Muminkowe silva rerum
Przypomniałam sobie to spotkanie, gdy niedawno przeczytałam smutną wiadomość, że w wieku dziewięćdziesięciu lat odeszła osoba, dzięki której Polacy powędrowali do Doliny Muminków, poznali Filifionkę, Ryjka, Mimblę i całą resztę. Niektórzy zakochali się w nich bez pamięci.
14 listopada zmarła Teresa Chłapowska, jedna z polskich tłumaczek książek o Muminkach. Z nekrologu dowiedziałam się, że w czasie wojny była łączniczką ZWZ, więźniarką Pawiaka, potem rzeźbiarką, działaczką społeczną. Zapamiętamy ją przede wszystkim jako tłumaczkę z języka szwedzkiego. Przełożyła między innymi kilka książek o uroczych trollach, utwory Selmy Lagerlöf i Astrid Lindgren. W jej przypadku słowo tłumaczka brzmi sucho i bezosobowo. Wprawdzie nie znam języka szwedzkiego, ale jestem przekonana, że w przekład muminkowych przygód włożyła dużo serca.
Rozmyślając o twórczości Jansson i o pracy tłumacza, który dla nas, czytelników, pozostaje tylko nazwiskiem na stronie tytułowej, sięgnęłam po kupione niedawno "Mądrości z Doliny Muminków”. Jest to zbiorek krótkich fragmentów i sentencji z książek o sympatycznych trollach. Towarzyszą im niezapomniane ilustracje autorki[1]. Książeczkę wydano ładnie i starannie, pod względem graficznym utrzymana jest w stylu całej serii Naszej Księgarni.
W "Mądrościach z Doliny Muminków" znajdują się wyimki z ośmiu pozycji wydanych w Polsce. Odbyłam więc nostalgiczną podróż, wracając do książek, które kocham. To, co mnie zaskoczyło, to aspekt kulinarny twórczości Tove Jansson, widoczny już w tytule książki, na który nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi. Ach, te duże, żółte naleśniki i konfitury malinowe Mamy Muminka, placki pieczone nad ogniskiem przez Ryjka, Włóczykija i Muminka, no i oczywiście podawany w wielkiej wazie kruszon Tatusia z rodzynkami, migdałami, sokiem z lotosu, imbirem, kwiatem muszkatowym, cytryną i likierem porzeczkowym. Palce i łapki lizać! A sentencja Mamy Muminka: "Wszystko, co przyjemne, jest dobre dla żołądka."[2] powinna być haftowana na makatkach.
Muminkowe mądrości proponuję dawkować sobie po odrobinie. Poręczny format książeczki pozwala ją upchnąć do małej torebki, nawet takiej, jaką trzyma zawsze w łapce Mama Muminka. Mikroskopijna porcja wypisów z utworów Tove Jansson może okazać się wręcz nieodzowna w kolejce do lekarza, w zatłoczonym autobusie, kiedy czekamy na Bardzo Ważny Telefon. Przypuszczam, że nawet najciemniejsze chmury znikną na chwilę, gdy przeczytamy sobie takie słowa:
"Jutro będzie nowy, długi dzień - powiedziała Mama. – Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl."[3].Jeszcze kilka muminkowych aforyzmów, które mocno wzięłam sobie do serca:
Włóczykij: "Nigdy nie jest się zupełnie wolnym, jeśli się kogoś za bardzo podziwia." [4]
Paszczak: "Niezwykłe przygody to czasem dobra rzecz. Zmoknąć, przeżyć straszne chwile, dawać sobie radę samemu i takie różne rzeczy. Ale na dłuższą metę, co to za przyjemność?"[5]
Włóczykij: "Wszystko staje się trudne, kiedy się chce posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc staram się zachować je w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności."[6]Przepraszam, że faworyzuję Włóczykija, ale zachwyciłam się nim jako mała dziewczynka i zauroczenie trwa do dziś.
Muminkowe opowieści są nie tylko mądre, ale również pięknie i poetycko przekazane. Zachwycił mnie na przykład fragment, który wyjaśnił mi, za co uwielbiam Muminki i co mnie z nimi łączy: "My najbardziej lubimy to, co zmienne i kapryśne, nieoczekiwane i dziwne: brzeg morza, który jest trochę lądem i trochę wodą, zachód słońca, który jest trochę ciemnością i trochę światłem, i wiosnę, która jest trochę chłodem i trochę ciepłem."[7]
Z przykrością przeczytałam ostatnią stronę. Muminki "zniknęły w wirującym śniegu, ogarnięte melancholią i równocześnie uczuciem ulgi, jak to zwykle bywa przy pożegnaniach". [8] Bez walizek. W moim przypadku to jest na pewno do zobaczenia wkrótce, a nie żegnajcie.
