W blasku politury i szlifowanych pazurków
Być może patrząc na powyższą okładkę ze zdumieniem przecieracie oczy, doszukując się błędu w tytule lub nazwisku autora. Żart Izy (Filety z Izydora), która zapytała mnie, czy "Lalki" Kraszewskiego to atak klonów panny Łęckiej, rozbawił mnie ogromnie, a jednocześnie uświadomił, że nie tylko ja zakładałam wtórność pomysłu Kraszewskiego.
Tymczasem po raz kolejny autor "Starej baśni" wymyka się z przegródki dla epigonów. Okazuje się, że zaczął pisać "Lalki" w roku 1873, a wydał rok później. Kiedy ukazała się ta powieść, Prus miał 26 lat. Pierwszy odcinek jego "Lalki" opublikowano 29 września 1887 roku, trzynaście lat po wydaniu książki Kraszewskiego. Oczywiście nie sugeruję plagiatu tytułu, nie wiem też, czy Prus w ogóle czytywał Kraszewskiego, ale widać wyraźnie, że nie mamy o autorze "Hrabiny Cosel" najlepszego mniemania. Podobnie sytuacja wygląda z "Krzyżakami". Sienkiewicz - rok 1900, Kraszewski - rok 1883. Motto "Lalek" to sentencja "Między ustami a brzegiem pucharu wiele się zdarza", co z kolei przypomina wiekopomne dzieło Rodziewiczówny (dla porządku: rok 1890).
Będę pracować nad swoją teorią spiskową pod hasłem "My z niego wszyscy!" i na bieżąco Was powiadamiać o nowych odkryciach. Tymczasem zajmijmy się "Lalkami". Niestety, "Dziennik Serafiny", który powstał tylko trzy lata później, pozostawia je daleko w tyle. Powieść jest słabsza, chwilami nudna i przegadana. Moim zdaniem fabuła leży i żałośnie kwili. Bohaterowie najczęściej snują się bezczynnie, prowadząc nużące rozmowy. Mimo to Kraszewski w "Lalkach" kilka razy błyska szlifowanym literackim pazurkiem. Zwłaszcza na początku i w zakończeniu, lapidarnym i tak skondensowanym, że dwie ostatnie strony wręcz kipią od emocji. Podobały mi się też opisy wnętrz, którymi cieszyć się w pełni nauczył mnie monsieur Balzac. Z przyjemnością wyłapywałam też różne smaczki. Dowiedziałam się na przykład, że lawendową wódką kadzono sionkę i pokoje dla odświeżenia zapachu .
Tymczasem po raz kolejny autor "Starej baśni" wymyka się z przegródki dla epigonów. Okazuje się, że zaczął pisać "Lalki" w roku 1873, a wydał rok później. Kiedy ukazała się ta powieść, Prus miał 26 lat. Pierwszy odcinek jego "Lalki" opublikowano 29 września 1887 roku, trzynaście lat po wydaniu książki Kraszewskiego. Oczywiście nie sugeruję plagiatu tytułu, nie wiem też, czy Prus w ogóle czytywał Kraszewskiego, ale widać wyraźnie, że nie mamy o autorze "Hrabiny Cosel" najlepszego mniemania. Podobnie sytuacja wygląda z "Krzyżakami". Sienkiewicz - rok 1900, Kraszewski - rok 1883. Motto "Lalek" to sentencja "Między ustami a brzegiem pucharu wiele się zdarza", co z kolei przypomina wiekopomne dzieło Rodziewiczówny (dla porządku: rok 1890).
Będę pracować nad swoją teorią spiskową pod hasłem "My z niego wszyscy!" i na bieżąco Was powiadamiać o nowych odkryciach. Tymczasem zajmijmy się "Lalkami". Niestety, "Dziennik Serafiny", który powstał tylko trzy lata później, pozostawia je daleko w tyle. Powieść jest słabsza, chwilami nudna i przegadana. Moim zdaniem fabuła leży i żałośnie kwili. Bohaterowie najczęściej snują się bezczynnie, prowadząc nużące rozmowy. Mimo to Kraszewski w "Lalkach" kilka razy błyska szlifowanym literackim pazurkiem. Zwłaszcza na początku i w zakończeniu, lapidarnym i tak skondensowanym, że dwie ostatnie strony wręcz kipią od emocji. Podobały mi się też opisy wnętrz, którymi cieszyć się w pełni nauczył mnie monsieur Balzac. Z przyjemnością wyłapywałam też różne smaczki. Dowiedziałam się na przykład, że lawendową wódką kadzono sionkę i pokoje dla odświeżenia zapachu .
"Lalki" to powieść obyczajowa o bardzo wyraźnym przesłaniu. Autor dość bezwzględnie krytykuje i ośmiesza ówczesną młodzież. Potępia też zwyczaj oddawania dzieci na wychowanie do bogatszych krewnych, którzy wprawdzie zapisują im spadki, otaczają zbytkiem, obwożą po Europie, ale jednocześnie wydziedziczają z rodzinnych korzeni i prowokują do ukrywania prawdy o sobie.
