28 marca 2010

Internetowa Plaża Muszli - odcinek drugi

U Bookfy ("Lost in the Library") znalazłam wiadomość, która zapewne zelektryzuje fanów trylogii "Millenium" Stiega Larssona. Otóż powstał serial, który w dodatku zapowiada się bardzo interesująco.
Planowana jest też wersja hollywoodzka adaptacji filmowej. Ciekawa jestem, czy macie swoje typy w kwestii obsady? Kogo widzielibyście w roli Mikaela i Lisbeth?
Przede mną lektura jeszcze tylko trzeciego tomu "Millenium". Adaptacji filmowej jeszcze nie oglądałam. Jednym z powodów jest obawa przed zjawiskiem, które nazywam syndromem "Zmierzchu". Otóż moje uczennice, niegdyś zagorzałe fanki sagi Stephanie Meyer, powiedziały mi, że wersja filmowa tak strasznie je rozczarowała, tak gorzko zawiodła, że zdecydowanie osłabła ich sympatia wobec książki i jej bohaterów. Co ciekawe, mówiły mi o tym niezależnie od siebie różne osoby. Nie czytałam powieści Meyer, ani nie oglądałam filmu, ale współczuję rozżalonym dziewczynom.

*
Martwi mnie to, że księgarnie coraz bardziej przypominają bezduszne supermarkety.
Miłośników klimatycznych sklepów z książkami zapraszam do odwiedzenia dwóch niezwykłych miejsc: księgarni "El Ateneo" w Buenos Aires, która mieści się w budynku dawnego teatru, a także księgarni
w Rochester w Stanach Zjednoczonych, która zajmuje pomieszczenia niegdyś używane jako kino.
Jeśli planujecie w najbliższym czasie wizytę w Buenos Aires, zanotujcie ten adres: ulica Santa Fe 1865.
Filmowe impresje z "El Ateneo":


*
Okazuje się, że pracownicy bibliotek często w wolnych chwilach parają się literaturą. Oto lista dziesięciu najlepszych książek napisanych przez bibliotekarzy.
Wiele wspaniałych nazwisk!

*
Zaskoczyła mnie lista przeczytanych pozycji na jednym z amerykańskich blogów.
Autorka oprócz spisu książek podaje również liczbę stron, podsumowując te dane w skali miesięcznej i rocznej. Jak Wam się to podoba?
Z jednej strony może trochę pachnie Stachanowem i przodownikami pracy, tudzież rekordami Guinnessa, ale może te liczbowe zestawienia na autorkę bloga działają mobilizująco?
Hmmm... Może by zacząć zapisywać grubość przeczytanych książek w centymetrach? ;)

*
Na koniec kilka słów o zaginionym Bookerze.
W związku ze zmianą regulaminu i terminu przyznawania tej nagrody literackiej w roku 1970 nie otrzymał jej żaden pisarz. Teraz postanowiono nadrobić zaległości.
Tym razem zwycięzcę wybiorą czytelnicy. Zapraszam do głosowania. Decyzję należy podjąć do 23 kwietnia.
Oto lista nominowanych finalistów:
  • Nina Bawden: The Birds on the Trees
  • J.G. Farrell: Troubles
  • Shirley Hazzard: The Bay of Noon
  • Patrick White: The Vivisector
  • Mary Renault: Fire from Heaven
  • Muriel Spark: The Driver’s Seat
Guardian przedstawia krótko kandydatów.
Ogłoszenie wyników nastąpi 19 maja.
Nie czytałam żadnej spośród nominowanych pozycji, ale najbardziej intrygująca wydaje mi się powieść Muriel Spark.

18 komentarzy:

  1. Ja również muszę poprzeć Twoje uczennice. Filmowa adaptacja „Zmierzchu” rozczarowuje na całej linii. Zaczynając od złego wyboru głównej bohaterki, która ma wiecznie jedną i tą samą minę do tego niezadowoloną minę. Przez pomieszanie chronologii książkowej do całkowitego spłycenia większości postaci. Nie twierdzę, że saga Zmierzchu to złote pióro, ale ma parę atutów, jeśli chodzi o charakter poszczególnych postaci, w filmie zaś są zwykłymi marionetkami, które mają dobrze wyglądać.
    Jeśli zaś chodzi o bloga.. Cóż liczba rzeczywiście imponująca. Skłamałabym mówią, że ja nie odczuwam satysfakcji po przeczytaniu grubej książki w krótkim czasie. Jednak jest to satysfakcja zupełnie krótkoterminowa. W końcu liczy się treść a nie strony. Jeśli na autorkę bloga działa to mobilizująco i budująco to nie widzę nic w tym złego. Byle tylko to służyło jej za środek a nie cel.
    Swoją drogą zastanawiam się, co ja musiałabym robić by tyle czytać. Przychodzi mi na myśl tylko bycie wampirem. ;-)

