Wycieczka jest już tylko miłym wspomnieniem. Bardzo dziękuję Wam za pamięć i życzenia udanego wyjazdu. Skuteczność niemalże stuprocentowa. :)
Piękna pogoda nie opuściła nas ani na chwilę. Z podróży do Podlesic zapamiętałam przede wszystkim rozsłonecznione kwitnącym rzepakiem pola. Zapomniałam, że wyglądają aż tak ładnie. W autokarze natomiast stokrotka rosła polna, a sokoły szczęśliwie omijały wszelkie przeszkody naturalne. Działo się to jednak sporadycznie i niemrawo - zwyczaj zbiorowych śpiewów w czasie wycieczek zanika prawie całkowicie.
W Jurze Krakowsko-Częstochowskiej nigdy wcześniej nie byłam. Zachwyciło mnie morze zieleni aż po horyzont i gdzieniegdzie mlecznie srebrzące się skały. Wyglądają jak samotne statki.
Stadko nie nastręczało większych problemów. W przeciwieństwie do pana przewodnika, który nas dwukrotnie zgubił, w tym raz w nocy w lesie w czasie podchodów, więc czuliśmy się jak bohaterowie serialu "Lost", którego nawiasem mówiąc szczerze nie cierpię.
Jedynym akcentem literackim tego wyjazdu był przejazd przez Nagłowice. :)
Uczniowie spisali się na medal. Jurni gimnazjaliści w Jurze - to byłoby nieciekawe. Jednak sprawiedliwość dziejowa każe napomknąć o dyskusjach po świt, połączonych z innymi "odgłosami paszczowymi" i tupotem małych (?) stóp. :)
W czasie wycieczki udało mi się zrobić trochę zdjęć:
Ale piękne widoki!! Zazdroszczę pozytywnie i pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuń~ kasandra_85
OdpowiedzUsuńZdjęcia nie oddają w pełni uroku tego miejsca. Było znacznie ładniej :)
Byłam, widziałam, potwierdzam. Jak ma nie zachwycać, jak zachwyca. Łokietka spotkałaś? Pozdrowienia z rozsłonecznionej Puszczy Sandomierskiej:)
OdpowiedzUsuńZakładam, że na drugi dzień nikomu mewy nie tupały, skoro stadko takie grzeczne:)
OdpowiedzUsuńAch, ta jaszczurka to wspanialy dodatek do klimatow Jury, szczegolnie gdy wystepuje w postaci mini. :)Widoki urocze!
OdpowiedzUsuńPozdr. Guliwer
Bo Jura jest śliczna... Szczególnie wiosną:)
OdpowiedzUsuńWiem, bo mieszkam o dwa rzuty kamieniem od Ojcowa...
Bardzo lubię Jurę i często ją odwiedzam:)) Co najmniej raz w roku,;))
OdpowiedzUsuń~ ksiazkowiec
OdpowiedzUsuńŁokietka nie spotkałam, ale pamiętałam, że miałam go od Ciebie pozdrowić. :) Jego duch chyba grasuje bliżej Ojcowa. Masz rację, Jura zachwyca, ale Puszcza Sandomierska też cudna!
~ zacofany.w.lekturze
Mewy nie tupały, ale tak naprawdę to prawie je wykrakałam. :D Tuż przed wycieczką przejęzyczyłam się i powiedziałam klasie, że obowiązuje zakaz spożywania napojów bezalkoholowych! :D Wyobrażasz sobie reakcję dzieciarni - wszyscy byli zachwycani i chichotali do końca lekcji, a potem w czasie wycieczki było mi to wielokrotnie żartobliwie wypomniane. W kategorii moich "slips of the tongue" to będzie długo czołówka rankingu. :)
~ Guliwer
Jaszczurka wywołała ogólną sensację, bo sobie spokojnie promenowała po bluzie rzuconej na trawę. Była w czasie wylinki, co widać na zdjęciu. Oczywiście nastąpiła sesja fotograficzna. Mieliśmy taki mini Jurassic Park. :) Ze względu na widoki Jurę na pewno warto odwiedzić.
