W kompetencje i przyjazność średnio wierzę, obym się mylił.
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTo niemożliwe, nauczycielki na pewno szturmują drzwiami i oknami, podrzucając sprytnie swoje CV. Jest spora nadwyżka i p. dyrektor jest na pewno nieustannie molestowana przez zdesperowane kandydatki.
@Lirael: z pewnością, ale istnieje obawa, że zwyciężą względy pozamerytoryczne:( No dobra, zmieniam się w obdarzonego nadmiarem wyobraźni ojca w tymi ST Garpa:)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, że nie czytałam Powiastek Beatrix w dzieciństwie. Myślę, że jej rysunki i akwarele są absolutnie urocze i poprawiające humor
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za ogólne wrażenia po powrocie z zebrania i mam nadzieję, że będą wyłącznie entuzjastyczne. :)
~ bsmietanka
Ciekawa jestem, czy w Polsce wydano jakiś zbiór jej prac plastycznych, bez opowiastek. Chyba nie, a szkoda, bo tak jak napisałaś, są nie tylko śliczne, ale też wprawiają w miły nastrój.
Może osoby, które w dzieciństwie czytają jej książeczki, mają jako dorośli wyższy poziom endorfiny? :D
@Lirael: na zebranie oddelegowała się małżonka:P Ogólnie wróciły wszystkie szkolne traumy, ale ponoć pani wychowawczyni zrobiła pozytywne wrażenie, w przeciwieństwie do takiej pani derektur:P Teraz tylko kupić krepinę w czterech kolorach, nożyczki z okrągłym ostrzem i komplet podręczników i możemy zaczynać edukację:)
OdpowiedzUsuńtez bardzo zaluje ze rozkoszne kroliczki i gaski Pani Potter spotkalam dopierow dorosłym zyciu na regalikach brytyjskich pokoi dzieciecych
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńUfff, to dobrze, że było znośnie. Na kompletowanie szkolnej wyprawki macie jeszcze trochę czasu, niech się Starsza napawa ostatnimi chwilami wolności! To ostatnie takie beztroskie lato. :)
Inglisz przewidziany w programie???
~ peek-a-boo
Naprawdę rozważam założenie stowarzyszenia pokrzywdzonych przez nieobecność BP w dzieciństwie. :) Widzę, że to spora grupa.
Zwierzątka z jej ilustracji aż się proszą, żeby wskoczyć na zasłonki, kocyki, obrazki, poduszki, etc i umilać życie małych czytelników nie tylko w książkach. :)
@Lirael: pani derektur jest obdarzona takim darem wymowy, że nie wiadomo, czy inglisz w programie, czy dodatkowo. Ale Starsza jest zaawansowana w nauce języka, więc to niezbyt istotne:P
OdpowiedzUsuńA tu podusia z króliczkami, inne gadżety też są; http://www.designerwalltapestries.com/Beatrix_Potter_Pillow_p/151.htm
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń:P :P :P
Jak się wodzi kursorem po obrazku, powiększa się tak, że widać detale!
Spojrzenie myszki-mamy jest urocze: http://www.designerwalltapestries.com/Beatrix_Potter_Pillow_p/152.htm
Radzę zablokować tę stronę, bo jeśli Starsza zobaczy te podusie, zakupy gwarantowane, a ceny nie wydały mi się szczególnie przyjazne. :)
Oszczędność w słowach pani derektur docenicie na zebraniach i szkolnych uroczystościach. To raczej powód do radości. :) Najważniejsze, że wychowawczyni zrobiła dobre wrażenie.
