W styczniu "Jądrem ciemności" zainaugurował swoją działalność Klub Czytelniczy Ani (Czytanki Anki). Klubową dyskusję o powieści Conrada, w której uczestniczyłam, znajdziecie tu. Nie chciałabym powtarzać swoich opinii, więc zamiast tradycyjnej recenzji kilka luźnych przemyśleń.
Książka zalicza się do uwielbianego przeze mnie gatunku takich, które dopiero z czasem ujawniają, jak wielki na nas wywarły wpływ. Z tym też związane jest dość dziwne uczucie - książkę przeczytałam trzy tygodnie temu, a mam wrażenie, jakbym znała ją od lat. Często wracam do niej myślami.
Pozytywne doświadczenie z "Jądrem ciemności" uzmysłowiło mi, jak bezsensowne jest zakładanie z góry, że dany pisarz czy powieść jest na pewno nie dla mnie. Moje wcześniejsze doświadczenie z Conradem nie uskrzydliło mnie. Uznałam, że tworzył dzieła wartościowe, ale tematyka marynistyczna, za którą nie przepadam, całkowicie zwalnia mnie z dalszego zgłębiania jego twórczości. Gdyby nie Klub, raczej nie zmusiłabym się do lektury "Jądra ciemności". Ekscytują nas nowości, podczas gdy stara, dobra klasyka siedzi sobie spokojnie na półce i czeka jak przyjaciel, o którego względy nie musimy zabiegać, bo jest z nami "przez zasiedzenie".
Uważałam Conrada za specjalistę od etycznych dylematów. "Jądro ciemności" pod tym względem mnie nie zawiodło. Nie wiedziałam jednak, że Conrad był również tak wyrafinowanym czarodziejem słowa. Jestem zachwycona jego talentem lingwistycznym. Nauczyć się języka, obcego to sukces, ale tworzyć w nim literaturę na najwyższym poziomie, to osiągnięcie wyjątkowe. Tym bardziej, że pisarz zamieszkał w Anglii jako nastolatek.
Bardzo zaciekawiła mnie historia życia Jozefa Teodora Konrada Korzeniowskiego. Właściwie stanowi gotowy materiał na fascynującą powieść lub film. Postanowiłam w bliżej nieokreślonej przyszłości sięgnąć po jego biografię, bo w mojej głowie kłębi się kilka pytań, na które chciałabym znaleźć odpowiedź.
Spektrum problemów i dylematów moralnych poruszanych przez Conrada w "Jądrze ciemności" jest bardzo szerokie. Dla mnie jest przede wszystkim przejmującą opowieścią o jałowej mroczności serca [1], o tym, jak człowiek, z którego uczyniono boga, stopniowo staje się demonem. Conrad postrzega ludzi jako istoty żyjące w nieświadomości, że noszą w sobie zło, które w sprzyjających okolicznościach eksploduje, niszcząc nie tylko ich samych, ale również tych, którzy nieostrożnie się do nich zbliżą: Pierwotny szept odkrywał przed Kurtzem rzeczy, jakich sam o sobie nie wiedział i o jakich nie miał pojęcia, póki potężna głusza nie dała mu takiej szansy. Ów szept okazał się nieodparcie pociągający. Odbił się głośnym echem w pustym wnętrzu Kurtza. [2]
Marlon Brando jako demoniczny Kurtz w Czasie Apokalipsy
Utwór Conrada uzmysłowił mi, jak niewiele wiem jeszcze o czarnym lądzie. Mam tendencję do zamykania go w malowniczych obrazach z "Pożegnania z Afryką", a to przecież tylko jedno z obliczy tego kontynentu. Mam nadzieję, że dzięki książkom uda mi się choć odrobinę do niego zbliżyć.
Na koniec chciałabym opowiedzieć Wam o wydaniu "Jądra ciemności", z którego korzystałam. Książka kosztowała 3 złote, więc może nie mam prawa marudzić, ale to co zobaczyłam, wprowadziło mnie w osłupienie. Dla mnie "lektura z opracowaniem" to tekst książki plus przypisy, wstęp lub zakończenie z krótkim omówieniem, ewentualnie nota biograficzna o twórcy, może kilka pytań do dyskusji. Otóż myliłam się.