~ anek7
Nie byliśmy w Ojcowie, ale okolice, które oglądaliśmy, nas zauroczyły. cieszę się, że wiosna jest tą najwłaściwszą porą na zwiedzanie Jury, ale sądzę, że w innych porach roku też jej do twarzy. Najbardziej chciałabym ją chyba zobaczyć jesienią, bo na myśl o tym zielonym bezkresie, który staje się płomienny i złocisty serce zaczyna bić mocniej.
Mieszkasz w pięknym miejscu.
~ Scathach
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, bo miejsce przecudnej urody! Na szczęście jeszcze nie rozdeptane przez tłumy turystów.
@Lirael: no ale co sobie o Tobie pomyśleli, to pomyśleli:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńDobrze,że nie trafiłam na pierwsze strony gazet! :D
@Lirael: i tam, żeby trafić na pierwsze strony, to byś musiała ich zamknąć w lochu i trzymać w nim osiemnaście lat o suchym chlebie i wodzie spływającej ze ścian. Nic poniżej nie zapewnia pierwszej strony w "Fakcie":D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń:D To fakt - "Fakt" jest wymagający. :)
Jasne, oni by takiego rejwachu narobili w tym lochu, że mury runęłyby w kilka minut od tych ultradźwięków. :)
@Lirael: No tak, to już nie te czasy, żeby się szydełkiem przez nasiąknięty wodą wapień przedłubywać:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńMogliby coś tym szydełkiem wydziergać w ramach międzyprzedmiotowej edukacji artystycznej, zamiast posępnie dłubać w wapieniu. :)
Za Twoją sprawą chyba odświeżę znajomość z Chmielewską. :)
@Lirael: czy oni w ogóle wiedzą, co to szydełko? Nas to chociaż uczyli jakieś lewe prawe dziergać, łańcuszek szydełkiem czy serwetkę krzyżykami, ale dziś to pewnie uczą się hakować serwery CIA:)
OdpowiedzUsuńOdśwież, też bym odświeżył, ale mój zbiór dalej w pudle:(
Fajno, że się wszystko udało a stadko się nie rozpieszchło :)A pogoda była przecudna jak widać na załączonych zdjęciach :)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńZero kontaktu z praktycznymi umiejętnościami na lekcjach techniki - oni uczą się zasad ruchu drogowego, ćwiczą pismo techniczne i robią absurdalne rysunki techniczne. Informatykę mają oddzielnie.
My też mieliśmy szydełkowanie, druty i haftowanie. :) A gotowaliście? Bo my niestety nie.
W fińskiej szkole, w której byłam, są specjalne, świetnie wyposażone sale do zajęć z gotowania i szycia, a dla chłopców taki mały warsztat stolarski.
~ the_book
Udało się z nawiązką. :) Stadko wykazywało zimną krew i dyscyplinę nawet w chwili zagubienia. :) Pogoda rzeczywiście rewelacyjna - ciepło, sucho na szlaku, niebo najczęściej bezchmurne.
@Lirael: rysunki techniczne czytam do dziś bez trudu, w rysowaniu trochę już pewnie wyszedłem z wprawy:) Jeśli gotowaniem można nazwać robienie surówek i past kanapkowych, to gotowaliśmy. Poza tym było robienie nieśmiertelnej ostrzałki do ołówków, piłeczki ze starych skarpet i temu podobne rozrywki manualne:)
OdpowiedzUsuńMasz rację! Mam nadzieję, że tak zostanie na długie lata:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńCiekawe rzeczy się działy. U nas było nudniej. Nigdy nie widziałam ostrzałki do ołówków robionej ręcznie. Czy bawiliście się żyletkami?! Skarpetkowa piłeczka dziś wywołałaby entuzjazm zwolenników recyclingu. :)
~ Scathach
Na szczęście takich typowych turystów widzieliśmy niewielu. Dominowali miłośnicy wspinania się po skałkach, którzy raczej nie śmiecą i nie hałasują, bo sprawiają wrażenie pasjonatów, a w dodatku ciągle muszą być skupieni. :)
@Lirael: żyletka w połowie lat osiemdziesiątych była towarem deficytowym i można było ewentualnie dostać od tatusia taką podrdzewiałą i wielokrotnie ostrzoną:P Ostrzałki robiło się z deseczki z przyklejonym kawałkiem papieru ściernego: https://picasaweb.google.com/bikalmi/PraceUczniWZeSzkoYPodstawowej#5076030202737071410, chociaż nasze były mniej wyrafinowane dizajnersko:)
OdpowiedzUsuńJa znam Jurę z okolic Ojcowa i Pieskowej Skały - doskonałe miejsce na tygodniowy urlop.