@Lirael: pani derektur cechuje się raczej bełkotliwym pustosłowiem, stąd problem z wyłuskaniem konkretów z jej wypowiedzi:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTo też ma dobre strony - można się kompletnie wyłączyć, bo i tak wiadomo, że żadnych ważnych wiadomości nie przekaże. :)
@Lirael: wyłącza się człowiek automatycznie, a potem nie wie, co z angielskim:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPani derektur na pewno wychodzi z założenia, że wszystko w swoim czasie. Jak przyjdzie pora, na pewno się dowiecie. Na przykład znajdując w skrzynce rachunek za zajęcia prowadzone przez nejtiw spikera w okazyjnej cenie. :]
@Lirael: prędzej będzie to niechlujne ogłoszenie na drzwiach sekretariatu:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńOgłoszenie rozwścieczeni rodzice oplują, pokryją złośliwymi dopiskami i podrą. Rachunek w skrzynce jest bezpieczniejszy. :)
@Lirael: ale czy szkołę stać na luksus indywidualnych powiadomień?:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńZmotywowany intratną posadką nejtiw zasponsoruje. :)
@Lirael: ten natiw to z Birmy musiałby być czy innego Burkina Faso, żeby się na tę posadę połaczczyć:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNieważne skąd, ważne, że nejtiw. :D
@Lirael: faktycznie:) Dziecko mówiące pidgin inglisz z akcentem z Burkina Faso:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńW ubiegłym tygodniu Nigeria, w tym tygodniu Burkina Faso. Zemsta nindżów nie będzie słodka. :)
@Lirael: skoro nigeryjscy nam nie podskoczyli, to burkinofascy się ww ogóle nie liczą:) Sprawdziłem tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Burkina_Faso i BF w ogóle się nie liczy jako kraj nindżów:P To w ogóle jakaś nieszczęsna kraina jest:(
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńWłaśnie wyczytałam, że tam językiem urzędowym jest francuski, więc ten nejtiw odpada. :) W każdym razie raczej nie tam go Pani derektur zwerbuje. :)
@Lirael: pani derektur weźmie każdego, kto jej będzie wyglądał na cudzoziemca:) Potem będzie się w kuratorium chwalić egzotycznym nauczycielem z BF:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńJeszcze otrzyma nagrodę od kuratora za szerzenie ideałów multi-kulti. :)
@Lirael: oraz wdrażanie przyjaźni polsko-burkinofaskiej:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNie mów, że też istnieje towarzystwo przyjaźni?!
@Lirael: no niestety, nie istnieje:( Ale nic straconego, możemy je założyć:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńDobrze. Trzeba będzie wybrać piękną nazwę dla towarzystwa. Pomysł na stronę internetową skopiujemy z nigeryjskiej. Hymn obowiązkowo. Nejtiwa będzie się zapraszać na pogadanki o Burkina Faso, pokazy slajdów i przyrządzanie potraw regionalnych. Starsza ma gwarantowaną szóstkę na koniec roku! :)
@Lirael: Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Burkinofaskiej:D I koniecznie pokazy tańców ludowych w strojach regionalnych:P Nie wiem, jak tam w BF z kinematografią, ale może jakiś seans od czasu do czasu:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPomysł jest świetny! Okazuje się, że
"The cinema of Burkina Faso is one of the more significant in Africa"
http://en.wikipedia.org/wiki/Cinema_of_Burkina_Faso
@Lirael: w końcu dostaniemy po orderze za promowanie afrykańskiej kinematografii:) Swoją drogą, to chyba sprawa klimatu, że tam jedna potęga filmowa na drugiej:)
OdpowiedzUsuńKiedy TPPB nabierze wiatru w żagle, proponuję zorganizowanie wycieczki na Panafrican Film and Television Festival w miejscowości o łatwo wpadającej w ucho nazwie Ouagadougou, który odbywa się co dwa lata. Tam przypuszczalnie znajdziemy odpowiedź na nurtujące nas pytania i odbierzemy ordery, o których wspominasz. :)
