30 czerwca 2011

Czesław Miłosz, "Zniewolony umysł"

Inteligencja jak nóż ostra
Dziś mija setna rocznica urodzin Czesława Miłosza, co w sympatyczny sposób odnotowano nawet w wystroju Google. Doceniam i szanuję talent oraz erudycję jubilata, ale do grona ulubionych poetów go nie zaliczam. Na urodzinowy bankiet przychodzę bez laurki.

Klub Czytelniczy Ani w czerwcu debatował o Zniewolonym umyśle. Zapis naszej dyskusji znajdziecie tutaj. Jestem zadowolona, że przeczytałam tę książkę. Odebrałam ją jako smutny dokument smutnych czasów.

Zdecydowanie nie podobało mi się to, że Miłosz stawia siebie w roli sędziego-moralisty, ferującego wyroki, podczas gdy sam zamysł tej publikacji jest dla mnie etycznie dwuznaczny: skrytykowany za konformizm Jerzy Andrzejewski przez długie lata był przyjacielem pisarza. Oburzył mnie też złośliwy do szpiku kości konterfekt Gałczyńskiego. Przejmujące wrażenie robi tekst o Tadeuszu Borowskim. Najmniej bliską postacią jest dla mnie Jerzy Putrament i rozdział jemu poświęcony nie wywołał we mnie silniejszych emocji.

Miłośników twórcy "Ziemi Ulro" zachęcam do lektury monumentalnej biografii autorstwa Andrzeja Franaszka, obfitującej w zdjęcia. Waszej uwadze szczególnie polecam zabawną ilustrację 61 - turniej na miny w wykonaniu Miłosza i Stefana Kisielewskiego (Sztokholm 1980 r.).

Franaszek poświęca naszej klubowej lekturze cały rozdział, zatytułowany "Wróg ładu - człowiek". Trochę zaskoczyło mnie wyznanie Miłosza, że "Zniewolony umysł", bolesny, pod wewnętrznym przymusem, począł się z modlitwy[1]. Osobliwa to modlitwa, która każe nazywać innego poetę karłem, błaznem i mistyfikatorem, a także z machiaweliczną troską publicznie analizować moralne wybory przyjaciela.

Andrzej Franaszek dużo miejsca poświęca recepcji "Zniewolonego umysłu" nie tylko w Polsce, ale i na świecie, wyraźnie akcentując, że jego głównym adresatem był czytelnik zachodni. Książka Miłosza zrobiła duże wrażenie na wybitnych osobistościach. Karl Jaspers uważał ją za interpretację najwyższego rzędu[2], natomiast Albert Einstein gratulował Miłoszowi podkreślając, że nigdy wcześniej nie miał do czynienia z publikacją, która dawałaby obraz głębszy psychologicznie. Gombrowicz określił "Zniewolony umysł" jednym słowem: znakomitość. Z biografii Franaszka dowiedziałam się o tym, że Miłosz przyjaźnił się blisko z Albertem Camusem, który szczególnie cenił "Dolinę Issy". Ja też uważam ją za najlepszą książkę Miłosza.

Mimo blichtru nazwisk pozytywnych recenzentów najbliższe mi są słowa Jana Lechonia:  przeczytawszy to wszystko, robi się zimno na sercu, podziwia się tego Miłosza, ale zarazem ma się dla niego prawie litość - albo strach przed nim. Ta inteligencja jest jak nóż ostra, ale też jak nóż zimna i okrutna.[3]

Legendę wokół "Zniewolonego umysłu" podsycało to, że przez wiele lat był księgą zakazaną. Wzruszyła mnie informacja o tym, że egzemplarze eseju Miłosza zrzucano nad Polską z bezzałogowych balonów. Miłosza natomiast ta wiadomość zdenerwowała. To była akcja Radia Wolna Europa, która nie została wcześniej uzgodniona z autorem. Oburzony pisarz zamierzał wytoczyć proces RWE, ale ostatecznie planu zaniechał.[4]


