Melduję, że wróciłam, a podróż zgodnie z przewidywaniami dostarczyła mi wspaniałych wrażeń. Dziękuję Wam za przemiłe życzenia, spełniły się z nawiązką! :)
W Helsinkach zaskoczył nas śnieg. Wiedziałam, że fińska zima trwa znacznie dłużej niż nasza, ale ilości białego puchu zdumiały mnie w obliczu naszej nieśmiałej wiosny.
W centrum tuż obok dworca jest lodowisko i śniegowa górka, z której dzieci zjeżdżają wśród radosnych pisków i okrzyków. W roli sanek występuje tylna część ciała. :)
Z muzeów najbardziej polecam Ateneum. Duże wrażenie zrobiła na mnie wystawa poświęcona naturalizmowi w literaturze, filmie i sztuce fińskiej, z licznymi odwołaniami do Zoli. Oglądane obrazy przywołały na myśl dzieła Gierymskiego i Chełmońskiego. Obok niektórych wisiały ekrany, na których prezentowano fragmenty filmów z lat dwudziestych ubiegłego wieku, bardzo zbliżone tematycznie.
Z przyjemnością obejrzałam też stałą ekspozycję. Największe wrażenie zrobił na mnie obraz Hugo Simberga "Ranny anioł".
Niestety, reprodukcja jest marnym substytutem wrażeń, jakich dostarcza oryginał.
Jestem zachwycona malarstwem skandynawskim! Żałuję, że wiem o nim jeszcze tak niewiele.
Licznych wrażeń estetycznych dostarczają też helsińskie ulice. Oto płot zasłaniający restaurowany budynek. :)
Oczywiście nie obyło się bez wizyty w największej księgarni, Akateeminen Kirjakauppa, gdzie dział literatury angielskojęzycznej jest bardzo dobrze zaopatrzony. Spędziłam tam dużo czasu, radośnie buszując wśród półek. :)
Finowie czytają dużo. Widziałam starsze panie objuczone siatkami pełnymi książek, sporo osób pogrążonych w lekturze spotykałam w autobusach i w metrze.
Oto jedna z publicznych bibliotek. Jest ich sporo, a korzysta się z nich bezpłatnie.
W partnerskiej szkole, w której odbywała się konferencja, zwiedzaliśmy także bibliotekę. Księgozbiór nie jest imponujący, ale zobaczcie, co ze wzruszeniem odkryłam na jednej z półek. Pozycja ósma od lewej. :)
Wszędobylskie Muminki wciąż królują w Helsinkach.
Spore tłumy miłośników trolli kłębią się w Muminshopie, w którym, jak się domyślacie, byłam bliska histerii. :)
Mimo śnieżnej scenerii wiosna w Finlandii jest tuż o krok. :)
Zazdroszczę tak wspaniałej podróży i cieszę się, że podzieliłaś się zdjęciami i wrażeniami:)
OdpowiedzUsuńLirael gratuluję tak owocnej podróży i miłych wspomnień! Dziękuję za zdjęcia i relację ;)
OdpowiedzUsuńNo i czekamy na nowe recenzje. Jak mniemam coś czytałaś w czasie pobytu?:)
~ Scathach
OdpowiedzUsuńTo była przyjemność. :) Czekam na zdjęcia zrobione przez koleżankę. Mam nadzieję, że coś ciekawego będę mogła jeszcze dodać.
~ Elina
Dzięki!
Byłam tak bombardowana wrażeniami, że czasu na czytanie brakowało, ale mam nadzieję, że wkrótce nadrobię zaległości. :)
Jak widać na załączonej fotce nasz Lem jest wszędzie ceniony! ;))
OdpowiedzUsuńno cudnie!!!!! a w sklepie Muminkowym też bym pewnie dostała histerii- udusiłabym za taki np kubek z Buką:)
OdpowiedzUsuń~ Matylda_ab
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to ucieszyło! :) W helsińskiej księgarni w dziale angielskojęzycznym widziałam też powieść Odojewskiego.
