5 czerwca 2013

Błogo bardzo będę sławiła blogi

[Źródło]
Za zaproszenie do zabawy Liebster Award bardzo dziękuję Guciamal. Moje zadanie polegało na tym, żeby odwiedzić wskazane przez nią blogi, a następnie podzielić się wrażeniami.

Zanim to zrobię, pozwolę sobie lekko naruszyć regulamin i zacznę od przemyśleń na temat łaskawej nominującej, czyli autorki Moich podróży. Bardzo cenię Guciamal za to, że potrafi w tak zajmujący sposób opowiadać o swoich pasjach i dzielić się wiedzą, nie deprymując czytelnika, który na dany temat wie niewiele albo wcale. Lubię ją również za ciepło, za szacunek dla innych, w tym osób o odmiennych opiniach, za życzliwość i zdrowy dystans.

A teraz blogi zaproponowane przez Guciamal w kolejności, w jakiej pojawiły się na jej liście.
Z uwagą i szacunkiem przypatruję się temu blogowi od samego początku. Jeśli szukacie ciekawych, niesłusznie zapomnianych książek, koniecznie zajrzyjcie do archiwum Koczowniczki. Oszczędność słowa, precyzja, wysoka kultura - po prostu blogowe Przygody człowieka myślącego, rozpisane na wiele dni i miesięcy. 

Dzięki Sukience w kropki odbywam wirtualne podróże do miejsc, które często pomijają przewodniki. Dopracowane w szczególach notki zawsze występują w akompaniamencie pięknych zdjęć. Dla miłośników Włoch lektura obowiązkowa, a w dodatku bardzo przyjemna.

Notki autorstwa błyskotliwej Manii Czytania skłaniają do refleksji lub uśmiechu, nigdy nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Ujmuje mnie jej bezpośredniość i językowe wyczucie. Zawsze czytuję z przyjemnością i proszę o więcej.

Jeden z najulubieńszych blogów. Czytam pasjami. Marlow imponuje mi wiedzą i oczytaniem, a także niezwykle oryginalnym doborem lektur. i czytelniczą odwagą. Wiele książek, po które sięga, ma opinię trudnych w odbiorze. Ogromnie podoba mi się jego dociekliwość i potrzeba poszukiwania prawdy.
Wbrew nazwie bloga Momarta wydaje mi się totalnie perfekcyjna: kapitalne poczucie humoru, pomysłowość, oryginalność, świetny styl plus wiedza na przeróżne tematy. Patrząc na datę urodzenia bloga, powinien być kilkumiesięcznym oseskiem, a wyrósł na wyjątkowo ciekawe miejsce w sieci.

Czytuję od bardzo dawna, zawsze z wielką przyjemnością i zainteresowaniem. Podobają mi się też okołoblogowe akcje Anny. Zazdroszczę jej systematyczności w pisaniu. Z ciekawością śledzę jej lektury - to nieszablonowe, wartościowe książki.

Sympatyczna skarbnica wiedzy o literaturze historycznej i nie tylko. Podziwiam pracowitość i sumienność autorki. Mam wrażenie, że prywatnie jest osobą niezwykle pogodną i życzliwą. Łączy nas między innymi miłość do książek L. M. Montgomery. Bardzo cieszy mnie to, że na blogu zaczęły się pojawiać też recenzje książek starszej daty.

To jedna z moich najważniejszych i najdłuższych przyjaźni blogowych. U Izy uwielbiam poczucie humoru, które wyraźnie sugeruje już tytuł bloga, poza tym zaskakujące metafory (kilka troskliwie pielęgnuję w pamięci), nowatorskie i świeże podejście do recenzowanych książek, obiektywizm i dobry gust literacki. Cenię też jej otwartość i szczerość.

Od grudnia blog Karoliny ma silną konkurencję w postaci jej bliźniaków, Julki i Janka, ale mam nadzieję, że wkrótce zaczną mamie zezwalać na dostęp do internetu i pojawią się kolejne wnikliwe recenzje, za którymi tęsknię, podobnie jak za autorką.

Jeszcze raz wyrazy wdzięczności dla Guciamal za pamięć. Dodam tylko, że miałam łatwe zadanie, bo tak się złożyło, że wszystkie blogi z listy mam na liście ulubionych. Wymienionym wyżej Dziewięciorgu Wspaniałym dziękuję przede wszystkim za to, że są, że inspirują, że są tak różni, że ich zakątki w blogosferze to miejsca, w których zawsze czuję się mile widzianym gościem. Zachęcam Was do regularnego czytania ich blogów.

Teraz powinnam wyznaczyć kolejnych uczestników Liebster Award, ale jako że zabawa zatacza coraz szersze kręgi i straciłam orientację, kto już był nominowany, a kto jeszcze nie, po raz kolejny perfidnie nagnę regulamin i zaproponuję chętnym, którzy jeszcze nie uczestniczyli, żeby sami z mojego blogrolla wybrali sobie kilka blogów, a następnie u siebie przekazali spostrzeżenia na ich temat.

3 czerwca 2013

Obrazki z wyprawy

Zgodnie z zapowiedzią w czwartek zaszyliśmy się w roztoczańskiej głuszy. Jak zwykle było pięknie i spokojnie. Liczba odcieni koloru zielonego, które widzieliśmy, przyprawiała o zawrót głowy.
Kilka wspomnień z wyjazdu...



I jeszcze nasza szetlandzka szajka: razem...

i osobno...

Nie tylko wśród roztoczańskiej natury, ale i tradycyjnych stosików. Po obejrzeniu cudnych kocich konterfektów, które czasem pojawiają się na blogach, Nela i Bonnie stwierdziły, że też chcą zaistnieć wirtualnie w okolicznościach literacko-przyrodniczych. :)