Za zaproszenie do zwierzeń bardzo dziękuję Bogusi (Dom z papieru) i Monice (God save the book). O ile dobrze zrozumiałam, moje zadanie polega na tym, żeby podzielić się ciekawostkami na swój temat, ze szczególnym uwzględnieniem takich, których jeszcze nie znacie.
Zadanie jest trudne. Zgadzam się z angielskim przysłowiem, że uczynki mówią głośniej niż słowa. Autopsychoanalityczne monologi są wbrew mojej naturze. Postaram się jednak choć odrobinę zaspokoić ciekawość Bogusi i Moniki oraz pozostałych Czytelników.
Obawiam się, że trudno mi będzie znaleźć coś takiego, o czym nie wiecie, bo przy okazji rozmów o książkach wiele rzeczy już powiedziałam. Tak więc z góry przepraszam za ewentualne powtórki.
Lubię kawę z dużą ilością mleka i zieloną herbatę. Ostatnie odkrycie: herbata zielona Milk Oolong. Nie celebruję picia aromatycznych naparów w wytwornej filiżance. Zdecydowanie wolę ulubiony kubek.
Moje włosy i oczy mają bardzo podobny kolor. Osoby, które w tej chwili ze zgrozą wyobrażają sobie moją szafirową czuprynę, pragnę uspokoić, że są to barwy zdecydowanie spokojniejsze, kojarzące się raczej z przemysłem cukierniczym. :) Jako ciekawostkę dodam, że jeszcze nigdy w życiu nie zmieniłam koloru włosów za pomocą farb, szamponów, etc. Nigdy nie czułam potrzeby.
Kiedy miałam cztery lata, postanowiłam zostać nauczycielką. Tak już zostało. :)
Pasjami lubię wszystko, co ma w sobie smak lub zapach kokosa i poziomek.
Kulinarne koszmary: golonka, boczek, flaki, czernina, śledzie. Zaznaczam, że to są irracjonalne awersje od wczesnych lat dziecięcych. Nie mają nic wspólnego z zasadami zdrowego żywienia, bo wtedy ich nie znałam.
Oto filmy, które uwielbiam. Zaznaczam, że podaję tylko i wyłącznie takie, które znam już od jakiegoś czasu, ogladałam z wielką przyjemnością wielokrotnie, za każdym razem dostrzegając w nich coś nowego. Nie ma tu wielu wartościowych pozycji, które obejrzałam z podziwem i zachwytem, ale nigdy nie poczułam potrzeby powrotu. To jest zestaw, z jakim mogłabym pojechać na bezludną wyspę. :)
Pożegnanie z Afryką
Misja
Niedźwiadek
Przyczajony tygrys, ukryty smok
The French Lieutenant's Woman (nie cierpię polskiego przekładu tego tytułu, kochanica kojarzy mi się z królewskimi buduarami)
La Vita è Bella (Życie jest piękne)
Okruchy dnia
Amelia
Piknik pod Wiszącą Skałą
Masz wiadomość
Niebezpieczne związki
Pod osłoną nieba
W imię ojca
Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna
Duma i uprzedzenie (serial BBC)
Once
Billy Elliot
Dym
Wiek niewinności
Madeinusa
Lost in Translation (też wolę tytuł oryginalny)
Lepiej być nie może
Dzieci gorszego Boga
Wybór Zofii
Miasto aniołów
Rejs
filmy Barei
Pokój z widokiem
Bal
Telewizja mogłaby dla mnie nie istnieć. Radia słucham coraz rzadziej. Książki są zdecydowanie ciekawsze.
W dziedzinie muzyki od lat jestem wierna tym samym wykonawcom: Eric Clapton, Sting, U2 i George Michael - jego głos działa na mnie tak jak Antoni Malczewski na Zofię Marię Rucińską. :)
Ucieleśnieniem właściwie wszystkiego, co kocham w muzyce jest dla mnie Loreena McKennit. Mój ulubiony utwór to The Mummers' Dance. Ostatnio bardzo polubiłam zespół, o którego istnieniu dowiedziałam się od moich gimnazjalistów, Bella and Sebastian. Ich uroczy teledysk do "The Blues Are Still Blue" niezawodnie poprawia mi humor.
Lubię też poezję śpiewaną i muzykę klasyczną. Tu prym wiedzie barok. Jestem słuchaczem intuicyjnym, całkowitym laikiem. Gdybym miała wskazać utwór najlepiej współgrający ze mną, wymieniłabym
część drugą (Largo) koncertu na lutnię Vivaldiego (RV 93). Instrumenty, których dźwięk działa na mnie jak balsam to lutnia, wiolonczela i harfa. Niestety, nie potrafię grać na żadnym z nich. Może pora to zmienić, ku rozpaczy sąsiadów. :)
Bardzo lubię chodzić po górach. Najcudowniejsze miejsce, jakie w związku z tym odwiedziłam, to
Czerwone Wierchy w Tatrach (zdjęcie nie jest moje).
Mam dużą kolekcję zakładek. Nie służą do podziwiania, tylko wykorzystuję je czytając. Uprzedzam, że teraz będzie fragment wysoce niepokojący. Potrafię przez kilka minut dobierać kolorystycznie/tematycznie zakładkę do książki, którą właśnie mam zamiar zacząć czytać. :)
Mam bzika nie tylko na punkcie JIKa, ale również słów. Przepadam za grą w Scrabble. Mam bardzo subiektywny stosunek do wyrazów. Niektóre irracjonalnie bardzo lubię, innych nie znoszę. Odczuwam to jeszcze mocniej w języku angielskim. Mam wtedy większy dystans do słów.
Miejsce, w którym bardzo chciałabym się kiedyś znaleźć, to pola lawendowe w Prowansji.
Według Marka Aureliusza Życie jest w takim kolorze, jaki ma twoja wyobraźnia. U mnie bywa różnie. Czasem jest to la vie en rose, czasem mroczne cmentarzysko pogrzebanych nadziei. Dominują jednak kolory pastelowe.
Dziękuję za cierpliwe wysłuchanie tajnych wyznań. Jako kolejne osoby zapraszam do pokoju zwierzeń, w porządku alfabetycznym:
Oczywiście zrozumiem, jeśli nie będziecie miały na to ochoty.
