1 kwietnia 2011

Internetowa Plaża Muszli - odcinek trzynasty, niekoniecznie pechowy

 
Plakat z kampanii reklamowej wydawnictwa Penguin w Malezji.
[Źródło zdjęcia]
 *
Jeśli mieszkacie nieopodal orientalnej restauracji, na pewno zainteresuje Was ta metoda wykorzystania używanych pałeczek do przechowywania księgozbioru. Tanio i ekologicznie.
Raczej nie polecałabym w kontekście tomów opasłych. :)

*
Jeśli wolicie rozwiązania mniej awangardowe, tu znalazłam garść kolejnych pomysłów. Najbardziej odpowiadają mi warianty Petera Franka i Johna Barmana. Jednak w naszym przypadku jasne kanapy i fotele w kontakcie z jamniczymi i szetlandzkimi łapkami z pewnością nabrałyby dodatkowego uroku. :)
*
A propos jutrzejszego sympatycznego święta książki dziecięcej ciekawą ofertą  dla małych czytelników są tomy całkowicie puste, z czystymi stronicami, które można wypełnić własnymi rysunkami i opowieściami.  Bardzo spodobał mi się ten pomysł.
Tu więcej informacji.
*
W ramach odwiedzin bibliotek znanych ludzi dzięki Virginii możemy zerknąć na imponującą kolekcję Nigelli Lawson. Okazuje się, że gotowanie nie jest jej jedyną pasją.
Zapraszam na kolejną porcję najbardziej intrygujących zapytań wyszukiwarkowych, które sprowadziły internautów w moje skromne blogowe progi. Pisownia oryginalna.
nadepnęłam na węża co zrobic
on the mantel pis co to znaczy na polski
torty jak cesarzowa sisi
book shop co to znaczy
streszczenie czytanki klasa 6 miłość trzyma sie mocno
kubla khan pisany na haju
odbierzcie katolikom łacinę
czym zajmowal sie fikander z ksiazki bromba i inni
big women sumo 

I oczywiście po raz kolejny niezawodne... 
a.a.milne "imię dla chomika"
Jestem pełna podziwu dla determinacji i konsekwencji osoby poszukującej imienia dla chomika.
Tym razem pragnę szczególnie wyróżnić  nadepnęłam na węża co zrobic. 
*
Lubię ciekawe zbiegi okoliczności. Nader ekscytująco zapowiada się program telewizyjny na dzisiejszy wieczór. ;)
TVP 1: Janosik. Prawdziwa historia, godz. 20. 25
Polsat: Czerwony Kapturek. Prawdziwa historia, godz. 20.00
Którą prawdę wybrać? Która z prezentowanych równolegle historii jest tą prawdziwą? :)
*
Dzięki Ani, której stokrotnie dziękuję, dowiedziałam się w końcu, że zrobiono porządek z dyskryminującymi płciowo tytułami na rzecz wersji neutralnej. Oto przykłady. :)
U nas byłby problem z Panem Tadeuszem i Panem Wołodyjowskim. :)
*
Jeśli podobnie jak ja macie bzika na punkcie książkowych okładek, buszowanie po tym archiwum przypuszczalnie sprawi Wam radość.
*
Niektórzy czytelnicy przywiązują wielką wagę do pierwszej linijki. Osobiście nie demonizuję roli początkowych zdań w książce, ale lubię, gdy zdecydowanie zachęcają do dalszej lektury.  Oto ciekawe zestawienie stu najlepszych pierwszych linijek w powieściach.

27 komentarzy:

  1. Uwielbiam okładki:D i link do archiwum sprawił mi wiele radości:). Dzięki!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to zawsze wyzukasz coś fajnego:) - szczególnie "poprawne politycznie" tytuły książek mi się podobały.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczególnie mnie ucieszyło "on the mantel pis co to znaczy na polski" szkoda tylko, że to nie było "on the mantel piss"... :D
    ...chociaż wąż też niezły.