Kraszewski znowu bezkompromisowo ośmiesza współczesną obyczajowość: małżeństwa bez miłości, upadek ideałów, cynizm. Podobnie jak w "Dzienniku Serafiny" nie przedstawia swoich poglądów wprost, tylko na zasadzie antytezy: losy bohaterów ilustrują jak być nie powinno. Tym razem dostajemy instrukcje na temat: jak nie należy wychowywać chłopców i jak nie powinno się zawierać małżeństw. Na szczęście autor nie popada w totalny pesymizm. Jeden z bohaterów stwierdza: "Wielki świat [...]obfituje wprawdzie w świecące lalki i ludzi tak upoliturowanych, że spod politury nie widać, z jakiego są drzewa, ale znajdują się wśród niego ludzie wykształceni, poważni i tworzący sobie w życiu zadania, które spełniają". [1] Jest w tych słowach dużo prawdy, wykraczającej znacznie poza wiek dziewiętnasty.
Powieść, jak sugeruje jej podtytuł, osnuta jest wokół planów matrymonialnych. Z woli bogatego wuja na ślubnym kobiercu stanąć mają Roman Zebrzydowski z baronówną Lolą Wilmshofen. Przyszły narzeczony to dwudziestoletni efeb, którego wziął na na wychowanie zamożny krewniak, Filip Zebrzydowski. Dworek zubożałych rodziców w Uściu nad Bugiem młodzian odwiedza okazjonalnie. Z matką i ojcem nie łączy go prawie nic. Roman pod powabną powierzchownością i wykwintnym strojem kryje bowiem ziejącą pustkę.
Kraszewski pastwi się na chłopięciu niemiłosiernie i zajadle wyszydza jego zniewieściałość. Młody człowiek zwykle mówi po cichu, rumieniąc się, "spuszczając oczy na śliczne swe białe, długie, szlifowane pazurki"[2]. Tak wygląda natomiast jego bagaż podróżny: "mnóstwo tajemniczych narzędzi, flaszek, szczotek, woreczków, pudełeczek i skrzyneczek. [...] Dwanaście flaszek perfum różnych, wód do zębów, do twarzy, kilka gąbek różnego kalibru, ręczniki twarde i mięsiste, cienkie i delikatne, na ostatek pudełko różnych guzików i kolekcja szpilek zaświeciły symetrycznie ułożone na stole. Za tymi poszło wydobywanie ubrań wieczornych i rannych, czapeczek, fezów, szlafroków, pantofli ciepłych i zimowych..."[3] Roman doskonale czuje się w świecie konwenansów, poza tym "opinia świata obchodzi go wielce"[4]. Okazuje się jedną z tytułowych lalek, niezdolnych do uczuć, postępujących pod dyktando towarzyskich form.
Kraszewski pastwi się na chłopięciu niemiłosiernie i zajadle wyszydza jego zniewieściałość. Młody człowiek zwykle mówi po cichu, rumieniąc się, "spuszczając oczy na śliczne swe białe, długie, szlifowane pazurki"[2]. Tak wygląda natomiast jego bagaż podróżny: "mnóstwo tajemniczych narzędzi, flaszek, szczotek, woreczków, pudełeczek i skrzyneczek. [...] Dwanaście flaszek perfum różnych, wód do zębów, do twarzy, kilka gąbek różnego kalibru, ręczniki twarde i mięsiste, cienkie i delikatne, na ostatek pudełko różnych guzików i kolekcja szpilek zaświeciły symetrycznie ułożone na stole. Za tymi poszło wydobywanie ubrań wieczornych i rannych, czapeczek, fezów, szlafroków, pantofli ciepłych i zimowych..."[3] Roman doskonale czuje się w świecie konwenansów, poza tym "opinia świata obchodzi go wielce"[4]. Okazuje się jedną z tytułowych lalek, niezdolnych do uczuć, postępujących pod dyktando towarzyskich form.
Lola Wilmshofen też nie budzi sympatii swoją wieczną melancholią, opryskliwością, przyziemnością. Odnoszę wrażenie, że płeć piękna nie jest szczególnie wysoko notowana u Kraszewskiego. Może spadek poczytności jego książek wiąże się z tym, że zbulwersowane panie bibliotekarki na znak protestu chowały jego powieści na zapleczu? Jeden z bohaterów, Bończa, tak oto wyjaśnia brak miłości we współczesnym świecie: "panie nie umiecie w nas tchnąć tego uczucia i same jesteście lodem i chłodem. Cóż dziwnego, że miłość znikła. Nie myśmy jej źródła wysuszyli... " [5]
Sportretowane przez Kraszewskiego kobiety mają poglądy jak na owe czasy dość rewolucyjne. Lola przedstawia swoje wymagania wobec przyszłego małżonka: "I to jeszcze dodać muszę [...], że jestem charakteru energicznego, że niełatwo daję rozkazywać sobie, że przemoc mnie oburza i że w małżeństwie niepodległą chcę pozostać. Wolę, żebyś to pan wiedział wcześnie."[6] Podobnie jak Serafina podchodzą do życia tyleż pragmatycznie, co bezdusznie. Przyjaciółka Loli, Herma, woła z oburzeniem: "Gdzież to kto widział na świecie, aby prawdziwa miłość z małżeństwem w parze chodziła i długo się w nim utrzymać mogła! Ale nie ma na kuli ziemskiej dwóch ze sobą sprzeczniejszych rzeczy!"[7] Tematy matrymonialne nie budzą w Loli najmniejszych wzruszeń: "gdybyż pan udawał zakochanego, a ja wzajemną, to dopiero byłoby prawdziwie śmiesznym." [8]
Tymczasem do gry wkracza drugi konkurent. Kuzyn Loli, Adolf Nieczujski. Autor dobrał mu nazwisko na zasadzie kontrastu. Otóż Adolf jest jedną z niewielu osób, które w tej powieści cokolwiek czują. Nawiasem mówiąc jestem pod wrażeniem onomastycznych talentów pisarza - jedna z bohaterek nazywa się Hermancja z Fiflów Grzegorska! Wracając do Adolfa, młody człowiek wyróżnia się rozsądkiem, spokojem. daleko mu do wykwintności Romana, jest pod wieloma względami jego przeciwieństwem. Lola darzy go dużą sympatią. Proszę, nie liczcie na to, że zdradzę, jaką decyzję podejmie strapione dziewczę. Podobnie jak w "Dzienniku Serafiny" zakończenie nie jest do końca takie, jakiego się spodziewamy, biorąc pod uwagę romansową formę powieści. Najwyraźniej mocne finały są specjalnością pisarza.