OdpowiedzUsuńMam w drodze do pracy szpital zakaźny, wyskoczę jutro z tramwaju i spytam, na co się szczepić przed wyjazdem do Łagadugu. I muszę garnitur tropikalny obstalować z hełmem korkowym:D
OdpowiedzUsuń:D :D :D
OdpowiedzUsuńTe szczepienia chyba trzeba ze sporym wyprzedzeniem, więc słuszna decyzja! Łagadugu brzmi zdecydowanie bardziej przyjaźnie dla ucha niż ta przeplatanka samogłosek. :)
A ja zaczynam kompletować stroje a la Meryl Streep w "Pożegnaniu z Afryką". :)
Mam Cię od razu tytułować baronową, czy dopiero po stanięciu na afrykańskiej ziemi?:P
OdpowiedzUsuńProszę, baronowa dopiero wtedy, gdy padnie hasło rozpoznawcze: wypowiedziane przeze mnie rozmarzonym i podszytym nostalgią głosem zdanie: "Miałam farmę w Afryce..." :)
OdpowiedzUsuńOdzew: "Zuzanna lubi je tylko jesienią":P
OdpowiedzUsuńOdzew na odzew: "Przesyła Ci świeżą (mimo upału) partię." :)
OdpowiedzUsuńZapewne będą głęboko mrożone i w lodówce turystycznej:)
OdpowiedzUsuńMarrons glacés! :P
OdpowiedzUsuńByć może taki zestawik: http://www.bbcgoodfood.com/recipes/170606/chestnut-ice-cream
No bardzo proszę bez takich:P Siedzę w robocie o suchej bułeczce z siemieniem lnianym:(
OdpowiedzUsuńObiecuję, to już ostatni raz! Zerknij choć na chwilkę:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ztastylife.com/2010/12/marrons-glaces%E2%80%8F-monte-bianco-mont-blanc-dessert.html
:P
Tam jest nawet anatomia kasztana. :)
To było okrutne:((
OdpowiedzUsuńPięknie proszę o wybaczenie, ale to było silniejsze ode mnie. Zresztą rachunki krzywd zostały już wyrównane: dżdżownicą za kołnierzem & niejednym nietoperzem. :)
OdpowiedzUsuńDlatego już nie będziemy eskalować rachunków krzywd:)
OdpowiedzUsuńZ całego serca dziękuję Ci za szlachetny gest.
OdpowiedzUsuńSkoro jabłko było przyczyną wojny trojańskiej, Bóg wie do jakiej wojny mogłyby doprowadzić marrons glacés. :)
Proszę w przyszłości unikać epatowania deserami i będzie spokój:D
OdpowiedzUsuńJeśli już, to tylko takimi:
OdpowiedzUsuńhttp://www.countryliving.com/cooking/recipes/halloween-cake-recipes-1008
Niezły jest też wariant z myszami. :)
Do rozważenia jest też taka opcja:
http://www.strangecosmos.com/content/item/154176.html
:D
Moja lista rzeczy do zrobienia w najbliższym czasie i tak jest długa, nie każ mi tam dopisywać jeszcze dręczenia Cię metodami wyrafinowanymi. Cholernie nie chce mi się dżdżownic ukopywać i nietoperków po puszczy szukać:D
OdpowiedzUsuńAle to są przykłady odstręczające, nie inspirujące. :)
OdpowiedzUsuńZasługuję na pochwałę za motywowanie do pracy poprzez tłumienie pokus kulinarnych w zarodku za pomocą obrazów odrażających. :D Nie na okłady z dżdżownic i nietoperzy! :D
Te deserki wcale apetyczne, więc nie odstręczające:) No ale ja łasuch jestem:P I niech będzie: udzielam pochwały z wpisaniem do komcia:)
OdpowiedzUsuńZa komciową pochwałę niniejszym dziękuję. :) Czuję się jak tow. Antonina, która została w pełni dowartościowana uroczą dedykacją. :)
OdpowiedzUsuńMuszę chyba też o jakimś tomie klasyków pomyśleć:) Z dedykacją:P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dedykacje, to masz niedościgły wzór w postaci wpisu dla tow. Antoniny. Na pewno upstrzony jest stosownymi pieczęciami i licznymi podpisami. :)
OdpowiedzUsuńRzecz oczywista, pieczęcie i podpisy całej komisji:) W kwestii dedykacji będę czerpał pełnymi garściami:D
OdpowiedzUsuńA jakim kolorem jest pisana, ta dla tow. Antoniny??? Nie musi być bardzo precyzyjne określenie. :)
OdpowiedzUsuńJest to, zdaje się, mocno wyblakła czerń, ale po powrocie do domu skonfrontuję się z oryginałem:)
OdpowiedzUsuńStawiałam na jasnoniebieski wyblakły atrament ostro kontrastujący z wyzywającą czerwienią pieczątek. :)
OdpowiedzUsuńAż zajrzę, ale pieczątki chyba zostały ucięte przy oprawie.
