Romans z antykwariatem i konserwy z ozorkiem
Czy można zakochać się w antykwariacie? Otóż uprzedzam Was, że jest to możliwe! Zwłaszcza w przypadku pisarki, pasjonatki literatury i kolekcjonerki książek. Przekonała się o tym Helene Hanff, która taki romans z przeżyła i opisała w zabawnej powieści w listach, „84, Charing Cross Road”. To pożywny, ciepły rosołek dla duszy bibliofila.
5 października 1949 roku okazał się ważną datą w życiu Helene, scenarzystki z Nowego Jorku i pracowników londyńskiego antykwariatu, o czym zainteresowani wówczas nie mieli pojęcia. Tego dnia Hanff napisała pierwszy list do Marks & Co. Pilnie potrzebowała książek, które w Stanach Zjednoczonych były wtedy drogie, natomiast w Wielkiej Brytanii kupowało się je za bezcen. Helene znalazła reklamę w gazecie, przygotowała listę poszukiwanych pozycji i przesłała ją do rzeczonego antykwariatu, mieszczącego się na Charing Cross Road w Londynie. Okazało się, że to był początek wieloletniej przyjaźni Helene z pracownikami sklepu, a zwłaszcza Frankiem Doelem i jego rodziną.
Stopniowo korespondencja przestała brzmieć oficjalnie i nie dotyczyła już tylko zamówień, ale również książek i literatury (między innymi edycji „Dzienników” Samuela Pepysa) oraz blasków i cieni życia codziennego. W jednym z listów jest szczegółowy przepis na Yorkshire pudding. Sieć angielskich korespondentów Helene poszerzyła się się o członków rodziny pracowników księgarni, a nawet emerytowaną sąsiadkę-hafciarkę. Helene wyrażała rosnącą sympatię do personelu Marks & Co. nie tylko słowami. Wielokrotnie wysyłała im paczki żywnościowe.
Powieść składa się wyłącznie z korespondencji, a pisarka powstrzymała się od wszelkich komentarzy. Nawet malowniczy opis „ślicznego sklepiku rodem z Dickensa”[1], wypełnionego niekończącymi się rzędami półek, pojawia się w książce za sprawą relacji Maxine, koleżanki Helene, która osobiście odwiedziła Marks & Co. Na podstawie korespondencji czytelnik samodzielnie składa elementy obrazu głównych postaci, ich osobowości, zainteresowań, sytuacji rodzinnej. Świetnie jest rozegrany kontrast między impulsywną, bezpośrednią i serdeczną Amerykanką, Helene, a dystyngowanym Frankiem, Anglikiem o nienagannych manierach, widoczny w stylu ich listów, a nawet w interpunkcji.
Nie tylko książkami żyje człowiek i w powieści Hanff jest mnóstwo prozaicznych szczegółów dotyczących życia w powojennym Londynie. Domyślałam się, że sytuacja była dramatyczna, ale nie sądziłam, że aż tak. Żywność racjonowano jeszcze w latach pięćdziesiątych, a na nowy samochód trzeba było czekać 5-7 lat. Kulinarnym przebojem wspomnianych paczek od Helene okazały się konserwy z ozorkiem. „84, Charing Cross Road” to kopalnia historycznych i obyczajowych ciekawostek dla osób, które, podobnie jak ja, pasjonują się tym okresem w historii Wielkiej Brytanii. W kolejce do przeczytania czekają następne pozycje o podobnej tematyce, więc wkrótce do niej wrócę.
Czytelnicy przepadają za powieścią Helene Hanff, o czym świadczy chociażby duża liczba wydań. Książka doczekała się też adaptacji filmowej z Anne Bancroft i Anthonym Hopkinsem w rolach głównych. Tutaj obejrzycie nastrojowy trailer. Niestety, u nas jeszcze nikt nie zainteresował się żadną wersją „84, Charing Cross Road”. Zdumiewa mnie to, że polscy wydawcy, z drobnymi wyjątkami, uparcie ignorują fakt, że czytelnicy uwielbiają napisane z pasją książki o książkach. Maria Pruszkowska, Barbara N. Łopieńska, Jan Tomkowski, Anne Fadiman – to nazwiska autorów najbardziej poszukiwanych pozycji w serwisach aukcyjnych. Polscy wydawcy najwyraźniej troszczą się o lingwistyczne kompetencje obywateli i w taki oto sposób zachęcają do nauki języków obcych. W przypadku „84, Charing Cross Road” mam dobrą wiadomość: z angielskim tekstem poradzi sobie czytelnik średniozaawansowany, nawet z akcentem na „średnio”. Język powieści jest bezpretensjonalnie łatwy.