Niestety, z rozdmuchanym balonem kojarzy mi się rozgłos wokół tej książki. To nie jest literatura wybitna. Tym pisarzom, którzy mają na rękach czerwony atrament, często przypominamy, że nas zawiedli, ale czas płynie i zabija rany. Na szczęście w roku 2011 "Zniewolony umysł" to już tylko sprawnie i ze swadą napisany tekst źródłowy, a nie wezwanie do polowań na czarownice. 
_________________
[1] Andrzej Franaszek, Miłosz: Biografia, Znak, 2011, s. 486.
[2] Tamże, Tamże, 
[3] Tamże, s. 490-491.
[4] Tamże, s. 491.

Moja ocena: 3+

Czesław Miłosz, Paryż 1951

36 komentarzy:

  1. franaszka nie czytalam - a b bym chciala

    dla mnie milosz to mój rodzaj inteligencji (mam nadzieje, ze mimo to bedziemy sie lubic?). nie dawal innym, ale i sobie, taryfy ulgowej i WIDZIAL co w kim siedzi. mozna b lubic swoich znajomych, ale kazdy z nich i inny: jedni maja male przywary, drudzy spore wady. nigdy nie wiadomo jak sie ktos zachowa w sytuacji ekstremalnej. w moim odczuciu (czytalam w 1982) milosz nie tyle stawial sie w roli sedziego co bystrego obserwatora. ludzie czesto nie moga sami powiedziec czemu dokonali takich a nie innych wyborów. ba, w sytuacjach trudnych stosuja czesto mechanizmy obronne. milosz po prostu te mechanizmy obnazyl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ blog sygrydyd dumnej
    Biografię tylko przejrzałam, natomiast dokładnie przeczytałam rozdział o "Zniewolonym umyśle". Pracowitość autora rzuca na kolana! Jednocześnie widać, że myślał i ciągle o tym, żeby lektura tej książki była nie tylko ubogacająca, ale i atrakcyjna.
    W Twojej inteligencji nie dostrzegam elementów zimnych i okrutnych, ale skoro ostrzegasz, będę się mieć na baczności. :)
    Wydaje mi się, że widzieć, co w kim siedzi, a pisać o tym książkę, to są dwie różne rzeczy. Oni byli przyjaciółmi, przeszli razem sporo. Za żadne skarby świata nie użyłabym przyjaciela jako materiału ilustracyjnego do publikacji o niepokojącym zjawisku. Franaszek pisze o tym, że tekst Miłosza bardzo zaszkodził opisywanym pisarzom, zwłaszcza Andrzejewskiemu i Putramentowi. Pomijając kwestię, czy to była kara słuszna czy nie, Miłosz wiedział, że nie skończy się tylko na pogardzie czytelników.
    Co do bystrego obserwatora, zajrzyj do rozdziału poświęconego Gałczyńskiemu. Ile w tych słowach jest żółci i złośliwości. Ten fragment o alkoholizmie. Zero związku z tezą postawioną w książce. Słowa "łeb","karzeł", "błazen", aluzje do cygańskiego pochodzenia. Tak nie mówi obserwator.
    Mam swoją teorię odnośnie zazdrości Miłosza wobec Gałczyńskiego, ale nie wzbudziła większego zainteresowania. :) Moim zdaniem wychyla się z każdego zdania.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ Barbara Silver
    Tak tę książkę odebrałam. Jeszcze raz podkreślam, że bardzo szanuję Miłosza jako artystę, ale w przybranej przez niego roli moralisty coś mi zgrzyta. Nic na to nie poradzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lirael dużo by pisać o moim znadniu o Miłoszu a raczej jego twórczości. I chyba to nie miejsce. Niepopularne jest to co piszesz (bynajmniej to nie zarzut) Im dłużej żyję tym moje zdanie jest coraz bardziej podobne do Twojego... Także mam takie odczucia, jakby się stawiał w roli sędziego moralisty (nie odchodźmy daleko inny przykład Poeta Pamięta tudzież "zapomnij"). Oj stawia się stawia... Ale Polska lubi takich poetów.
    Oczywiście, ze go szanuję, styl pisania odpowiada mi gęsty od znaczeń, bez zbędnych fantasmagorii, ale tak jak piszesz... nie będę się powtarzać. Pozdrawiam Wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę się przyznać że nic Miłosza nie czytałam - wstyd :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie Miłosz (jego twórczość en bloc) prywatnie (też) nie zachwyca, nie pasjonuje, jakkolwiek jako filolog potrafię wskazać wielkość, "arcydzielność" (większości) jego dzieł (z mniej bądź bardziej neutralnego punktu widzenia). Podobnie mam z Szymborską.
    Nie znam biografii (Miłosza), którą napisał Franaszek, ale mam nadzieję, że kiedyś ją przeczytam.