    Pozdrawiam serdecznie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lirael. Dziękuję Ci za miłe słowa na moim blogu. :)
    A wracając do Twoich refleksji, przyznaję,że zupełnie nie znam trylogii "Millenium" Stiega Larssona. I jakoś nie ciągnie mnie do zgłębiania tego dzieła, chociaż, kto wie, może po zakończeniu pracy redakcyjnej nad książką o wampirach [właśnie nad nią pracuję] skuszę się i sięgnę po którąś z tych osławionych, wampiryzujących powieści. ;-)
    A co do przeliczania na blogu lektur na stosy pochłoniętych stron -- podchodzę do tego sceptycznie i ze zdumieniem. Nie przemawia do mnie idea czytania na czas i na ilość. Chcę się delektować lekturą, a nie rankingiem zaliczonych liczb. :)
    Ukojeniem po tych absurdach jest dla mnie wzmianka o bibliotekach. Ta w Buenos Aires urzekła mnie. Zgadzam się z Tobą, że obecnie księgarnie przypominają raczej hipermarkety, pozbawione klimatu i duszy. A mnie się marzy tak księgarnia prowadzona przez pasjonatów, gdzie można porozmawiać o książce, przy filiżance herbaty lub kawy, w miłym towarzystwie entuzjastów książek. Może taką enklawą są jeszcze antykwariaty?
    Pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hej,

    zdaje mi sie, ze gdzies w warszawie j taka "ludzka" ksiegarnia z kawa? w w GW czytalam niedawno, iz otworzono "wyborcza" ksiegarnie z kawa w moim macierzytsym krakowie. gdzie mozna cos wypic i pogrzebac bezplatnie w gazetach! jak plece do krakowa to pierwsza rzecz ram zagladne

    co do filmatyzacji larssona, to mozesz spokojnie isc do kina, zwlaszcza na pierwsza czesc. zrobil ja dunski rezyser i j b dobrze sfilmowana. druga i trzecia robil szwed i sa troche gorsze. kreacja noomi rapace jako lisbeth j rewelacyjna! w ogóle graja dobrzy aktorzy, film j ciekawie ciety i niezle filmowany. okrojony w stosunku do ksiazki, zle to nie przeszkadza. nie sadze, zeby wersja hollywood mogla byc lepsza, bo skad amerykanie maja sie niby znac na szwedzkiej specyfice? noomi rapace powiedziala wyraznie, ze drugi raz lisbeth nie zagra, a ja sobie nie wyobrazam lepszej kreacji. natomiast wersja TV to troche rozszerzona wersja tego, co bylo w kinie.

    natomiast co do czytania ksiazek na centymetry, ilosc stron, ilosc sztuk czy jakies inne parametry (ilosc znakow drukarskich?) to j to idea dla mnie obca. myslalam, ze ksiazki czyta sie dla siebie, a nie zeby sie wyscigowac? z drugiej strony snobizm moze pozyteczny?? bo w koncu wiele mlodziezy, przynajmniej szwedzkiej, czyta wylacznie komiksy o kaczorze donaldzie...

    pozdr \ m

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z opiniami odnośnie "Zmierzchu". Przeczytałam wszystkie książki i obejrzałam oba filmy, i nawet jeśli książki całkowicie mnie nie przekonały (mówiąc prościej - nie podobały mi się), to adaptacja filmowa była po prostu tragiczna.
    Kolejne plany odnośnie "Millenium" - muszę w końcu zabrać się za przeczytanie tej serii. Może nareszcie uda mi się trafić na pierwszy tom w bibliotece, bo lista osób oczekujących jest niestety długa.
    Przekonałaś mnie, żeby pojechać do Buenos Aires. Taka księgarnia to szczyt marzeń. Pewnie by i siłą mnie stamtąd nie wyciągnęli ;).
    Liczenie stron przeczytanych książek brzmi ciekawie, choć dla mnie bardziej liczy się jakość niż ilość, ale to wszystko zależy od osoby czytającej. Każdy bowiem potrzebuje jakiegoś swojego "motywatora".