Tytułowe "Lalki" to ludzie zaludniający karty tej powieści, ze szczególnym uwzględnieniem dwójki bohaterów głównych. Lolka nazywana była przez ciocię Nieczujską też "Lalką" i "Laleczką", i tak można tłumaczyć sobie tytuł, ale Kraszewski schodzi głębiej. Przyszli małżonkowie są jak piękne lalki, puste w środku, pozbawione duszy. Porównać ich też można do marionetek, poruszanych szarpnięciami mód, form i konwenansów. Tak Romana opisuje jego ojciec, pan chorąży Zachariasz Zebrzydowski: "lalka, istotnie lalka... Na woskowanej posadzce ją postawić i uperfumowaną admirować, ale czy to mąż, czy to mężczyzna, czy to człek zbrojny na losu wypadki? [...] Boże odpuść! lalka! lalka!"[9] Podobnym wartościom hołdują przyjaciele pary bohaterów, Cherubin i Herma. Brzmieniowa zbieżność imion na pewno nie jest przypadkowa.
Pod względem językowym lektura tej książki to były wspaniałe żniwa. Mam kolejny zestaw słów do adopcji (wyjaśnienia pod koniec tej recenzji) i będzie mi bardzo miło, jeśli któreś znajdą u Was wikt i opierunek.
ekscytarz
To mój faworyt w tym zestawieniu. Mała zagadka: czy ktoś domyśla się, co to jest ekscytarz?
prozapia
komosić się
tyftyk
rajtrok
egzorta
absentować się
kocz
smakowny (o ubiorze)
kokosz
dalipan
boleśna
dzień upłyniony
gumienny
żałośliwie
bohdanka
świeżo spanoszone rodziny
W "Lalkach" pojawiły się też wyrażenia, które w roku 1873 rozumiano trochę inaczej:
puścić bąka - rozpuścić plotkę
wytwór - wytworność
z wielką serią - bardzo poważnie
popełnić nieforemność - popełnić nietakt
zaanimowany - ożywiony (Gwoli ścisłości w tekście jest zaanimowany improwizowanym ponczykiem.)
Być może to poważna jednostka chorobowa, ale dzieje się ze mną coś takiego, że czytając zdania typu: "Stadnina powracała z paszy mimo wrót dworu"[10], uśmiecham się ze szczęścia od ucha do ucha.
________
[1]Józef Ignacy Kraszewski, "Lalki: Sceny przedślubne", Wydawnictwo Literackie, 1988, s. 131.
[2] Tamże, s. 17.
[3] Tamże, s. 16.
[4] Tamże, s. 51.
[5] Tamże, s. 63.
[6] Tamże, s. 51.
[7] Tamże, s. 63.
[8] Tamże, s. 51.
[9] Tamże, s. 9.
[10] Tamże, s.10.
[2] Tamże, s. 17.
[3] Tamże, s. 16.
[4] Tamże, s. 51.
[5] Tamże, s. 63.
[6] Tamże, s. 51.
[7] Tamże, s. 63.
[8] Tamże, s. 51.
[9] Tamże, s. 9.
[10] Tamże, s.10.
Moja ocena: 3+
Znakomity tekst:) Robisz się znawczynią JIKa:D Nie chwaląc się, wiem co to kocz, jak sądzę:) Myślę, że większe wrażenie zrobiłyby na Tobie sceny POślubne, dopiero by się działo:DD
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie, bardzo:)Dobrze, że ktoś sięga po lekko zakurzoną literaturę i potrafi o niej tak fascynująco pisać :)
OdpowiedzUsuńTrochę ubyło kurzu z Kraszewskiego.
OdpowiedzUsuńrecenzja palce lizac! na razie lece na koncert, ale wróce wieczorem
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki!
Co do twórczości JIKa to przede mną jeszcze około 220 powieści. :P Dopiero koło 175. będę mogła nazwać się znawczynią. :)
Może wprowadzić takie poziomy, jak na niektórych forach: 1-10 powieści: laik, 11-20 powieści: adept, 21-30 troszkę bardziej początkujący, etc. :)
A może takie pasy jak w judo? 1-10 powieści: pas biały, 11-20 powieści: pas écru, 21-30 pas brzoskwiniowy, etc. :)
Kraszewski chyba lubował się w takich znaczących podtytułach, więc "sceny poślubne" być może naprawdę zostały napisane. :)
~ Domi
Jeśli kiedyś zdecydujesz się na Kraszewskiego, to bardziej polecam "Dziennik Serafiny". A za miłe słowa o recenzji jestem Ci wdzięczna.