    Co do "Zniewolonego umysłu" - kwestia ketmana najbardziej mnie, swego czasu, zainteresowała.

    Pozdrawiam serdecznie^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyjaźnił się z Albertem Camusem?! Jestem właśnie w momencie silnej, powtórnej fascynacji autorem "Dżumy" i gdzieś mi umknęła ta informacja. Koniecznie sprawa do doczytania.

    A sam Miłosz - podobno nie bawiły go żarty Szymborskiej. A szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  10. lirael - czy ty wiesz cos czego ja nie wiem? bo jak mówie do ciebie, ze cie palne w leb (ca mam nadzieje nie nastapi) to ty myslisz, ze ci wymyslam od cyganek? jak w trylogii byly podgolone lby to mowa byla o romach??

    milosz byl na pewno egoista(patrz wywiad z synem w DF), wiec pewnie mniej go obchodzily uczucia innych. jego intencja bylo, jak sadze, odsloniecie mechanizmów, a nie napietnowanie osób. zreszta nie nazwal ich przeciez po nazwisku! no i prawde rzeklszy ci ludzie poszli do lózka z wladza. to byla tez ich tragedia, co milosz ukazuje

    poza tym niemile zaskoczyla mnie twoja kasliwosc pod adresem modlitwy milosza. chyba kazdy ma prawo do indywidualnego trybu modlitwy?

    OdpowiedzUsuń
  11. Niniejszym czuję się całkowicie zwolniony z pisania czegokolwiek o "Zniewolonym umyśle", aczkolwiek nie oceniałem go tak ostro. No ale to nie mnie sponiewierano ukochanego poetę:D

    OdpowiedzUsuń
  12. ~ Ultima_Thule
    Poeta może pełnić różne funkcje, mnie o wiele bardziej odpowiada taki, który jest artystą, czerpiącym radość ze słownego rzemiosła, niż ten, który uważa się za męża opatrznościowego i moralistę. To jest oczywiście rzecz gustu.

    ~ toska82
    Jeśli będziesz mieć ochotę na spptkanie z jego twórczością, to bardzo polecam "Dolinę Issy" i koniecznie adaptację filmową.

    ~ owarinaiyume
    Mnie też koncepcja ketmanu bardzo zaciekawiła, o czym pisałam u Ani.
    U mnie występuje zjawisko podobne: widzę zalety twórczości Miłosza, doceniam, ale tak naprawdę pozostaję na nie obojętna. Również serdecznie pozdrawiam.

    ~ the_book
    Jako nobliwi nobliści Miłosz i Szymborska powinni mieć zbliżone poczucie humoru. :)
    O tej przyjaźni z Camusem jest sporo w tym rozdziale.