Jeśli macie ochotę na prostą, krzepiącą opowieść z mnóstwem bibliofilskich smaczków, która wywoła i uśmiech, i łzę, sięgnijcie po „84, Charing Cross”. Wydaje mi się, że magia tej książki Was też urzeknie. A jeśli zaliczacie się do grupy czytelników maniakalnych, którzy niczym Helene przeliczają ceny zabiegów dentystycznych na liczbę książek, które można by za tę sumę kupić, albo czekają tygodniami, żeby użyć w zdaniu jakieś fascynujące słowo znalezione w czytanym dziele (w przypadku Helene to był na przykład wyraz „varlet” - szelma, hultaj), przypuszczalnie wpadniecie w tę historię po uszy.
Z radością dowiedziałam się o tym, że Hanff napisała drugą część powieści, „The Duchess of Bloomsbury Street”. Jak się zapewne domyślacie, planuję ją przeczytać. A jeśli kiedyś znajdę się w Londynie, na pewno powędruję na Charing Cross Road i ze wzruszeniem odnajdę numer 84.
Marks & Co., 84, Charing Cross Road, Londyn. |
[1] Helene Hanff, 84, Charing Cross Road, [w:] The Helene Hanff Omnibus, Warner Books, 1995, s.177.
Moja ocena: 5
Helene Hanff. |
O, jaka szkoda, że nie czytam po angielsku! Film mi się podobał, nawet bardzo. Obawiam się jednak, że jeżeli wtedy, gdy powstał, nikt się w Polsce nie zainteresował wydaniem u nas tej książki, to na jej przeczytanie po polsku chyba nie ma szans...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :-)
Ja niestety nie ogladałam filmu. Mam nadzieję, że mi się uda go zobaczyć, ale chciałabym to zrobić dopiero po przeczytaniu drugiej części, bo przypuszczam, że w scenariuszu zostały wykorzystane jakieś wątki z "The Duchess of Bloomsbury Street".
UsuńMoże jednak ktoś się zlituje i u nas wyda "84, Charing Cross Road", ale masz rację, że premiera filmowa była szansą na promocję, którą zmarnowano.
Powiem krótko: jestem prawie pewna, że Tobie też przypadłaby ta powieść do gustu. :)
O, ja jestem tego całkowicie pewna. :-)
UsuńFilm miałam kiedyś nagrany na kasetę VHS, szukam na DVD, jak uda mi się kupić, to, oczywiście, powędruje i do Ciebie do obejrzenia. :-)
Z góry bardzo Ci dziękuję, z wielką przyjemnością obejrzę. Bardzo jestem ciekawa, jak tę historię potraktował scenarzysta. Przypuszczam, że troszkę podkoloryzowano wątek romantyczny. Polecam się Twojej pamięci, gdyby film się gdzieś objawił. :)
UsuńBędę pamiętać. :-)
UsuńZ góry dzięki. :) Ja też się rozejrzę.
UsuńZnalazłam przed chwilą i zamówiłam. Na razie jednak "boję się cieszyć", bo w tym samym sklepie internetowym zamawiałam już dwa razy i za każdym razem anulowano zamówienie... Może tym razem się uda? :-)
UsuńDzięki za dobrą wiadomość! :D Oby się udało.
UsuńJa też korzystałam z księgarni, w której jest duże prawdopodobieństwo, że zamówienie będzie anulowane. :) Już chyba dwa razy mi się tak zdarzyło.
Tym razem nie anulowano. :-)
UsuńJuż mam i w przyszłym tygodniu pojedzie do Ciebie z wizytą. :-)
Będzie powitanie z fanfarami, chlebem i solą. :) Wielkie dzięki!
UsuńSzkoda,że do tej pory nie została wydana po polsku,że nikt nie pokusił się przetłumaczyć.
OdpowiedzUsuńLubię i cenie obydwoje aktorów więc choćby dla ich gry z przyjemnością oglądnęłabym film.