    A propos, wczoraj natknęłam się u siebie na "stosik czy w usa ktos mieszka z tym nazwiskiem"

    Lubię jak ludzie formułują całe zdania...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjemnie było poczytać, pooglądać i pośmiać się:)
    Zapytania wyszukiwarkowe ludzie faktycznie mają ciekawe. Sama regularnie się śmieję z tego, co pokazuje się w mojej statystyce. Chociaż - przyznaję - zdarza mi się wpisać pełne pytanie w google, kiedy po krótkich hasłach nic sensownego nie wychodzi. I czasem znajduję poszukiwaną odpowiedź, więc w tym szaleństwie jest metoda :)
    "Pana Tadeusza" dałoby się przerobić. Skoro z Emmy może być Pat, z "Pana Tadeusza" może być Mat:) Gorzej z Panem Wołodyjowskim - "Z Wołodyjowskich" chyba dziwnie brzmi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. on the mantel pis - boskie :) Na bloxie chyba się nie da sprawdzić zapytań z wyszukiwarek, albo ja jestem za mało zorientowana technicznie... Ciekawa jestem bardzo, co ludzi do mnie sprowadza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ~ kasandra_85
    Ja też jestem ich miłośniczką i z przyjemnością sobie powędrowałam po tym archiwum.

    ~ Moreni
    Dziękuję. To zasługa Ani, która przysłała mi link do tych "neutralnych" wariantów tytułów znanych książek. :)

    ~ Dabarai
    "Mantel piss" to hit dnia! :)
    Wyobrażam sobie zaskoczenie pani/pana Stosik, gdy zobaczył sterty książek. :)
    Mnie w tych pytaniach o znaczenie słów zastanawia właśnie formułowanie całych zdań. Czy nie prościej zajrzeć do słownika lub wpisać słówko do translatora? Może te osoby uważają, że takie długie i uprzejme zapytanie wyszukiwarka potraktuje przychylniej? :)

    ~ viv
    Cieszę się, że Tobie też niektóre linki poprawiły humor.
    Statystyka blogowa też czasami dostarcza zabawnych wrażeń.
    Propozycje zmian w tytułach dzieł polskich klasyków, które zaproponowałaś, są świetne! Szczególnie przypadło mi do gustu "Z Wołodyjowskich".

    ~ grendella
    Mnie też mantel pis oczarował! :) Jeśli w Bloksie nie ma takiej możliwości, to duża strata, bo czasami trafiają się rzeczy fascynujące. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale to wszystko w zestawieniu ujęłaś.Humor całodniowy gwarantowany:)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Neutralne tytuły są piękne, przy "Moby-Genitalia" prawie spadłam z krzesła :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje absolutnie topowe hasło z wyszukiwarki, to "sen o księdzu z obciętą głową":).
    Przy neutralnych tytułach spadłam z krzesła.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niezwykła czytelniczka z pierwszego zdjęcia szczególnie przypadła mi do gustu. Ciekawe! Gdyby tak można było... :) Naprawdę świetne zdjęcia i pomysły, ale choć mam w domu pałeczki, raczej nie zaufałabym ich sile. Moje książki niestety-, stety- troszkę ważą! :P Pozdrawiam niestrudzoną poszukiwaczkę internetowych perełek!

    OdpowiedzUsuń
  11. Taki news lepiej by się prezentował w wyszukiwarce: Nadepnęła mnie kobieta, co robić? Wąż

    OdpowiedzUsuń
  12. ~ montgomerry
    Cieszę się, że uśmiech był. :)
    Miłej niedzieli.

    ~ Procella
    Te tytuły wspominam z radością, są niezapomniane. :)

    ~ Iza
    Za spadnięcie z krzesła przepraszam, mam nadzieję, że nie miało przykrych konsekwencji ortopedycznych. :)
    Twoje hasło z wyszukiwarki wprowadziło mnie w osłupienie. Może bywa u Ciebie na blogu autor skandynawskich kryminałów? :) Sen zdecydowanie w tym klimacie.