__________________
[1] Mówiąc o Muminkach mam na myśli subtelne stworki z ilustracji Tove Jansson, a nie ich cukierkowe karykatury z japońskiej kreskówki.
[2] Tove Jansson, "Mądrości z Doliny Muminków", tłum. Teresa Chłapowska, Irena Szuch-Wyszomirska, Nasza Księgarnia, 2008, s. 26.
[3] Tamże, s. 78.
[4] Tamże, s. 55.
[5] Tamże, s. 15.
[6] Tamże, s. 11.
[7] Tamże, s. 28.
[8] Tamże, s. 90.
Moja ocena: 5
Moja ocena: 5
Muminki odkryłam dopiero w dorosłym życiu. ''Zima muminków" mnie zachwyciła. Ponoć muminki po fińsku, czyli w oryginale są dwieście razy lepsze- tak mi pisała osoba, która włada tym językiem i tłumaczy muminki na język polski.
OdpowiedzUsuńKoniecznie zatem muszę sięgnąć po tę pozycję, o której właśnie napisałaś.
pamiętam, że u mnie w domu Muminki stały na wysokiej półce i zawsze myślałam, że to jakaś książka "dla dorosłych". Dopiero kilka lat temu odkryłam, że mogę ją czytać bez obaw. Poraża mnie stylistyka, bo w całej swej pogodzie i przyjaźni świat Muminków jest dosyć posępny i granatowy. Ciekawe...
OdpowiedzUsuńAle ślicznie napisałaś... Ja niestety jeszcze ni czytałam żadnej Muminkowej książeczki, chociaż bajkę pamiętam z dzieciństwa i chetnie do niej wracam, a piosenkę tytułową pamiętam do tej pory:))) Zaglądnę do nich na pewno!:D
OdpowiedzUsuńPs. Też najbardziej zawsze lubiłam Włóczykija:)
Uwielbiam Muminki, w dzieciństwie przeczytałam wszystko:D:)
OdpowiedzUsuńNikt mi nie czytał Muminków, gdy byłam mała. Spotykałam je tylko na telewizorze, a mimo to uwielbiałam sentymentalnego Włóczykija, Małe Muminka , Małą Mi i inne postacie.
OdpowiedzUsuńMuminki czekają na odkrycie. Czekają i wierzę, że już niedługo...
----
Lirael, zobacz na mojego bloga - odpowiedziałam :)
Ja niestety też jak do tej pory Muminki znam tylko z telewizora, choć mam którąś z części ich przygód w domu - wstyd, że jeszcze nie przeczytałam, muszę to wkrótce nadrobić. A książeczka, o której piszesz, zapowiada się bardzo smakowicie - dosłownie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja! xD
OdpowiedzUsuńAch, Muminki!
Czytywalam historie o Muminkach dzieciakom - moim uczniom, przez cale lata, a potem corce. Jest juz studentka, ale kocha Muminki jak ja. Zamierzam podarowac jej Madrosci...
OdpowiedzUsuńDzieki za wspomnienie o Teresie Chlapowskiej, osobie, ktora pozostajac w cieniu, wydobyla z niego, dla nas, opowiesci o Muminkach :)
:))
OdpowiedzUsuńNostalgicznie... Nie ma już Tove Jansson, nie ma p.Teresy Chłapowskiej (dotąd nie miałam w świadomości jej nazwiska)... A takie cudne rzeczy po nich zostały. Kupię sobie te mądrości. Tak, fragmenciki też można czytać.
Świetna anegdotka kolędowa. :)
I tak przyjemnie jest zanurzyć się w ten świat raz jeszcze. Czytanie postu wcale nie było namiastką!