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję za kolorystyczną diagnozę. Będę mogła sobie lepiej zwizualizować dedykację dla zasłużonej tow. Tośki. :)
OdpowiedzUsuńDodaj jeszcze przedwojenną kaligrafię:)
OdpowiedzUsuńDodałam i moja ciekawość sięga zenitu. :) Swoją drogą ciekawe, jak potoczyły się losy tow. Antoniny w dobie reform. :)
OdpowiedzUsuńTow. Antonina jest pewnie teraz krzepką emerytką o końskim zdrowiu wysiadującą w poczekalniach przychodni lekarskich:) Niestety Orzeszkową sprzedała w antykwariacie, więc pewnie czytuje Fakt:P
OdpowiedzUsuńNa pewno do chwili obecnej nie może odżałować pochopnej decyzji o rozstaniu z cenną nagrodą. :)
OdpowiedzUsuńA może to wnuk potajemnie wyniósł i spieniężył.
Bardzo się wnusio na tym nie wzbogacił:P A babci pewnie przykro było...
OdpowiedzUsuńNie wiadomo, czy zauważyła brak cennego woluminu. Wątpię, czy kiedykolwiek znalazła czas na to, żeby go przeczytać, skoro uczęszczała na liczne kursy. :)
OdpowiedzUsuńTo były trzy woluminy:) Może się zdziwiła, jak jej się nagle szafa zaczęła przewracać:P
OdpowiedzUsuń:D :D :D
OdpowiedzUsuńCoś Ty, ona na pewno dysponowała obszernym księgozbiorem: same materiały kursowe i dzieła marksistów-leninistów to wiele półek! :)
A może była po prostu biedną ofiarą wytypowaną przymusowo na ochotnika do udziału w kursokonferencji?
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy wszyscy dostali talkie podarunki, czy tylko kursanci-prymusi. :)
OdpowiedzUsuńprymusi:)
OdpowiedzUsuńTak myślałam. :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie tow. Antonina na pewno była prymuską:P
OdpowiedzUsuńCzy zdajesz sobie sprawę, że ona przez nasze obgadywanie ma od kilku dni chroniczną czkawkę? :D
OdpowiedzUsuńNajpierw ten wnuk żywcem wyjęty z "Ballady o Januszku", teraz my. :)
Myślę, że ona, wykształcona dialektycznie i marksistowsko, nie dała, by wnuk wszedł jej na głowę:)
OdpowiedzUsuńMoże od dzieciństwa robiła mu zbiórki i apele poranne, na których musiał śpiewać ideologicznie zabarwione pieśni przebrany za pioniera? :)
OdpowiedzUsuńDo tego kleik, lewatywa, owijanie w mokre prześcieradła i elektrowstrząsy:)
OdpowiedzUsuńDziś imieniny tow. Antoniny więc na pewno zjazd rodzinny z ucztą, bez kleiku. :)
OdpowiedzUsuńPewnie po paru toastach poleciała "Międzynarodówka":)
OdpowiedzUsuń...i było snucie wspomnień młodzieńczych, suto zakrapiane okowitą. :)
OdpowiedzUsuńi tęskne wzdychanie za minionym...
OdpowiedzUsuńA może wręcz przeciwnie. Może jedną z szafek w przedpokoju wypełnia kolekcja moherowych beretów w kolorach tęczy. :)
OdpowiedzUsuńWzdychanie za minionym nie przeszkadza w szukaniu nowych dróg dla realizacji silnie zakorzenionych potrzeb duchowych. Nie mogąc uczestniczyć w pochodzie, zawsze można się przejść w procesji:)
OdpowiedzUsuńTo prawda. :) Można też kolory beretów dobierać do aktualnie panujących trendów. Raz czerwony, raz biało-żółty. :)
OdpowiedzUsuńRaczej neutralne odcienie brudnego różu i zgaszonego fioletu:)
OdpowiedzUsuńMoże też istnieje wariant pąsowy, wkładany z pietyzmem wyłącznie 1 maja. :)
OdpowiedzUsuńI czerwony z pomponem oraz wacianą brodą na Boże Narodzenie:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńCudo! :) Przywdziewany specjalnie dla wnuka. Szkoda, że mimo to okazał się szubrawcem. :(
Może też posiada berecik zjadliwie zielony na manifestacje ekologiczne. :)
Tow. Antonina jako osoba wychowana w kulcie przemysłu ciężkiego ma w głębokiej pogardzie ekologów i nosi futerko z królików oraz skórzane obuwie. Na niedziele ma srebrnego lisa:)
OdpowiedzUsuńNiestety, przypuszczam, że masz rację. Lekko nadwerężone królicze futerko rozsiewa dyskretną woń naftaliny. Tow. Antonina na pewno sama uśmierca wigilijnego karpia. Ekologia to niuejdżowa szarlataneria! :D
OdpowiedzUsuńPewnie też nie gasi światła wychodząc z łazienki i myje zęby przy rozkręconym kranie:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę skromną emeryturę, wodę i prąd może skrupulatnie oszczędzać. Nie zdziwiłabym się natomiast, gdyby truła piwniczne koty. :(
Przyszło mi to do głowy, ale nie śmiałem artykułować takiej możliwości:( Zdecydowanie tow. Antonina straciła w moich oczach:P
OdpowiedzUsuńSłyszałam o takich rozjuszonych przeciwniczkach kociego rodu, które perfidnie posuwają się do rozwiązań ostatecznych. :( Miejmy nadzieję, że tow. Antonina się do nich jednak nie zalicza.