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio mam marzenie, żeby otworzyć taką własną małą księgarnię z książkami dla dzieci, gdzie odbywałoby się cykliczne czytanie, rysowanie, oglądanie... takie obcowanie z książką. Tyle że w moim miasteczku szybko chyba musiałabym się z tym pomysłem pożegnać:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja Stiega Larssona lubię bardzo!
    A przedwczoraj obejrzałam ekranizację części pierwszej: "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". I dobrze, że powstał serial! Bo film tnie wątki aż krew tryska... Jasne,skrót konieczny, ale jeśli ktoś zacznie od filmu, który odsłoni mu ważkie tajemnice, to może nie odczuć miliona zatraconych w obrazie smaczków. Zabawna sprawa z tą ekranizacją: oglądałam najeżona, czy aby wizualnie zaakceptuję bohaterów..., ale uznałam, że kupuję;) Mikael nie powinien być Clooneyem, jest wystarczająco ok, Lisbeth dosadniejsza niż w wyobraźni czytelniczej, ale oboje zagrani z klasą. A co szczególnie warte obejrzenia: sceneria! Zimowe szwedzkie plenery!
    ps.
    Ale Erica powinna być nieco bardziej ponętną 40-stką (przeżyję, bo tylko miga na ekranie).
    ps2.
    Prawdziwe silva rerum:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Księgarń takich z dusza naprawdę brakuje. Piszę z perspektywy mieszkania w małej miejscowości.

    OdpowiedzUsuń
  8. tamaryszku - lena endre to jedna z ulubionych aktorek bergmana i uchodzi w SE za atrakcyjna kobiete... natyomiast wersja serialu TV j tylko niewiele szersza niz film kinowy

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany! no dobrze, że mi to uświadamiasz, bo nie poznałam. Zresztą: dopiero dzięki Tobie odkryłam, że to jest ta zjawiskowa aktorka, którą przed laty podziwiałam w "Wiarołomnych".
    Nie cofam swej cynicznej uwagi;) - ale zmieniam ogląd: następne części mogę oglądać "dla niej". Może w "Zamku z piasku..." pokazują ją choć 5 minut (Larsson taki ładny wątek skonstruował)...

    Lirael, to straszne (te statystyki czytanych książek)- i to literkowe obżarstwo i te rachunki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm

    Podobniez Maria Janion dziewczeciem bedac notowala sobie ilosc stron przeczytanych pozycji w kajecie. Na przyklad "Chlopi" - 2400 (czy ile ich tam bylo). Dazenie do doskonalosci - na akord - jak to podsumowala Malgorzata Baranowska. Wiec - kto wie? :)

    Slyszalam pogloski, ze Ellen Page jest zainteresowana rola Lisbeth. No wiec jesli jest ktos zdolny udzwignac taka role i nadac jej glebie w hollywoodzkiej produkcji, ktora z zalozenia bedzie chyba uproszczona itp - to jest to wlasnie Ellen Page. To jedna z najbardziej fascynujacych mlodych aktorek, troche jak mloda Katharine Hepburn.

    Zmierzch - hmm, tu eseje bym mogla pisac, jak organicznie zla jest to ksiazka i nie tylko pod wzgledem stylistycznym, wrecz egzystencjalnym powiedzialabym. Film nie moze wiec byc inny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Miss Jacobs
    Na mnie też te dane liczbowe zrobiły wrażenie! Szkoda, że jednak kilka godzin na dobę wypadałoby przespać :)
    W Edwardzie P. dziewczyny masowo się podkochiwały. Strasznie zawiodły je inne postacie i sposób poprowadzenia fabuły. Jedno z gimnazjów w naszym mieście organizowało rodzaj spotkania-konkursu dla fanów "Twilight" - nie chciały nawet tam pójść.