    ~ blog sygrydy dumnej
    s. 194 "Delta miał ciemną, cygańską cerę, był piegowaty, niewysoki, jego gębę kiedy się śmiał, wykrzywiał sardoniczny grymas"
    Moim zdaniem tak nie mówi obserwator, tylko ktoś, kto ocenia, w dodatku nieżyczliwie. Gałczyński jest jednym z moich najulubieńszych poetów i było mi przykro, kiedy tego typu informacje czytałam.
    Uważam, że dalsza dyskusja na ten temat nie ma sensu, bo każda z nas pozostanie przy swoich poetyckich priorytetach. :) Nie polubię Miłosza, nawet jeśli zostanę palnięta w łeb, czego mam nadzieję mi oszczędzisz.
    Tak jak każdy ma prawo do indywidualnego trybu modlitwy (przepraszam, jeśli odebrałaś tę uwagę za kąśliwą), każdy może lubić lub nie znosić tego, co mu się tylko żywnie podoba.
    A teraz proponuję zakopać toporki wojenne. :) W imię "Samotności liczb pierwszych", "Ani" i wielu innych książek.

    ~ zacofany.w.lekturze
    Zwykle uwieczniam lektury klubowe, więc uczyniłam to i tym razem. Przede wszystkim chciałam przekazać to, co wyczytałam we Franaszku, bo obiecałam Ani. Ciekawe, ile Franaszek pisał tę księgę, rozmiary porażają!

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja uwielbiam Miłosza. W tym roku chcę jeszcze lepiej poznać jego dzieło. Wkrótce zabieram się za "Wiersze wszystkie" i biografię Franaszka.

    Co do "Zniewolonego umysłu" - czytałem go już dawno i chyba bez wystarczającego zrozumienia, dlatego pewnie nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia. Myślę, że to ten typ literatury, która działa najmocniej wówczas, gdy jest napisana i opublikowana. Więcej w niej chyba doraźności, niż uniwersalności - choć pewne mechanizmy działają w różnych miejscach i w różnym czasie. Stąd czytamy tę książkę - jak napisałaś - bardziej jako tekst źródłowy.

    Nie zgodzę się jednak z tobą co do tego, że Miłosz tu przede wszystkim osądza z wyższych pozycji. Sam miał i sobie sporo do zarzucenia i sam siebie osądzał najsurowiej (widać to nawet w jego poezji - szczególnie tej późnej). Już sam fakt tego, że nie wymienia nikogo z nazwiska, a używa pseudonimów, ma swoją wymowę. Myślę, że chodziło tu także o pewną dyskrecję, nie sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
  14. ~ snoopy
    Widziałam edycję wierszy Miłosza, jeszcze grubszą niż biografia Franaszka, utrzymaną w bardzo podobnej szacie graficznej.
    Dla miłośnika Miłosza prawdziwa uczta duchowa. Piękne wydania.
    Na pewno "Zniewolony umysł" czytalibyśmy zupełnie inaczej w czasach, kiedy był na indeksie. Być może też podświadomie ocenialibyśmy go trochę wyżej niż na to zasługuje. Trudno powiedzieć.
    Pseudonimy szczerze mówiąc odbieram jako takie trochę na siłę. Skoro my tych ludzi identyfikujemy bez problemu po tylu latach, wtedy było to chyba jeszcze bardziej oczywiste. Być może jednak kierował się dyskrecja, tak jak piszesz.
    Miłych wrażeń z lektury Franaszka.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Lirael. To jasne, że poeta pełnić może różne funkcje. Ja temu nie przeczę. Mówię tyko, że klimat polski sprzyja tym, co przyjmują na siebie płaszcz wieszcza... Jakoś tak lubimy cierpieć... Co nie stoi w sprzeczności z gustami tzw jednostkowymi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wielkie dzięki za wyjaśnienia. Z tego, co czytałam, Franaszek pisał biografię przez ok. 10 lat;)

    Twoja niechęć do Miłosza chyba trochę wzrosła od czasu dyskusji o "Zniewolonym umyśle", czy się mylę? Ale nie dziwi mnie to;)

    Wydaje mi się, że po przeczytaniu ZU tym ciekawsza może być lektura nowej książki WAB o Miłoszu i Putramencie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam "Zniewolony umysł" w liceum, pamiętam niestety tylko w zarysach, przywoływane przez Ciebie opisy Gałczyńskiego rzeczywiście brzmia nieciekawie.
    Wygląda to trochę na próbę wybielenia się kosztem innych osób przez kogoś, kto ostatecznie wyjechał na zachód jako komunistyczny dyplomata... Dlatego jakoś nie miałam ochoty na powtarzanie lektury na potrzeby klubu.