Też się dziwię, że książki u nas nie wydano. Może w przyszłości ktoś się nią zainteresuje.
UsuńMam wrażenie, że dobór aktorów jest wręcz idealny. Wyobrażałam sobie tylko Helene jako osobę młodszą, ale to nie jest problem. :)
Film oglądałem nawet kilka razy, niektóre kanały przypominają go co jakiś czas, bardzo mi się podobał, szczególnie postać Helene i jej stosunek do książek i czytania, bardzo dobrze pokazano różnicę pomiędzy Anglikami i Amerykanami, trochę historii, smaczki bibliofilskie, cytaty. strasznie żałuję, że nie mogę przeczytać tej książki, choćby w oryginale, poszukam może gdzieś znajdę. Nie wiedziałem też, że jest druga część. Apeluję do wydawców, może ktoś się pokusi o wydanie. Dzięki za tę recenzję:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że film dobrze oddaje atmosferę tej książki. Nie dziwię się, że kilkakrotnie go oglądałeś. Nie wiem, jak to się stało, że nigdy się na niego nie natknęłam. W powieści jest dokładnie wszystko to, co wymieniłeś!
UsuńMam "The Helene Hanff Omnibus", w jednym tomie pięć książek. Jak przeczytam, chętnie Ci pożyczę, choć obawiam się, że to trochę potrwa. :)
Dzięki:) Moje drugie imię to Patience:)
Usuń:D Mam nadzieję, że Twoja cierpliwość nie zostanie nadwerężona.
UsuńFilm mozna kupic na Amazonie za cztery funty bodajze. Tez go kiedys ogladalam, bardzo dobrze zrobiony. Musujaca osobowosc Helen i dyskretna serdecznosc Franka swietnie oddane. No i mlody Anthony Hopkins plus jeszcze Anne Bancroft!! Fantastyczna kobieta. Dama w kazdym calu. Fakt ze poslubila Mela Brooksa, wystapila w jednym z jego filmow i miala (to widac!) mase uciechy z tego przedsiewziecia jest dla mnie koronnym dowodem, ze damy nie moga byc sztywne. To nie uchodzi. Poczucie humoru jest absolutnie niezbedne.
OdpowiedzUsuńOstatnio w kolko wpadaja mi w rece ksiazki o pierwszej wojnie swiatowej i Londynie w trakcie drugiej wojny swiatowej (np. Few eggs and no oranges no i chocby Connie Willis - historycy podrozujacy w czasie do Londynu w trakcie nalotow. Duzo ciekawych szczegolow. Szyld na wybitym oknie jednego ze sklepow na przyklad - "We are open. And we do mean open". Zbieram takie detale.
Na szczęście Paren już z pozytywnym skutkiem zbadała dostępność filmu i dzięki jej uprzejmości go obejrzę.
UsuńBardzo dużo sobie po nim obiecuję, w czym zresztą upewnia mnie Twoja opinia. Hopkins do roli Franka według mnie pasuje genialnie. Po przeczytaniu Twojej opinii o kreacji Anne Bancroft mogę tylko odliczać dni do obejrzenia adaptacji. :) Poczucie humoru Bancroft ma na pewno, manifestuje się nie tylko poprzez decyzje, o których wspominasz, ale też za sprawą iskierek w oczach. :)
Mam dokładnie taką samą fazę tematyczną jak Ty. :) "Few eggs and no oranges" już leżakuje na półce z rzeczami do pilnego przeczytania i wciąż napływają nowe tytuły do rozważenia. :)
"Nie licząc psa" wręcz uwielbiam! Obiecałam sobie, że koniecznie muszę przeczytać w oryginale, bo niestety, polski przekład ma usterki.
Szyld świetny, w ogóle myślę, że poczucie humoru pozwalało im przetrwać najgorsze.
Urocza książka i film, doczekała się nawet inscenizacji. Też się dziwię, że jej nie przetłumaczono na polski. No, ale to nie pierwszy i ostatni taki przypadek.;(
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że inscenizacji było sporo, natknęłam się na zdjęcia różnych odtwórców głównych ról, których poddałam dokładnym oględzinom. :) Jednak duet filmowy wydaje mi się nie do pobicia.
UsuńMoże znowu chodzi o jakieś komplikacje z prawami autorskimi? Trudno zgadnąć. Na pewno tłumaczenie tej książki to byłaby czysta przyjemność.