~ Kaś
OdpowiedzUsuńTo jest maleńki wycinek muminkowej oferty. Nad kubkiem poważnie się zastanawiałam, ale na szczęście rozsądek wziął górę. :)
Hej,
OdpowiedzUsuńCzy polskie biblioteki odwajemnia sie np ksiazka Hannu Rajaniemi: Kwantowy zlodziej (cena 30 euro nowosc). A widzialas w Akateeminen Kirjakauppa stojacego w fantastyce Sapkowskiego po finsku?
Pozdrowienia z w dalszym ciagu zimnej Finlandii (dzisiaj pada snieg, wieje zimny wiatr, jest slisko i zonkile tylko w Kukkakauppa (kwiaciarni) - Peikko
~ Anonimowy
OdpowiedzUsuńJutro wybieram się do biblioteki i to sprawdzę, ale skoro to nowość, nie liczyłabym na obecność na półkach. Cena szokująca, najdroższe pozycje, jakie miałam w ręku, kosztowały ponad dwadzieścia euro.
Kiedy będziesz w , pozdrów ode mnie starszego pana z angielskiego działu, który polecił mi świetną książkę o rodzinie Wittgensteinów.
Sapkowskiego niestety nie widziałam, ale ja do fantastyki nie dotarłam, utknęłam w dziale Fiction. :)
Współczuję brzydkiej pogody. Żonkile na zdjęciu sfotografowałam niedaleko Stockmanna, one są na stałe na dworze w wielkich donicach. Mam nadzieję, że zimno im nie zaszkodzi.
Ciepło, wiosennie i serdecznie Cię pozdrawiam!
Ale narobiłaś mi ochoty na taką podróż do Finlandii:). Zazdroszczę wyprawy!!
OdpowiedzUsuń~ kasandra_85
OdpowiedzUsuńMiałam okazję poznać tylko Helsinki, ale to, co widziałam, bardzo inspiruje do zwiedzenia całego kraju. Szczególnie mocno marzę o Laponii.
Cieszę się, ze podróż tak wspaniale się udała :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za relację, oglądam zdjęcia, zazdroszczę i czekam na więcej ;)
~ Nemeni
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. :)
Czy są jakieś gadżety z Buką?? Kubeczki z Muminkami nawet ładniejsze od tych z Krecikiem w czeskim ośrodku kultury:)
OdpowiedzUsuńCudna taka wycieczkja i wrażenia pewnie niesamowite:) Zazdraszczam, bo lubię Skandynawię. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTak! Buka jest też dość bogato reprezentowana (kubki, magnesiki, breloczki, etc), co mnie zdziwiło, bo osobiście nie chciałabym sączyć herbaty z naczynia przyozdobionego postacią tak mroczną i posępną! :) A Krecik chyba w Finlandii cieszy się popularnością bo też gdzieś widziałam gadżety z jego podobizną.
~ montgomerry
OdpowiedzUsuńPodróż była naprawdę ciekawa, wspomnień sporo, a Skandynawia fascynuje mnie coraz bardziej.
@Lirael: Jestem absolutnym fanem Buki:D Uważam, że Topik i Topcia wykolegowali ją z tego rubinu, śledziowe łebki:P Poza tym kubeczek z Buką wcale nie musi służyć do picia herbatki:) Można z niego sączyć coś bardziej posępnego. Natomiast te tacki pod kubeczkami - mistrzostwo świata:D
OdpowiedzUsuńOj jak zazdroszczę takiej podróży :)
OdpowiedzUsuńCuuudownie!
Wspaniale:)
Dziękuje za relację :)
I moje muminki!!!!!
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuń:)
We mnie Buka wywoływała ambiwalentne uczucia. Z jednej strony niechęć, z drugiej współczucie.