    ~ Barbara Silver
    Ja też uważam to zdjęcie za ładne. Pozostałe plakaty z tej kampanii też mają dużo uroku. Niedawno czytałam książkę "Napisane ne moim czole", teraz przypuszczalnie powstanie "Napisane na moich dłoniach". :)
    U nas też pałeczki raczej nie poradziłyby sobie z ciężarem księgozbioru. Ale pomysł szalony i sympatyczny jednocześnie.
    Serdeczności.

    ~ nutta
    :D
    Masz rację, taki wariant newsa jest znacznie ciekawszy!
    Ciekawe, czy w internecie funkcjonuje kącik porad dla skrzywdzonych węży. Tu wszystko jest możliwe, więc wcale by mnie to nie zdziwiło. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwsze zdjęcie - mistrzostwo ;) Świetny pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałam zauważyć, że choć zapytania z wyszukiwarki są u Ciebie zawsze intrygujące, ta porcja jest chyba bardziej niż zwykle smakowita :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie rozbroily Torty jak Cesarzowa Sissi (ona chyba dosc chudziutka byla, choc nie wiem czy slyszala o tych wspolczesnych pomyslach zastepowania smietanki jogurtem (najlepiej 0%) i tych smetnych dietetycznych wypiekow ktore z tego wynikaly... I jeszcze Odbierzcie katolikom lacine... ALE DLACZEGO? :)
    Nie wiem o pierwszych linijkach, ale u Sutherlanda wyczytalam, ze istnieje ponoc zartobliwe stowarzyszenie "It was a dark and stormy night" (w angielskim jest to synonim FATALNEGO pierwszego zdania) - oni zbieraja najgorsze gambity literackie :)
    A juz te poprawne politycznie tytuly po prostu mnie rozlozyly...
    Nigella jest kobieta z pasja, wiec do wszystkiego przyklada taki sam zapal. No moze - jak sama przyznaje - z wyjatkiem odkurzacza. Bardzo ja smieszy, kiedy ktos ja nazywa domestic godess, bo jej domu daleko do perfekcyjnosci, widac to tez w tej biblioteczce - ach te sterty na podlodze. Kazdemu chyba paczkuja predzej czy pozniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli link się podobał, to cała przyjemność po mojej stronie. Zaczęłam tworzyć w głowie listę ang. tytułów do poprawki wyszło tego sporo;) Konkurs można rozpisać:)
    Reklama Penguina jest cudowna, wiele bym dała, żeby wydawnictwo zasponsorowało tanie wydania na polskim rynku;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja- prócz pierwszej pomocy do nadepnięcia węża- jestem zachwycona "big women sumo" i regałem z pałeczek. Genialne :)
    A pierwsze zdanie i jego obsesje zawsze będą mi sią kojarzyć, prócz wiadomej powieści, z Fistaszkami czyli Snoopym piszącym " to była ciemna i burzliwa noc".
    Dobrego startu w nowy tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  18. lirael - nic nie wiedzialam, ze uprawiasz sumo? ale zeby cie tak od razu puszysta ktos nazywal?!? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. ~ Justyna K.
    Kampania bardzo udana, pozostałe zdjęcia też niezłe.

    ~ naia
    Dzięki, ja też byłam pod wrażeniem. To plon kilku tygodni.

    ~ Hannah
    Po lekturze biografii cesarzowej Sissi zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości - ona nie miała nic wspólnego z tortami. :) Wizualnie na pewno nie kojarzyła się z amatorkami słodkości.
    Nie mam pojęcia skąd buńczuczny pomysł odbierania łaciny, na wszelki wypadek zaopatrzmy się w słowniki na zapas! :)
    Kapitalny pomysł z nieudanymi początkami powieści i klubem! Na tej stronie natomiast zgromadzono przykłady raczej udane. Osobiście bardzo lubię, kiedy początek książki mocno angażuje emocjonalnie.
    Nigella budzi we mnie dużą sympatię, sprawia wrażenie osoby ciepłej, serdecznej i naturalnej. Księgozbiór zaiste imponujący!
    U nas sterty na podłodze pączkują intensywnie!:) Chcą dogonić gałązki krzewów i drzew w ilości tych pączków! W przeciwieństwie do nich paczkują nie sezonowo, lecz intensywnie przez cały rok.:)