Mamy wiele współnego :-)
OdpowiedzUsuńdużo z tych filmów uwielbiam: Duma i uprzedzenie serial BBC z boskim Colinem Firth, Masz wiadomość, Rejs, La vita e bella - do dziś pamietam jak Roberto Begnini odbierał Oskara :)), Miasto Aniłów i mistrzowskie Niebiezpieczne Związki!!! Rejs... ojej mogłabym skopiować i wkleić ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:)))))))))
OdpowiedzUsuńDoczekałam się deseru. Tak myślałam, że się zabawisz, a wątpliwość stąd, że to tylko pozornie łatwe zadanie (nie wszyscy podejmują, dlatego dzięki szczególne). Czułam pokrewną duszę, ale nie przypuszczałam, że aż tak. Podpisuję się pod filmami, muzyką, poezją śpiewaną itd, itd., ale Prowansja to moje marzenie! Już miałam jechać w tym roku, w końcu koleżanki zadecydowały, że Grecja.
Miło widzieć nauczycielkę z powołania. Też przez wiele lat byłam dumna, a teraz mówię, że pracuję w szkole. I tyle. Dużo rzeczy się na to złożyło. Nawet moja ulubiona pani redaktor z Warszawy poczytała mojego bloga, pochwaliła i zdziwiła się, że nie ma tam tej wspaniałej, kreatywnej nauczycielki, którą zna. O Boże! Blog to ucieczka od pracy i szarej rzeczywistości w świat, który kreuję. No ale nie o mnie miało być. Cieszę się niezmiernie, że przyjęłaś zaproszenie i bawisz się - mam nadzieję, że ku uciesze wszystkich, bo tłoczno tu zawsze z komentarzami. A i teraz gratulacje z pewnością będą. Miło było. Pozdrawiam cieeeepluuutkoooo:)
Uwielbiam Ciebie czytać:D. Cieszę się, że podzieliłaś się cząstką siebie i przyznaję, że znalazłam sporo wspólnych cech:). I ta cudna Prowansja...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Fantastycznie czytało się Twoje "tajne wyznania" :) Zawsze wiedziałam, że jesteś przesympatyczną osobą, a Twój blog przyciąga mnie wręcz magicznie. Widzę wiele upodobań wspólnych, m.in. w filmach, muzyce, w górskich wycieczkach. I zawsze myślałam, że tylko ja dobieram zakładkę w lamparcie cętki do książki o Afryce a z gejszą do tej o Japonii :D - również lubię, jak zakładka tematycznie lub kolorystycznie komponuje się z treścią czytanej aktualnie książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetnie się ciebie czyta, z ciekawością zajrzałam tu:) Interesująca z ciebie osoba.
OdpowiedzUsuńhm... cóż po tym jeszcze bardziej Cię uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i odjęło mi mowę ;-). Pod wieloma względami jesteśmy do siebie podobne (kawa z mlekiem i zielona herbata, chodzenie po górach, zakładki - choć moja kolekcja jeszcze niewielka,i jeszcze kilka innych rzeczy). Widać nieprzypadkowo Twój blog jest jednym z moich trzech najbardziej ulubionych :-). Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńooooo :) jakieś siedem filmów sobie wynotowałam - jak fajnie :) Zaciekawił mnie zwłaszcza "Madeinusa" bo pierwszy raz słyszę ten tytuł. A jak to się stało właściwie, że do tej pory nie obejrzałam "Wyboru Zofii" i "Powrotu do Howards End" to naprawdę nie wiem...
OdpowiedzUsuńAch, U2 :)
OdpowiedzUsuńosz ty karol - widze, ze wyzywanka przyszla z avonlea do liraela ;-) dobrze, bede mylec. nawet dzisiaj zastanawialam sie czy aby, z zwiazku z akcja GW, nie zrobic listy ksiazek, kt byly dla mnie wazne w zyciu. moze byc?
OdpowiedzUsuńszkoda, ze nie pozalysmy sie przec laty, bo dostalabys ode mnie zakladke klockowa (zrobiona wlasnorecznie na klockach). ciekawa jestem do jakiej ksiazki bys ja uzyla?
troche mnie zaniepokoily twoje wlosy i oczy w kolorze cukru krysztalu (wyrafinowanej rafinady?). no ale mialam juz w domu swinke morska albinosa i nic zlego w tym nie ma...
do filmów (a lubie z nich wiekszosc) dorzucilabym jeszcze "once upon a time in america" - ogladalam dwa tygodnie temu po raz którys - do wpól do czwartej nad ranem
loreeny poszukam - a nuz odciagnie mnie rishaba?
Czy słusznie się domyślam, że Twoje oczy i włosy mają kolor różowego lukru???:D
OdpowiedzUsuńW kwestii baroku zalecam patriotyzm lokalny: Grzegorz Gerwazy Gorczycki i Lubelskie Słowiki, niestety znowu nagranie zza pazuchy: http://www.youtube.com/watch?v=-tUrrhowXgU; to samo w lepszym wykonaniu, bo z głosem kobiecym: http://www.youtube.com/watch?v=KjsS6uHSPUg&feature=related; a to mój ulubiony fragment: http://www.youtube.com/watch?v=QV01d9Yum7o&feature=related
Ja też mam sporą kolekcję zakładek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No, ale nie jest powiedziane, że Lirael nie może być czarnulką (a nawet czarnoskórą). Bo przecież murzynek jest czarny. Nie każde ciastko to babeczka lub ptyś. Czy, jak chce Zacofany: mazurek.
OdpowiedzUsuńLirael, niech Cię gęś kopnie. Czule.
~ Pisanyinaczej
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Dorzucić tu należy uzależnienie od książek, ale o tym, nie pisałam, bo rzecz oczywista. :)
~ bluedress
Cieszę się, że mamy podobny gust filmowy. Jak wspominałam, podałam tylko tytuły wałkowane wielokrotnie. :) Jest jeszcze sporo takich, które dostarczyły wielu wzruszeń, ale nie czułam potrzeby ponownego oglądania. Z filmami trochę jak z ludźmi. :)
~ ksiazkowiec
Za opóźnienie przepraszam, ale tak jak napisałaś, to nie jest zadanie łatwe. Przeżywałam katusze, wywnętrzając się publicznie. :)
ja też przypuszczałam, że mamy wiele wspólnych zainteresowań i pasji.
