11 maja 2013

Rodzina, ach, rodzina... (Mark Haddon, "Drobny kłopot")

Rodzina, ach, rodzina...
Zacznijmy od tego, że kłopot wcale nie jest drobny. Wręcz przeciwnie! To jest kilka kłopotów jednocześnie. Z siłą tsunami spadają na sześćdziesięcioletniego angielskiego emeryta, George’a Halla, który prowadzi dostatnie i do bólu ustabilizowane życie. Pewnego dnia odkrywa na skórze egzemę, którą natychmiast uznaje za objaw śmiertelnej choroby. Ale to jeszcze nic. Okazuje się, że żona tai przed nim wstrząsające sekrety, córka postanawia stanąć na ślubnym kobiercu z tępawym prostakiem, a poza tym nie ma co już dłużej udawać: jego syn jest gejem. To dla George'a prawdziwy cios. 

Fatum szarga nie tylko naszego bohatera, ale również jego bliskich. „Drobny kłopot” to wnikliwe studium dobrze sytuowanej angielskiej rodziny, dla której gra pozorów, „keeping appearances”, tłumienie uczuć to sprawy nadrzędnej wagi. Gdyby relacje między Hallami były zdrowe, gdyby otwarcie mówili o swoich bolączkach, przypuszczalnie nie doszłoby do autodestrukcyjnej burleski.

Podoba mi się to, że Mark Haddon w swoich książkach uczy tolerancji. Bohaterem „Dziwnego przypadku psa nocną porą”, wydanego w 2003 roku, jest autystyczny chłopiec, natomiast jeden z najważniejszych tematów w „Drobnym kłopocie” to reakcja rodziców na homoseksualizm syna. Wbrew dydaktycznym intencjom, notabene z grubsza ciosanym, tym razem pisarz wylał dziecko z kąpielą: obawiam się, że łatwe podboje miłosne Jamiego bardziej utrwalają stereotypy, niż je burzą. 

Mimo ciekawych obserwacji i wyrazistych bohaterów w miarę lektury mój entuzjazm stopniowo gasł. Nieustanne frustracje George’a nużyły mnie i wpędzały w depresyjne nastroje. Pełna zjadliwych obserwacji obyczajowych powieść w pewnym momencie przeistacza się w gorzką, absurdalną tragifarsę. Jej apogeum to wydarzenia na weselu Katie. Wydawało mi się, że sytuacja wymknęła się spod kontroli nie tylko bohaterom, ale też autorowi.

Nawet śmieszne sceny w „Drobnym kłopocie” niosą ze sobą podmuch chłodu, goryczy i czarnego humoru. Zaskoczyły mnie umieszczone na okładce określenia „przezabawna książka” i „Genialna… Niezwykle zabawna”. Oto fragment tego wyjątkowo komicznego dzieła: „Z oślepiającą jasnością uprzytomnił sobie, że wszyscy figlujemy na let­niej łące otoczonej mrocznym i nieprzeniknionym lasem, czekając na ten posępny dzień, w którym zostaniemy zawleczeni w ciemność za drzewami i kolejno zaszlachtowani.”[1]

Trochę żałuję, że zaczęłam znajomość z twórczością Marka Haddona od mniej udanej powieści. Wszystko wskazuje na to, że wspomniany „Dziwny przypadek psa nocną porą”, o którym niedawno napisała Grendella, a wczoraj Anek7, chyba zasługuje na więcej uwagi.
________
[1] Mark Haddon, Drobny kłopot, tłum. Marta Klimek-Lewandowska, Świat Książki, 2008, s.68.

Moja ocena: 4-
Mark Haddon. [Źródło zdjęcia]

22 komentarze:

  1. Niezwykle zabawna ksiażka to raczej nie jest:). Z tego co pamiętam, mnie raczej wynudziła.

    P.S. A co do tego "Psa nocną porą" to sama nie wiem, czy polecać. To książka oswajająca z Zespołem Aspergera, tyle, że na poziomie bardzo uproszczonym i przerysowanym, a nie wierzę, żebyś Ty, jako nauczyciel, nigdy nie zetknęła się z choć jednym takim przypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobne wrażenia, choć z perspektywy czasu ("Drobny kłopot" przeczytałam w marcu) widzę, że książka nie spłynęła po mnie, zdarza mi się wracać do niej myślami.
      "Psa nocną porą" raczej nie odpuszczę, choćby właśnie ze względu na temat zespołu Aspergera. Problemy tego typu rzeczywiście nie są abstrakcją, zdarzają się w szkolnych realiach. Widzę, że powstaje coraz więcej książek o autyzmie, co mnie ogromnie cieszy, bo u nas tolerancja na inność jest niewielka.