Wspaniała notka, wspaniała kolęda! Ja również faworyzuję Włóczykija :)
OdpowiedzUsuńWspaniały post, wspaniała książka, wspaniała historia... i wspaniała autorka! Takich 5-ek dałabym tysiąc, dla zasady. Wychowałam się na Muminkach, od maleńkości uczyły mnie życia, miłości, przyjaźni, przywiązania i oddania dla rodziny. To tak jak z filmem "Kevin sam w domu", Tove uczy kolejne pokolenia jak powinna wyglądać idealna rodzina, sielskie życie, idylliczna kraina oraz wspaniałe przygody. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Jak pięknie napisałaś. Bardzo zaciekawiła mnie postać Teresy Chłapowskiej, niestety nazwiska wielu wybitnych tłumaczy gdzieś znikają w mrokach dziejów, mam wrażenie. A szkoda. Nie wszystkie książeczki o Muminkach czytałam i chyba muszę to zmienić jak najszybciej (a teraz niedawno znów wznowili książeczki, wszystko tak jak w starej wersji, tylko nowe wydanie). Ten fragment:"My najbardziej lubimy to, co zmienne i kapryśne, nieoczekiwane i dziwne: brzeg morza, który jest trochę lądem i trochę wodą, zachód słońca, który jest trochę ciemnością i trochę światłem, i wiosnę, która jest trochę chłodem i trochę ciepłem." Och, po prostu OCH.
OdpowiedzUsuń~MONIKA SJOHOLM
OdpowiedzUsuńMuminki najwyraźniej zachwycają czytelników w każdym wieku. Niewiele książek można zaliczyć do takiej wyjątkowej kategorii.
Byłam w Finlandii w ubiegłym roku i język wydał mi się ogromnie trudny, więc raczej czarno widzę moją możliwość nauczenia się go i sprawdzenia muminkowych tłumaczeń. :)
Oczywiście odwiedziłam Moomin Shop w Helsinkach. :)
~Marta
Wiesz, ciekawa sprawa z kolorami. Zwrócę na to uwagę przy najbliższej okazji. Mnie ten świat nie wydaje się surowy i smutny, choć rysunki są rzeczywiście dość ascetyczne. Jednocześnie jednak jest w nich coś miłego i zabawnego.
Książki Tove Jansson są bez ograniczeń wiekowych, 1-100! :)
~Paula
Bardzo Ci dziękuję. Sprawiłaś mi dużą radość.
A Włóczykij jest jedyny w swoim rodzaju!:)
~Scathach
A więc witaj w klubie!:)
To miłe,że nie jestem osamotniona w swojej muminkowej pasji.
~Elina
Tak naprawdę to zazdroszczę ci,że odkrycie Doliny Muminków wciąż przed Tobą. Mam nadzieję, że dostarczy Ci wyłącznie miłych wrażeń.
~naia
Książeczka zaiste smakowita.
Zwłaszcza te naleśniki! :)
Mam nadzieję, że wkrótce poznasz muminkowe stadko.
~owarinaiyume
Bardzo Ci dziękuję!
Muminki mnie natchnęły. :)
~Beatta
To ogromnie miłe, że Muminki stały się u was tradycją rodzinną, przekazywaną z pokolenie na pokolenie.
A twórczość Tove Jansson sprawdza się zawsze i wszędzie, w angielskiej pogodzie najwyraźniej też. :)
~tamaryszek
Masz rację, muminkowa saga nastraja nostalgicznie, ale jednocześnie budzi ciepłe myśli.
Właśnie rozważam kwestię związku filozofii życiowej mamy Muminka z twórczością Tomasza Manna, zasygnalizowany przez Ciebie w odopowiedzi na komentarz.:)
~the_book
Z całego serca Ci dziękuję. Witaj w fanklubie Włóczykija!:)
~Barbara Silver
Cieszę się, że moja recenzja spodobała Ci się.
Tak, rzeczywiście, Tove uczy, a robi to w sposób niezwykle subtelny i nienachlany. Niestety, nie wszyscy autorzy książek dla dzieci tak potrafią.
~Mandżuria
Ucieszyły mnie niezwykle Twoje miłe słowa.
Cytat muminkowy mnie zauroczył i postanowiłam się tym zachwytem podzielić.
Praca tłumacza jest rzeczywiście niewdzięczna, ale na szczęście wciąż mamy grupę pasjonatów.
trzymam kciuki, żeby kolejne tomy o urokliwych trollach dały Ci mnóstwo radości.
na 4 posiadane muminki az 3 przelozyla pani chlapowska - musze sobie o niej doczytac na necie. dzieki za zwrócenie na nia uwagi!
OdpowiedzUsuńja tam najbardziej lubie w muminkach...rysunki. a jak gdzies maszeruje z torebka, to czuje sie jak istna mama muminka ,-)
~blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńJa też mam dokładnie to samo wrażenie odnośnie torebki!:) Zwłaszcza jeśli na przykład jestem z klasa na wycieczce skojarzenie jest bardzo silne.
A rysunki Tove Jansson faktycznie są przecudnej urody.