"Lektura z opracowaniem" anno Domini 2006 dostarcza przeżyć niezapomnianych. Główne założenie autorów: czytelnik jest istotą rozleniwioną, z upośledzoną funkcją twórczego myślenia. Lektury raczej nie czyta. Przegląda ją w pośpiechu, na pięć minut przed lekcją lub zajęciami, jednocześnie balansując kubkiem z kawą i kanapką, więc sporządzanie jakichkolwiek notatek ołówkiem czy nie daj Boże podkreślanie fragmentów tekstu w ogóle nie wchodzą w rachubę.
W książce na marginesach zastosowany jest system ikonek. Pozwoliłam sobie zeskanować dla Was legendę:
Czytamy fragment, nie wiemy, co to jest, patrzymy z desperacją na ikonkę i... eureka!To był opis przyrody!
Powyższe znaki znajdujemy potem na marginesie tekstu. To nie wszystko. Towarzyszą im komentarze słowne:
"Jądro ciemności" z pewnością nie zalicza się do lektur łatwych w odbiorze, ale zdumiała mnie nadopiekuńczość wydawcy. Moim zdaniem ikonki i natrętne komentarze na marginesach kaleczą tekst utworu. Z nostalgią wspominam tomiki Biblioteki analiz literackich, które inspirowały, a nie rozleniwiały.
Okazało się, że był to przedsmak tego, co znalazłam na końcu książki. Albowiem zamieszczono tam:
- Życiorys autora;
- Genezę utworu;
- Streszczenie utworu;
- Najważniejsze problemy utworu;
- Tematy najczęściej pojawiających siuę wypracowań o Jądrze ciemności;
- Przykładowe plany wypracowań o o Jądrze ciemności;
- Wykaz komentarzy do tekstu.
W obliczu tak bogatego wyposażenia książki czytanie tekstu lektury wydaje się wręcz zbędną ekstrawagancją.
Na usta ciśnie się okrzyk Kurtza wydany tuż przed śmiercią: Zgroza! Zgroza!
_____
[1] Joseph Conrad, Jądro ciemności, tłum. Ireneusz Socha, Wydawnictwo Zielona Sowa, 2006, s. 71.
[2] Tamże, s. 61.
P.S.
25 lutego Klub Czytelniczy Ani rozpoczyna dyskusję o Malowanym ptaku Jerzego Kosińskiego. W moim przypadku kolejna książka z serii to na pewno nie dla mnie. ;)
Będzie nam bardzo miło, jeśli zechcecie się przyłączyć.
Joseph Conrad
Pamiętam, że moja polonistka w liceum wyrzucała takie "specyficzne" wydania do kosza. Ksiązki musiały być porządne typu BN :) A co do samego Conrada, czytam właśnie wariację na temat jego twórczości "Dżozef" Małeckiego :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele mnie ominęło - muszę obadać "Jądro..." z wyjaśnieniami. Koniecznie;)))
OdpowiedzUsuńPolonistom chyba należy współczuć?
Okrzyk Kurtza często ostatnio cytuję, niestety mało kto jest w stanie pojąć aluzję;(
Niezłe zdjęcie Conrada - gdzieś wyczytałam, że b. dbał o strój, był elegantem.
Podziękowania za polecanie Klubu. Cieszę się, że mimo niechęci do "Malowanego ptaka" dasz się namówić na dyskusję;)
Do miłego;)
Może kiedyś się skuszę. Bo to ponoć wybitny pisarz. Wczoraj skończyłam ''Dżozefa" i tam jest motyw tego pisarza :) ale w innym stylu i kontekście.
OdpowiedzUsuńnie, nie i jeszcze raz nie.. ta książka to jakaś pomyłka.. pamiętam jak się z "Jądrem.." mordowałam w szkole.. nawet nie chcę pamiętać o czym była..