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńMoje dzieciństwo było niepełne - uświadomiłeś mi to boleśnie. Pierwszy raz widzę coś takiego. Ładne. My używaliśmy ordynarnych, pozbawionych duszy temperówek. Trzeba przyznać, że rzeczywiście Ignaś z klasy IV ma awangardowe zapędy.:)
~ nutta
Ten mniej znany fragment Jury wydaje mi się znacznie ciekawszy niż Ojców. Miejsce na pewno godne polecenia dla osób w różnym wieku i o różnych zainteresowaniach: od kontemplowania widoków po wspinaczkę. :)
@Lirael: Nie masz czego żałować, cholerstwo okropnie brudziło wszystko grafitem:P Żyłem w przekonaniu, że współczesne Ignasie to na ZPT raczej zajmują się robotyką, cybernetyką, konstruowaniem silników rakietowych, ale widzę, że ostrzałki wiecznie żywe:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńWłaśnie nad tym brudzeniem się zastanawiałam. Przecież grafitowe opiłki się nie dematerializują, tylko osadzają na paluszkach Ignasiów, a potem są gustownie rozsmarowywane po zeszytach, ubrankach, ławkach etc.
Ostrzałki mają chyba status gadżetu, bo praktyczne zastosowanie wątłe. :)
@Lirael: Pan od ZPT miał na ten temat zupełnie inne zdanie i wymagał ostrzenia ołówków do przepisowej cienkości na własnoręcznie sporządzonych przyborach:P Zawsze można było, oczywiście na ZPT, uszyć gustowny pokrowiec na ostrzałkę ozdobiony monogramem wykonanym ściegiem łańcuszkowym:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNie zapominajmy też o możliwości wydziergania estetycznej smyczki do ostrzałki za pomocą szydełka. :)
@Lirael: założenie smyczki wymagałoby wywiercenia otworu w ostrzałce, a to już wyższa szkoła jazdy:) My mieliśmy szlaban na wiertarkę po tym, jak połamaliśmy wiertło:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, jeśli obudzę bolesne wspomnienia, ale czy to wiertło nie zostało przypadkiem złamane na wzmiankowanym panu od ZPT?
Mamy gotowy pomysł na kryminał w stylu skandynawskim: grupa uczniów dokonuje brutalnej zemsty na pedantycznym nauczycielu po karze, bo ostrzałki były za szorstkie. :) Moja otwartość na takie krwawe scenariusze wypływa z aktualnej lektury Mankella, który drastycznością niektórych scen stopniowo wykańcza mnie psychicznie. :(
@Lirael: przepraszam, że nie zaspokoję od rana Twojej żądzy masakry, ale wiertło się złamało, bo to kiepskie wiertło było:P Mankell drastyczny? E tam.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i widoki, dobrze, że pogoda dopisała i wszystko się udało :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń"Powrót nauczyciela tańca" Mankella z nawiązką zaspokaja moją żądzę masakry w wymiarze całodobowym. :)
~ Bibliofilka
Bardzo Ci dziękuję. Wyjazd był udany i powodów do marudzenia brak. :) Również pozdrawiam serdecznie.
@Lirael: ostatnio coraz więcej kobiet wykazuje upodobanie do lektur masakrycznych i krwawych. Ciekawe z czego to wynika?
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńOsobiście nie gustuję, bo jak wspominałam ten "Powrót nauczyciela tańca" mnie wykańcza, ale masochistycznie brnę dalej, bo bardzo rzadko nie kończę rozpoczętych książek. A zmylił mnie nie tak dawno przeczytany "Niespokojny człowiek", pod względem makabry nader spokojny, w którym krwawych śladów tanga nikt nie zostawiał. :)
Generalnie nie tylko u kobiet czytelniczy próg wrażliwości znacznie wzrósł. Może żyjemy w tak ciekawych czasach, że pisarze wychodzą z założenia: "Ich już nic nie zaskoczy". Wystarczy zajrzeć do gazety lub obejrzeć wiadomości. :(
milo czytac, ze pogoda wam dopisala! a nie mówlam, ze jura ladna? tradycyjny cel wycieczek szkolnych, a potem z turystami zagranicznymi. i masz basolutna racje - najladniej j jesienia. a wpieskowej skale byliscie?