Z kubeczka z Buką powinno się sączyć absynt! Nigdy nie próbowałam, ale brzmi wystarczająco mrocznie i dekadencko. :D
Tacki to jeszcze nic. Tam były też talerze, sztućce, koszulki, ręczniki, a nawet pościel z Muminkami.
~ Tucha
Cieszę się, że wróciłaś. Wyprawa do Finlandii dała mi dużo radości i na pewno będę ją długo wspominać. A Muminki powinny zostać wpisane na listę UNESCO. :)
@Lirael: Absynt, denaturat, krew młodych dziewcząt, ostatecznie czarna kawa lub bimber z kartofli:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńNie zapominajmy też o czarnej polewce i Black Label! :D
Jeszcze czernina i krem z czarnych jagód. Czyli kubek z Buką niezbędny w domu i zagrodzie:)
OdpowiedzUsuńWitaj zatem znów w domu, mam nadzieję, nieco mniej mroźnym i najmniej równie użonkilonym ;) Zdradzisz może, co przywiozłaś w ramach suwenirów (a że masz torby pełne służbowego papieru, to pewnie miejsca wiele nie było), bo nie uwierzę, że tak nic, ale to absolutnie nic cię nie skusiło ;)
OdpowiedzUsuńHej Lirael, spelniajac twoja prosbe, na wszelki wypadek pozdrowie wszyskich panow slowem 'hej' w Akadeeminen Kirjakauppa, ktora nalezy do koncernu Stackmann. 'Odkrzykna' pewnie solidnie swoje 'hej' tak na wszelki wypadek. Dlaczego wszystkich? Jak jestes w wieku okolo 20 lat to dla ciebie starszy pan to juz po trzydziestce a jak masz okolo czterdziestki to piecdziesieciolatek jest prawie tak mlody jak ty ;). Dla trzydziestolatki znow wszyscy przystojni sa mlodzi a mniej przystojni starszymi panami ;)
OdpowiedzUsuńA Laponia jest egzotyczna szczegolnie latem: reniferow j tak duzo jak komarow a komary tak duze jak renifery.Roznica? Jedne bolesnie 'pieczetuja' radosc ze spotkania a drugie potrzasaja rogatymi glowami.
A Buka to wytwor wlasnej wyon´brazni: wlasnych strachow i obaw :))) Buka to mgla, zawsze blisko otulajaca domy, drzewa, nas.
Pozdrowienia zimowe - Peikko (daaaaleki kuzyn sympatycznych Muminkow)
Cieszę się, że wiosenny wypad w końcówkę zimy udany :) I piszę do Ciebie maila w sprawie Flawii de Luce :)
OdpowiedzUsuńdziekuje Ci za ta podroz:) to byla wielka przyjemnosc ogladnac te fotki! i tyle ciekawych info! a co kupilas sobie z Muminkami??? ja wybralabym garnuszek:)))
OdpowiedzUsuńpowiem Ci,ze ten obraz z Aniolem rowniez mnie zachwycil....bardzo mi to przypomina teledysk pewnego zespolu-dwoch mlodych chlopcow znajduje rannego aniola,ciekawe,czy ten obraz nie byl inspiracja wlasnie....podsylam link:)
http://www.youtube.com/watch?v=GdZn7k5rZLQ&feature=channel_video_title
swietna mialas podroz,pozdrawiam!
a jak tam w dziale twoich ulubionych fackbok'ów? bo napisy dwujezyczne - czyzby nie byl to pierwszy kacik tematyczny dokad skierowalas swoje kroki? ;-)
OdpowiedzUsuńmilo slyszec, ze ci sie wyjazd udal. snieg cie chyba nie zaskoczyl, bo lojalnie ostrzegalam (o ile zadzylas doczytac przed wyjazdem)?
Z Muminshopu musieliby mnie wołami wyciągać!
