Nagi sad w maju
Do majowej wędrówki po "Nagim sadzie" zaprosiła Ania ("Czytanki Anki"). To było już piąte spotkanie Klubu Czytelniczego. Tradycyjnie odsyłam do lektury wątku poświęconego dyskusji o powieści, żeby nie powielać swoich opinii.
Jak zwykle w Klubie Czytelniczym rozmowa była ciekawa. Myślę, że o wartości "Nagiego sadu" świadczy między innymi to, że można go odczytywać na tak wiele sposobów. Ja zapamiętam powieść Myśliwskiego przede wszystkim jako jeden z najpiękniejszych hymnów o ojcowskiej miłości, jakie istnieją w literaturze. Miłości niewyidealizowanej, czasem denerwującej i ciążącej młodemu człowiekowi jak kamień.
Jak zwykle w Klubie Czytelniczym rozmowa była ciekawa. Myślę, że o wartości "Nagiego sadu" świadczy między innymi to, że można go odczytywać na tak wiele sposobów. Ja zapamiętam powieść Myśliwskiego przede wszystkim jako jeden z najpiękniejszych hymnów o ojcowskiej miłości, jakie istnieją w literaturze. Miłości niewyidealizowanej, czasem denerwującej i ciążącej młodemu człowiekowi jak kamień.
O powieści Myśliwskiego przypomniał mi usłyszany kilka dni temu w radiu aforyzm Ernesta Hemingway'a: "Potrzeba dwóch lat, żeby nauczyć się mówić, pięćdziesięciu, by nauczyć się milczeć". Ojciec narratora jest chyba najpiękniej milczącą postacią literacką, jaką poznałam: "do tych paru swoich słów potrzebował ciszy niezmąconej, jaka w obejściu, we wsi, bo tylko cisza godna jest słów, tylko w ciszy słowa znaczą to co się przez nie pragnie. A kto zna dobrze wieczorną ciszę, ten wie, że się ta cisza sama wsłuchuje w człowieka, w jego milczenie, w myśli, życzenia."[1]
Spacer po "Nagim sadzie" okazał się dla mnie wzruszającym, chwilami wyczerpującym emocjonalnie przeżyciem. Miłośnicy pięknego stylu, przygotujcie się na prawdziwą ucztę! Walory językowe tej powieści mnie wręcz oszołomiły. Podobnie jak jej nasycenie symbolami i wieloznacznymi obrazami.
"Nagi sad" to kolejna klubowa lektura, po którą sięgnęłam z pewnym ociąganiem. Pomna na swoje doświadczenia z Conradem przełamałam lody czytelniczych uprzedzeń, w czym trochę pomogło mi majowe słońce. To była słuszna decyzja.
___________________
[1] Wiesław Myśliwski, "Nagi sad", Muza, 1997, s. 30-31.
"Nagi sad" to kolejna klubowa lektura, po którą sięgnęłam z pewnym ociąganiem. Pomna na swoje doświadczenia z Conradem przełamałam lody czytelniczych uprzedzeń, w czym trochę pomogło mi majowe słońce. To była słuszna decyzja.
___________________
[1] Wiesław Myśliwski, "Nagi sad", Muza, 1997, s. 30-31.
Głęboka treść w przepięknej formie - nawet nie przypuszczałam, że zrobi na mnie aż takie wrażenie! :)
OdpowiedzUsuń~ viv
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo było w moim przypadku. :)
Bardzo lubię prozę Myśliwskiego. Niezykle przemyślana, precyzyjna.
OdpowiedzUsuńGdy byłam na spotkaniu z Jackiem Dehnelem i zapytałam go czy pisząc książkę robi to w tradycyjny sposób czy używa komputera. Opowiedział mi, że nie wyobraża sobie pracy z długopisem w ręku a jedynym polskim pisarzem, który robi to bez użycia edytora tekstu jest własnie Myśliwski, ale posługuje się ołówkiem :) Pozdrawiam :)
To prawda. Książka napisana pięknym stylem... Na mnie również zrobiła spore wrażenie:)
OdpowiedzUsuńTeż miałam w planach notkę o "Nagim sadzie" ale nie wiem, czy w końcu mi się uda ten plan zrealizować - zupełnie nie wiem, jak o tej książce pisać. Właściwie mówi sama za siebie. Nadaje się do długich dyskusji, jak w klubie czytelniczym, można bawić się w interpretacje mniej lub bardziej znaczących zdarzeń, obrazów, symboli, ale podsumować ją kilkoma zdaniami? Wszystkie wydają mi się banalne. Ale Tobie całkiem nieźle wyszło :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń~ the_book
OdpowiedzUsuńPodobnie odebrałam jego prozę.