      Usuń
    2. W "Psie" być może wartością dodaną będzie tytułowy pies, choć pojawia się chyba tylko przez chwilę:P

      Usuń
    3. W każdym razie na okładce jest, niestety chyba w formie truchełka, więc sądziłam, że jego rola w powieściowych intrygach jest kluczowa. :)

      Usuń
  2. Sam opis fabuły wydał mi się tematem na "zbyt" lekkostrawny scenariusz teatralnej komedyjki, ale wiadomo, że dobry autor potrafi z każdego tematu zrobić coś nietuzinkowego. W tym przypadku pozostanę na zaznajomieniu się z twoją opinią :) A i tak nota wysoka w stosunku do oceny, ale rozumiem to w pełni. Kiedy daję trójeczkę to jakoś mi tak smutno się robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do lektury tej powieści Haddona nie namawiam. Komedyjka mogłaby być sympatyczna, ale niestety autor poszedł w kierunku tragifarsy, co nie najlepiej odbiło się na całości. Moja ocena przyzwoita, bo to nie jest kiepska książka. Nie do końca udana, ale pod paroma względami całkiem, całkiem. :)

      Usuń
  3. Mnie Przypadek wynudził, ale to być może skutek uwierzenia w podobne peany pochwalne z okładki. Przeczytać można, ale nie nastawiałbym się na szał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno opowiem o wrażeniach po przeczytaniu. Oprócz okładkowych peanów nadzieje czytelników windują liczne nagrody, którymi obsypano tę powieść. Szału nie oczekuję, "Psa nocną porą" przyjmę z dobrodziejstwem inwentarza. :)

      Usuń
  4. Strasznie męczyłam tę książkę, w końcu sprzedałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też poczułam ulgę po przeczytaniu ostatniego zdania. :) Wydaje mi się, że tej książce dobrze zrobiłoby odchudzenie o kilkadziesiąt stron.

      Usuń
  5. Niedawno oglądałam coś tego pana w lumpeksie. Ważył za dużo więc nie kupiłam i dobrze, bo okazało się, że opinia internautów odbiega od okładkowych zachwytów.;( Ale "Dziwny przypadek..." może być ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haddon wydał tylko 3 powieści dla dorosłych: "Dziwny przypadek...", "Drobny kłopot" i w marcu tego roku "The Red House". Może oglądałaś tę nowość?
      "Dziwny przypadek..." przeczytam na pewno, nie tylko ze względu na kynologiczne skojarzenia. :)

      Usuń
    2. Przejrzałam w sieci wydania i okazuje się, że był to jednak The Red House, tyle że w zupełnie innej szacie graficznej.;)

      Usuń
    3. To właśnie wydanie upolowałam kilka dni temu na Allegro, notabene w całkiem przyzwoitej cenie jak na nowość z marca. :) Też historie rodzinne, mam nadzieję, że ciekawsze niż "Drobny kłopot".

      Usuń
  6. mi również 'trawienie' (bo innego słowa chyba nie można tu użyć)tej książki przychodziło z wielkim trudem i "bólem gardła". Nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też mniej więcej od połowy to było mozolne przeżuwanie, a już zwłaszcza irytowały mnie rozterki medyczne George’a. :(

      Usuń
    2. ohhh... tak, pamiętam... ufffff...

      Usuń
  7. A ja mimo wszystko sięgnę pewnie po tę książkę. Najwyżej nabawię się lekkiej niestrawności. Raz się żyje ;)

    grendella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grendello, bez obaw, aż niestrawności nie przewiduję. :) Przewiduję, że na pewno Ciebie też zaciekawią brytyjskie realia obyczajowe, nawet jeśli fabuła rozczaruje.

      Usuń
    2. Grendello, jeszcze tylko dodam, że udało mi się przydybać "The Red House" Haddona, więc jeśli kiedyś będziesz miała ochotę, z przyjemnością Ci pożyczę.

      Usuń
    3. W takim razie na fabułę przymknę oko i dziękuję za ofertę pożyczki, w razie czego się odezwę :)

      Usuń
    4. Mam nadzieję,że książka dotrze do mnie w przyszłym tygodniu. Widzę, że na Amazonie "The Red House" wywołuje krańcowe reakcje czytelników, jest duży rozrzut ocen.

      Usuń