~ ..dr Kohoutek
Prawdą jest, że mocno kichałam przy czytaniu, ale to raczej ze względu na pyłki, nie kurz. :)
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńCieszę się, że recenzja Ci się podobała i życzę wspaniałego koncertu!
@Lirael: nie musisz zmagać się z tym brzemieniem sama. Ogłoś wyzwanie, wypisz te 220 powieści i niech naród bierze i czyta. Wreszcie byłoby wiadomo, co ten JIK tak naprawdę napisał i co to warte po tych latach:) Jeśli ogłosisz wyzwanie, stawię się na apel i ze dwa tomy przeczytam:D
OdpowiedzUsuńMasz dużą wiedzę na temat literatury, pisarzy oraz słownictwa którego dzisiaj nie używamy. Wykorzystaj to proszę...
OdpowiedzUsuńna pierwszym kursie francuskiego mialam starsza nauczycielke, kt prosila, zeby sie nie absentowac. kocz tez zna. a bohdanka to to samo co bogdanka?
OdpowiedzUsuńwidze, ze JIK zasluguje na pochwale za poczucie humoru i za rózgi za widzenie kobiety. troche mnie tez zaniepokoila jego pogarda dla zabiegów upiekszajacych. podobno mezczyzna powinien pachniec potem i koniem, ale ja tam wole wymytych...
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPlan jest genialny. Uczestnicy wyzwania musieliby streszczać przydzieloną powieść bardzo dokładnie, nie pomijając żadnych szczegółów. Wtedy wszystko stanie się jasne. Bo tak naprawdę poza kilkoma najgłośniejszymi powieściami, to JIK jest terra incognita. :)
Dziękuję za zgłoszenie do "JIK Czelendż". :D Dwa tomy? To stanowczo za mało. Trzeba tak jak wzorcowa Antonina, 350 procent normy. :)
~ http://pisanyinaczej.blogspot.com/
Dziękuję za tak wysoką ocenę. Staram się wykorzystywać to, co wiem, na tym blogu. Swoją drogą im dłużej żyję, tym bardziej uświadamiam sobie, jak naprawdę niewiele wiem .
~ blog sygrydy dumnej
Przypuszczam, że bohdanka i bogdanka to bliźniaczki. :)
Absentować się nigdy nie słyszałam w wersji mówionej.
Zabiegów upiększających Kraszewski nie potępia, natomiast wożenie ze sobą wyposażenia zakładu kosmetycznego w wykonaniu Romana w owych czasach musiało być czymś komicznym. :)
@Lirael: organizuj to wyzwanie czem prędzej:) Właśnie przeglądałem allegro, śliniąc się przy tytułach typu "Ewunia pomywaczka" czy "Jak pan Paweł się żenił", "Klin klinem". To już miałbym nawet trzy tytuły, czyli 300 procent normy:D Obiecuję ponownie się nie absentować od udziału; koczem zajadę pod bibliotekę i wywiozę zawartość półki z JIkiem:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTo nie fair, "Ewunia pomywaczka" jest bardzo cienka, widziałam ją w bibliotece! Od zgryzot i harówki chyba biedactwo tak zmarniało. :(
W ogóle to wyzwanie trzeba będzie rozpisać na strony, bo to niesprawiedliwe, że jedna osoba przeczyta broszurę i będzie miała zaliczone, a druga dwa opasłe tomiszcza. :D
Nie wiem tylko, jak zsumować liczbę stron u JIKa - żaden kalkulator nie wytrzyma takiego obciążenia. :)
Na "Klin klinem" przypuszczalnie będą zapisy ze względu na sugerowane spirytualia. Tymczasem zaanimowanie improwizowanym ponczykiem jest chyba szczytem upojenia alkoholowego u JIKa.
"Jak pan Paweł się żenił" może być pomysłem na złośliwy prezent dla jakiegoś nowożeńca - znając Kraszewskiego to jakaś perfidna satyra.
Dalipan, kocz to za mało! Niech Waćpan gumiennego z wielką serią o asystę w dźwiganiu woluminów poprosić raczy. :)
No dobra. "Interesa familijne" dorzucę, to dwa spore tomy:P A do biblioteki wezmę wóz drabiniasty, gumiennego, chłopca kredensowego i ze dwie podkuchenne. Oraz obiad w dwojakach:)
OdpowiedzUsuńAle o tym wyzwaniu to ja zupełnie serio:)
Czytam recenzję na raty- też pomyślałam nie tyle o wyzwaniu, co o blogu zbiorczym. Możnaby wtedy zainteresować media, prasę, TV, Ruszyć z akcją cały naród czyta JIK-a;).
OdpowiedzUsuńKsiążka wg opisu brzmi dośc smakowicie, zresztą 3,5 w Twojej skali to chyba nie jest taka zła ocena:). BTW- pan Roman- toż to prototyp Jacykowa!
@Iza: nie jestem znawcą, ale czyż blog zbiorowy to nie z grubsza to samo? Oczywiście można zrezygnować z określenia daty zakończenia, limitów czy takich tam. Ale zdecydowanie cały naród chce czytać JIKa! Właśnie przeszukuję zasoby podaja, na co by tu wydać jedyne posiadane 10 pktów:)
OdpowiedzUsuńBlog zbiorowy różniłby się tym, że możnaby powklejać stare teksty, np nasze:).
OdpowiedzUsuńZasoby podaj asa spore- zwróć prosze uwagę na użytkowniczkę Ocelot, może zgodzi się porobic tłuste pakiety:).