Życzę Ci, żebyś zrealizowała swoje marzenie o wyprawie do Prowansji! Kilka lat temu byłam bliska spełnienia, ale też okoliczności pokrzyżowały plany i nie pojechałam. Mam nadzieję, że Twoja wyprawa do Grecji będzie wspaniała. Z góry cieszę się na drobiazgowa relację.
W kwestii pracy, to cieszę się ogromnie, że mam szczęście wykonywać zawód, który naprawdę lubię. Współczuję tym, którzy codziennie rano wyruszają do znienawidzonego miejsca, a takie przypadki też się zdarzają.
Praca w szkole nie jest sielanką, sadzę, że każdemu zdarzają się chwile zwątpienia i każdy ma listę rzeczy, których w nauczycielstwie nie znosi. Mimo wszystko uważam, że warto.
Proszę, powiedz pani redaktor, że bycie nauczycielem przez 24 godziny na pewno skończyłoby się załamaniem nerwowym tej osoby i jej najbliższego otoczenia. :)
Jeszcze raz dziękuję Ci za wyróżnienie i wszystkie ciepłe słowa! Moc serdeczności.
~ kasandra_85
OdpowiedzUsuńOgromne podziękowania za przemiłe słowa. Mam wątpliwości, czy na nie zasłużyłam, ale profilaktycznie będę się pławić w samozadowoleniu. :) A z wspólnych zainteresowań bardzo się cieszę.
~ Nemeni
Wielką radość sprawiły mi Twoje serdeczne uwagi. Bardzo je doceniam. Przyciąganie odbywa się za sprawą magnetyzmu różnych mistrzów pióra, o których książkach piszę, to ich zasługa. :)
Hurrraaa! Nie tylko ja cierpię na dziwne schorzenie zakładkowe. To odbywa się DOKŁADNIE tak, jak opisałaś! :D Im więcej zakładek, tym więcej problemów decyzyjnych. :)
~ MONIKA SJOHOLM
Co do interesującej osoby, to vice versa, Moniko. :) Bardzo dziękuję za uznanie i przekazanie sympatycznych wrażeń z lektury wynurzeń. :)
Tak sobie Ciebie wyobrażałam. Młoda kreatywna z pasją i otwartym umysłem. Super!!! Czy Twoi gimnazjaliści wiedzą jakie mają szczęście ???
OdpowiedzUsuń~ Kaś
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci. :) Sprawiłaś mi dużo radości.
~ Eireann
Rzeczywiście, sporo jest tych cech wspólnych. :) To się nazywa braterstwo dusz. :)
Jestem Ci wdzięczna za piękne wyróżnienie.
~ Sempeanka
Mam nadzieję, że te filmy Cię nie rozczarują. :) "Madeinusa" polecam,między innymi ze względu na krajobrazy i niesamowity nastrój.
~ Domi
Zwłaszcza 3D.:) Film był świetny.
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jesteś na mnie wściekła, bo obawiałam się licznych pretensji za nominację. :)
Lista książek może być jak najbardziej! nie ma żadnych formalnych/tematycznych ograniczeń. Będę na nią czekać niecierpliwie.
Zakładka klockowa to jakaś wyższa szkoła jazdy. Słyszałam kiedyś o koronkach klockowych. Czy to jest to samo?
Jeśli to jest koronka, idealnie pasowałaby do powieści dziewiętnastowiecznej. Kolor stonowany i delikatny.
To, że moja subtelna, wyrafinowana metafora kolorystyczna została zrozumiana tak a nie inaczej komentować nie będę. Włosy oczywiście przypominają watę cukrową nie tylko kolorystycznie, ale i pod względem faktury. Świnka morska miała przypuszczalnie nade mną przewagę w postaci czerwonych oczu. :)
"Once upon a time in America" jest świetnym filmem, ale jak na mój gust trochę za mocnym.
Widzę, że z Rishabem sprawa jest poważna. Zalecam Loreenę w uderzeniowych dawkach. :)
~ zacofany.w.lekturze
Dalibóg, słowa Acana jak sztylety sieką!
Czymże jam się nieboga Waszmości naraziła, żeby mię afront czynić i do lukrowanego hamerykańskiego donata mię porównywać?!?!?! Inwektywę JWP przeczytawszy, za szablę chwyciłam, pukiel urzezałam i w medalijonie przez umyślnego dziś po jutrzni Waćpanu przesłałam, coby mię nie oskarżał po próżnicy o różowe włosy.
Wprawdzie mam dwie czy trzy płyty z polskim barokiem które bardzo lubię, ale wydaje mi się, że o Grzegorzu Gerwazym Gorczyckim jeszcze chyba nie słyszałam. Z filmików wynika, że straciłam sporo, bo to szlachetna i piękna muzyka. Bardzo Ci dziękuję za podpowiedź. Będę o tym kompozytorze pamiętać.
Lubelskie Słowiki rządzą. :)
@Lirael: przykro mi, że JWP uraziłem, ale moje skojarzenia cukiernicze nieodłącznie wiążą się z produktami dostępnymi w mojej wsi puszczańskiej, odległej od cywilizacji. Poziom cukiernictwa tu niższy jest zapewne od przeciętnego i dominuje różowy róż:D Za medalion z puklami obcej niewiasty małżonka moja ślubna piekło mi urządzi, co jak mniemam jest formą wyrafinowanej zemsty za obelgi, jakie pod adresem JWP sformułowałem zupełnie niechcący:D Zbyt sroga to zemsta i jeśli się więcej nie odezwę, to wiedz Waćpani, iż bana dożywotniego na internet dostałem, albo, co gorsza, użyźniłem lelije:P
OdpowiedzUsuńGdyby JWP miała problemy z dostaniem GGG, to służę uprzejmie (o ile nie zajdzie któryś z warunków opisanych wyżej):D
~ toska82
OdpowiedzUsuńja również pozdrawiam. Wydaje mi się, że zakładkowi zbieracze stanowią sporą część czytelniczej braci.