    OdpowiedzUsuń
  18. lirael - czy sadzisz, ze czlowiek o takim intelekcie (i poczuciu misji) jak giedroyc wydalby ksiazke o walorze wiadra pomyj?

    na galczynskim sie nie znam - wiec zerknelam do wikipedii. znalazlam:

    "Wiele z jego powojennych utworów – w tym Poemat dla zdrajcy (atak na Czesława Miłosza), "Podróż Chryzostoma Bulwiecia do Ciemnogrodu" czy panegiryk "Umarł Stalin" (1953)[1] - napisanych zostało w konwencji socrealistycznej. "

    czyli: gwoli prawdzie to galczynski pierwszy zaatakowal milosza

    i skad ty wzielas info o "cyganskim pochodzeniu" galczynskiego?

    OdpowiedzUsuń
  19. ~ Ultima_Thule
    Święta prawda o zamiłowaniu do cierpienia. Ostatnio nawet myślałam o tym jadąc autobusem i patrząc na zasępione miny współpasażerów.

    ~ czytanki.anki
    Biorąc pod uwagę rozmiar tej książki, 10 lat wcale mnie nie dziwi. :) Wkład pracy autora jest imponujący!
    Z dużym zainteresowaniem przeczytałam ten rozdział, a że sympatia do Miłosza nie wzrosła a zmalała, trudno, tak bywa. :) Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń po lekturze tej biografii. Książka o Miłoszu i Putramencie zapowiada się ciekawie. Nie pamiętam, czy w przypisie, czy w tekście biografii autor podaje Andrzejewskiego i Putramenta jako osoby, na których życiu zaciążyła publikacja "Zniewolonego umysłu".

    ~ Iza
    Brak ochoty całkowicie rozumiem, ja też miałam opory przed sięgnięciem po "Zniewolony umysł". Nie żałuję, ale lektura na pewno nie była dla mnie łatwa i przyjemna.

    ~ blog sygrydy dumnej
    Wypowiadam się wyłącznie o książce Miłosza "Zniewolony umysł" i biografii Andrzeja Franaszka "Miłosz".
    Nie napisałam ani słowa o Giedroycu.
    Informację wzięłam ze "Zniewolonego umysłu" Miłosza, s. 194. Tam też była mowa o gębie, karle, błaźnie.
    Proponuję zakończyć tę dyskusję stwierdzeniem, że Ty lubisz utwory Czesława Miłosza, a ja niezbyt, z wyłączeniem "Doliny Issy", która bardzo mi się podobała.
    Do Gałczyńskiego nie będę Cię przekonywać - zrobią to lub nie zrobią jego wiersze:
    http://galczynski.kulturalna.com/g-1.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Wrażenia z biografii Miłosza pewnie nie nastąpią zbyt szybko;) Te gabaryty!;)
    Trzeba zbadać wspomniane przez Ciebie zaciążenie na życiu kolegów Miłosza - to ciekawy, choć przykry wątek.

    OdpowiedzUsuń
  21. ~ czytanki.anki
    Gabaryty zaiste imponujące! :) Kapitalne są zdjęcia, to z minami bardzo sympatyczne. Wzmianka o zaciążeniu była na sto procent w rozdziale o ZU i/lub przypisach. Ciekawe, czy Twoja biblioteka ma już "Wiersze" w bliźniaczej edycji. Ciekawie byłoby tak sobie je podczytywać symultanicznie. jednocześnie ćwicząc odpowiednie mięśnie barków, bo to jednak parę kilo! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Lirael. popatrz na naszą historię ile czcimy (i jak) zwycięstw, a ile porażek. Popatrz na wiarę jeśli przyjąć, że 90% a przynajmniej większość jest katolikami, to ta religia jest wiodącą. I co? Jest radosna? (Nie chcę oczywiście nikogo urazić) Nie powiedziałabym, ten gen smutku i cierpiętnictwa jest najwygodniejszy, a wiadomo,że to co nie używane zanika.