Moze o prawa autorskie chodzi bo przeciez sama "autorka" Helene Hanff prosila swoich wspolkorespondentow o pozwolenie na publikacje ich listow w swojej ksiazce.
UsuńZastanawia mnie jednak ostatecznie elitarna grupka czytelnikow tego ewentualnego tlumaczenia na polski...
Tak mi się właśnie wydaje, że to są kwestie formalne. Mam wrażenie, że grupka niekoniecznie byłaby elitarna. Od czasu publikacji "Książek i ludzi" Barbary N. Łopieńskiej dostałam wiele mejli od osób bezskutecznie poszukujących tej książki, więc potrzeba czytania o książkach jest i trzyma się mocno. :)
UsuńSzkoda, ja po angielsku raczej nie bardzo... :(
OdpowiedzUsuńO ile się nie pojawi przekład, może uda Ci się zobaczyć wersję filmową? Z komentarzy osób, które go widziały wynika, że zdecydowanie warto.
UsuńLirael, książeczka świetna, prawda? Taki mały klejnocik. A propos małych klejnocików, wypożyczyłam sobie dziś z biblioteki Cheerful Weather for the Wedding i tę ksiązkę: http://www.amazon.co.uk/Library-Book-Alan-Bennett/dp/1781250057
OdpowiedzUsuńA znasz Nancy Mitford? Przyniosłam ją sobie właśnie z góry i mam zamiar wreszcie przeczytać...
Zdecydowanie klejnocik!
UsuńA "The Library Book" przyszła do mnie wczoraj, zamówiona z Book Depository. :) Kolejny sympatyczny zbieg okoliczności.
Mitford znam tylko jedną ksiązkę, "Wolter zakochany", ale słyszałam o niej dużo dobrego.
Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń po książce Strachey.
Nancy Mitford mam i polecam (bez przeczytania) The Pursuit of Love..
UsuńDabarai, dziękuję, tytuł uroczy, więc na pewno zapamiętam. :)
UsuńDużym wysiłkiem woli powstrzymałem się od sprawdzenia cen Hanff tu i ówdzie, ale nieśmiało ustawiłbym się w kolejce za Zbyszkiem. W przyszłości, rzecz jasna:)
OdpowiedzUsuńNa Allegro jest tylko "The Duchess of Bloomsbury Street", a w dodatku po francusku. :) Żadnych cen nie sprawdzaj, oczywiście z wielką przyjemnością pożyczę Ci Hanff! :) Chyba, że potniemy tego omnibusa na kawałki, ale serce by mi pękło, więc lepiej nie. :)
UsuńKlawiatura powinna Ci się rozpaść na kawałki ze grozy natychmiast po napisaniu tej bluźnierczej propozycji:P Zachowaj omnibusa w jednym kawałku:D
Usuńna Ebayu książka jest po 95 p plus przesyłka... (chichocze szatańsko i zaciera ręce)
UsuńTo był żart, nie dopuściłabym się czynów karalnych wobec omnibusa! :)
UsuńAle oczywiście pożyczę Ci go z przyjemnością. Omnibus może zatoczyć koło od Zbyszka do Ciebie albo odwrotnie. :)
Dabrai, Omnibus tyle kosztuje, czy tylko Charing Cross?
UsuńDzięki. Na pewno skorzystam. Kiedyś. W przyszłości. Odległej:P Trza być twardym, nie miętkim:)
UsuńTo było do Dabarai, bo z pożyczki chętnie skorzystam. Kiedyś. W przyszłości:))
UsuńCharing Cross, rozumiem żźe z sequelem. Omnibus najtańszy za 8.54. Jest też za 58 funtów... :) Porozglądam się po antykwariatach.
UsuńHa, ha, ha!
UsuńZa 95 p jest Charing Cross, rozumiem, że z sequelem. Omnibus jest za ok 9 funtów, Jest też i za 58... Muszę się porozglądać po antykwariatach...
No i mi się wysłały oba komentarze. Phi!
UsuńDabarai, mój Omnibus jest z Allegro, kosztował chyba 9 zł, ale ma miękką okładkę i widać, że był kilka razy czytany. Jest w nim pięć powieści Hanff. Te droższe na pewno mają wytworne okładki. :)
UsuńA gdzie tam wytworne, sama zobacz, takie same miętkie!