OdpowiedzUsuńMój polonista w liceum też ostentacyjnie wyrzucał takie wydania do kosza. Mówił o nich pogardliwie: "pornografia literacka" ;)
OdpowiedzUsuńDo Conrada jestem zrażona, pierwsze strony "Nostromo" były straszne, przez "Jądro ciemności" też przebrnęłam ostatkiem sił, ale zastanawiam się, czy do niego nie wrócić, bo młode dziewczę i głupie wtedy ze mnie było, a teraz tak pięknie o tej książce piszecie...
Wczoraj skończyłam "Dżozefa" i tam znaczna część fabuły kręciła się wokół Josepha Conrada. "Jądro ciemności" natomiast czytałam już dawno temu, ale rzeczywiście lektura niełatwa, choć warta uwagi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
shit, zezarlo mi wlasnie cala gleboka wypowiedz! lirael, masz pasozyta na stronie, kt zjada co wartosciwsze wypowiedzi ;-)
OdpowiedzUsuńmysle, ze seria "lektura dla idioty" ma swietlana przyszlosc. ulepszylabym tylko ikonki, zeby je mozna bylo naciskac albo na nie klikac - taka interaktywna wersja
"lorda jima" nie dalam rady, za to "ocalenie" mi sie podobalo jako "co wieczór powiesc w wydaniu dzwiekowym". jak bylam na bali to oddychalam conradem. mimo, ze mieszkal w UK, to nie przejal kolonialnego styly myslenia - tacy cronin czy green tez sa pelni conrada
a korzeniowski jako taki chodzil chwile do mojego liceum i spoglada na kolejne pokolenie uczniów z witraza w auli
wow,a ja sie jeszcze z takim wydaniem nie spotkalam...pewnie niewiele widzialam:) no i masz racje,to sie nazywa nadopiekunczosc wydawcy...ahhaahahah
OdpowiedzUsuńEmocje, raczej 'niezbędna' pomoc każdego licealisty ;) Bo właśnie w liceum nie mogłam przez tą książkę przebrnąć, strasznie mnie nużyła. Teraz na studiach ponownie musiałam się z nią zmierzyć, ale już na wiele rzeczy patrzyłam zupełnie inaczej ;) To prawda, że do wielu książek trzeba po prostu 'dorosnąć' Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"pornografia literacka" - muszę sobie to zapisać:)
OdpowiedzUsuńZ conradowych lektur bardziej mną poruszył "Lord Jim".
oczywiście powinno być "mnie poruszył"
OdpowiedzUsuńZamiast narzekać, cieszmy się, że książka w ogóle zawiera tekst utworu. Przecież mógłby to być w ogóle bryk albo komiks, albo fotostory.
OdpowiedzUsuńLirael do książek z opracowaniem przyzwyczaiłam się już dawno i dlatego nie robi na mnie to takiego wrażenia.
OdpowiedzUsuńAle jednak nie kupuję takich, mimo że są pomocne (czytaj: odwalają całą robotę).
I zawsze czytając takie wydanie czuje się jak jak idiotka, pozbawiona własnego rozumu.
Czy oni naprawdę tak uważają?!
Jestem zdumiona (pozytywnie!) - myślałam, że już niewielu czyta książki Conrada, a jeśli nawet czyta, to niekoniecznie zamieszcza recenzje na blogach ; )
OdpowiedzUsuńTe opracowania pozostawiają wiele do życzenia. Przede wszystkim są strasznym uproszczeniem i - jak dla mnie - psują przyjemność czytania (co chwilę jakieś komentarze na marginesach itd.).
"Jądro ciemności" to jedna z najlepszych książek. Jakkolwiek wymaga skupienia.
Pozdrawiam serdecznie!^^
~ the_book
OdpowiedzUsuńWydania BN są też świetne. Poszerzają kontekst interpretacyjny, wiele pozwalają zrozumieć, ale nigdy nie odniosłam wrażenia, że traktowana jestem jak dziecko we mgle.
"Dżozef" jest ostatnio często recenzowany. Cieszę się, że przynajmniej tak przypomniano Conrada, bo mam wrażenie, że jest zapomniany.
~ czytanki.anki
Od "Jądra ciemności" z takimi objaśnieniami radziłabym się trzymać jak najdalej. :)
Jedyny ciekawy trop to uwaga o poezji Eliota, który był powieścią Conrada zafascynowany.