    OdpowiedzUsuń
  23. PS. Ogólnie, książki "trochę" ważą, niektóre "trochę" więcej.

    OdpowiedzUsuń
  24. Lirael, "Wiersze" w katalogu bibl. są, ale co za dużo, to niezdrowo;)
    Sprawdziłam wzmiankę o zaciążeniu - dotyczyło to Putramenta. Swoją drogą to nazwisko u mnie w domu było "na indeksie";)))). Ojciec nerwowo reagował na jego pojawienia się w tv itd., ale byłam za mała, żeby to zrozumieć. Zaznaczam, że ojciec nie był wyrobiony literacko, pewnie Putrament za bardzo "romansował" z władzą;)
    Co do zdjęć - mnie najbardziej podoba się to z żoną Carol, robione u Pendereckich. Może i wystudiowane, ale b. nastrojowe.

    OdpowiedzUsuń
  25. OK, przyznam sie: wiersze galczynskiego towarzyszyly mi na kazdej akademii w PRL, a na studiach spiewalam z gitara "jutro polyniemy daleko". w PRL-u trudno bylo uciec od galczynskiego - wiem, nie jego wina, nie zyl juz, nie mógl zaprotestowac. ladnie pisal - nawet "poemat dla zdajcy" (dzieki tobie zapoznalam sie) j zgrabnie napisany, choc nie identyfikuje sie z fragmentem:

    "oto nasza
    warta stalinowska.
    Truman światła
    nie zgasi nam;
    warta!
    warta!
    warta"

    milosz nie j moim ulubionym poeta, ale go cenie za rzetelnosc i przenikliwosc intelektualna

    giedroyc wazny, bo to on odwazyl sie i zdecydowal wydac jako pierwszy "zniewolony umysl". o ZU powiedzial: "ZU byl dla mnie ksiazka wazna [...], ale uwazalem ja za ksiazke falszywa, gdyz, jak to zauwazyl Grudzinski, kreowala mit ketmana, podczas gdy w gre wchodzil po prostu pospolity strach i oportunizm." JG, Autobiografia na cztery rece

    zas gombrowicz napisal o ZU nastepujaco: "...Milosz walczy na dwa fronty: tu idzie nie tylko o to, aby w imie kultury zachodniej potepic Wschód, lecz takze o to, aby Zachodowi narzucic wlasne, odrebne przezycie, stamtad wyniesione, i swoja nowa wiedze o swiecie. I ten pojedynek, juz nieomal osobisty, polskiego nowoczesnego pisarza z Zachodem, gdzie gra toczy sie o wykazanie wlasnej wartosci, sily, odrebnosci, jest dla mnie ciekawszy niz cala analiza spraw komunizmu [...]" (oba cytaty za "milosz", andrzej zawada)

    przytaczam wspólczesnych dla wzbogacenia dyskusji poza motyw "polowania na czarownice" ;-)

    putramenta bym tak nie zalowala - specjalna krzywda mu sie nie dziala, pamietam go jako prominenta PRL. nie mówiac o tym, ze to stary agent NKWD

    no i nadal czekam na zródlo wiadomosci i domniemanym romskim pochodzeniu galczynskiego - przeszukalam internet i nic!

    OdpowiedzUsuń
  26. ~ Ultima_Thule
    Podobno w ogóle z jakichś powodów czarnowidztwo jest dla człowieka łatwiejsze, myślenie optymistyczne wymaga więcej wysiłku.
    W przypadku tych dwu publikacji Znaku ten ciężar, o którym wspominasz, jest znaczący. :)