    ~ czytanki.anki
    Link podobał się bardzo wielu osobom! Ogromne dzięki. Twórcze przekształcanie tytułów na warianty politycznie poprawne dostarczyłoby wiele radości. Ostatnio zastanawiałam się nad "Lalką" i "Emancypantkami". :)
    Penguina bardzo cenię, są obecni na księgarskim rynku wiele lat i wciąż reprezentują dobrą formę. Polski Penguin byłby świetnym pomysłem.

    ~ Pemberley
    Cieszę się, że trzynasty spacerek po internetowej plaży dostarczył Ci sporo uśmiechu. Fistaszki są świetne, bardzo je lubię. Snoopy jest moim faworytem. Te orzeszkowe fistaszki do jedzenia zresztą też. :) Nie mylić z Elizą Orzeszkową.:) Ale trzeba uważać z konsumpcją, bo tajemnicze "big woman sumo" okaże się dla mnie posępnym proroctwem! :)
    Udanego, słonecznego weekendu!

    ~ blog sygrydy dumnej
    Sumo jeszcze nie uprawiam, ale sądzę, że to kwestia czasu! :D Będę przypuszczalnie prekursorką, bo jeszcze nie słyszałam o kobietach-zawodniczkach sumo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Za Nigellą nigdy nie przepadałam, nie znoszę wręcz jej protekcjonalnego tonu, traktuje widza jak dziecko, brrr... Po jej biblioteczce widać, że kobieta idzie raczej na ilość i sprawia wrażenie, jakby nie miała nad sobą kontroli - widać to też w sposobie, w jaki je. Dla mnie osobiście to obrzydliwe.

    Czyste książki, z pustymi stronicami, to w Wielkiej Brytanii nie nowość, moja koleżanka takie książki miała już jako dziecko, dwadzieścia lat temu. W każdym razie stary pomysł wcale nie stracił na aktualności, chyba każde dziecko ucieszyłoby się z takiej pustej książki, którą może zapełnić, jak chce. Teraz trendem są kolorowanki dla dorosłych, szczególnie modowe - coś wspaniałego! Zwłaszcza dla mnie, bo uwielbiałam kolorować jako dziecko :)

    Półki i regały fajne, lubię podglądać cudze biblioteczki, jak czuję niedosyt własnej, to po prostu po zmroku idę na spacer. Wracam naładowana cudzymi książkami w najróżniejszych kombinacjach i wariantach.

    Co z "Panem Wołodyjowskim" albo "Panem Tadeuszem"? Tu się chyba nic nie da zmienić :) Ale można "Cudzoziemkę" zastąpić "Cudzoziemcami", ale co z "Latarnikiem", "Zdążyć przed Panem Bogiem", "Opowieścią dla przyjaciela", "Moralnością pani Dulskiej"?