Dobrze, że "Malowany ptak" nie jest lekturą, bo znowu trafiłby mi się jakiś potworek.
Dziś byłam w bibliotece i wypożyczyłam książkę Kosińskiego. Jedyny egzemplarz, jaki był. Wyobraź sobie, że została wydana przez DaCapo. To chyba specjaliści od romansów. Aż boję się zaglądać do tekstu.
~ MONIKA SJOHOLM
Pisał naprawdę nieźle i warto o nim pamiętać.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
~ Panna_Indyviduum
To przykre, że szkolne doświadczenia tak mocno wpływają na naszą opinię o książkach i pisarzach. Ja też mam takie pozycje, które źle mi się kojarzą z powodu męczarni przy czytaniu. Mam nadzieję, że kiedyś dasz Conradowi druga szansę. :)
~ naia
Określenie polonisty rewelacyjne i trafne! Lektura "Jądra ciemności" nie była dla mnie łatwa, kilka fragmentów przebrnęłam z trudem, ale uważam, że było warto.
~ kasandra_85
Na podstawie recenzji "Dżozefa", które przeczytałam, zaryzykowałabym stwierdzenie, że nie jestem miłośniczką tego typu książek, ale doświadczenia z "Jadrem ciemności" nauczyły mnie, że uprzedzenia nie są dobre. :)
~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z powodu "zjedzonego" komentarza. :( jak już kiedyś wspominałam, wielokrotnie miałam takie przygody i zaczęłam kopiować tekst tuż przed wysłaniem. Czasem pomaga też "cofnięcie" strony, ale nie zawsze.
Blogger wyczuwa konkurencję (Wordpress) i stąd zakłócenia. :)
Klikanie i naciskanie ikonek - rewelacja!:) To obrazkowe rozwiązanie ma chyba właśnie nawiązywać do komputerowo-internetowego oglądu świata.
"Ocalenia" nie znam, ale będę miała na uwadze.
Bali zazdroszczę z całych sił! To musiała być fantastyczna podróż.
~ Emocja
Ja bardzo dawno nie miałam w ręku takiej "szkolnej" edycji lektury i stąd szok. :)
swoją drogą nie jestem pewna, czy zmuszanie licealistów do "Jądra ciemności" to dobry pomysł.
~ Justyna K.
Bardzo słuszne spostrzeżenie o "dorastaniu" do Conrada!
Jeśli edycja Zielonej Sowy jest realizacją postulatów licealistów - lub spełnieniem ich marzeń :)-to znaczy, że nie radzą sobie z tą książką.
~ naczynie_gliniane
Ja też zachwyciłam się tą metaforą. :)
"Lord Jim" jest mniej mroczny, łatwiejszy w odbiorze, ale wydaje mi się, że "Jadro ciemności" króluje nad nim pod względem artystycznym.
~ zacofany.w.lekturze
Masz rację, obecność tekstu Conrada jest w sumie miłym dodatkiem. :)
A wersja fotostory byłaby hitem!
Proponuję jeszcze grę komputerową. Na przykład "Call of Kurtz".
~ Elina
A ja przeżyłam szok, bo nie miałam pojęcia, jakie rewelacje przygotował dla mnie wydawca. :)
Mając wybór, na pewno nie popełnię tego błędu po raz drugi.
Obawiam się, że popyt na tego typu publikacje motywuje wydawców do kolejnych produkcji.
~ owarinaiyume
Wielkie dzięki za miłe słowa. Cieszę się, że zaliczasz się do grona osób zafascynowanych tą książką.
Na pewno nie od razu, bo lista pozycji do przeczytania puchnie niepokojąco, ale mam zamiar przeczytać inne książki Conrada.
W opracowaniach irytuje mnie narzucanie swojego zdania i zakładanie, że odbiorca nie jest w stanie wykrzesać z siebie ani jednej samodzielnej myśli.