OdpowiedzUsuńJęzyk mnie zachwyca; niezwykle zabawny, te wszystkie "kaikki" i "musukellu" itp....:)
O losie, założę się, że w tym muminkowym sklepie wydałabym fortunę! :) I Lema maja, jak dobrze! A ten obraz z aniołem bardzo kojarzy mi się z naszym Malczewskim.
OdpowiedzUsuńwitam po podróży!
Obraz przepiękny i te żonkile w śniegu. Zazdroszczę zobaczyłaś kawałek świata. Ja też chcę do Laponii !
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńBiedna Buka, gdyby tylko wiedziała jak odrażającymi płynami chcemy zbezcześcić jej wizerunek na kubku! :)
P.S.
Czernina - koszmar mojego dzieciństwa. Kiedy jeździłam z babcią lub mamą do rodziny, serwowano tę zupę w charakterze największego przysmaku, a ja zawsze kategorycznie odmawiałam konsumpcji, bo nawiązywałam przyjazne relacje z kaczkami i głupio mi było potem je spożywać, w dodatku w formie płynnej. :(
~ Pemberley
Niestety, szczególnie wiosennie to u nas nie jest. Dziś rano padał mini-grad. Białe kuleczki wielkości łebka od szpilki. Potem dla odmiany śnieg.
Suweniry są, choć rzeczywiście miejsca na nie nie było zbyt wiele. W Muminshopie przeżywałam katusze, ale skończyło się na magnesie lodówkowym i ołówkach (nie dla mnie, a w charakterze prezenciku). Mocno zastanawiałam się nad kubkiem, ale ostatecznie zrezygnowałam.
Prezent dla męża, też ceramiczny, ale nie muminkowy :)
http://www.iittala.com/web/Iittalaweb.nsf/en/products_drinking_hot_drinks_taika_mug_04_l_blue
Mimo obaw dotarł do domu bez uszczerbku. :)
I jak się domyślasz, wizyta w angielskojęzycznej księgarni w Helsinkach też była owocna! :)
~ Peikko
OdpowiedzUsuńUprzejmie proszę o przekazanie pozdrowień całej muminkowej rodzinie z przyległościami, ze szczególnym uwzględnieniem Włóczykija oraz Ti-ti-uu (z wesołym początkiem i z trochę smutnym "u" na końcu).
Bukę też proszę pozdrów, ale to już na własne ryzyko. :)
Tak ładnie napisałeś o jej mglistości.
Wiem o lapońskich komarach i mnie nie przerażają. Podobno najlepsza pora na odwiedziny to sierpień. Niesamowite są chyba te stada reniferów. Dobrze, że one niczego nie pieczętują w przeciwieństwie do komarów, bo te rogi wyglądają dość groźnie. :)
Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zrealizować to lapońskie marzenie. Chciałabym się wybrać śladami Kaja i Gerdy.
Wracając do Polski samolot chyba zahaczył o jakąś śnieżną chmurkę i ją tu przyciągnął, bo u nas dziś znowu zima. Mam nadzieję, że w Helsinkach jest ciepło i słonecznie.
~ grendella
OdpowiedzUsuńTo było takie polarne powitanie wiosny. :)
Mail, niestety, nie dotarł.
~ Emocja
Wybór muminkowych kubeczków był spory, ale zaznaczam, że one są nieduże, format raczej dziecinny. Wolę większe porcje kawy i herbaty. :)
Obraz jest zachwycający! Żałuję, że żadna reprodukcja, nawet pocztówka, którą kupiłam, nie dorasta do pięt wersji, którą widziałam. Dziękuję za link do teledysku, zbieżność jest niesamowita! Bardzo Ci dziękuję, fantastyczny zbieg okoliczności!
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńJestem Ci wdzięczna za przestrogi, bo u nas było dość ciepło i korciła mnie wiosenna garderoba, tudzież obuwie. Spotkałaby mnie niemiła niespodzianka.
Osławione "Fackboki" oglądałam jak najbardziej, ale w jedynej dostępnej mi wersji, czyli po angielsku. Nawet dwa kupiłam.