    OdpowiedzUsuń
  21. ~ Chihiro
    To ciekawe, że można tę samą osobę odbierać tak odmiennie. Dla mnie Nigella jest postacią sympatyczną. A jej przepis na muffiny w wersji filmowej kilka miesięcy temu wykorzystałam na lekcji z moimi gimnazjalistami, z powodzeniem. :) Jej infantylizm wobec widzów bywa więc czasem zaletą.
    Nie wykorzystałam żadnego przepisu Nigelli w praktyce, więc trudno mi się wypowiadać. Czasem je czytuję i wydają mi się nieco "przekombinowane".
    Zazdroszczę Twojej koleżance pustych książek w dzieciństwie. To musiała być wspaniała przygoda, projektowanie wszystkiego od A do Z. Swoją drogą taki prosty pomysł a tyle radości! :)
    O kolorowankach dla dorosłych nie słyszałam, ale wcale się nie dziwię, że lubi je tyle osób. Sama bym sobie chętnie pomalowała. :) Jedna z moich koleżanek koloruje mandale, twierdzi, że ją to bardzo uspokaja.
    Biblioteczkowe podglądactwo to również moja specjalność. :) Dlatego tyle radości sprawiły mi fotorelacje na blogach, a Twoja zalicza się do moich najulubieńszych.
    Niektóre tytuły są nader trudne do "zneutralizowania". Wersja "Latarnika", która przyszła mi do głowy to "Osoba opiekująca się latarnią". A pozostałe: "Zdążyć przed boską istotą". "Opowieść dla kogoś, kto jest nam bliski", "Moralność człowieka rodu Dulskich". :) Jedno jest pewne: marketingowego sukcesu tym zmodyfikowanym tytułom nie wróżę! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ta sama koleżanka teraz jest zaczynającą karierę artystką, a jej mama z kolei jest dość znaną ilustratorką książek i zdobywała też różne nagrody za oprawianie książek, więc... miały i mają kobiety wyobraźnię :) I ta moja koleżanka jako dzieła sztuki tworzy książki :) Nie pisze, właśnie tworzy.

    Dziękuję za komplement odnośnie biblioteczki, czyżby wszyscy książkomaniacy kochali podglądanie biblioteczek? :)

    Niezła jesteś w tych tytułach, pozazdrościć! A swoją drogą, drażnią mnie polskie określenia: psycholożka, krytyczka, socjolożka, ale też kręcę nosem na określenie, jakie od jakichś dwóch lat widzę w angielskiej prasie na określenie aktorki: actor. Co się stało ze swojskim "actress"? Odeszło do lamusa? Dlaczego?

    A Nigella... Oglądałam zaledwie kilka odcinków jej programu, potrawy pomijam (bo to kwestia smaku i gustu), ale właśnie to jej podejście mi się nie podoba. Nie widzę w tym pasji, widzę kompulsywne obżarstwo i łakomstwo. W Anglii np. jest krytykowana za to, że zachęca do łakomstwa (te jej słynne wyprawy w nocy do lodówki na zakończenie każdego programu, po kawałek tortu) albo gryzienie tabliczki czekolady, jakby to był mały batonik... A kalorii przybywa. Tymczasem Anglicy tyją i potrzebują lepszych "role models" niż Nigella, której w ciągu ostatnich paru lat też trochę kilogramów przybyło i już nie można mówić, że jest "zaokrąglona". Nie mam nic przeciwko osobom z nadwagą, ale ona niestety nie daje dobrych wzorców odżywiania się.
    Za to bardzo lubię Lorraine Pascal, jest naprawdę bezpretensjonalna, ma cudowne przepisy i wielkie ciepło od niej bije.