Usuńhttp://www.ebay.co.uk/sch/i.html?_nkw=helen+hanff+omnibus&_sacat=0&_odkw=84+charing+cross&_osacat=0&_trksid=p3286.c0.m270.l1313
Faktycznie! Ceny absurdalne, biorąc pod uwagę jakość wydania. Ja mam takie:
Usuńhttps://images-na.ssl-images-amazon.com/images/I/511p99RH2ZL._SL500_AA300_.jpg
W ogóle zawsze unikałam takich omnibusów w obawie, że tego się nie da czytać, bo małe litery i tomiszcze nieporęczne, ale w tym przypadku wcale nie jest źle. :)
Zbyszku/ZWL - mogę się porozglądać po sklepach za książkami, czy interesuje was na przykład tylko 84 Charing Cross Road, jakby co?
OdpowiedzUsuńWłaśnie sprawdziłąm - mam też i sequel, w tym samym tomie! Hura! Jakoś zupełnie o tym zapomniałam!
Dabarai, dziękuję Ci bardzo za chęć pomocy, ale jestem od początku roku na ostrym odwyku zakupowym i mam co prawda chwilowy kryzys (nieładnie, Lirael, wodzić słabych na pokuszenie:P), ale chyba jeszcze chwilę wytrwam w postanowieniu, żeby nic nie kupować:)
UsuńFilm widziałam parokrotnie, bo to jeden z moich ulubionych, ostatnio zresztą powtarzali na Zone Europa:) a książki nie czytałam niestety.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Coraz bardziej się zastanawiam, jak mogłam taki film przeoczyć. Gdybym przeczytała nawet najkrótszą wzmiankę o nim, z pewnością by mnie zelektryzowała. :)
UsuńSerdeczności.
Oj dziekuje za ten wpis! Nie slyszalam ani o ksiazce ani o filmie. Zobacze czy jest w naszej bibliotece, bo na szczescie tu wydaje sie ksiazki wedlug innego klucza niz w Polsce. Powiem tak: gusta polskich wydawcow sa niezbadane...
OdpowiedzUsuń;)
P.S. Klikniecie na komentarz dalej generuje reklame i zawiesza mi strone, choc juz jest lepiej niz kiedys :)
Być może książkę przetłumaczono również na szwedzki? Z informacji, które wyczytałam wynika, że to jest międzynarodowy przebój.
UsuńCo do gustów wydawców w Polsce zgadzam się z Tobą Bookfo w stu procentach. Rozumiem, że w przypadku jednej czy dwu pozycji o takiej tematyce są jakieś problemy z prawami autorskimi, ale czy naprawdę z wszystkimi? Przypuszczam, że wydawcy wychodzą z założenia, że to jest temat niszowy, który nikogo nie zainteresuje. Szkoda, że nie zaglądają na Allegro.
Bardzo jestem ciekawa, czy powieść Hanff Ci się spodoba. Mam nadzieję, że zdobędziesz ją bez problemu.
Cieszę się, że jest poprawa w sprawach technicznych na blogu. Usunęłam ze strony absolutnie wszystko, co mogło generować reklamy, z wyjątkiem licznika z globusikiem i przypuszczam, że to może być jego zasługa. :( Wszystkie skrypty, jakie w tej chwili są na stronie pochodzą z Bloggera i nie powinny być związane z żadnymi reklamami. Pisałam z prośbą o pomoc do obsługi technicznej, ale bez reakcji. Może ktoś z czytelników będzie w stanie mi pomóc?
bookfa :), poszukaj pod tytulem "Brev till en bokhandel" chyba z 1980 roku.
UsuńJa czytalam te pozycje pod (tlumacze tylul) "Kochana stara ksiazka"
Lirael - pozdrowienia zimowe - Guliwer
Guliwerze, wielkie dzięki! Ja również Ciebie pozdrawiam.
UsuńA moze bys skonsultowala ten problem z felicja79?