Dzięki za sugestię, zaraz zerknę, chociaż się rozbestwiłem, i jak już mieć JIKa, to w twardych oprawach, nieprawdaż:)
OdpowiedzUsuńskoro jestesmy juz przy ewuni pomywaczce to polecam jeszcze "pokój na poddaszu" wandy wasilewskiej...
OdpowiedzUsuńa co do mycia, to wole zdecydowanie tych za bardzo wymytych niz "prawdziwków" prosto z drogi. dzisiaj czytalam, ze jezeli chodzi o codzienne mycie i zmiane bielizny to zdania sa wsród bialogów rzeczpospolitej podzielone... JIK wiecznie zywy?
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPrzebóg, niech JWP jeno o Ewuni Pomywaczce nie zapomni! Tyle się nieboga żałośliwie nacierpiała w tej dusznej kuchni.
Błagam, uwiecznij tę wyprawę do biblioteki na filmiku! :D Powiadom też odpowiednie służby medyczne, bo zawał pani bibliotekarki na widok dostojnego orszaku jest raczej pewny. :)
Muszę wyznać, że mnie też "Interesa familijne" wydają się nader nęcące. :)
~Iza
Byłam zdumiona rozmiarami tej recenzji, kiedy ją skończyłam. :) Krócej naprawdę się nie dało. :)
Roman jako prototyp Jacykowa okrutnie mnie rozśmieszył! :D Młodzieniec wydaje się jeszcze bardziej lalusiowaty w zderzeniu z lekko przaśnym i zdroworozsądkowym Nieczujskim.
Widać wyraźnie, że Kraszewski by go chętnie udusił gołymi rękami. :)
~ Iza & Zacofany w lekturze
Mnie się ten pomysł podoba coraz bardziej! Nie chciałabym, żeby to był tylko typowy wyzwaniowy blog. Poza recenzjami można byłoby go rozszerzyć o recenzje biografii JIKa, anegdoty o nim, ciekawostki, etc. Szkoda, że na wywiad mamy raczej marne szanse, chyba że w ramach seansu spirytystycznego. :)
Wczoraj poczytałam sobie trochę o jego życiu i jestem w szoku (pozytywnym, z lekką domieszką przerażenia).
Co Wy na to???
Z Podaja jeszcze nie korzystam, jak tylko zaczną się wakacje na pewno zacznę.
Z wielką serią zachęcam Was do oględzin zasobów bibliotecznych. W każdej bibliotece, do której należę, są 2-3 półki jego powieści! Zauważyłam jednak, że wszędzie powtarzają się te same tytuły i zdecydowanie dominują powieści historyczne.
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuń"Pokój na poddaszu" to tak bardziej w kwestii wyzysku ludu pracującego. Przypuszczalnie Kraszewski nie miał aż tak radykalnych poglądów społecznych, choć zaskakuje mnie coraz bardziej. :)
Nie podejrzewałabym Kraszewskiego o nawoływanie do nieprzestrzegania zasad higieny. :) Przyznaj jednak, że nawet mężczyzna XXI wieku, który na kilkudniową podróż do rodziców zabiera ze sobą "dwanaście flaszek perfum różnych" wywołałby lekką sensację, nie tylko wśród abnegatów. :)
Jestem za blogiem, choć nie obiecuję, że od razu zaangażuję się na maksa. Możnaby też zrekrutowac kogoś z b-netki, kojarzę tam osoby czytające kraszewskiego, choć nei wiem, czy też piszą:). wszelkie ciekawostki, relacje z wycieczek, ekranizacji itp. oczywiście uatrakcyjniłyby projekt.
OdpowiedzUsuńSkoro mozna o gaskell, to czemu nie o JIK.
Btw- na podaju w tej chwili jest dostępne 48 tytulów:).
~ Iza
OdpowiedzUsuńŚwietne nowe pomysły: relacje z wycieczek, ekranizacji!
Liczba książek JIKa na Podaju imponująca. Na Allegro też jest nieźle: 58 stron ofert po wpisaniu w wyszukiwarkę "J. I. Kraszewski". :)
W pełni poświęcić się tematowi będę mogła po 24 czerwca, i to uczynię, ale w międzyczasie będę snuć refleksje na ten temat. :)
warto skorzystać, jak wyczerpią się nam zasoby biblioteczne;).
OdpowiedzUsuńJa też mogę wrócić do tematu bloga za ok 2 tygodnie. tylko nie podejmuję się robić bannerów:).
~ Iza
OdpowiedzUsuńTak, tym bardziej, że tam są pozycje, o jakich bibliotekom się nawet nie śniło. Być może z niektórymi książkami JIKa jest tak, że po przeczytaniu nie ma mowy o rozstaniu. :) I w ten sposób ich księgozbiór topnieje.
Mogę spróbować zrobić banner, ale za rezultat nie ręczę. :)
Teraz wiadomość z ostatniej chwili. Właśnie stałam się posiadaczką pozycji JIKa pod tytułem - uwaga - HEROD BABA. OPOWIADANIE DZIADKA! Cena 1 zł 99 gr.