Niezwykle ciekawa uwaga Dehnela! Kiedy czytałam książkę Myśliwskiego, to rzeczywiście odnosiłam wrażenie, że to jest ręczna, bardzo precyzyjna robota, jak pieczołowicie wykonana rzeźba. Pięknie rzeźbi tym ołówkiem. O wiele piękniej niż niektórzy twórcy wyposażeni w edytory i inne techniczne nowinki.
~ kasandra_85
Po jej przeczytaniu język kolejnych książek, po które sięgam, wydaje mi się zgrzebny.
~ naia
Ja też miałam poważny problem z tą notką. Pojawia się kilka tygodni po przeczytaniu powieści.
Jej zadaniem jest jednak odesłanie do dyskusji klubowej, żeby nie dublować tych samych przemyśleń. "Całościowa" recenzja na pewno nastręczyłaby mi jeszcze więcej trudności. Zgadzam się z Tobą, że jest to pozycja, o której bardzo trudno pisać.
Tego po prostu trzeba doświadczyć samemu.
Moc serdeczności.
"Nagi sad" to niezwykle dojrzały debiut prozatorski Myśliwskiego. Warto dodać że późny debiut (autor miał 35 lat). Trudno mi doszukać się w pamięci powieści, która opowiadałaby w tak piękny sposób o miłości ojca do syna.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka przypadła Ci do gustu;)
OdpowiedzUsuńSłowa Hemingwaya wyjątkowo adekwatne;)
Masz rację, jest to hymn ku czci ojcowskiej miłości, czytałam ją jakiś czas temu, sama zrecenzowałam u siebie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń~ ..dr Kohoutek
OdpowiedzUsuńMasz rację, to jest debiut, co umknęło mojej uwadze. Dzięki za przypomnienie.
Co do ojcowsko-synowskiej miłości to rzeczywiście niełatwo jest znaleźć przykład równie przejmujący. Na pewno "Droga" McCarthy'ego.
Miłość matczyna jest zdecydowanie wdzięczniejszym i łatwiejszym tematem - w każdym razie świadczy o tym liczba książek poświęconych temu problemowi. Tu przykłady można by mnożyć.
~ czytanki.anki
A ja bardzo Ci dziękuję za kolejną inspirującą lekturę, po którą, gdyby nie klubowy imperatyw, raczej nie sięgnęłabym. :)
Mnie też ta sentencja Hemingway'a przypadła do gustu.
~ Kasia
To jest oczywiście jedno z wilu możliwych odczytań tej książki, ale cieszę się, że się ze mną zgadzasz.
Cieszę się, że Ci się ta książka spodobała, na mnie też wywarła wrażenie i wzruszyła głęboko. Cieszę się, że trafilam na Myśliwskiego.
OdpowiedzUsuńKiedyś, kiedyś czytałam już tę książkę i odłożyłam na półkę z literaturą chłopską obok Kawalca czy Nowaka. Teraz jestem w połowie i widzę inaczej. Jednak po takim sadzie nie da się biegać i czekamy jeszcze na wolne chwile. Przecież w końcu muszą nadejść.
OdpowiedzUsuń~ mandzuria
OdpowiedzUsuńTa książka bardzo mile mnie zaskoczyła. Jestem pod wielkim wrażeniem talentu i wrażliwości Myśliwskiego!
~ ksiazkowiec
Czytałam "A jak królem, a jak katem będziesz" Nowaka i bardzo mi ta powieść przypadła do gustu.