    ~Jolanta
    "Millenium" polecam, nawet jeśli nie przepadasz za kryminałami. Jest w tej trylogii coś niesamowitego.
    Mam nadzieję, że Twoje wampiry nie okażą się wampirami energetycznymi :) Książka na pewno spotka się z entuzjastycznym przyjęciem - za sprawą "Twilight" dzieciarnia (i nie tylko!) oszalała na ich punkcie.
    Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy sie w tej uroczej księgarni w Buenos! :)

    ~blog sygrydy dumnej
    Krakowskie księgarnie są cudowne. Zresztą cały Kraków to moje ukochane miasto.
    To, o czym piszesz w Warszawie, to może "Czuły barbarzyńca"? Nigdy tam nie byłam, ale słyszałam pozytywne opinie.
    To ciekawe, że Noomi Rapace odmawia dalszej gry! Co ją mogło do tego skłonić? Może gęsta atmosfera tej książki (w czasie lektury robiłam sobie psychoterapeutyczne pauzy :), napięcie i jakieś krytyczne glosy widzów/krytyków? "Millenium" uwielbiają miliony ludzi, podpaść im nie jest przyjemnie :)
    Obejrzę ten film, choćby ze względu na tapety, którymi rozpaliłaś moją ciekawość do czerwoności :)
    Zaliczanie stron i centymetry pozostawmy łamaczom rekordów.)

    ~Himilika
    Nie poczułam się wystarczająco zmotywowana, by "Zmierzch" przeczytać lub obejrzeć. Strasznie cieszyło mnie to, że moje uczennice, nawet takie, które unikają książek jak ognia, pochłaniały te tomiska z wypiekami na twarzy. To na pewno wielki sukces pani Meyer, bez względu na wartość literacką jej powieści.
    Życzę Ci jak najszybszego zdobycia "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet". Zapewniam, że drugi tom jest jeszcze bardziej emocjonujący :)
    A propos argentyńskiej księgarni - mam takie same obawy jak Ty, tzn. wyciągnięcie mnie stamtąd mogłoby okazać się zadaniem nader trudnym :)
    Może w tych mięciutkich lożach teatralnych dałoby się przedrzemać? :)

    ~naczynie_gliniane
    Zrób to koniecznie! Pomysł kapitalny. Rodzice coraz bardziej doceniają potęgę literatury w życiu maluchów i sadzę, że zainteresowanie byłoby spore. Potrafisz tak ślicznie opowiadać o dziecięcych książkach!
    Oczywiście od razu widzę przed oczami księgarenkę z filmu "Masz wiadomość".:)

    ~tamaryszek
    Dziękuje za optymistyczne wieści o filmie. I w dodatku ta szwedzka sceneria bardzo mnie nęci. Ze zdjęć kobieta grająca Lisbeth nie do końca do mnie przemawia, ale skoro twierdzisz, że jest OK...
    "Literkowe obżarstwo" niesamowicie mnie rozbawiło, termin kapitalny!!! Faktycznie, dla wzmożenia efektu można by zacząć sumować wyrazy, a potem znaki!;)

    ~montgomerry
    U nas jest, niestety, dokładnie tak samo.

    ~Hannah
    Dziękuję Ci za ciekawostkę o Marii Janion - jestem jej wielką miłośniczką! Świetny komentarz Baranowskiej, oddaje istotę rzeczy bez dwóch zdań.
    Zaciekawiłaś mnie wzmianka o Ellen Page - uświadomiłam sobie, że widziałam ją przecież w "Juno"! Film mnie nie zachwycił, ale byłam pewna podziwu dla niezwykle naturalnej gry młodziutkiej aktorki. Zastanawiam się tylko, czy nie jest trochę zbyt prostoduszna z wyglądu - wszak Lisbeth posiada osobowość dość zagmatwaną :) W sumie jednak uważam, że to może być ciekawa odtwórczyni jej roli.
    O "Zmierzchu" słyszałam też dość krytyczne uwagi. Przede wszystkim zarzucano autorce apoteozę toksycznego związku. Nie czytałam książki, więc trudno mi zająć konkretne stanowisko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ellen wydaje sie prostoduszna z wygladu, glownie dlatego ze wiekszosc kojarzy ja wlasnie z Juno. Ale Tracey Fragments (gdzie gra nastolatke z duzymi problemami) albo Hard Candy (brutalny film, gdzie gra nastolatke probujaca wymierzyc sprawiedliwosc pedofilowi za pomoca bardzo kontrowersyjnych metod - toz to prawie jak Lisbeth) pokazuja, ze ona jest w stanie zagrac wlasnie outsiderow, misfitow i inne tego typu postacie. Najlepsze jest to, ze ona nie musi mowic duzo - jej twarz jest bardzo ekspresyjna. Wiec jako Lisbeth moze byc potencjalnie bardzo dobra.
    Zla jestem zreszta, bo miala grac Jane Eyre - bylaby idealna moim zdaniem - ale zatrudnili niewinna dziewczeca blondyneczke.