Przyznaj, że "Ewunia pomywaczka" się nie umywa! :D
@Lirael: Ekskuzować się pragnę JWP, żem na zajazd na bibliotekę czeladzi zwołać nie zdołał, ale późno już było i przed zamknięciem przybytku sciencyi zdążyć chciałem:)
OdpowiedzUsuńStandardowo: trzy półki JIKa, o dziwo nie sama historia, ale dużo obyczajowych, w tym kultowa Serafina, z której - jak widzę - "Płaszcz zabójcy" pożytek mieć będzie:) "Interesa familijne' też są. Bardzo smakowicie wygląda "Sprawa kryminalna":D
W kwestii formalnej: Ewunia i Pomywaczka to są dwa odrębne utwory, tylko je tak nieszczęśliwie opisują na okładkach:)
Ja się przyłączam do programu 'cała Polska czyta JIKa', może nie będzie to jeden tom w miesiącu, ale coś na pewno, bo sobie tu podczytuję początkowe akapity:P
Dla tych, co chcieliby poczytać "Lalki" i innych kilkanaście książek Kraszewskiego - e-booki do wzięcia legalnie ze strony literatura.net.pl - gratisowo. Ja sobie właśnie "Wspomnienia z Wołynia, Polesia i Litwy" wzięłam. A i jest "Ulana", jakby komu trzeba było. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@Lirael: i na wszelki wypadek rezerwuj adres jik.blogspot.com:D
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla takich komentarzy jak Twój warto prowadzić bloga... Dziękuję za ten ogromny uśmiech, który spowodowałaś :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że najbardziej dotarło do mnie słowo o nauczycielach, bo skończyłam bardzo nietypowe liceum, w którym pracowało mnóstwo nauczycieli, którzy dali mi najwięcej i których nigdy nie zapomnę. Gdyby nie Oni, nie wiedziałabym, dokąd zmierzam. Darzę zawód nauczyciela ogromnym szacunkiem, bo jest niewdzięczny, ale potrzebny chyba jak żaden inny na świecie. I dopiero teraz zrozumiałam jak ważne jest to, żeby nauczycielem był właściwy człowiek na właściwym miejscu, jak gigantyczna spoczywa na nich odpowiedzialność...
Dziękuję,dziękuję,dziękuję i jeszcze raz dziękuję. :)
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNiech się Waszmość już nie ekskuzuje, jeno razą następną orszak zgromadzi. Pośpiech wskazany jest, bo żniwa idą, a w czas ów na wóz drabiniasty i gumiennego niech JWP nie rachuje! Czeladź bunt gotowa wszcząć, jeśli czczymi obietnicami bibliotecznej wyprawy zwodzona będzie. Zaklinam, przez kurhany spopielałe i chutory w ogniu całe, jedź!
Cieszę się, że w bibliotece aż trzy półki JIKa- to chyba rzeczywiście standard! "Sprawę kryminalną" nabyłam w ubiegłym tygodniu i wkrótce dostanę, Też zwróciła moją uwagę. "Interesów familijnych" raczej nie planuję kupować, bo wszędzie zatrzęsienie. Cóż, nie jest to chyba najpoczytniejsza książka JIKa. :)
Dziękuję za wyjaśnienie na temat "Ewuni pomywaczki". Żałuję bardzo, bo w mojej świadomości zrosła się już w monolit.
Adres wkrótce zaklepię, a za przyłączenie się do akcji stokrotne dzięki!
A co za akapity sobie już podczytujesz? :P Czyżby "Dziennik Serafiny"?
~ monotema
Dzięki za informację! Osobiście nie jestem w stanie czytać powieści z monitora, opowiadanie jeszcze zdzierżę, ale osoby, dla których nie stanowi to problemu, na pewno chętnie skorzystają.
"Wspomnienia z Wołynia, Polesia i Litwy" widziałam na Allegro i postanowiłam kiedyś się zaopatrzyć, bo zapowiadają się ciekawie.
~ Domi
Cieszę się ogromnie, że komentarz sprawił Ci radość. Był w pełni zasłużony. Za miłe słowa na temat nauczycieli dziękuję. To świetnie, że trafiłaś na fantastyczne osoby, mam nadzieję, że dalej tak będzie. Odpowiedzialność jest duża, to fakt, ale przyjemność z obcowania ze świetnymi młodymi ludźmi, takimi jak Ty, też gigantyczna.
@Lirael: we żniwa faktycznie będzie trudno o podwody i pachołków do dźwigania, wszak plon zebrać trzeba i zanieść w dom, gospodarza dom:) Ewunia też mi się zrosła, alem w takim był pośpiechu, że nawet nie sprawdziłem, czy stoi na bibliotecznej półce. "Serafinę" przekartkowałem, smaczki, smaczki, nic żeście Waćpanie z Izą nie przesadziły. Poza tym mam Dziecię Starego Miasta, Zygzaki ("tytuł swój zawdzięcza pełnej powikłań akcji":)), Morituri, Orbekę i Sprawę kryminalną:D
OdpowiedzUsuńA przed włączeniem się w działalność podaja zasięgnij tajnych informacji u Izy lub u mnie, żebyś się za jelenia nie została, bo to dżungla jest straszliwa:)
Utworzyłam blogaska projekt-kraszewski, zaproszenie do Lirael poszło, do zacofanego czekam na namiary.
OdpowiedzUsuńJakby jeszcze ktoś chciał, to poprosze maile:).
To nie JIK.blogspot jednak? Mnie tam za jedno:D
OdpowiedzUsuńA ogłoszonka to raczej nie w komentarzach by trzeba dać:)
Zacofany i mnie skusił :) Iza, poproszę o zaproszenie :)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńBiblioteczny plon Waszeci szczerze admiruję!