Do wolnych chwil już całkiem niedaleko! :) Równiusieńko dwadzieścia dni. :) Ja też mam nadzieję, że czasu na lekturę będzie wtedy pod dostatkiem. :)
dziekuje za recenzje - mysliwski byl mi do tej pory nieznany. wiedzialam tylko, ze nagradzany. sparwdze w halmstad czy cos jego maja na pólkach
OdpowiedzUsuńco do nowaka i kawalca to maja cos w sobie - a jak... j b poetycze, zas kawales opisuje pokolenie "z awansu spolecznego" i niemozliwosc pelnej asymilacji w miescie. mozna zastoswoac takze w zcasach emigracji
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przybliżyłam postać Myśliwskiego. :) Mam nadzieję, że w Halmstad znajdziesz jakieś jego książki. Przynajmniej te starsze. Pisarz dosyć zasłużony i na pewno ciekawy. Przyznam się, że Kawalca nie czytałam nic, ale z tego zestawu Nowak jest bliższy mojemu sercu. :)
kawalec to nomen omen kawal nienajlepszej prozy - tyle, ze ma przeslanie. w szkole sredniej polonista wyróznil mnie oddelegowaniem do czytania kawalca i o kawalcu - poza mna sie nikt w klasie nie pofatygowal, a ja dukalam niczym piekarski na mekach. natomiast "a jak.." nowala autentycznie mi sie podobalo
OdpowiedzUsuńno prosze, jedyna ksiazka mysliwskiego w halmstad to...nagi sad! z 1967 - obadam czy jeszcze da sie czytac i zglosze sie post factum
OdpowiedzUsuń~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńTo cieszę się niezmiernie, że "Nagi sad" się uchował. Biorąc pod uwagę styl i formę, byłam zaskoczona, że powstała w latach sześćdziesiątych.
Ja też "A jak..." wspominam bardzo dobrze. Czysta poezja. Ciekawe, co się potem z Nowakiem stało, bo mi zniknął z horyzontu.
Męczarni z Kawalcem współczuję szczerze. Tak mi się właśnie wydawało, że nie tworzył dzieł wybitnych.
ale na poezje jana boleslawa ozoga nie dalam juz sie poloniscie nabrac ;-) spotkanie z JBO wspomina go bogdan loebl w wywiadzie w DF
OdpowiedzUsuńA propos milczenia - namiętnie milczał tez Dulski.
OdpowiedzUsuń~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńPolonista najwyraźniej dbał nie tylko o Waszą wiedzę na temat literatury i języka, ale też ideologicznie chciał Was dokształcać. Dobrze, że nie dałaś się nabrać. :)
~ monotema
Tak, to prawda, ale milczenie Dulskiego jest moim zdaniem nie tyle wyrazem jego flegmatycznego charakteru, co buntu. To jest taki niemy sprzeciw. Ojciec narratora w "Nagim sadzie" milczy inaczej. :)
mialam szczescie, ze chodzilam na fakultet z matematyki. ci, kt chodzili na fakultet z polskiego musieli, niesieity, polubic JBO ;-)
OdpowiedzUsuńa co do ksztalcenia ideologicznego to strzelilas w dziesiatke!
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńMatematyka królową nauk. :)
Polonisty-ideologa z całego serca współczuję. Każdy nauczyciel-doktryner wyrządza dzieciom krzywdę, ale polonista to już szczególnie. :( Dobrze, że się nie pozwoliłaś poddać ideologicznej obróbce. :) Z drugiej strony po dziś dzień recytowałabyś upojne strofy wyżej wymienionego wieszcza. :)
w zaistnialej sytuacji nie wiem czy moge sie chwalic, ale polonista obrazil sie na mnie smiertelnie jak wybralam studia technicznie. pomysl co mnie ominelo - pisze do ciebie niedoszla specjalistka od poetów (dzisiaj) wykletych ;-)
OdpowiedzUsuń~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej poznał się na Tobie, co stanowi chyba jeden z nielicznych pozytywnych rysów jego doktrynerskiego charakteru. :)
Czy miałaś z nim jeszcze kiedykolwiek kontakt?
nie, nie mialam juz kontaktów - jak tylko skonczylam szkole i juz nie musialam. nalezal do niewielu nauczycieli, kt NIE zaprosilismy na 10-lecie matury. byl po linii i na fali; przy czym wygryzl naszego lubianego dyrektora. chyba nie powinnam sie chwalic, ze byl tak dobrego mniemania o moich zdolnosciach ;-)
OdpowiedzUsuń~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńMam niejasne przeczucie, że nie cierpisz z powodu braku kontaktu. :)