A wiesz, czytałam jakiś czas temu artykuł na temat tłumaczeń, bodajże w "Polityce", i tam napisano, iż Conrad po polsku i Conrad po angielsku to dwie różne osoby. Podobno tłumacz "Lorda Jima" śmiało wycinał te fragmenty angielskie, które mu nie odpowiadały do tezy moralnej, jaką sobie postawił, za to dopisywał własne paragrafy! I podobno jak się przeczyta obie wersje językowe, za głowę można się złapać, tyle jest rozbieżności. W Wielkiej Brytanii Conrad w ogóle nie uchodzi za pisarza, poruszającego kwestie etyczne...
OdpowiedzUsuńJestem Ci wdzięczna za ten ciekawy trop! Udało mi się znaleźć artykuł w Polityce. Jeśli kogoś temat też zafascynował, oto link:
OdpowiedzUsuńhttp://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1505878,1,literatura-na-nowo-przetlumaczona.read
Informacja o Conradzie jest na drugiej stronie.
Inne ciekawostki o przekładach też mnie bardzo zainteresowały. Nie miałam na przykład pojęcia, że Boy upraszczał składnię Prousta, aby była zrozumiała dla maluczkich. :) Zdumiała mnie krytyczna ocena tłumaczenia Słomczyńskiego, a rozbawiła zamiana "Lamparta" w "Geparda". :)
Wracając do Conrada, ogromnie ciekawi mnie to, jak jego angielszczyznę odbierają Brytyjczycy.
Jeszcze raz wielkie dzięki!
Wydawnictwo Greg i Zielona Sowa...! Wystrzegać się jak zarazy. Rewelacyjnie wypunktowałaś ich edytorskie innowacje.
OdpowiedzUsuńMam z tym do czynienia...ale to temat rzeka. Jedno z tych wydawnictw umieszcza na okładkach taki irytujący anons (mniej więcej, pierwszy raz żałuję, że nie mam pod ręką...)- masz przeczytać książkę, zrobimy to za ciebie... To powinno być karalne z paragrafu o infantylizacji narodu. Jeśli takowy nie istnieje, apeluję o przeredagowanie prawa, najlepiej całej konstytucji, bo to grzech kardynalny.
"Jądro ciemności" czytałam, w tym roku przypomnę sobie raz jeszcze, nie zdążyłam na czas dyskusji.
Ale powiem, że mam świetne wydanie!
Nowe tłumaczenie: Jędrzej Polak (w notce oddaje hold dotychczasowej tłumaczce Conrada, p.Anieli Zagórskiej), Wydawnictwo Vesper (mało znana poznańska oficyna, mają wśród tytułów "Zatrute ciasteczko;)).
Szczególnie kuszące jest posłowie prof. Przemysława Czaplińskiego, którego cenię i lubię. 40 stron, 15 podrozdzialików...Oto tytuły kilku: "Ohyda, zgroza, luźne śmieci" (kontekst Dostojewskiego, Camusa, Kafki, Gombrowicza...), "Miasto grobów albo dlaczego Marlow się śmieje", "Europejskie biesy w Afryce", "Cała Europa złożyła się na Kurtza". Dobry tekst. Polecam.
Pozdrawiam
ren
Da Capo wydało też Lolitę, więc nie jest z nimi aż tak źle;) Może trzeba wydawać coś popularnego, żeby od czasu do czasu wydać lit. z wyższej półki?;)
OdpowiedzUsuńwysluchalam z poslizgiem, wiec jeszcze tytulem uzupelnienia zapraszam na wlasne pzremyslenia po lekturze: http://szwedzkiereminiscencje.wordpress.com/2011/03/02/conrad-niczym-baczynski-heart-of-darkness-audio/
OdpowiedzUsuń~ tamaryszek
OdpowiedzUsuńBędę się wystrzegać na pewno. Przygoda z książką Conrada była gorzką nauczką.
Fantastyczna wydaje się ta nowa edycja "Jądra ciemności"! Postaram się ją zdobyć.
~ czytanki.anki
Nie wiedziałam, że Da Capo wydało również "Lolitę". Nie doceniłam ich. Może to była taka elitarna dodatkowa seria powieści ambitnych.
~ blog sygrydy dumnej
Ze swej strony polecam bardzo ciekawą recenzję Sygrydy.