OdpowiedzUsuńTeż słyszałem, nawet kot teściowej był ratowany po spożyciu jednego z takich rozwiązań:(
OdpowiedzUsuńBiedactwo. :( Mam nadzieję, że szybko doszedł do siebie. Nasza jamniczka też kiedyś coś schrupała na spacerze i skończyło się to weterynaryjnym szpitalikiem.
OdpowiedzUsuńWyszedł:) Ale teściowa przestała być miła dla lokalnej Lukrecji Borgii:)
OdpowiedzUsuńKonieczność spotkań twarzą w twarz z trucicielką musi być ponura. :( Sąsiadka od licznego stada kotów & 1/2 psa twierdzi, że na naszym osiedlu też mieszka i grasuje jakiś koci eksterminator. :(
OdpowiedzUsuńTrucicielka, zdaje się, zeszła już była z tego padołu, mam nadzieję, że spotka gdzieś tam swoje ofiary i będą jej patrzeć wymownie w oczy.
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję, że dopadnie ją jakaś szczególnie bojowo nastawiona Catwoman. :/
OdpowiedzUsuńMimo upływającego czasu i wymiany pokoleń proceder kwitnie, czego dowodem jest nasze osiedle. :(
Wyrazem poziomu cywilizacji jest stosunek do zwierząt i my dalej tkwimy w epoce kamienia:)
OdpowiedzUsuń... z tą różnicą, że w epoce kamienia ludzie szanowali zwierzęta, bo bez nich by nie przeżyli.
OdpowiedzUsuńMy sobie natomiast wyhodujemy galaretkę z alg, różową:( I komputerowego kotka:P
OdpowiedzUsuńNie wiem czy kotek-asystent jest w nowej wersji Worda, ale w starej był i go lubiłam, choć hodować nie musiałam. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jest, włączam taki pseudoudogodnienia natychmiast:)
OdpowiedzUsuńwyłączam, rzecz jasna:)
OdpowiedzUsuńTo był taki kotek/piesek/spinacz z twarzą, w prawym dolnym rogu i nazywał się chyba asystent MS Office, czy coś w tym rodzaju. Po kliknięciu na to uzyskiwało się dostęp do Pomocy. Teraz już chyba nie ma, ale nie tęsknię, bo to było denerwujące. Od czasu do czasu się kręciło i rozpraszało. :)
OdpowiedzUsuńJa wiem, co to było:) Nie dość, że nie pomagało, to irytowało i dlatego wyłączałem od razu:D
OdpowiedzUsuńJa też wyłączałam, ale świadomość, że jakby co mogę włączyć, była miła. :) W Wordzie 2007, a taki mamy, chyba tych asystentów nie ma wcale. Stwierdzili, że program jest tak wspaniały, że żadni asystenci nie są potrzebni. :D
OdpowiedzUsuńW pracy mam jakiś nowszy, też chyba tego dziadostwa nie ma, na szczęście:)
OdpowiedzUsuńWidocznie na wniosek użytkowników usunęli. Ludzie zamiast pracować godzinami wpatrywali się w animowane kotki, pieski i spinacze z wyłupiastymi oczkami. :)
OdpowiedzUsuńTia, nawet wiem, gdzie tacy ludzie pracowali:) W księgowości w mojej firmie:)
OdpowiedzUsuńMoże oczka wyłupiaste też im się zrobiły od tego wpatrywania w spinacz. :)
OdpowiedzUsuńOczka to mają wypukłe od stawiania pasjansa:P
OdpowiedzUsuńTo może raczej w oczko grają. :)
OdpowiedzUsuńA dzięki pasjansowi to zgodnie z powołaniem księgowych przebywają w świecie liczb, które muszą bacznie obserwować na przesuwanych kartach. :) To takie specjalne szkolenie koncentracji uwagi dla działu finansowego. :)
Całkiem możliwe i dobrze im idzie, wyszkolone są że hej:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie grają w pokera na pieniądze z poborów pracowników. :)
OdpowiedzUsuńKto je tam wie:) Nagrody coraz niższe wypłacają:P
OdpowiedzUsuńDobrze, że w ogóle Wam wypłacają. Mogłyby sobie za nie kupować jakieś specjalne programy komputerowe do pasjansa, pokera, brydża i innych gier karcianych. :)
OdpowiedzUsuńTo musiałyby mieć sitwę z informatykami, żeby im to wszystko instalowali:P Hmm, czyżbym wiedział, dla kogo idą środki na nagrody?