Szwedzki jest obecny wszędzie, wszystkie napisy są dwujęzyczne. Na produktach spożywczych znajdowałam tylko informacje po fińsku i szwedzku.Języki są do siebie podobne, ale fiński wydał mi się bardziej śpiewny. Szwedzki też piękny, podoba mi się coraz bardziej.
~ Beatta
Nietrudno zgadnąć, że w Muminshopie spędziłam nieprzyzwoicie dużo czasu! :)
Język brzmi fascynująco. Tym razem wiedziałam już, że na zrozumienie czegokolwiek nie mam szans, więc tylko wsłuchiwałam się w niego z zachwytem.
~ kornwalia
OdpowiedzUsuńMyśl o Malczewskim towarzyszyła mi w czasie zwiedzania Ateneum, nie tylko przy tym obrazie. Zalicza się do moich najukochańszych malarzy.
Wydanie fortuny w Muminshopie nie powinno sprawić kłopotów, bo jest tam drogo. Najzwyklejsza torba na zakupy z muminkowym motywem - skromne 18 euro, itp.
~ mpoppins
Wiele widoków naprawdę niezapomnianych. Finlandia zasługuje na odwiedziny. Życzę Ci, żeby Twoje marzenie o lapońskiej podroży jak najszybciej się spełniło.
Hei, pozdrowie z przyjemnoscia. Uscislij tylko czy dotyczy to Muminkow z Tampere czy z Naantali? W T. sa dostepne caly rok a w N. tylko latem.
OdpowiedzUsuńRowniez z powodu tematu finskiego, moje myslenie jest w tym samym duchu i do rodziny Muminkow zaliczam tylko Muumimamma, Muumipappa, Muumipeikko i wyjatek przyszlosciowy robie dla Niiskuneitti (scisle pojecie rodziny). Wloczykija (Nuuskamuikkuinen) jako niezaleznego, wolnego kolege chetnie bym poznala a prawdziwa sympatia jest po stronie Tuu-tikki i Pikku Myy.
Buka (Mörkö) w ksiazce „Tata Muminka i morze” wcale nie jest smutna. Tanczy na plazy na widok Muminka. Jest to niestety rowniez jej koniec – odchodzi. Pytanie – istniec smutnie czy odchodzic wesolo? Oprocz Muminkow pozdrowie i reszte bohaterow Doliny Muminkow.
Laponia jest warta odwiedzenia (dla mnie to olbrzymiego rozmiaru Bieszczady z jeziorami ;))) A komary ‘uszczesliwiaja swym pocalunkiem’ tylko w okreslonym okresie;) a tak to sobie tylko bzykaja. Renifer jest zjawiskiem dumnie rogatym szczegolnie w grupie. Pora na zwiedzanie Laponi (dla mnie) to jesien i ‘laponska „zlota” jesien’, jesien przebogata... w kolory (choc nie kazdej jesieni). Warto miec marzenia. Nie znam ‘sladow’ Kaja i Gerdy.
Nie wiem jaka jest dzisiaj pogoda w Helsinkach ;))) ale pewnie sympatycznie zonkilowa ;)))
Pozdrowienia - Peikko
Świetne kubki z postaciami Muminków! Zaopatrzyłaś się w jakieś "Muminalia" ? ;)
OdpowiedzUsuńto sie ciesze, za zdazylam z ostrzezeniem sniegowym na czas!
OdpowiedzUsuńno nie wiem czy szwedzki i finski sa takie do siebie podobne - ja tam po finsku nic nie rozumiem. inna grupa jezykowa, jakby sie kto pytal ;-) rozumien dunski i norweski, a nawet czesc islandzkiego (do rzeczownika szwedzkiego trzeba dodat zaimek "ur"), choc oni nie uzywaja slów "miedzynarodowych"
wracajac jeszcze do mrocznych napojów to nie mozna zapomniec o krwi bohatera z e slawy i chwaly. w jakiejs ksiazce niedawno pito cos ppodobnej nazwie - czy nie u zeh?