    No coz oszczedze ci eseju o Zmierzchu. Toksyczny zwiazek to male piwko w porownaniu z innymi rzeczami.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystko to jest fascynujące, ale czy na dłuższą metę nie staje się nużące? No bo ile można w swoim życiu przeczytać, zanotować, odwiedzić? Według mnie nie liczy się ilość... Ja, nawet gdybym chciała, nie potrafiłabym spamiętać, co i kiedy, a co dopiero to spisywać, notować. Żyję chwilą, wciąż szukając tej jednej, jedynej książki. Jak ją znajdę, nie będę już potrzebowała innych, przynajmniej nie w takiej ilości jak teraz...

    pozdrawiam serdecznie, moja droga Lirael :)

    OdpowiedzUsuń
  14. noomi rapace powiedziala, ze dala z siebie wszystko i zagrala tak dobrze jak tylko umiala. to j znakomita aktorka, kt b wchodzi w swoja role. jej maz troche narzekal, ze jako lisbeth zmienila jej sie osobowosc. dla mnie to logiczne, ze istnieja inne, ciekawe role i dla aktora wiekszym wyzwaniem j zmierzenie sie z nimi niz zagranie w hollywood. nie kazdy aktor marzy o hollywood, a pieniadze nie sa jedynym motorem dzialania...

    przy okazji napisze jeszcze, ze widzialam wczoraj folmowa wersje "po prostu razem" i audrety tautou byla zupelnie sympatyczna. a jakie wnetrze mieszkania philiberta!

    OdpowiedzUsuń
  15. Co do adaptacji filmowych,coz roznie to bywa.Nie zawsze sa trafione,czasem rozczarowywuja...nie wiem czy widzialas "Jedwab".Ksiazke wspomnialas kiedys,ze bardzo lubisz.To tak jak ja,ale film...nudnawy.Aktorzy fajni,Helen bardzo polubilam,ale ksiazka to bylo to,a film juz nie...:)

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Anhelli
    Kochana Anhelli, życzę Ci z całego serca, żeby dla wielu czytelników to Twoja książka była właśnie tą "jedną, jedyną"!

    ~blog sygrydy dumnej
    Cóż, aktorka wie, co robi. W zmiany w psychice jestem w stanie uwierzyć - u mnie prawie nastąpiły w czasie lektury, a tu jeszcze trzeba się wcielać w postać.
    Niestety, mnie filmowy wariant "Po prostu razem" zirytował. Tatou z zamglonym uśmiechem a la Amelia kompletnie nie pasowała mi do tej roli - uważam, że to powinien być ktoś o zdecydowanie mocniejszej osobowości. Przyznam się, że mieszkania Philiberta zupełnie nie pamiętam :(

    ~Emocja
    To prawda, "Jedwab" uwielbiam, ale przede wszystkim za poetyckość, która nie jest najłatwiejsza do pokazania w filmie. Dzięki za ostrzeżenie, adaptację sobie daruję.:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy moja starsza corka chodzila do trzeciej klasy podstawowki z czytaniem w jej klasie bylo kiepsko. Wychwawczyni wpadla na swietny pomysl, ze wyhoduja ksiazkowe drzewo. Kazda przeczytana przez uczniow ksiazka byla listkiem, ktory przyklejalo sie na konarach drzewa umieszczonego na klasowej scianie. Projekt mial trwac trzy lata czyli az do zakonczenia podstawowki. Dzieciom pomysl sie bardzo spodobal i lisci przybywalo. Po trzech latach bylo to najpiekniejsze drzewo debowe jakie widzialam w zyciu. Mialo taka mase lisci, ze nie widac bylo zadnego konara! I kilkoro z dzieci zlapalo na zawsze bakcyla czytania.

    OdpowiedzUsuń
  18. ~bookfa
    Pomysł kapitalny i wart rozpropagowania! Taka listkowa dżungla musiała robić wrażenie, a małych czytelników napawać prawdziwą dumą.

    OdpowiedzUsuń