OdpowiedzUsuńco do ZPT w szkole, to w szwedzkiej zajecia bywaja obuplciowe - zarówno gotowanie, szycie, prasowanie jak i warsztatowanie
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńDopisała to za mało powiedziane, była przecudna! :) Nie byłam chyba jeszcze na tak słonecznej szkolnej wycieczce.
W Pieskowej Skalenie byliśmy, bo za malo mieliśmy czasu, i tak grafik pękał w szwach. :) W moim przypadku to skandal, że Pieskowej Skały nie nawiedziłam. :)
A propos ZPT to Szwecja okazuje się bardziej poprawna politycznie niż Finlandia. :)
@Lirael: pewnie Mankell uznał, że czas się odciąć grubą kreską od dawnych błędów i wypaczeń i napisać coś, co naprawdę zakręci publiką:) A co do rosnącego poziomu masakry, to masz rację. Dlatego mam thrillerowstręt od bardzo dawna, bo autorzy zamiast główkować, uważają, że wystarczy wwalić do książki możliwie dużo dymiących flaków i czytelnicy będą zadowoleni.
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńIntencje były dobre, bo książka ma silne przesłanie antynacjonalistyczne, ale dla mnie stanowczo za mocna. Ryzykownym pomysłem było też wprowadzenie postaci dwóch policjantów rozwiązujących zagadkę, w efekcie to wszystko się trochę rozłazi. Thrillery bywają różne. Dymiących flaków nie cierpię nawet na talerzu, więc takich książek unikam. :)
@Lirael: tak się kończy rezygnowanie ze sprawdzonych bohaterów:)
OdpowiedzUsuńtez bylam,daaawno temu,ale pamietam,ze bardzo mi sie tam podobalo:)
OdpowiedzUsuńale cudne to ostatnie zdjecie!!
i fajnie,ze wycieczka sie udala,a zgubic sie w lesie noca to najwieksza atrakcja;)
p.s Tabu zaczela zabawe w stylu-podaj dalej,wiecej info u mnie;) jesli masz ochote oczywiscie:) mnie ciekawi ten Twoj nick...dlaczego Lirael?
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Wallander nawet mocno nadszarpnięty zębem czasu był bardzo ludzki i przez to ujmujący. W sumie cieszę się, że nie oglądałam serialu bo mam obraz jego osoby, który zapewne nie zgadzałby się z wersją reżyserską i byłoby mi żal.
~ Emocja
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie mnie też sprawiło dużo radości! :) Obawiam się, że modelka nie była aż tak zadowolona, sprawiała wrażenie przestraszonej. Nocne błądzenie po lesie na pewno zapamiętamy na długo. :)
Z przyjemnością przeczytam zasady zabawy.
@Lirael: póki dzieci matury nie zrobią, to pewnie żadnego serialu nie obejrzę, biedny miś:( ale akurat serialne kryminalne mi nie wchodzą, poza porucznikiem Borewiczem, więc nie czuję straty:)
OdpowiedzUsuńjezeli moge w sprawie wallandera - osobiscie polecalabym kristera henrikssona jako osobe, kt rzeczyiwscie mozna podejrzewac o sluchanie muzyki powanej
OdpowiedzUsuńco do pieskowej skaly to masz racje - wymarzone miejsce dla milosników "przyjaciela czlowieka" ;-)
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie ma czego żałować, bo te nowe seriale są świetne pod względem nowinek technicznych, ale brakuje im duszy. To są takie luźne wrażenia, bo nie śledzę żadnego.