~ tamaryszek
Na szczęście Twoje życzenie się nie spełniło i w drodze do szkoły żaden drób się nie napatoczył. :)
Podsumujmy wersje:
* mam białe oczy i włosy jak wata cukrowa
* mam różowe włosy i oczy (odcień lukru)
* jestem Afroamerykanką
Wszystkie wizje są słodkie i upojne. :)
~ mpoppins
Młodość rzecz względna. ;) Czy pozostałe walory u mnie występują i czy moi gimnazjaliści to doceniają, trudno orzec. Trzeba by ich zapytać. :)
W każdym razie ja bardzo doceniam Twoją ciepłą i sympatyczną opinię na mój temat.
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPo pierwsze primo pukiel jest jeden. Niech sobie Dobrodziej nie imaginuje, że postrzyżyny jakoweś urządziłam. :D W afekcie jeden kosmyk urąbałam.
Po drugie primo: umyślny ma przykazane objaśnić, że medalijon służy sprawie honorowej, a nie sentymentom.
JWP Małżonka żadnych obiekcyj mieć nie powinna. Przez niewieścią solidarność moje oburzenie zrozumie i Acana szykanować będzie za obraźliwe epitety o różanowłosej podwice. :D
Wprawdzie JWP rozsierdził mię setnie, ale urzyźniana lelij to Acanowi nie życzę.
W sprawie dostępności GGG zrobię rozpoznanie i jakby co, pozwolę sobie larum podnieść. :)
…Lutnia, wiolonczela, harfa… ;) od samego poczatku Twoj nick odbieralam jako ‘lire’. Zaznaczam aby nie bylo nieporozumien, ze nie ze wzgledu na sposob grania na niej czyli ‘.....’ bo na instrumencie tym mozna grac tez drugim sposobem ;))), bardziej ze wzgledu na Apollina.
OdpowiedzUsuń‘Moje wlosy i oczy maja podobny kolor’. Pobudzasz wyobraznie! ;) Spogladam w lustro – stwierdzam – moje nie, zamykam oczy: teraz tak.
Czytam Twoj wpis ktorys tam raz i ciagle cos nowego zauwazam... ale tak tez mi sie zdarza czytajac twoje inne wpisy. Udany wklad w wakacyjna zabawe.
Pozdrawiam wakacyjnie z okolic Hel... ;)))- Guliwer
@Lirael: wielce jestem JWP wdzięczen za dbałość o spokój mego domowego ogniska, ale to tylko bóle mego sumienia wzmaga, żem tak Dobrodzikę spostponował niechcący, w swej męskiej ignorancyi mniemając, iż niewiasty kolor różowy nade wszystko miłują:P
OdpowiedzUsuńO matko i córko, znowu mnie wywołano do tablicy;) Dla mnie to krępujące, więc odpowiem bez dodatkowych postów:
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodycze, nie znoszę sportu.
Bardzo sobie cenię spotkania z przyjaciółmi w kameralnym gronie. Gadamy, śmiejemy się, gadamy,...
Pełnia szczęścia w wersji niskobudżetowej: dobra książka lub film, herbata (również zielona i podobnie jak Ty, Lirael, b. lubię mleczny Oolong) i cicha muzyka (ostatnio Aga Zaryan).
Pełnia szczęścia w droższym wydaniu: zwiedzanie ciekawych miejsc.
Kilka rytuałów: na sobotnie śniadanie lubię zjeść jajka na miękko, raz w roku muszę (z wewnętrznej potrzeby) pojechać do Krakowa.
Dzień szczególny to dla mnie sobota: poświęcona tylko przyjemnościom (żadne sprzątanie, zakupy itp.).
Jeśli najdzie mnie przemożna chęć obejrzenia dobrej sztuki w teatrze, pojadę i do Wrocławia, i do Gdańska;).
Nie nadążam z czytaniem książek i tygodników - te ostatnie leżą nawet przez rok i żal mi ich wyrzucić.
Mam słabość do małych torebek i jedwabnych chustek (kupowanych najczęściej w lumpeksach). Inna słabość to pierścionki i kolczyki (te akurat ostatnio sama robiłam z półproduktów). Jak przystało na mola książkowego, zakładek też u mnie dostatek.
Chyba wystarczy;)
dalam loreenie szanse, ale przez ten okres juz przechodzilam jak moje dziecko wielbilo enye. jak juz zauwazylas wole mocniejsze wrazenia ;-)
OdpowiedzUsuńco do klocków to masz absolutna racje: koronkowa robota. czyzby mogly pasowac do koronkowych intryg JIK?
Dziękuję :) Łączy nas U2, upodobanie do zakładek i film Amelia. Bo mimo, iż za kinem nie przebadam (jak zresztą napisałam i za co dostałam okropną burę) to ten jest rewelacyjny. Widziałam kilkakrotnie. Ja też dobieram zakładki do książki :) Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńJa też wolę kawę z mlekiem i zieloną herbatę z kubka, a nie z eleganckiej filiżanki. Najlepiej dość dużego. Co więcej, innego kształtu kubka wymaga kawa, a innego herbata :)
OdpowiedzUsuń"Amelia" to film niezwykły, jak dla mnei ma niesamowity klimat :) Główna bohaterka jest niezwykła i przeurocza. Jak prawie każdy pochłaniacz książek :) kolekcjonuję zakładki, mam nawet specjalną skrzyneczkę na nie :) Dobieranie zakładek do treści książki i okładki to super pomysł. Prowansja jest piękna, choć znam ją jedynie ze zdjęć, ale mam nadzieję, e do czasu. Miło poznać Cię bliżej.
OdpowiedzUsuń~ Guliwer
OdpowiedzUsuńO lirze zapomniałam, ale zdecydowanie powinna znaleźć się w tak zacnym gronie instrumentów. :)
Skojarzenie z Apollinem bardzo miłe i bardzo s propos. Jeden z moich ulubionych wierszy to "Apollo i Marsjasz" Herberta. Uprzedzam, że nie zalicza się do pastelowych. Co nie zmienia faktu, że jest piękny.