@Lirael: Czerninę znam na szczęście wyłącznie z literatury:P A Buka niech nie stroi fochów, tylko się cieszy, że w ogóle jest popyt na jej wizerunki:D
OdpowiedzUsuń~ Peikko
OdpowiedzUsuńO Muminkach z Tampere czytałam przed wyjazdem. Miałam cień nadziei, że uda mi się tam pojechać, nawet sprawdzałam godziny odjazdu pociągów, ale niestety, pobyt w Helsinkach był za krótki.
Bardzo zaciekawiłeś mnie informacją o Naantali. Znalazłam stronę muminkowego świata: http://www.muumimaailma.fi/
Okazuje się, że to chyba jeszcze większa atrakcja niż Tampere: http://en.wikipedia.org/wiki/Moomin_World
Zdziwił mnie brak jakiegokolwiek muzeum Tove Jansson w Helsinkach, a w każdym razie mimo intensywnych poszukiwań nie udało mi się go znaleźć.
Wersja oryginalna Buki - Mörkö - podoba mi się znacznie bardziej, bo kojarzy mi się z mruczeniem. :) Buka brzmi zimno i jałowo.
Bieszczady to słowo-klucz do mojego serca, więc nie mam wątpliwości, że Laponia mnie zachwyci. Może zabłąkał się tam jakiś bieszczadzki anioł? Jednak biorąc pod uwagę to co przytrafiło się aniołowi na obrazie Simberga, skrzydlate istoty raczej omijają tamte rejony.
Swoją drogą w muzeum była informacja, że ta ścieżka, którą kroczą chłopcy, istnieje naprawdę. Oczywiście to nie Laponia, niestety, nie pamiętam nazwy tego miejsca.
Jesienna Laponia musi być przepiękna.
Brak śladów Kaja i Gerdy mnie nie dziwi, zapewne Królowa Śniegu skrzętnie je zasypała, bo przypominały jej o porażce.
A jeziora i renifery zachęcają jeszcze bardziej.
Dobrze, że te komary takie sezonowe! :)
Słonecznej niedzieli.
~ Lilithin
OdpowiedzUsuńSłowo Muminalia - copyright by Lilithin - niniejszym wchodzi do mojego słownika, jest urocze! :) Jak wspominałam, nabyłam tylko magnesik i ołówki, ale z przyjemnością oglądałam inne akcesoria.
~ blog sygrydy dumnej
Dzięki Tobie najprawdopodobniej nie przeziębiłam się, bo takie elementy garderoby jak czapka i szalik uważałam za zbędne.
Szwedzki widziałam w formie napisów,, a słyszałam raz, w czasie wycieczki autokarowej, i wydał mi się zbliżony do fińskiego. ale oczywiście nie jestem ekspertem w tej dziedzinie.
Oczywiście wiem, że to inna grupa języków, ale mimo wszystko bliskość geograficzna i historyczne perturbacje trochę zbliżyły te języki. Jak wspominałam, wszystkie napisy występują w wersji podwójnej.
Niestety, Zeh jeszcze nie czytałam, więc nie potrafię stwierdzić, czy ona wykorzystała ten "napojowy" motyw.
~ zacofany.w.lekturze
Czernina podobno jest smakowita, więc może nie powinnam robić takiej antyreklamy, ale spożywanie kaczej posoki mnie nie nęci, mimo aktualnej popularności wampirycznych motywów w literaturze. :)
@Lirael: niech sobie będzie smakowita, jakoś nie mam upodobania do tak ekstremalnych potraw:P
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńCzernina to kaszka z mleczkiem chociażby w porównaniu z haggis. Zawsze przeżywam katusze, kiedy na lekcji z trzecią klasą czytamy tekst o Szkocji i tam są drobiazgowo opisane składniki! :/
@Lirael: Ja bym się cieszył, że nie ma czytanki o Islandii i przysmaku ze zgniłego rekina, doprawdy:)
OdpowiedzUsuń~ zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńTo ja już wolę czytać o tych nieszczęsnych owczych szczątkach! :)
hmm, napisałam jeszcze raz :) Sprawdź może w spamie... Pisałam z konta na wp.pl nie z gazety.