OdpowiedzUsuńInformatycy i panie z księgowości urządzają sobie za nie spotkania integracyjne, połączone z komputerowym wróżeniem z kart. :)
OdpowiedzUsuńZważywszy, jak ciężko znaleźć informatyka, kiedy jest potrzebny, to mogą być nie spotkania, ale całe kursokonferencje integracyjne:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńWy się cieszcie, że panie z księgowości jeszcze Wam pobory wypłacają! :) Idą wakacje, może zechcą tę kursokonferencję z informatykami zorganizować w jakimś spa w ramach profilaktyki prozdrowotnej. :)
I wtedy pensji nie będzie?? Zgroza:)
OdpowiedzUsuńMoże trochę Wam przeleją na otarcie łez. :)
OdpowiedzUsuńDziś się dowiedziałem, że dyrektor finansowa złożyła wypowiedzenie. Ciekawe, czy bała się, że machlojki z informatykami wyjdą na jaw?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie przez moje hipotezy ta przykra afera została ujawniona. :)
OdpowiedzUsuńAudyt szaleje od jakiegoś czasu, może nie tylko o informatyków chodziło:P
OdpowiedzUsuńTa wystawna kursokonferencja z księgowymi to był taniec na wulkanie. Informatycy wiedzieli, że im się grunt pod stopami pali. :)
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze czekam na falę zwolnień wśród informatyków:P
OdpowiedzUsuńO ich losy raczej bym się nie martwiła. Gorzej z księgowymi w wieku przedemerytalnym. :)
OdpowiedzUsuńksięgowa zawsze pracę znajdzie i na pewno ma coś ulokowane na korzystny procent:)
OdpowiedzUsuńHaniebny proceder na pewno trwa już od jakiegoś czasu, więc lokaty procentują. Z pewnością są zdeponowane w szwajcarskim banku. :)
OdpowiedzUsuńNa Kajmanach:) Szwajcarzy już ponoć zaczęli udostępniać władzom informacje o tajnych kontach:P
OdpowiedzUsuńNo to już wiadomo, gdzie sobie organizowali te kursokonferencje:
OdpowiedzUsuńhttp://www.national-geographic.pl/foto/fotografia/morze-pelne-turystow/
Wygląda nieźle. :)
Niestety, w tych wystających z wody łebkach trudno rozpoznać nasze księgowe i informatyków:P
OdpowiedzUsuńFakt, tym bardziej, że niektórzy dla niepoznaki założyli maski do nurkowania. :)
OdpowiedzUsuńTych w maskach aresztować od razu, rozstrzelać, a potem dopiero przesłuchiwać:P
OdpowiedzUsuńW czasie przesłuchań księgowe będą zrzucać winę na informatyków i odwrotnie. Ale sędzia AMW świetnie sobie z nimi poradzi. :) Tyle, że ona chyba nie specjalizuje się w przestępstwach gospodarczych. :)
OdpowiedzUsuńP.S.