O ile w okolicach Hel... nie zapanowała aktualnie moda na zielone fryzury, bądź też błękitne loczki, domyślam się Twoich kolorów. :)
Jest mi miło, że w tym, co piszę, znajdujesz rzeczy ciekawe. Bardzo mi to pochlebia.
Przesyłam Ci już prawie wakacyjne serdeczności.
~ zacofany.w.lekturze
Sumienie niech JWP nie kąsa jako ten soból czy inny gronostaj! :D Rzeczpospolita kraj wolny i każdy asocjacyje może mieć podle gustu swego!
Kolor różowy zaiste miłuję, ale niekoniecznie na włosach i oczach. :D
~ czytanki.anki
Bardzo Ci dziękuję za ciekawe zwierzenia i przepraszam za dyskomfort.
W kwestii sportu to jeśli zaliczymy doń długie spacery z psami, to jestem wyczynowcem. :)
Pełnie szczęścia w obydwóch wariantach u mnie identyczne jak u Ciebie.
Jajka na miękko niestety nas poróżnią. :) Nie lubię. Jajecznica jak najbardziej, ale mocno ścięta.
Mnie też wyjazdy do Krakowa są organicznie potrzebne. Ostatnio bywałam tam chyba trochę rzadziej niż raz w roku.
Sobota to mój ulubiony dzień tygodnia. :)
Zaległości w czytaniu mam również ogromne.
O apaszkach miałam napisać i zapomniałam. Też bardzo lubię.
Twoje wyroby jubilerskie bardzo mnie zaciekawiły. mam nadzieję, że kiedyś pojawią się np. jako ozdoba stosiku. :)
Jeszcze raz wielkie dzięki, Aniu!
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńLoreena jest trochę podobna do Enyii/Enyi ale moim zdaniem ciekawsza i mniej komercyjna. Mnie podoba się bardzo.
Z klockami przedni pomysł: koronkowe zakładki i koronkowe intrygi JIKa stworzyłyby przepiękną całość! :)
~ the_book
Kolejna pocieszająca wiadomość o dobieraniu zakładek. :) Uważam, że U2 z każdym rokiem jest coraz lepsze. "Amelia" to wyjątkowy film. Mogłabym go oglądać bez przerwy. :)
~ grendella
O różnicach między filiżankami kawowymi a herbacianymi słyszałam. Wydaje mi się, że te do herbaty są szersze i większe.
I tak wolę swój ulubiony kubek. :)
~ Aneta
"Amelia" to rzadki przykład filmu, który choć emanuje takim ciepłem, nie jest zupełnie przesłodzony i kiczowaty. Po raz pierwszy obejrzałam go w dość trudnym momencie i autentycznie sprawił, że poczułam się lepiej.
Moje zakładki leżą sobie na półce regału z książkami w kilku stosach, żeby był łatwiejszy do nich dostęp. To znacznie ułatwia wybór. :)
Jeśli zdjęcia przedstawiają choć część prawdy o Prowansji, na pewno warto tam pojechać.
Dziękuję za odwiedziny. :)
Lirael, dla Ciebie wiele jestem w stanie zrobić;)
OdpowiedzUsuń~ czytanki.anki
OdpowiedzUsuńOgromnie mnie to cieszy! :) I z wzajemnością!
Ale ja właśnie o kubkach piszę :) Kubki mam inne do kawy a inne do herbaty. Filiżanek w żadnej postaci nie toleruję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo miło poczytać o Tobie - cieszę się, że mogę lepiej poznać blogowe koleżanki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wreszcie odkryłam jak się dodaje u Ciebie komentarze :D Ileż mamy podobnych upodobań:) Czego jeszcze muzycznie słuchasz? Fajnie,no i oczywiście cieszę się, że mogę co nie co o Tobie podczytać! Ja też coraz rzadziej słucham radia. A odbiornika telewizyjnego dawno nie mam. Uściski. A.
OdpowiedzUsuńczytajac z rozpedu o zielonej herbacie,pomyslamo o tych wlosach i oczach rowniez w kolorze zielonym:))
OdpowiedzUsuńlawenda...oczywiscie nie moglo jej zabraknac-to wlasnie TY:)
z tymi zakladkami rozumiem,ja tak wybieram filizanke do kawy codziennie rano...i nie umiem tego wytlumaczyc:)
to byl swietny post,milo mi bardzo,ze moglam poznac Cie blizej:)
Cieszy niezmiernie gwar komentarzy pod ciepłym wpisem na swój temat. Ja obstawiam brązowe oczy i włosy, takie jak cukier trzcinowy. A z zakładkami mam podobnie, dobieram do książek, choć ich ilość niestety mi się ostatnio zmniejszyła, bo nie trafiam na ciekawe, a stare się zużywają. I również czuję pokrewieństwo z Tobą filmowe, muzyczne, górskie, zawodowe. Tylko kawę piję czarną, choć obowiązkowo w kubku, odpowiednio dobranym ma się rozumieć. Swoją drogą ciekawe portrety nauczycielek się wyłaniają z blogów. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń~ grendella
OdpowiedzUsuńZa kubkowe zamieszanie przepraszam. Mam jeden do wszystkiego, więc nie byłam świadoma różnic. :) Podobnie jak w Twoim przypadku, filiżanki są mi obce, choć lubię sobie na nie popatrzeć i je popodziwiać. :)
~ beatrix73
A mnie było miło Cię gościć. :) O ile dobrze pamiętam, Ty też zostałaś wybrana do tajemnych wynurzeń, więc z przyjemnością sobie poczytam. :)
~ Ultima_Thule
Gdyby był jakiś problem z komentarzami, proszę, daj znać.
Zapomniałam dodać, że pasjonuję się też muzyką średniowieczną. Uwielbiam pieśni trubadurów i truwerów i w ogóle muzykę z tamtego okresu. Moje najulubieńsze płyty to "Ave Eva" i "A Feather on the Breath of God". Obydwie bardzo polecam, nawet osobom, które nigdy w życiu nie miały kontaktu z takimi utworami. Jak wspominałam, moja wiedza merytoryczna jest praktycznie zerowa, ale czuję przez skórę, że obydwie płyty są wybitne.