OdpowiedzUsuń~ grendella
OdpowiedzUsuńDonoszę, że doszły obydwa. :)
Zaraz odpiszę.
Lireal!
OdpowiedzUsuńOczywiscie pozdrowienia dzisiejsze z wiosenniejszej Finlandii, tej bardziej na polnoc niz stolica.
Wracajac do Muminkow. Muzeum w Tampere j bardziej dla koneserow (bez wzgledu na wiek ;-) tworczosci Jansson i jej towarzyszki zyciowej Tuulikki. Ekspozycja wystawowa to oryginalne prace. Z Muminkami jest tez zwiazany brat Tove, ktory wykonal wiekszosc rysunkow komiksowych o Muminkach.
Naantali to takie wesole "miasteczko" o tematyce muminkowej dla rodzin z dziecmi. Takie lekkie, radosne, zabawowe.
Dla wytrwalych jest jeszcze jedno miejsce, na ktore mozna poplynac na spotkanie z ... obecnie mewami (uwaga na mewy) , z wyspa Tove i jej domkiem, w ktorym obie panie spedzaly lwia czesc roku.
Owiedzam Finlandie od 25 lat raz w roku, czasem czesciej (albo mozna to tak ujac i nie klamac ;)))
Serdecznosci - Peikko od Muumipeikko bez tlumaczenia na j. polski zakochany w rodzinnej atmosferze Doliny Muminkow.
~ Peikko
OdpowiedzUsuńZ tych trzech miejsc, które opisałeś (dzięki!) najbardziej chciałabym kiedyś odwiedzić wyspę Tove z jej domkiem. Chyba chodzi o Klovharu?
To musi być piękny zakątek. Od razu przypomniał mi się nastrój "Córki rzeźbiarza", którą przeczytałam z dużym wzruszeniem.
Zaniepokoiły mnie tylko te mewy. Mam nadzieję, że nie rozdziobują turystów. :)
Ślicznie miała na imię partnerka Jansson. Tuulikki brzmi jak imię wróżki.
Ciekawie zapowiada się ta wyspa:
http://www.lumifilm.fi/en/tuot_haru.htm#
Film musi być rewelacyjny.
Muzeum w Tampere też na pewno jest ciekawe. Jestem pod wielkim wrażeniem talentu plastycznego Tove. To niesamowite, że kilkoma kreskami można stworzyć cały świat, który skutecznie rozpala wyobraźnię małych i dużych czytelników.
Są ilustratorzy, którzy operując dziesiątkami barw i technik nie osiągają takiego efektu.
Bardzo lubię, kiedy sam autor ilustruje swoją książkę, jak na przykład Małgorzata Musierowicz.
O bracie nie pamiętałam, nie wiedzieć czemu wychodziłam z założenia, że Jansson była jedynaczką. To ciekawe, bo właśnie w Helsinkach przeglądałam te komiksy i zastanawiałam się nad tym, czy rysunki wykonała autorka. Na okładce było jej imię i nazwisko. teraz już wiem. :)
Oglądałam sobie też zdjęcia z Naantali, ale to miejsce wydało mi się dość mocno komercyjne, taki mega-Muminshop. :) Trochę w stylu Disneylandu.
Miałam cień nadziei, że w tym roku znajdę biografię Tove po angielsku, ale znowu była tylko wersja fińska i szwedzka. :( Marzę o tym, żeby ją przeczytać i mam nadzieję, że w końcu zostanie przełożona.
To była moja druga wizyta w Finlandii, w dodatku dość krótka, więc i wiedza minimalna, ale cieszę się, że miałam okazję tam zawitać.