    ~ czytanki.anki
    Trudno, następnym razem wypożyczysz. :)
    Ja też wyrosłam w przekonaniu, że Putrament był postacią bardzo negatywną, chodziło zdecydowanie o jego poglądy i postawę, bo jego książek rodzice nigdy nie czytali.
    Wczoraj na stronie WABu poczytałam sobie o wspomnianej przez Ciebie książce poświęconej żywotom równoległym. Myślę, że to może być pasjonująca lektura.
    Mam wrażenie, że "Zaciążenie" Andrzejewskiego reż jest wzmiankowane, najprawdopodobniej w przypisach. Książka jest już u mamy, przy najbliższej okazji zerknę i Ci dam znać.
    W kategorii piękne to zdjęcie, o którym piszesz, zajęłoby u mnie zdecydowanie pierwsze miejsce! To ciekawe, że w takim gąszczu fotografii zwróciłyśmy uwagę na to samo. :)

    ~ blog sygrydy dumnej
    Dziękuję za ciekawe cytaty poszerzające widzenie "Zniewolonego umysłu".
    Gałczyński kojarzy mi się z Listami z fiołkiem, Zieloną Gęsią, zaczarowaną dorożką, skumbriami w tomacie i wieloma innymi cudownymi, wzruszającymi i dowcipnymi rzeczami, które towarzyszą mi od dzieciństwa.
    Tak pozostanie na zawsze i nie zmienią tego fragmenty kilku tekstów, które zresztą wydają mi się absurdalnie zabawne, a nie demoniczne.
    Ponownie odpowiadam na Twoje pytanie dotyczące źródeł informacji: Czesław Miłosz, "Zniewolony umysł", Wydawnictwo Literackie, 2009, s. 194. Przypominam, że chodzi o aluzję Miłosza, nie fakt.

    OdpowiedzUsuń
  27. znaczy, piszesz o ciężarze intelektualnym...:D

    OdpowiedzUsuń
  28. Lirael, mnie Putrament coraz bardziej intryguje;) Jeśli znajdzie się jakaś jego książka w bibliotece, na pewno ją przejrzę;)

    OdpowiedzUsuń
  29. ~ Ultima_Thule
    Dwa w jednym, ciężar intelektualny plus fizyczny. :)

    ~ czytanki.anki
    Wydaje mi się, że w starszych bibliotekach Putrament znajdzie się bez problemu.
    Domyślam się, że tytuł klubowej lektury na wrzesień będzie ściśle związany z nazwą miesiąca? :D

    OdpowiedzUsuń
  30. O wrześniu jeszcze nie myślałam:) Ale widzę, że Putrament popełnił też "Sierpień":)))

    OdpowiedzUsuń
  31. ~ czytanki.anki
    To do kompletu na październik postuluję "Odyńca". Spotkanie klubowe w Puszczy Białowieskiej, połączone z degustacją myśliwskiego bigosu. :D

    OdpowiedzUsuń
  32. To ja się piszę, jeśli można:D

    OdpowiedzUsuń
  33. Lirael, świetny pomysł! Powinnaś zostać KaOwcem:))))) W takim razie jako lekturę uzupełniającą proponuję "Puszczę" tego samego Putramenta, a dla gorliwych może i "Rozstaje"?;)))

    OdpowiedzUsuń
  34. ~ Ultima_Thule
    Serdecznie zapraszamy! :) Proponuję już zacząć gromadzić odpowiednią odzież w kolorach maskujących. :)