Jak donosiłam, "Sprawa kryminalna" do mnie już idzie, a w "Zygzaki" wcześniej jeszcze się zaopatrzyłam. Też mnie zaintrygował opis. :)
Przed korzystaniem z Podaja na pewno zasięgnę rad wszelakich. Z góry za pomoc dziękuję. Mam nadzieję, że ujelenienia uda mi się w ten sposób uniknąć.
Cieszę się bardzo, że "Serafina" nie rozczarowała. :)
~ Iza
Za zaproszenie dziękuję, a także za Twój wczorajszy wielki wkład pracy w dzieło JIKowe.
Jak wspominałam, przypuszczam, że nie będę w stanie zaangażować się wcześniej niż za tydzień z okładem. Najbliższe dni nie zapowiadają się u mnie najlepiej pod względem zawodowym, prywatnym i zdrowotnym. Mam nadzieję, że mimo wszystko przeżyję. :)
~ Iza & zacofany.w.lekturze
Żałuję, że nie było nam dane spokojnie o blogu chwilę porozmawiać przed premierą. Miałam kilka pomysłów, począwszy od nazwy, skończywszy na formule, które chciałam z Wami przedyskutować. Zakładałam też, że istnieje założycielski triumwirat :).
Jeszcze raz podkreślam, że bardzo doceniam Wasz wkład pracy. Problem jest wyłącznie mój i polega na nieprzystawalności wyobrażeń do rzeczywistości. :)
~ ksiazkowo
Cieszę się bardzo. :) A JIKoza, jak widać, jest zaraźliwa. :)
@Lirael: plon zebrany, ale do wykorzystania droga daleka. "Serafinę" tylko przekartkowałem, przyjdzie czas i na pogłębioną lekturę:)
OdpowiedzUsuńTeż miałem nadzieję na zebranie założycielskie, ale może uda nam się chociaż organizacyjne odbyć:P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLirael,
OdpowiedzUsuńsporo zmian da się wprowadzić ex-post, łącznie z nazwą.
Przepraszam, że tak wyszło- znalazłam nieco czasu (za kilka dni przechodzę w tryb offline), założyłam, no i wygląda na to, że się pospieszyłam:(.
~ Iza
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem najważniejszy jest entuzjazm i dobre intencje, a tym aż promieniuje to, co wczoraj napisałaś i zrobiłaś! Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. Absolutnie nie ma za co przepraszać!
~ Iza & zacofany.w.lekturze
Bardzo Wam dziękuję za rozszerzenie uprawnień. Bałam się, że moja rola będzie polegała na benedyktyńskim przeklejaniu recenzji. :)
Moje propozycje (z góry bardzo dziękuję za Wasze opinie, czyli krótko mówiąc: jak Wam się podoba? :)
Uważam, że zmieniać tytułu w tym momencie już nie ma sensu. Obok dopisałabym hasło Mamy bzika na punkcie JIK-a, o ile nie uznacie go za zbyt infantylne. :)
Jak już kiedyś pisałam, zdecydowanie nie jestem miłośniczką typowych blogów wyzwaniowych, przy całym szacunku dla pracowitości osób, które je tworzą. Generalnie tam się niewiele dzieje.
Co powiecie na przykład na "Dzień z Kraszewskim"? Określonego dnia (sobota lub niedziela, żeby można to było śledzić w miarę na bieżąco) przedstawiamy plan dnia JIKa, a przestrzegał go podobno z neurotyczną pedanterią. O określonej godzinie pojawia się notka z informacją, co teraz robiłby nasz idol. :) Mam tekst, w którym to wszystko jest dokładnie opisane przez naocznego świadka.
Co o tym sądzicie?
28 lipca są urodziny JIKa, też można wymyślić jakieś ekscytujące obchody. :)
Myślałam też o podstronach. Na pewno jedną trzeba będzie poświęcić na listę tytułów sporządzoną przez Izę. Wielkie dzięki! tego jest mnóstwo. Pod tytułami warto by podawać linki do recenzji na JIKowym blogu.
Kolejna podstrona, nad którą się zastanawiałam, to "Kraszewski od A do Z". Ciekawostki i fakty związane z Kraszewskim, na każdą literę coś. :) To oczywiście powstawałoby stopniowo, z opcją wielu wpisów do każdej litery.
Co o tym wszystkim sądzicie???
Iza, od kiedy i jak długo będziesz poza zasięgiem?
Właśnie zauważyłam, że podstrona z listą lektur już jest. :D Super!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też bardzo pomysł z biografią! Może w formie kalendarium?
To raczej nie będzie to samo, co Kraszewski od A do Z, bo tam raczej pojawią się rzeczy zabawne, intrygujące, etc.
Uff:).
OdpowiedzUsuńTrochę też wczoraj nie chciałam, żeby wyszło na to, że całą robota za 2 tygodnie spadnie na Ciebie:). Bo niby nauczyciele mają wakacje:).
Też nie bardzo mi leżą typowe wyzwania, ale nie mam innego pomysłu na zachęcenie innych czytelnik ów do czytania i pisania.
1. też myślałam o podstronie/wyodrębnionym linku do posta z tytułami. Ale oddzielnie wrzuciłabym też tagi z tytułami książek PRZECZYTANYCH. Nawet, jeśli optymistycznie patrząc będzie ich kilkadziesiąt, to utoną w morzu tych napisanych.