~ Emocja
Dzięki, mamy właśnie czwarty wariant kolorystyczny, nawiasem mówiąc swego czasu wypróbowany przez Anię z Zielonego Wzgórza. Niestety, nie jestem dziwożoną (o ile one miały zielone włosy), to jest zestaw zdecydowanie spokojniejszy. :)
Za lawendą rzeczywiście przepadam, pod każdą postacią.
To dobrze, że nie używam filiżanek, bo miałabym takie same poranne dylematy jak Ty, a kłopoty decyzyjne z zakładkami w pełni mi wystarczają. :)
Miło mi, że zwierzenia przypadły Ci do gustu.
Nawiasem mówiąc w zwierzeniach zabrakło naszych zwierząt, bo opowiadam o nich na blogu dość często.
~ Urshana
Masz rację, to bardzo sympatyczne uczucie.
Kolor oczu - strzał w dziesiątkę, włosów - nie do końca. :)
U mnie zakładek wciąż przybywa, ale to są prawie wyłącznie zakładki reklamujące wydawnictwa i książki, więc bez szczególnych rewelacji.
A choć tak narzekam na to dobieranie tak naprawdę bardzo je lubię. :)
Widzę, że łączy nas wiele wspólnych pasji, kawa jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. :)
Kubek najulubieńszy jeden, więc problem z dobieraniem u mnie nie występuje. :)
Masz rację, nauczycielek w blogosferze jest sporo. Portrety faktycznie ciekawe.
Ja również przesyłam serdeczności!
Dziekuje za wskazanie drogi do liryki Herberta z vokalem A i akompaniamentem instrumentu szarpanego (ponoc muzyka lagodzi obyczaje). Nie znalam tego utworu mimo, ze ukazal sie tu zbior wierszy autora ‘Pana Cogito’ opracowany i przelozony przez Jussi Rosti : Zbigniew Herbert: Kyynelten teknologiasta (tlum. o/z technologii lzy), WSOY i NVL , 2005. Tworczosc Polaka zostala tu nalezycie dostrzezona i doceniona. Po przeczytaniu utworu poczulam sie swojsko wyindywidualizowana z tlumu wielbicieli skandynawskiej (szwedzkiej) literatury tez pieknej choc mocnej. Nie musze sobie zarzucac, ze cudze chwale a swojego nie znam. Czasem pozwalam sobie dodatkowo spojrzec na wlasne kulturowe korzenie przez pryzmat literatury obcej jak i przez pryzmat przekladow literatury polskiej na jezyki obce.
OdpowiedzUsuńOd lat marza mi sie jednak wakacje z lektura ‘Starej basni’ w wygodnym grajDolku na plazy Helu ;))).
Udanego wakacyjnego odpoczynku! - Guliwer
lirael - no popatrz jaki klub wzajemnej adoracji stworzylas! wychodzi na to, ze wpadaja do ciebie na herbatke (zielona) w kubku tylko tacy sami... tak na marginesie to mam spora kolekcje filizanek róznych, ale goscie zazwyczaj domagaja sie herbaty czy kawy w kubku. acha, a moje herbata to czarna, nieperfumowana, mozna i w duzych ilosciach. no milk, no sugar
OdpowiedzUsuńnatomiast za jajecznice mocno wysmazona dziekuje - naleze do klubu jajek na miekko i jajecznicy ze scietym bialkiem, ale niescietymi zóltkami. moze byc ze szczypiorkiem albo na czyms - np.czerwonej cebulce i pomidorach. albo rydzach
herbata mocna, nie mozna - rzecz jasna
OdpowiedzUsuńLirael, skoro gęś Cię nie skopała, to widocznie Twój cel był zbożny. Podjęłam się zadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ren
~ Guliwer
OdpowiedzUsuńWakacje ze "Starą baśnią" jak najbardziej popieram! :) Mam tylko nadzieję, że JIK nie podziała na Ciebie usypiająco - a tego wykluczyć nie możemy - i że nie doznasz w związku z tym słonecznego poparzenia, czego bym sobie nie darowała. Więc zalecam ostrożność. :)
To świetna wiadomość, że Finowie docenili Herberta! Bardzo jestem ciekawa, jak brzmi po fińsku. Myślę, że wymaga tłumacza-erudyty, bo liczba aluzji i odniesień jest niesamowita i wychwycić to a potem zręcznie oddać we własnym języku nie jest łatwo na pewno.
Życzę Ci prawdziwego, beztroskiego Lata, rodem z książki Tove Jansson. :)
~ blog sygrydy dumnej
Mój problem z czarną herbatą polega na tym,że wypita ok. 16-17 zagwarantowałaby mi bezsenną noc. Już to przerabiałam, więc opieram się na doświadczeniach. Działa na mnie silniej niż kawa, którą też tylko rano pijam. Natomiast herbatą zieloną mogę się delektować o każdej porze dnia i nocy, bez przykrych skutków ubocznych. :)Żałuję, bo herbatę czarną bardzo lubię, a wersji i wariantów smakowych ma bez liku.
Lubię też herbaty owocowe bez dodatku herbaty. :D Niestety, miażdżąca większość z nich zawiera hibiskus, za którym nie przepadam.
Klub wzajemnej adoracji dotyczy zielonej herbaty w kubku, nie mnie. :)
Jajecznicy na rydzach nigdy nie jadłam i czuję, że straciłam sporo. Brzmi bardzo zachęcająco.
Z pewnością jesteś też miłośniczką jajek po wiedeńsku? Moje koszmarne wspomnienie z dzieciństwa: mama z bratem sadystycznie delektują się jajkami w szklance, wiedząc o tym, że na sam widok tej mazi dostaję szału. :D
jajecznicy w wersji rozdziamdzianej nie zniosłabym, i nawet rydze niczego by tu nie zmieniły. :)
Co nie zmienia faktu, że mam świadomość zdrowotnej przewagi Twojej wersji przyrządzania jajek.