Widzę, że powstał nowy blog poświęcony tylko Płaszczowi. :)
Gdzie go widzisz, tego bloga? Miał być tajemnicą do jutra:P
OdpowiedzUsuńSędzia AMW powoła sobie ekspertów i rzeczoznawców, po czym jak zwykle wyda sprawiedliwy wyrok:)
To przepraszam, że spaliłam niespodziankę, ale wczoraj zauważyłam. :) Już nie pisnę ani słówka. Będę niecierpliwie wypatrywać oficjalnego otwarcia i odnośnego komunikatu. :)
OdpowiedzUsuńCo do AMW to nie możemy wykluczyć wersji, że ją też zaproszą na Kajmany. Jak tylko zobaczy kolor tamtejszego morza, natychmiast im wybaczy wszystko i ułaskawienie mają jak w kajmańskim banku.
Wytrzymaj do jutra:)
OdpowiedzUsuńAMW wygląda na odporną na kajmańskie morza, przywali im wiele lat odsiadki w celach z widokiem na spacerniak:D
Dobrze, że to już jutro. :) Nie znam szczegółów, ale na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że decyzja jest słuszna.
OdpowiedzUsuńMoże na morze AMW jest odporna, ale któż oprze się uśmiechowi kajmańskiego kajmana:
http://www.photoextract.com/cs/foto/12659.html
:D
AMW na pewno planuje hodowlę w celu wyrobu luksusowych produktów z ich skóry. :)
AMW mogłaby się od niego uczyć uśmiechu, wszyscy winni by drżeli na ten widok i przyznawali się od razu do wszystkiego:D
OdpowiedzUsuńTo prawda, ten uśmiech natychmiast rozbroiłby nawet najbardziej zatwardziałego przestępcę. :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wzrosłaby oglądalność serialu. :)
Przy okazji AMW mogłaby dorabiać w reklamach pasty do zębów:D
OdpowiedzUsuń...oraz reklamach gabinetów dentystycznych i ortodontycznych. :)
OdpowiedzUsuńWielką karierę międzynarodową robiłyby również jej torebki, portfele, paski i buty ze skóry kajmanów.
Ciekawe, czy w projektach galanterii skórzanej wykorzystywałaby motywy sądowniczo-więzienne:P
OdpowiedzUsuńTe awangardowe pomysły wzbudziłyby sensację. Na pewno łańcuchy byłyby motywem przewodnim, tudzież gustowne paski i kratki. :)
OdpowiedzUsuńMyślałem raczej o motywie Sprawiedliwości z opaską na oczach:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam okazji dotknąć kajmana i szczerze mówiąc niezbyt nad tym ubolewam, ale zastanawiam się, czy jego skóra nie jest zbyt cienka na żłobienie takich skomplikowanych kompozycji jak Sprawiedliwość z opaską. :) Wagę też w sumie powinno się dodać, żeby nie było cienia wątpliwości, że chodzi o sprawiedliwą do bólu AMW. :)
OdpowiedzUsuńMożna tłoczyć z mosiądzu i wpinać w te skóry:) Ozdobnik taki:)
OdpowiedzUsuńKolekcja zapowiada się awangardowo! Kajmanowe torby z nietuzinkowymi mosiężnymi płaskorzeźbami wzbudzą aplauz! :D
OdpowiedzUsuńTo nic, że będą ważyły kilkanaście kilogramów. :)
Nie mówiłem bynajmniej o dołączaniu mosiężnego posążka do każdej pary butów. Cienka blaszka w kształcie Temidy na trzy zaczepiki podłączona do torebki:)
OdpowiedzUsuńTo byłoby też fantastyczne narzędzie samoobrony! Gdyby jakiś opryszek zaatakował staruszkę, jednym ciosem torebki powaliłaby napastnika na ziemię! :) Temida zatriumfowałaby nie tylko na blaszce. :)
OdpowiedzUsuńStaruszki radzą sobie i bez torebek Louis Vuitton, znaczy AMW:)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko odrobina mosiądzu w celach obronnych nie zaszkodzi. :)
OdpowiedzUsuńLitery AMW łączą się w piękny monogram. Znak firmowy na torebkach niewątpliwie podniesie ich walory estetyczne.:)
Wkrótce sklepy firmowe AMW w każdym większym centrum handlowym:)
OdpowiedzUsuńSieć na pewno będzie rozbudowana.
OdpowiedzUsuńProponowany slogan aemwu yz dżast for ju! :D
:DD
OdpowiedzUsuńDżadż ejemdablju espeszialy for ju!