    OdpowiedzUsuń
  23. ~ Chihiro
    Najwyraźniej te puste książki wywołują mnóstwo twórczych myśli! To wspaniałe, że potem znajduje to odzwierciedlenie w dorosłym życiu i autorzy w wersji mini rozwijają swoje pasje. Mam nadzieję, że te czyste tomiki pojawią się również w Polsce. Zeszyty i bloki to jednak nie to samo.
    Ja też nie przepadam za żeńskimi odpowiednikami niektórych słów, choć są politycznie poprawne, bo moim zdaniem brzmią koszmarnie. Dla mnie te wszystkie "psycholożki" mocno zgrzytają i nic na to nie poradzę.:) A poza tym wyglądają trochę niepoważnie. "Byłam u psycholożki" brzmi prawie tak jak "byłam u wróżki".:)
    To bardzo ciekawe, co piszesz o "actress". Zastanawiam się nad przyczyną zniknięcia tego wyrazu. Zawsze postrzegałam to słowo jako neutralne, podobnie jak np. "waitress". Może "actress" ma jakieś konotacje buduarowe i brzmi mniej profesjonalnie niż "actor"? Kiedyś aktorki były synonimem pań podejrzanej konduity, może to jakaś pozostałość?
    Lorraine wcześniej nie znałam, ale z przyjemnością sobie teraz o niej poczytałam i obejrzałam ją w akcji na YouTube. Faktycznie, wydaje się bezpretensjonalna i urocza. Wcześniej była modelką, mechanikiem samochodowym i projektantką wnętrz, więc doświadczenia ma rozmaite. A przepisy wywołują ślinotok! :) Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję wypróbować. Ma bardzo fajny akcent - sadzę, że moje pierwszaki nie będą miały problemu ze zrozumieniem. Postaram się wykorzystać filmik na lekcji poświęconej słownictwu związanemu z jedzeniem.:)
    Dzięki za informację.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie ma za co :) O Lorraine kiedyś był wielki artykuł w dodatku "Observer Food Monthly", kiedy zaczynała karierę, tzn. kiedy właśnie dom handlowy Selfridge's zaczął kupować jej ciasta. Wtedy o niej usłyszałam/poczytałam po raz pierwszy. Zdziwiłam się, że kobieta sama wyglądająca jak dwudziestokilkulatka ma osiemnastoletnią córkę! A potem oglądałam serię programów w TV z nią w roli głównej "Baking made Easy" i urzekła mnie bardzo swoją naturalnością. Fajnie, że Ci się przyda na lekcjach, jej akcent jest skrzyżowaniem brytyjskiego z tym z Zachodnich Indii, skąd oryginalnie pochodzi Lorraina.

    Z tą aktorką to nie wiem, jak to jest, bo gdy zamieszkałam w Anglii powszechnie pisano o kobietach "actress", dopiero właśnie jakieś dwa lata temu zauważyłam, że odchodzi się od tego określenia i wszędzie teraz widzę "actor". Dziwnie to dla mnie brzmi. I "waitress" też uważam za absolutnie neutralne, ciekawie czy nastąpi nawrót na "waiter"...

    OdpowiedzUsuń
  25. ~ Chihiro
    Osiemnastoletnia córka?! To rzeczywiście szokująca wiadomość - Lorraine wygląda tak młodo!
    Zakup ciast przez Selfridges był na pewno spora nobilitacją i pozwolił jej rozwinąć skrzydła. Będę jej kibicować. Wszystko wskazuje na to, że nie zawsze stąpała po płatkach róż.
    Wyczytałam, że w wieku 18 miesięcy została adoptowana przez angielską rodzinę. Potem rozwód adopcyjnych rodziców, choroba macochy, kilka rodzin zastępczych. Nie wygląda to różowo. Cieszę się, że potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć i odnieść sukces.
    Zajrzałam też na jej stronę internetową - muffiny poprawiają nastrój już swoim wyglądem! :)
    Ciekawe, jak potoczą się losy słowa "waitress". Jako że stanowisko jest zdecydowanie mniej eksponowane, może pozostanie w formie pierwotnej. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Musiałam coś źle zapamiętać, córka ma obecnie 14 lat (ale to i tak sporo dla tak młodo wyglądającej Lorraine).
    Na pewno przynajmniej na jakiś czas się odnalazła, choć nic nie jest dane raz na zawsze, być może za parę lat stwierdzi, że jednak pociąga ją co innego. I fajnie :)
    Będę obserwować "waitress" - na razie na szybach kawiarni i restauracji widuję często "waiting staff", dobre określenie nie oznaczające żadnej płci konkretnie.

    OdpowiedzUsuń
  27. ~ Chihiro
    Najtrudniej mi ją sobie wyobrazić w roli mechanika samochodowego, ale okazuje się, że wszystko jest możliwe. :)
    Jej kulinarna kariera rozwija się chyba dość harmonijnie, wyczytałam, że zamówienia opiewają na monstrualne liczby jej wypieków. Zapewne już zatrudnia sztab asystentów.
    "Waiting staff" jest eleganckim neutralnym rozwiązaniem. Bardzo ciekawa jestem, czy poczciwa "waitress" pójdzie śladem dwuznacznej "actress" i zniknie w odmętach niepamięci. :)

    OdpowiedzUsuń