~ tamaryszek
Cel był jak najbardziej zbożny i cieszę się, że mi wybaczyłaś. :) W każdym razie mam taką nadzieję. Zwierzenia przeczytałam, jestem pod dużym wrażeniem! Wielkie dzięki.
kto mówi o rozdziamdzianiu?!? nic z tych rzeczy. jajkom pozwala sie sie scinac od dolu, a jak juz sie bialka zetna to sie DELIKATNIE przewraca drewniana szpatulka same bialka. w stanach jadlam taka jajecznice, ze beltalo sie najpierw jajka i dodawalo jeszcze do nich mleka - ale to zupelnie NIE to samo. jejecznica musi smakowac jajkiem.
OdpowiedzUsuńwiedenczyków nie lubie, bo jajko zawsze zdazy wystygnac - poza tym nie wyglada apetycznie, a ja jestem wzrokowiec. po to natura dala mu skorupke, zeby go gotowac i podwac w skorupce (najlepiej ciemnej). natomiast posiadam urzadzenie do "gotowania" jajka na miekko w mikro i z tego wychodzi taki wiedenczyk. jajko na miekko j dobre z zielona pietruszka albo bulgarska mirudija (moze byc cubryca)
herbate zielona tez pije i masz racje, j lagodniejsza w dzialaniu. ja tez kawe na sniadanie - au lait!
zebym nie byla goloslowna:
OdpowiedzUsuńhttp://www.garnek.pl/jilsander/15591257/wiosenna-jajecznica-na-rydzach
ach du liebes bisschen, tak miło poczytać jak bardzo jesteś pokrewną duszą, to zakończenie tego posta woła "smingus dyngus".A przecie taka grzeczna ostatnio byłam... Melduję, że to juz Boze Cialo za płotem.
OdpowiedzUsuńok, positiv thinking, positiv thinking..
Też chciałam zostać nauczycielką, ale matematyki oczywiście.:)
Uwielbiam kawę, najbardziej jej zapach, jej picie jest już elementem ratującym od depresji (mieszkamy blisko Holandii i klimat jest morowy.) Ale w moim domu króluje herbata zielona japońska, na pewno przypadła by ci do gustu ta z prażonym ryżem Genmaicha.
Koszmary kulinarne podzielam, dołaczam do kompletu jeszcze galaretki mięsne.
Lista filmów bardzo bliska memu sercu, ale nie znam filmu "Bal", a filmweb mi nie pomógł czy chodzi o "Le Bal" ? "Niebezpieczne związki" są też w wersji Firth p.t " Valmont" - zupełnie inna interpretacja, może znasz?
Pola lawendowe też mnie kuszą i mam nadzieję kiedyś je zobaczyć, nawet jeśli nie bądzie to w Prowansji.
Kolor oczu i włosów mam też ten sam i zgaduję, że taki jak twój:)
Poziomki, ach.. Ale, ale, ja jestem uczulona na kokosy. No Lirael, ja nie wiem,czy jeszcze możemy utrzymywać jakieś kontakty.
Z poważaniem
Pemberley
ready - napisalam!
OdpowiedzUsuń~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńTwój opis jajecznicy jest prawie do przyjęcia. :) Rzeczywiście, rozdziamdzianie nie występuje.
Szklankowi wiedeńczycy we mnie wywołują absolutny brak entuzjazmu. Z dwojga złego już lepszy wariant na miękko w skorupce.
Zdjęcie "wiosenna jajecznica na rydzach" bardzo smakowite!
W Szwecji można o tej porze roku kupić rydze? Czy to jakieś dawniejsze zapasy?
I tradycyjnie ładna serwetka pod patelnią. :)
~ Pemberley
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już mi choć trochę wybaczyłaś tę prowokację do wynurzeń! :) Bardzo dziękuję, że zechciałaś się nimi podzielić.
Matematyka niestety nigdy nie była moją pasją, więc w dziedzinie nauczania matematyki nawet nie próbowałabym się z Tobą zmierzyć. :)
Herbaty z prażonym ryżem nigdy nie piłam, musi smakować ciekawie. Lubię też bardzo jaśminową.
Galaretki mięsne toleruję wyłącznie w wykonaniu mojej mamy, po usunięciu mętnej, smalcowatej warstewki. :)
Tak, to jest "Le Bal". Film, w którym nie pada ani jedno słowo.
"Valmonta" nigdy nie ogladałam, tytuł natrętnie kojarzy mi się z serkiem pleśniowym. :) Postaram się zobaczy w trybie pilnym.
Pola lawendowe występują też na pewno w Chorwacji. Wie,m to od uczennicy, która widziała je tam na własne oczy.
Uczulenia na kokosy współczuję. Dla mnie byłaby to tortura. :[
Jeśli kiedykolwiek wybaczysz mi tę zdradliwą nominację, kontakty będziemy utrzymywać na pewno przez długie lata! :) Pokrewieństwo dusz, i tak przeze mnie przeczuwane, zostało oficjalnie potwierdzone. :)
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę w pokoju zwierzeń. :)
rydze wlasnego zbioru, przesmazone i zamrozone - smakuja niemal jak swieze. kupic tu sie nie da, bo by...nikt nie kupil. szwedzi jadaja glównie kurki :-)
OdpowiedzUsuń~blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńSkoro przepadam za kurkami, jet spore prawdopodobieństwo, że rydze przypadłyby mi do gustu. Nie przypominam sobie, żebym je kiedykolwiek jadła. W Twojej jajecznicy są bardzo fotogeniczne! :)
Post kiedyś powstanie, obiecuje, tylko teraz moje zycie realne jest nadrealne.Tutaj : http://1.bp.blogspot.com/-r_7h--wBwME/TXINF-Z5MVI/AAAAAAAABGo/-kHOiWh-VIw/s1600/CIMG5118.JPG
OdpowiedzUsuńwyjasnienie i nie wymowka, bo zycie jest piekne, ino zbyt intensywne, powinnam chyba oficjalnie zawiesic bloga az do wrzesnia, kiedy chlopaki pojda do przedszkola:)
Póki co,zwracm uwage na konkurs u Gosi :
http://gaskellnorthsouth.blogspot.com/2011/06/uwaga-konkurs-do-wygrania-ksiazka-ponoc.html
~ Pemberley
OdpowiedzUsuńNie ma najmniejszego problemu, spokojnie poczekam! :)
Zdjęcie wywołało u mnie wielki uśmiech! :)
Twoi Bobowie Budowniczy dostojnie prezentują się w kaskach. Proszę, przekaż im buziaki! Gratuluję z całego serca tego wspaniałego podwójnego Wyjaśnienia! :)
Bloga absolutnie nie zawieszaj. Na Twoje notki warto czekać tygodniami.