Twój wariant jest lepszy, bo bardziej europejski: przecież zagraniczni klienci nie przeczytają "aemwu"!
OdpowiedzUsuńDżadż wygląda obłędnie! :D Prawie jak gżdacz. :)
Kpisz sobie z godnej osoby:P Od razu zamów sobie torebkę z pierwszej kolekcji w prezencie gwiazdkowym:)
OdpowiedzUsuńSkóra z kajmana, mosiądz - to jest torebka dla elit finansowych, których fortuny rozkwitły, bo dżadż AMW w odpowiednim momencie przymknęła oko! :) To nie jest torebka dla zwykłych śmiertelników. :)
OdpowiedzUsuńJest nadzieja, że chińscy producenci szybko zareagują i wypuszczą serię produktów zastępczych, nie do odróżnienia od orydżinal ejemdablju:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że chińskie podróbki dostępne będą jeszcze przed oficjalną premierą kolekcji. :) Na pewno szpiegostwo przemysłowe kwitnie, a jego macki dosięgają nawet AMW.
OdpowiedzUsuńNa miejscu tych macek bałbym się, że mnie AMW chapnie kajmanimi zębami:)
OdpowiedzUsuńMoże te podróbki mile łechtają jej próżność i AMW udaje, że ich w ogóle nie widzi. :)
OdpowiedzUsuńPrędzej zbiera dowody i rozpęta taki proces o piractwo, że hej:)
OdpowiedzUsuńScenarzyści przynajmniej dostaną świetny materiał na kilka odcinków wybitnego serialu. :) Na pewno będą dozgonnie wdzięczni, bo może czują skutki zawodowego wypalenia pisząc scenariusz tego hitu filmowego. :)
OdpowiedzUsuńByć może:) Widziałem dziś AMW w programie telewizyjnym, ale nie zaryzykowałem włączenia odbiornika:)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie wyczytałam, że AMW ma zaszczytny przydomek "Pola Raksa polskiego sądownictwa". :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co na to Pola Raksa? AMW polskiego aktorstwa?:P
OdpowiedzUsuńPola Raksa niewątpliwie poda autora metafory do sądu za znieważenie. Sprawę oczywiście sądzić będzie AMW, więc werdykt z góry znany. :)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy znieważenie? Może obie panie by się dogadały i założyły jakąś wspólną markę bielizny albo szamponów do włosów?
OdpowiedzUsuńJeśli do swojej kampanii dołączyłyby po znajomości czterech pancernych (nie licząc psa), to mogłoby z tego wyjść ciekawe przedsięwzięcie medialne. Reklamowaliby chyba kajmanowe pilotki dla czołgistów z monogramami AMW. :)
OdpowiedzUsuńI oficerki z monogramem. I w wersji damskiej na szpilce:)
OdpowiedzUsuńTylko skąd oni tyle kajmanów wezmą, jak taka moda się powszechnie rozpęta!? :)
OdpowiedzUsuńAMW na pewno ma wtyki w więziennictwie, będą je więźniowie hodować:)
OdpowiedzUsuńKażdy więzień będzie musiał opiekować się kajmanem w ramach zaostrzenia kary. :) Jeśli nie, będzie stanowił podwieczorek dla swego pupila. :)
OdpowiedzUsuńCóż za krwiożerczość:P Zasłyniesz jako reformatorka systemu penitencjarnego w naszym kraju:D
OdpowiedzUsuńKrwiożercze to są kajmany, które wiedzą, że skończą jako torebki z emblematem AMW. :/
OdpowiedzUsuńKajmany mają za mało zwojów mózgowych, żeby kojarzyć torebki ze sobą, czy raczej ze swoją skórą:P
OdpowiedzUsuńBezpośredni kontakt z AMW sprawia, że te zwoje im się nad wyraz szybko rozwijają i w wieku dojrzałym kajmany potrafią rozwiązywać krzyżówki. :)
OdpowiedzUsuńJeśli produkcja galanterii nabierze tempa, to te kajmany nie doczekają wieku dojrzałego:D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że kajmanowe farmy to wyjątkowa szansa dla terenów po byłych PGR-ach oraz specjalnych stref ekonomicznych. :)
OdpowiedzUsuń