Usuń**Guliwer** dziekuje za podpowiedz;) A Ty czytalas ja po "jakiemu"? ;P
bookfa - sprawdz ISBN 9512316315 :-D Pozdrawiam :))- Guliwer
UsuńPs jeszcze dla Bookfy :)))
UsuńSprawdz po szwedzku ISBN: 9171610901 i ISBN: 9171610391
Niestety, nasz system będzie nieczynny przez kilka dni, więc nie mogę sprawdzić czy mamy tę książkę w naszych zbiorach. Znalazłam ją za to w bibliotece wojewódzkiej. Najnowsze wznowienie pochodzi z roku 2009 i jest to razem z kontynuacja czyli dwa w jednym :)Na pewno przeczytam.
UsuńGuliwer sprawdziłam ISBN, które podałaś. Poczułam się przez chwilę jak Israel Armstrong ;P
Pozdrawiam Cię serdecznie przy okazji :)))
Dobrze, że masz od razu wariant z ciągiem dalszym.:)
UsuńBookfo, bardzo dziękuję Ci za miłe słowa o szablonie, wzruszyłam się bardzo! Uściski dla Ciebie i Córki. Może kiedyś do niego wrócę, ale ostatnio zdecydowanie wolę jaśniejsze tła. :)
Mam nadzieję, że do niego wrócisz. Nie był wcale taki ciemny, tylko ... bajeczny i w cudnym odcieniu zieleni.;)
UsuńTeż Cię ściskamy i pozdrawiamy serdecznie:)
Bookfo, cieszę się, że Wam się podobał. Może kiedyś zdecyduję się na reaktywację. :)
UsuńPo angielsku czytam słabo z dużym naciekiem na słabo, a rozumiem jeszcze mniej. Oglądałam natomiast film i bardzo mi się podobał. Dobrze, że mi przypomniałaś, może uda się nabyć gdzieś płytkę i sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że jestem jedną z niewielu osób, które tego filmu nie oglądały. :)
UsuńJak tylko mi się uda go obejrzeć, podzielę się wrażeniami.
"Czy można zakochać się w antykwariacie? Otóż uprzedzam Was, że jest to możliwe!" - Ależ to oczywiste ;) Niestety nie byłam nigdy w Anglii ani USA, słyszałam tylko o tamtejszych antykwariatach. Ogromnych przestrzeniach pełnych książek!
OdpowiedzUsuńJa jestem w tej dobrej sytuacji, że mogę zamówić książkę Helene Hanff do biblioteki, co i uczynię.
Lirael bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi na tą pisarkę!
Szkoda, że polskie antykwariaty dogorywają, w każdym razie lubelskie zanikły chyba całkowicie. :( Uwielbiałam tam chodzić, choć warunki lokalowe były bardzo skromne.
UsuńJulko, jeśli będziesz miała wybór, może zamów Omnibusa, w którym jest pięć powieści Helene Hanff, w tym "84, Charing Cross Road" i sequel, "The Duchess of Bloomsbury Street". Te pozostałe trzy zresztą też zapowiadają się całkiem, całkiem. :)
Wprawdzie oglądałam film milion razy i nadal od czasu do czasu po niego sięgam, ale nie wiedziałam o kontynuacji. Poczytałam tu i od razu zamówiłam na Amazon Omnibusa. Chyba nie będe cię jakiś czas odwiedzać, bo kasy brak, a wciąż się okazuje, że bez czegoś życ nie potrafię, haha
UsuńNajwyraźniej mamy podobny gust literacki, stąd problemy z nadmiarem książek do przeczytania. :) Kontynuacja powieści Hanff zapowiada się całkiem sympatycznie.
UsuńAha, Łoziński już wkrótce do ciebie wyruszy. :)
Lirael, zachęciłaś mnie! Jeśli lubisz opowieści z powojennego Londynu, może zainteresuje Cię Straż Nocna Sary Waters, powieść która dość wiernie chyba przedstawia miasto i jego mieszkańców wyniszczonych i wojną, i jej zakończeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Katasiu. Lubię bardzo, a "Złodziejka" bardzo mi się podobała, więc liczę na niezapomniane wrażenia. Nie wiem, czemu, ale wydawało mi się, że akcja "Straży..." toczy się w bardziej zamierzchłych czasach. Dzięki za przypomnienie o tej powieści.
UsuńExcellent blog right heге! Additionally уouг ωebsite гathеr a lot up fast!
OdpowiedzUsuńWhat web host are yοu usіng? Can I am getting your assoсiаte lіnk to your hoѕt?
I wiѕh my wеb site loaded up as quickly as yοurs
lol
Heгe iѕ my websіte - payday loans