Jest 3.20 o 8 muszę wstać, najdalej o 8.30 siedzę i czytam Twojego bloga, i Stańko mi leci w tle. I Muminki, z którymi mam problem. Ale na początek słowo o Tłumaczce, zwykle wkładu tłumaczki/ tłumacza się nie zauważa, jeśli książka nie jest gniotem, albo jeśli nie czyta się w dwóch językach, w zależności od książki. No, ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńAd vocem Muminków,miałam ambiwaletne uczucia, bo bezpłciowe, bo infantyle, samo nazewnictwo Mama Muminka, Tato Muminka, no przecież Pani Matko mówiło się do Rodzicielki dosyć dawno, ale... No właśnie "zawsze" jest jakieś "ale", ale jest inny poziom. Postaci oddzielnie stanowią galerię charakterów, ludzkich przypadłości, no i nie powiem, mam słabość (od "zawsze") do Włóczykija, on wybija się na plan pierwszy jak dla mnie, mądrość Małej Mi,zrozumiałam dopiero po latach ale Włóczykij, był taką "odświętną" postacią, tajemniczą, mądrą, zwiedzającą różne dalekie kraje...
To nocny Marek z Ciebie. :) Nie zazdroszczę pobudki po takim krótkim spaniu, zresztą wczesne wstawanie w grudniu to w ogóle tortury. :(
UsuńMasz rację, że uwagę do tłumacza przyciąga najczęściej zgrzytliwy styl, ale staram się też ją zwracać na przekłady, które zachwycają lekkością i finezją.
Kiedy szukałam planu domku Muminków, kilka tomików Jansson spadło mi na głowę z pólki. Zaczęłam je przeglądać i stwierdziłam, że po prostu muszę do nich wrócić!
Poza walorami literackimi obrazeczki są po prostu genialne.
Włóczykija zawsze uwielbiałam, choć działało mi na nerwy to jego znikanie. Choć z drugiej strony może właśnie nieuchwytność i nieprzewidywalność czyni go wyjątkowym. Ogromnie się cieszę, że Ty też traktujesz Muminki poważnie. Wiele osób zamyka je w kręgu dobranockowym.
Mnie też denerwowało znikanie Włóczykija! Pociągała mnie jego filozoficzna natura, był z nich wszystkich (najbardziej) Dorosły. Muminki polubiłam już w dorosłym życiu. Wiesz, że ich przygody wyszły także w formie audiobooka? Co do przekładów, mam wrażenie, że zwraca się na nie uwagę, jeśli włada się więcej niż jednym językiem, i z biegiem czytania, rodzi się nie tylko świadomość, ale i tożsamość czytelnicza. Popraw mnie, proszę, jeśli jestem w błędzie. Pobudkę przeżyłam, po 16 miałam kryzys do 19, ale jakoś poszło. Uff.
UsuńUwielbiam typ filozoficznej natury a la Włóczykij. Choć chyba bałabym się z nim bliżej zaprzyjaźnić, takie znikanie boli.
UsuńBardzo zapadły mi w pamięć różne wypowiedzi, w których Włóczykij przedstawia swoje życiowe credo. To prawda, jest Dorosły, a zwłaszcza na tle nieco infantylnego Muminka. :)
Ciekawe spostrzeżenie o zmianie optyki przy znajomości większej liczby języków, wtedy chyba w ogóle człowiek inaczej patrzy na słowa, stają się mniej przezroczyste.
Przy tej pogodzie mnie się chce spać przez cały dzień, najchętniej popadałabym w stan niedźwiadkowej hibernacji. :)
Niedźwiedziej, albo muminkowej, ale to igliwie mnie przeraża, tak sobie podjeść przed snem... Myślę, że Włóczykija, i jak pięknie naszkicowany, najbardziej ludzki, znikanie nie jest przypadkowe, tu nie tylko Freud my miał co nie co do powiedzenia. Co do języka, ktoś bardzo znany, teraz uleciało mi nazwisko, powiedział, że język ogranicza nasz świat, i tyle ile zna się języków, tyle razy się żyje. Coś w tym jest, ja z własnego doświadczenia, mogę powiedzieć, w tych okolicznościach przyrody napisać, że doświadczenie zawodowe nie lingwistyczne także robi swoje.
UsuńMoże dałoby się to igliwie zemleć przed konsumpcją. :)
UsuńA propos języków to na pewno prawda. Żałuję, że znam ich tak mało, ale mam nadzieję, że jeszcze parę lingwistycznych żywotów przede mną. :)