Śledził przestępców porucznik Borewicz i robił to bardzo skutecznie. :) Serial jest niesamowity i wbrew intencjom twórców coraz bardziej zabawny. :)
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńKrister Henriksson prezentuje się bardzo sympatycznie, ale z moim wizerunkiem Wallandera nie do końca się zgadza, choć chwalebna jest jego muzyczna pasja. :)
Pod Pieskową Skałą powinny odbywać się wszelkie zloty kynologiczne. :)
@Lirael: ja też nie śledzę, ale zgadzam się w pełni:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńA ten porucznik Zubek! :D
@Lirael: Z UB, jak mawiają w "Rozmowach kontrolowanych":)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńAle to do niego pasuje! :D
@Lirael: pewnie takie były intencje scenarzystów:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńObsadowy strzał w dziesiątkę, podobnie jak sam Borewicz i ten ich przełożony, major (?).
Niesamowicie drobiazgowy fan zebrał wszystkie ciekawostki o naszym idolu: http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82awomir_Borewicz
"Milicjant filozof o wrażliwości dziecka i duszy poety." :D
@Lirael: "Borewicz odznacza się ponadprzeciętną inteligencją, sprytem, ciętym językiem i błyskotliwą ripostą". O ile pamiętam, to riposty są na poziomie ciut tylko wyższym niż u Wuja Staszka, Mistrza Ciętej Riposty:) Ale fan faktycznie drobiazgowy:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNawet jego charakterystyczna kurteczka jest na zdjęciu! Pojawia się też krótka wzmianka o zainteresowaniach czytelniczych.:)
Zgadzam się z Tobą, że wzmianki o błyskotliwości Borewicza to spora nadinterpretacja. :) Podobnie z wrażliwością dziecka i duszą poety. Jeśli takowe posiadał, to ukrywał zazdrośnie. :)
@Lirael: ale właśnie po to ma się oddanych fanów, żeby zdarli maski, zgłębili duszę bohatera i wywlekli na światło dzienne te perły spoczywające na jej dnie. Czyli wrażliwość dziecka i poetyczność:) Fan taki "duszy latarnię spod zmysłów wygarnie":)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńW tym przypadku mamy do czynienia chyba nie z fanem-demaskatorem, a raczej z oczarowanym hagiografem. :) Dobrze, że to się nie kończy jakąś melancholijną balladą o Sławomirze B. :)
@Lirael: Skąd wiesz, może już sobie tęsknym głosem przy gitarze nuci: "Czarny chleb i czarna kawa, jakiś zal ogarnął mnie, że już z Borewiczem nigdy nie spotkam sięęęę...":D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń:D Nie pomyślałam o tym, że miłośnik może tworzy panegiryk o Borewiczu w więziennym szpitalu, na zgniłym posłaniu...
@Lirael: może to jeden z tych, co to ich por. Borewicz przymknął, wykorzystując swoją inteligencję i wrażliwość poety:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTak, to jest prawdopodobne, ta dziecięca uczuciowość Sławomira mogła się właśnie w ten sposób objawiać! :D
Na pewno nad pryczą fana wisi plakat z porucznikiem! W który wpatruje się zamglonym wzrokiem, nucąc o chlebie i kawie... :D
@Lirael: i zapewne na plakacie porucznik jest topless:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń:D
Miał podobno "zawadiacką przeszłość" (ale to brzmi! :D ), więc kariery modela wykluczyć nie możemy.
@Lirael: teraz wszystkie pani proszone są o zamknięcie oczu, coś specjalnie dla fana porucznika: http://www.youtube.com/watch?v=KoIcplkFcz0
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNie gniewaj się, ale oczu wcale nie zamknęłam. :)
Scena genialna, a w ogóle jej nie pamiętałam.
"Jakby tak każdy siedział jak mu się chce, to bałagan byłby nie do wytrzymania"!
Z tym mottem wyruszam dziś do szkoły! :D :D :D
Na pewno fan porucznika ogląda ten fragment filmu w zwolnionym tempie kilka razy dziennie!:)
P.S.
Widziałam u Ciebie nowy avatarek z Leninkiem en face! :)
@Lirael: tak się właśnie zastanawiałem, jakie efekty da mój apel. "Kobiety są ciekawskie" powiedziałby zapewne Talmud:D
OdpowiedzUsuńA Leninek en face z tej samej starej sesji co Leninek profilem rozciągniętym:)
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPrzeczuwałam, że Twój apel o nieoglądanie jest w gruncie rzeczy podstępnym eksperymentem socjologicznym. :) Nie mieszajmy w to Talmudu. :)
W każdym ujęciu Leninek prezentuje się cudnie!
