W deszczu i mgle
Długa rozmowa z Conchi i Luz, nauczycielkami z gimnazjum w Vigo, z
którym moja szkoła realizowała projekt Comenius, uzmysłowiła
mi, jak trudne i ponure były czasy generała Franco w Hiszpanii. Pisarz Julian
Rios, pochodzi właśnie z Vigo. Jego Galicja to „świat cudów
dzieciństwa i młodych lat - pełen mrocznych nieraz cieni przeszłości”[1]. To
jedyny region Hiszpanii, jaki miałam okazję zobaczyć, podobno najmniej
„hiszpański” ze wszystkich. Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po „Korowód
cieni”.
Chyba po raz pierwszy zetknęłam się z książką, która została wydana
ponad czterdzieści lat po napisaniu. Dlaczego maszynopis spoczywał na dnie
kufra aż tak długo? Przede wszystkim z powodu cenzury, która nie dopuściłaby do
druku powieści bezkompromisowo odzwierciedlającej czas kaleki. Potem pisarza pochłonęły inne utwory i tematy. „Korowód
cieni” trafił do księgarni dopiero w 2007 roku. W formie prawie nienaruszonej -
autor poprawił tylko rozdział pod tytułem Palonazo.
Na powieść Riosa składa się dziewięć opowiadań. Rozdziały mogą być czytane jako odrębne historie,
ale razem tworzą „jedną wielogłosową opowieść”[2], co zresztą sugeruje
również podtytuł: La novela de Tamoga. Polifoniczność
nie jest niespodzianką. Autor słynie z pastiszów literackich i
postmodernistycznych eksperymentów, ale tym razem zdecydował się na formę dość
tradycyjną. Krytycy zarzucali mu wręcz ciężką rękę, z czym zgodzić się nie
mogę.
Zauroczyła mnie wrażliwość językowa hiszpańskiego pisarza, który słynie ze stylistycznych fajerwerków: jego powieść „Larwa” została uznana za „osiągnięcie narracyjne i językowe, które odkrywa nowe terytoria dla języka hiszpańskiego”[3]. Jednak zgrabnie ułożone wyrazy to nie
wszystko. W „Korowodzie
cieni” często istotniejsze jest to, co nie zostało
powiedziane i zdarzyło się poza narracyjnym kadrem. Bo tak naprawdę „historia
tylko wtedy warta jest opowiedzenia, kiedy słowa nie wyczerpują jej sensu”.[4]
„Korowód cieni” to smutna, chwilami mroczna książka. Kończący ją cytat z Księgi Hioba świetnie oddaje wymowę i nastrój powieści. Spoiwem dziewięciu rozdziałów jest miejsce akcji – Tamoga, „zawieszone we mgle i deszczu miasteczko”[5] w hiszpańskiej Galicji, a również kilka postaci, które pojawiają się w różnych rozdziałach. Miłość i
śmierć to doświadczenia, które najbardziej przyciągają uwagę
hiszpańskiego autora. Bohaterowie - mieszkańcy Tamogi i przyjezdni - targani są namiętnościami, a potem w losy małomiasteczkowej społeczności brutalnie wkracza
historia, depcząc marzenia i wyzwalając w ludziach to, co najgorsze. Powieść
jest chwilami brutalna. Kilka scen wciąż tkwi pod moimi powiekami jak szkło bolesne.
Zapamiętałam Galicję jako miejsce zalane łagodnym błękitem. Tymczasem zaskoczyły mnie szaro-mgliste obrazy u Riosa. Mój kilkudniowy pobyt w Vigo, rodzinnym mieście autora, był wspaniały z jednym wyjątkiem.
W nocy nie dawały mi spać wrzaski mew. Szkoda, że nie znałam wtedy „Korowodu
cieni”. Może usłyszałabym w ich krzykach strzępy opowieści z Tamogi.
Moje wspomnienie z Vigo. |
_____
[1] Julian Rios, Korowód
cieni, tłum. Marta Szafrańska-Brandt, Muza, 2010, s. 5.
[2] Tamże, s. 5.
[3] Wywiad z Julianem Riosem tutaj.
[4] Julian Rios, op. cit., s. 15.
[5] Tamże, s. 138.
Moja ocena: 4+
Julian Rios
|
Hiszpania Franco to chyba w ogóle jest biała plama; w PRLu reżim był źle widziany, a potem zrobił się zapomniany i jakoś niewiele literatury się przebiło, nawet biografii, o beletrystyce nie wspominając. Co mi przypomina, że mam niedokończoną historię hiszpańskiej wojny domowej:D
OdpowiedzUsuńTo prawda, w każdym razie ja miałam bardzo skąpe wyobrażenia na ten temat. Z relacji obydwu pań wynika, że było naprawdę strasznie, co zresztą potwierdza książka Riosa, która mimo atmosfery lekkiego, mglistego odrealnienia zawiera też trochę ponurych realiów.
UsuńTwojej recenzji historii wojny domowej wyglądam z dużą ciekawością, a szczególnie interesuje mnie wątek dzieci wysłanych do Rosji.
Nie rób sobie wielkich nadziei w kwestii szczegółowości dzieła, ale zwrócę uwagę na ten wątek, kiedy wrócę do lektury:)
UsuńMoże przynajmniej jakieś wzmianki są. Z góry dzięki!
UsuńNie czytałem niczego tego autora, a sama recenzja jest przekonująca. Ja niestety nie mam głowy do autorów. Często zapominam, czy wcześniej czytałem coś danego autora.
OdpowiedzUsuńW Polsce wydano tylko "Korowód cieni". Szkoda, bo jego pozostałe książki wydają się intrygujące. Chyba problemem może być przekład, bo to są dość awangardowe powieści. W wywiadzie, do którego link podaję w przypisach, jest mowa o tym, że "Larwa" ma kompozycję czterolistnej koniczynki. :)
Usuń