Dziękuję Ci za informację o konkursie. Chętnie sobie przeczytam.
Guciamal:Przyznaję, że dopiero dzisiaj trafiłam do ciebie. Przyznaję i głowę popiołem posypuję, bo dopiero teraz widzę co straciłam. Ale że nie ma tego złego... to mam teraz cudowną lekturę na parenaście wieczorów. Bardzo mi się podobają te wasze sekretniki, dzięki nim poznaję wiele dusz pokrewnych. Wielość podobieństw w upodobaniach, książkowych, filmowych i powiedziałabym życiowych. Pasja życia i głód słowa, ale nie słowa bylejakiego. Nie muszę dodawać, że już nadrobiłam niedopatrzenie i dodałam twojego blooga do moich ulubionych. A tak na marginesie lekką obawą przejęła mnie myśl, że pani nauczycielka będzie czytałą moje wypociny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Guciamal
~Guciamal
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło Cię gościć i oczywiście zapraszam do kolejnych wizyt. :) Żadnym popiołem uprzejmie proszę się nie posypywać! Ani szat pokutniczych nie wdziewać. :)
Ja też dodałam Twojego bloga do ulubionych, natychmiast po przeczytaniu recenzji "Ady".
Po lekturze Twoich postów doszłam do tego samego wniosku, że podobieństw jest naprawdę sporo i ogromnie mnie to raduje!
Staram się uprawiać nauczycielstwo jedynie w szkole, więc żadnych obaw mieć nie powinnaś, tym bardziej, że są już wakacje. :D
Ogromnie jestem ciekawa, jaką książkę JIKa teraz planujesz przeczytać.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Guciamal:
OdpowiedzUsuńA toż mnie asińdzka uspokoiłaś, twierdząc jakobyś nauczycielstwo uprawiała jedynie względem kawalerów szlachetnych i dziewic nadobnych, gdyż jako matrona zacnego już wieku stateczna i w latach posunięta spać zawżdy mogę spokojnie. Kończę zatem moją epistołę, gdyż spieszę wydać rozkazy kuchennej, w którąż się po przekroczeniu progu przybutu tegoż zamięnię.
Pozdrawiam i miłych i owocnych wakacji życzę.
A ten Bal to Ettore Scola? Też uwielbiam. Właściwie wszystkie z tych filmów lubię. Ciekawy wpis, miło było coś jednak się dowiedzieć poza tym, co z twych uczynków wynika. Mamy wiele wspólnego ze sobą, poza górami może, które mnie wprawdzie zachwycają, ale ja bez morza i wody żyć raczej nie umiem. Ta herbata Milk Oolong mnie zainteresowała, gdzie kupujesz ten gatunek
OdpowiedzUsuń~Guciamal
OdpowiedzUsuńWidzę, że proces asymilacji JIKowego języka przebiega u Ciebie bardzo harmonijnie! :)
A na żadną matronę Waćpani mi nie wygląda, więc proszę tu bez takich.
Mam nadzieję, że kuchenna stanęła wczoraj na wysokości zadania.
Ja też przesyłam Ci moc serdeczności!
I jeszcze sprawa techniczna: jeśli założyłabyś sobie konto Google, co zajmuje kilka minut, nie występowałabyś jako Anonimowy, tylko Guciamal. Nie musisz korzystać z ich poczty, zakładać bloga, etc, a byłoby Ci chyba wygodniej. Możesz obserwować wybrane blogi, komentować bez uciążliwego logowania za każdym razem, itp. Zobowiązań absolutnie żadnych.
Jakby co, to tutaj są instrukcje:
http://webmaster.helion.pl/index.php/zakladanie-konta-w-google
~ kasia.eire
Tak jest, to Ettore Scola. Film jest niesamowity, prawda. miło mi bardzo, że dzielimy filmowe gusty. :) Zresztą nie tylko filmowe, bo zbieżności faktycznie więcej.
Morze też bardzo lubię, ale mając do wyboru góry i morze, na pewno wybiorę góry. To co przeszkadza mi nad morzem, to dzikie tłumy. Wiem, że wystarczy pojechać w czerwcu lub wrześniu i jest znacznie lepiej, ale w moim przypadku to jest niewykonalne ze względu na szkołę. Herbatę kupuję w sklepiku w galerii supermarketu Real, to jest bodajże sięć o nazwie Himalaje. Milk Oolong smakuje nieźle i ma w dodatku takie wielkie, śmieszne listki. :)
Sporo mamy wspólnego :) Moje koszmary kulinarne są identyczne, choć jeszcze dodałabym kilka rzeczy. Telewizja też mogłaby nie istnieć. Kawy nie piję, herbatę zieloną zaś pasjami :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPrzydreptalam na Twoj blog z Miasta Ksiazek i juz widze, ze bede tu czesto i chetnie zagladac. Wiekszosc filmow z Twojej listy mogloby znalezc sie na mojej i rowniez lubie George'a Michaela i lawendowe pola.
OdpowiedzUsuńNawet do J.I. Kraszewskiego moze sie z czasem przekonam ;)
~ mandzuria
OdpowiedzUsuńTe podobieństwa ogromnie mnie cieszą, ale niezbyt dziwią, bo wydaje mi się, że mamy również podobny gust literacki. Uściski.
~ katasia_k
Ogromne podziękowania za wizytę. Proszę rozgość się i czuj jak u siebie. :) Myślę, że gdybym opublikowała listę filmów, których nie lubię, też znalazłybyśmy wspólne elementy. :)
A do Kraszewskiego przekonaj się koniecznie, naprawdę warto. biorąc pod uwagę liczbę książek, które napisał, jest duże prawdopodobieństwo, że trafisz na taką, która nawet jeśli Cię nie zachwyci, to przynajmniej mile rozczaruje. :)