@Lirael: a tak, mam takie podstępne ciągoty eksperymentalne:)
OdpowiedzUsuńA Leninkowi pochwał nie przekażę, bo właśnie upolował cały zapas wędliny, paskud jeden:P
~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńZe szczególnymi pozdrowieniami dla Leninka, w celu rozbudzenia jego instynktów łowieckich a stłumienia żądz wędliniarskich: http://pinterest.com/pin/25673794/
@Lirael: ten kanapowy leniuch w tym roku stał się prawdziwym pogromcą mieszkańców ogrodu, oszczędzę ogółowi szczegółów. W każdym razie nic mu rozbudzać nie trzeba:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście lepiej nie rozbudzać, bo jeszcze ruszy na jakieś rosomaki albo inne borsuki. :)
A może on po nocach czyta skandynawskie kryminały? To mi pachnie Mankellem. :)
@Lirael: czekam dnia, gdy nam łosia w zębach przyniesie:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńSkoro jego zbrodnicze instynkty eskalują, to może się skończyć wręcz na żubrze! :)
@Lirael: musiałby go galopem z Białowieży wlec, troszku daleko:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńLogistyka nigdy nie była moją najsilniejszą stroną. :)
@Lirael: teraz na szczęście możesz sobie dowolną trasę w internecie wyznaczyć, ale Leninek jeszcze się nie nauczył czytać, więc miałby problem:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńLeninek poczuje zew instynktu łowieckiego i bez GPS-u tego żubra z pewnością osaczy w jakimś mateczniku. :)
@Lirael: w sumie przydałby się łeb nad kominek:D
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńProponuję zacząć już szukać przepisów na aromatyczną żubrzynę, suto okraszaną żubrówką, bo sam Leninek z taką ilością mięsa sobie raczej nie poradzi. :)
@Lirael: żubrzynę się marynuje w żubrówce, a potem sprasza rodzinę i sąsiadów na grilla. Udziec mrozi w kawałkach dla bohatera polowania, będzie miał do zimy.
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńZapowiada się prawdziwa fiesta!:P
Gdyby wystąpiły jakieś kłopoty z transportem żubrzych zwłok, to z kulinarnego forum dowiedziałam się, że efekt żubrzyny można osiągnąć preparując odpowiednio baraninę:
http://f.kuchnia.o2.pl/temat.php?id_p=44988
Awwwww, jakie piękne zdjęcia (*__________*)
OdpowiedzUsuń~ owarinaiyume
OdpowiedzUsuńDzięki! :) To zasługa ładnej okolicy.
@Lirael: to chyba łatwiej będzie o żubrzynę niż jakąś przyzwoitą baraninę, więc zostańmy przy oryginale:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń...Tym bardziej, że Leninek jest kotem prawym, mimo lewicującego imienia, i nie pozwoli,żeby jakiś baran udawał żubra przyobleczony w ziołową marynatę. :) Darz bór, Leninku!
@Lirael: Dziękujemy. Rzeczony kot właśnie udał się na pierwszy poranny obchód swojego rewiru łowieckiego. Być może za którymś drzewem czai się żubr i będzie obiad...:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńPerspektywa obiecanych przez Ciebie mrożonek na pewno podziałała Leninkowi na wyobraźnię. :P Życzę klęski urodzaju dziczyzny! :)
@Lirael: tylko niech ta klęska nie przesadzi z urodzajem. Dziczyzna chyba musi kruszeć i już widzę ten szereg żubrów wiszących za zadnie łapy na belce od tarasu w ten upał:))
OdpowiedzUsuń:D :D :D
OdpowiedzUsuńLubiłam oglądać "Domek na prerii" ale to już rzeczywiście byłaby przesada! :)
Υour article pгovidеs confiгmed beneficial to us.
OdpowiedzUsuńIt’s rеаlly helpful and yοu're simply obviously very educated in this area. You have exposed my personal eye to numerous opinion of this specific matter using intriguing, notable and reliable articles.
My web site - Cialis online
Also visit my page - CIALIS