2. dzień JIK-a rozbiłabym na dni, jednego dnia 6 rano, innego 7- (no i to jest właśnie kreatywny pomysł:)
3. Jeśli chodzi o dopisek, to jak najbardziej:). Zwłaszcza, że zawiera uwielbiany przez zacofanego skrót:).
4. Ciekawostki no i życiorys też są moim zdaniem obowiązkowe:).
Myślałam jeszcze o poście -źródla książek. Tu ew. linki do e-booków i instrukcja jak się nie dać oskubać na podaju (chociaż jeśli ktoś się nastawia na pozyskiwanei tą drogą JIK to oskubanie mu nie grozi:)).
Jestem offline od weekendu (tego) do ok. końca roku szkolnego.
W lipcu i sierpniu też pewnie on&Off, ale to się jeszcze zobaczy.
Generalnie, jeśli którekolwiek z was chce rozbudowywać stronę, to myślę, że możecie spokojnie mnie pomijać w konsultacjach (choćby wtedy, gdy nie będzie mnie można namierzyć). Sceptycznie podchodziłabym tylko do pomysłów typu słynnego komiksu o Szopenie:).
~Iza
OdpowiedzUsuńDo wakacji to jeszcze troszkę. :) Juro po lekcjach zebranie, pojutrze klasyfikacja (planowany powrót do domu po 20), a to dopiero początek atrakcji, które czekają w przyszłym tygodniu. :)
1.
Czyli oddzielna podstrona z przeczytanymi plus linki? Świetnie! Masz rację, że ta lista to tasiemiec.
2.
Byłabym jednak za skondensowaniem w ciągu jednej doby, żeby dać poczucie, że spędzamy z nim 24 godziny. :D Zaznaczam, że nie planuję postów o 4 nad ranem typu "JIK właśnie przewraca się na lewy bok". :)
3.
Pragnę nieśmiało zauważyć, że nie tylko Zacofany w lekturze lubi ten skrót. :)
4.
Intensywnie na nie poluję. :)
Źródła książek jak najbardziej. Sądzę, że te wszystkie ebooki są stuprocentowo legalne, bo on już przeszedł do domney publicznej?
Co tam się dzieje na tym Podaju, skoro obydwoje ze zgrozą mówicie o konieczności porad? zaczyna mnie to niezdrowo fascynować. :P Takimi poradami sama będę zainteresowana, bo mam zamiar zacząć korzystać. Bardzo dobry pomysł.
W przeciwieństwie do słynnego komiksu o Szopenie. :)
Właśnie robię bannery. Mam wielką prośbę. Rzućcie na nie krytycznym okiem i jeśli któryś uznacie za taki niekoniecznie, dajcie znać, dobrze? Wrzucę je na pasek boczny JIKowego blogaska. :)
@Lirael & Iza: cieszę się, że Matki Założycielki się porozumiały:D (Aha, tonem lekko urażonym zwracam uwagę Matce Założycielce Lirael, że administracją na PK była od razu i nie było innej opcji, nieprawdaż:DD)
OdpowiedzUsuńProponuję debaty przenieść już na PK, żebyśmy się nie pogubili, ale chwilowo jeszcze tu:
1)hasło mię się podoba. Moje (Cała Polska czyta powieści JIKa) ma kulawy rym:)
2) 200 recenzji na 200-lecie urodzin JIKa, ale o tym chyba pisałem:)
3) Lirael: wszystkie pomysły super, znalazłem w domu tom POlskiego Słownika Biograficznego z biogramem JIKa (duuuużo stron), więc się dokształcę:)
Zaraz polecę oglądać resztę i się wymądrzać już w miejscu najodpowiedniejszym:)
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńZ całą stanowczością mogę przysiąc przed sędzią Anną Marią Wesołowską, że wczoraj do późnych godzin nocnych nie byłam administratorem, a jedyne uprawnienia, jakie miałam, to dodawanie postów, co mnie w otchłań czarnej rozpaczy pchło. :)
Ale o zaszłościach wspominać hadko. :)
Mnie się bardzo podoba akcja 200 recenzji na 200-lecie urodzin JIKa!!! To będzie za ponad rok, więc całkiem realne przedsięwzięcie jako dzieło zbiorowe. :) W ogóle można by pomyśleć o jakichś ciekawych formach uczczenia. :)
Na pewno ciekawy ten biogram w Polskim Słowniku Biograficznym. Koniecznie podziel się wrażeniami, a jakby do "Kraszewskiego od A do Z" coś się nadawało, to wyłuskaj, dobrze?
Przenosiny z dyskusją na PK popieram i zaanimowana (bez ponczyku!) chyżo tam bieżę, z turniurą w garści. :)
wow! kawal dobrej roboty ta recenzja! zaciekawilas mnie bardzo sprawa tych "niby" plagiatow...ciekawe,szukaj dalej i informuj:)
OdpowiedzUsuńco do samych cytatow-super,a ten o podrecznym bagazu ciekawy niesamowicie...12 flaszeczek perfum? :)))
~ Emocja
OdpowiedzUsuńDzięki, cieszę się, że recenzja przypadła Ci do gustu. Na te "niby" plagiaty będę mieć oko. JIK był podobno bardzo poczytnym pisarzem i naprawdę wątpię, czy o jego dziełach nie słyszeli twórcy wykorzystujący te pomysły.
Podręczny bagaż nadobnego Romana mnie też wprawił w osłupienie. :)
Wspaniale czytać tak inspirujące recenzje o klasyce polskiej literatury xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie^^
~ owarinaiyume
OdpowiedzUsuńStokrotne dzięki i pozdrowienia. :)