Coraz bardziej mnie korci, by po raz kolejny przeczytać muminkowy cykl. Po tym, co napisałeś o pląsającej Buce, nie mam wyboru. :) Choćby dla tej sceny.
U nas obok bloku pięknie kwitną krokusy, więc wiosna zawitała nie tylko do Doliny Muminków. :)
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Mnie jest rowniez milo, ze zawitalas w Finlandi juz po raz drugi. Tak to sie zaczyna....
OdpowiedzUsuńPorownaj imiona Tuulikki i Tuu-tikki ;-)))). Przeczytaj dorobek pisarski Tove to poznasz jej biografie. Tove miala dwoch braci. Lars kontynuowal komiksy, drugi brat to fotograf.
Jesli nie masz 'alergi'na adres gazety.pl to moge porozmawiac z toba na temat Muminkow.
Ps. Do Tampere (no prawie) zaczna latac samoloty znow.
Pozdrowilam dzisiaj Buke - wybralam sie na film Wajdy "Brzezina"(Koivikko/ Björkdungen/ Björkskogen
Pozdr - Peikko
~ Peikko
OdpowiedzUsuńDziękuję, że zechciałaś pozdrowić Bukę. :) Mam nadzieję, że zastałaś ją w dobrym humorze.
Będę trzymać kciuki, żeby nasz projekt został przedłużony na kolejne lata, w ten sposób będę mogła uzaleznić się od Finlandii jeszcze bardziej.
Wczoraj w księgarni internetowej zamówiłam trzy brakujące tomy z muminkowego cyklu - ze zgrozą odkryłam, że gdzieś zniknęły bezpowrotnie. Zdecydowałam się też na dwie "dorosłe" książki Tove po angielsku, bo polska wersja jest nieosiągalna. Mam nadzieję, że też mnie zauroczą. Spodziewam się też akcentów autobiograficznych. Zapowiadają się świetnie.
Nie zauważyłam problemów z gazetowym adresem mailowym. Sama z niego nie korzystam, choć posiadam (lirael@gazeta.pl), ale nigdy nie miałam kłopotów z wysłaniem wiadomości na gazetowe skrzynki. Może miałam szczęście?
"Brzezina" Wajdy podobała mi się bardzo, jest taka malarska, choć przeraźliwie smutna.
Moc serdeczności!
Hei!
OdpowiedzUsuńMörkö (pol. Buka) to finski odpowiednik szwedzkiego Mårran. Tove Janson pisala po szwedzku.
Po ‘Brzezinie’ wpadlam w bukowa melancholie. Przy spotkaniu z Buka, poryczalysmy sie jak bobry. To ta sztuka!
Pozdr. - Peikko
~ Peikko
OdpowiedzUsuńW kwestii imienniczej to Buka w wersji fińskiej podoba mi się bardziej.
Domyślałam się, że "Brzezina" wywoła falę melancholii. :(
Przypominam, że jedną ze skutecznych metod na smutki są niezawodne naleśniki Mamusi Muminka. :)
Miłym antidotum może okazać się też spacer z Włóczykijem.
Trzymam kciuki, żeby wiosenny nastrój zwyciężył.
Kiitos za wszystkie muminkowe ciekawostki!
O matulu, jakież te Muminki rozkoszne!
OdpowiedzUsuńRozpływam się, ach :) Ciekawe czy można kupić jakieś u nas, np. na Allegro. Muszę się rozejrzeć :)
~ Futbolowa
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, jest w nich mnóstwo uroku.
W Polsce nie spotkałam się jeszcze z muminkowymi akcesoriami, ale nie wróżę im wielkiej kariery u nas, bo są drogie. Kilkanaście euro za kubek lub najzwyklejszą torbę mogłoby odstraszać nawet zagorzałych mumin-fanów. :)
Na Allegro widziałam komiks po angielsku, na gadżety nie natknęłam się.