    ~ czytanki.anki
    Bardzo dziękuję za wyróżnienie, czuję się zaszczycona. Moim wzorcem osobowym będzie KaOwiec z "Rejsu", więc zapewniam, że atrakcji Wam nie zabraknie. :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam, komentarz piszę na tym blogu po raz pierwszy, niemniej z zainteresowaniem przeczytałem toczącą się dyskusję (a także kilka innych wpisów). Polecam autorce esej Czesława Miłosza "Rodzinna Europa". Myślę, że niechęć noblisty do środowisk prawicowo-nacjonalistycznych (towarzysząca mu już od wczesnej młodości) rzutuje w pewnym stopniu na ocenę K.I. Gałczyńskiego jako człowieka. W zniewolonym umyśle jest fragment o tym, że Gałczyński dostał wyłączność w popularnym wówczas piśmie nacjonalistycznym - myślę, że Miłosz chyba mu tego do końca nie wybaczył. Przy wykorzystaniu osoby Andrzejewskiego trudno pokusić się o jednoznaczną ocenę. Czesław Miłosz pisał o postawach przyjmowanych przez ludzi, których znał (niekiedy bardzo dobrze), ale dzięki temu mógł przeprowadzić tak pogłębioną analizę procesów, jakie zachodziły w sferze ich postępowania, co - moim zdaniem - przydaje książce wiarygodności.
    Odnosząc się do kwestii czy Miłosz miał prawo stawiać się w roli "sędziego-moralisty, ferującego wyroki" powiedziałbym, że owszem, miał:
    1)Dostałem na urodziny (zaledwie kilka dni temu) "Wiersze wszystkie" i przyznam, że nie zdążyłem zapoznać się z każdym z nich (trzeba na to więcej czasu i spokoju); nie znalazłem wśród nich jednak żadnego wiersza socrealistycznego w tonie (a napisanie takiego wiersza stawiałoby Miłosza na równi z Borowskim czy Gałczyńskim - a nawet niżej sądząc po niechęci noblisty do marksizmu i komunizmu: vide "Rodzinna Europa").
    2) Czesław Miłosz wprawdzie szedł z władzą na kompromisy, ale do momentu, gdy miał jeszcze pewną swobodę twórczą. Później, będąc dyplomatą komunistycznym, poprosił o azyl polityczny (choć emigracja była dla niego bolesnym doświadczeniem - jak przeczytałem w "Tygodniku Powszechnym" popadł później w głębokie przygnębienie, z trudem wyciągnęli go zeń Giedroyc i Vincenz).
    3) Opisywane przez niego postacie na dłuższą emigrację się nie zdecydowały choć (poza Andrzejewskim) mogły zdecydować się na podobny ruch (Borowski i Gałczyński z emigracji wrócili do PRL, Putrament był wziętym dyplomatą i w każdej chwili mógł poprosić o azyl polityczny).

    Na swoim blogu oceniam więc "Zniewolony umysł" nieco inaczej (niemniej szanuję Twoją ocenę). Zapraszam do lektury mojego wpisu (opublikowanego także w setną rocznicę urodzin noblisty): http://aurorowiec87kp.blox.pl/2011/06/Zniewolony-umysl-a-sprawa-wielokulturowosci.html

    OdpowiedzUsuń
  36. ~ Krzysztof
    Dziękuję Ci za obszerny i ciekawy komentarz. Z zainteresowaniem przeczytałam Twój tekst o "Zniewolonym umyśle". Gratuluję Ci również zwycięstwa w konkursie Bloxa.
    Niezwykle ucieszyło mnie to, że jak piszesz pomimo różnic w odbiorze książki Miłosza szanujesz moją ocenę. To książka kontrowersyjna, wywołująca emocje. Również te negatywne.
    Będąc przyjacielem lub znajomym opisywanych osób, Miłosz faktycznie mógł przeprowadzić - jak piszesz - pogłębioną analizę procesów, jakie zachodziły w sferze ich postępowania.
    To że mógł, to nie znaczy, że powinien.
    Widząc, że przyjaciel popełnia błąd, nie opisałabym go w książce. Porozmawiałabym z nim o tym, mając świadomość, że mam do czynienia z dorosłym człowiekiem, który bierze odpowiedzialność za swoje czyny.
    Piszesz też, że warto postawić pytanie czy sami zachowalibyśmy się lepiej. Zastanawiam się, czy takie pytania mają sens, bo tak naprawdę tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.
    Nazywasz "Zniewolony umysł" książką niezwykle subtelną. Niestety, subtelności nie wyczuwam w niej w ogóle. Niektóre słowa mają siłę ciosów prosto w twarz.
    Jak widzisz jestem niereformowalna w swojej niechęci do książki Milosza. :) Mimo wszystko cieszę się, że o różnicach zdań możemy rozmawiać bez zacietrzewienia .
    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń