Udręka i ekstaza Phila Dechine
"Jeśli myślisz poważnie o napisaniu książki, musisz wiedzieć,
że potem nic już nie będzie takie jak przedtem." [1]
Sceptycznie podchodzę do poradników typu Jak napisać świetną powieść. Na usta ciśnie mi się bowiem pytanie: dlaczego autor, posiadając tak rozległą wiedzę o arkanach twórczego rzemiosła i znając receptę na bestseller, szczodrobliwie dzieli się nimi z czytelnikami, miast samemu wkroczyć dziarsko do literackiego panteonu i okupować listę najlepiej sprzedających się pozycji? Gdyby to wszystko było takie proste… Na szczęście nie jest.
"Pisarz w 10 lekcjach" Philippe Ségura wbrew pozorom nie okazał się kolejnym vademecum dla początkujących literatów. To prześmiewcza, autoironiczna powieść, suto okraszona czarnym humorem i surrealizmem. Tytuły dziesięciu rozdziałów - "lekcji" - ilustrują najważniejsze zagadnienia, które porusza autor: Powołanie, Pisanie, Rękopis, Wydawca, Prasa, Salon Książki, Telewizja, Nagrody literackie, Czytelnicy, Sukces. Towarzyszymy bohaterowi, Philowi Dechine, w jego zmaganiach z codziennością i zdobywaniu kolejnych szczebli kariery literackiej.
Sympatyczny skądinąd bohater powieści jest Nikodemem Dyzmą literatury francuskiej, miernotą, która wskutek szczęśliwego splotu okoliczności i dewiacji gustu czytelników odniosła sukces. O mierze jego "talentu" niech świadczy niepokojące pierwsze zdanie debiutanckiej powieści pod tytułem "Melancholia psa": "Dziś rano zjadłem mojego psa."[2] Dzieło to pierwotnie liczyło - bagatela! - dwa tysiące pięćset stron. Na prośbę wydawnictwa autor skrócił ją do osiemdziesięciu pięciu.
"Pisarz w 10 lekcjach" to zaproszenie do literackiej gry: otóż megaloman Phil jest autokarykaturą Ségura.: otóż megaloman Phil jest autokarykaturą Philippe Ségura. Łączy ich imię, tytuł książki (opublikowana w 2003 roku "Melancholia psa" to powieściowy debiut samego autora) oraz inne szczegóły, na przykład nazwa wydawnictwa, z którym współpracuje fikcyjny Phil to Busch & Sachtl, a książkę Ségura opublikował Buchet Chastel.
Losy Dechine'a pozwalają nam poznać blaski i nędze życia literata. Pisarz przedstawiony został jako mizantrop o skłonnościach narcystycznych, mający słaby kontakt z rzeczywistością. Ostrze satyry autor kieruje również przeciwko pseudointelektualnemu światkowi współczesnych literackich celebrytów i krytyków. Nie oszczędza też czytelników, których poruszyć są w stanie już tylko ekscentryczne dziwactwa, bo ich wrażliwość uległa stępieniu.
Losy Dechine'a pozwalają nam poznać blaski i nędze życia literata. Pisarz przedstawiony został jako mizantrop o skłonnościach narcystycznych, mający słaby kontakt z rzeczywistością. Ostrze satyry autor kieruje również przeciwko pseudointelektualnemu światkowi współczesnych literackich celebrytów i krytyków. Nie oszczędza też czytelników, których poruszyć są w stanie już tylko ekscentryczne dziwactwa, bo ich wrażliwość uległa stępieniu.
Mimo gorzkich refleksji powieść Ségura jest zabawna. Oto przykład sarkastycznego poczucia humoru pisarza: "Nie było mnie już w książce telefonicznej od czasu serii anonimowych telefonów w postaci długich, zmysłowych milczeń, bardzo kobiecych, które, wydawało mi się, znamionowały niezwykłą wrażliwość i były niesłychanie obiecujące na płaszczyźnie wzajemnych stosunków, ale moja żona była przeciw."[3]
Z przyjemnością tropiłam też liczne aluzje filmowe i anegdoty o pisarzach przytoczone przez autora, na przykład o pierwszym tekście Balzaka, który jego ojciec przedstawił do oceny pewnemu szanowanemu akademikowi. Usłyszał zgryźliwy komentarz: "Autor powinien robić co tylko chce, tylko nie parać się literaturą". Naukowiec nazywał się François Guillaume Andrieux. Dziś nikt nie pamięta jego nazwiska. Optymizmem napawa też historia Kerouaca, który przez sześć lat szukał wydawcy swojej książki "W drodze", która stała się dziełem kultowym.
Z przyjemnością tropiłam też liczne aluzje filmowe i anegdoty o pisarzach przytoczone przez autora, na przykład o pierwszym tekście Balzaka, który jego ojciec przedstawił do oceny pewnemu szanowanemu akademikowi. Usłyszał zgryźliwy komentarz: "Autor powinien robić co tylko chce, tylko nie parać się literaturą". Naukowiec nazywał się François Guillaume Andrieux. Dziś nikt nie pamięta jego nazwiska. Optymizmem napawa też historia Kerouaca, który przez sześć lat szukał wydawcy swojej książki "W drodze", która stała się dziełem kultowym.
"Pisarz w 10 lekcjach" na przykładzie perypetii Phila opowiada o tym, jak trudny jest los twórcy w skomercjalizowanym, materialistycznym świecie, w którym ludzie zawodowo parający się piórem traktowani są jako nieszkodliwi wariaci, żerujące na społeczeństwie pasożyty lub niepoważni hobbyści. Dechine to galernik wyobraźni pracujący dziesięć godzin dziennie z niedzielami włącznie i urlopami, który nagle uświadamia sobie, że umknęło mu kilka lat z życia córki. Wprawdzie nie odkurza mieszkania i nie odbiera telefonów, ale w pogoni za uznaniem traci o wiele więcej niż zyskuje. Miłe są tantiemy, nagrody literackie, występy publiczne, choć Ségur ośmiesza je bez litości, ale czy rekompensują ból, w jakim rodzi się książka?
Okładka "prawdziwej" "Melancholii psa" Philippe Ségura
_______________________[1] Philippe Ségur, "Pisarz w 10 lekcjach", tłum. Wiktor Dłuski, Wydawnictwo Literackie, 2009, s. 200.
[2] Tamże, s. 114.
[3] Tamże, s. 34.
Moja ocena: 4+
P.S.
Na blogu Timbuktu znajdziecie bardzo ciekawe Rady dla młodego pisarza.
Philippe Ségur
Książki wydają i ci z odrobiną talentu,i ci po warsztatach pisarskich - każda znajdzie swego czytelnika, bo zapewni ją bardziej lub mniej skuteczna reklama. Może potem czas zrobi swoje?
OdpowiedzUsuńGdzieś już ją widziałam:D Chyba sobie przeczytam, lubię książki, z których wycieka ironia;D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi książkami, ale jeśli napisana jest nie w formie poradnika, może okazać się ciekawa, np jak wygląda proces twórczy itp
OdpowiedzUsuńWciągam na listę książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja :D
OdpowiedzUsuńA to zdjęcie pisarza... typowy Francuz...:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jest to typowy poradnik, nie lubię takich. Złote rady zawsze mnie śmieszą, zwłaszcza gdy autorzy sami się do nich nie stosują ;))
OdpowiedzUsuń:)Cudne - np.drobne skorygowanie objętości książki:) Albo to oderwanie od życia i mizantropia - wybitnie sprzyjają tworzeniu "prawdziwych" książek. ;) Choć gdyby się zastanowić... Pisarz-sangwinik, rozchwytywana dusza towarzystwa...też coś nie gra, prawda?
OdpowiedzUsuńWidziałam niedawno dowcipny dokument o sztuce ulicznej: "Wyjście przed sklep z pamiątkami". Wyreżyserował go sam Banksy, guru artystycznych grafficiarzy, artysta ze wszech miar. Wspominam, bo jest tam postać Thierry`ego, która współgra z tym, o czym piszesz. Filmuje wszystko, co się rusza, ale nigdy nie zrobił z tego materiału filmu (nie umie). Traf chce, że uwiecznił najważniejsze undergroundowe przedsięwzięcia artystyczne. Banksy, widząc, że materiał się marnuje, sugeruje T., by zaniechał kręcenia i zrobił jakąś własną wystawę. (sam przejmuje materiał)I dopiero się zaczyna. Kompletny nieudacznik staje się gwiazdą, dzięki rozmachowi i reklamie (do tego miał dryg). I to podobno fakty. Banksy, który zwykł mawiać, że wszyscy powinni tworzyć i czuć się artystami, po doświadczeniu z Thierrym zmienił zdanie.
Pytanie: co jest sztuką, co rzemiosłem, a co tandetą, szmirą i dziełkiem wykonanym wg instruktażu - pozostaje żywotne. Zwłaszcza w czasach, gdy lansuje się niekoniecznie to, co dobre, a gust odbiorcy jest stępiony (troszeczkę).
Pozdrawiam
ren
Usmialam sie! Komentarz do tekstu Balzaca to najlepszy przyklad, ze nie "autorytety" decyduja co sie spodoba czytelnikowi ;D
OdpowiedzUsuńA w ogole to pozdrawiam serdecznie noworocznie, podziwiam nowa szate graficzna bloga choc z sentymentem wspominam poprzednia. Byla jak dla mnie absolutnie doskonala! :)
"metafizyka psa" jako tytul b mi do gustu przypada. pasuje jak ulal do filmu, kt wczoraj widzialam i w kt jeff bridges usilowal (na ogól bezskutecznie) dojsc do ladu z przygarnietym boardercollie o imieniu devon
OdpowiedzUsuńpodczas pobytu w warszawie kolezanka opowiedziala mi o ksiazkowej karierze jej znajomej, kt kiedys pare razy spotkalam. publikuje pod dosc pretensjonalnym pseudonimem i ostatnia ksiazke wydala w dobrym wydawnictwie. zmusilo ja zycie, bo czesto wyjezdzala na placówke jako zona swojego meza. po powrocie do kraju tez trzeba bylo z czegos zyc - czyli antyteza mitu o talencie meczacym twórce. po prostu wziela i napisala; a jak przekonala do siebie wydawce na razie sie nie dowiedzialam
Książka do listy dodana :-)
OdpowiedzUsuńA Tobie gratuluję zasłużonej wygranej w BiblioNETce :-))))
~ nutta
OdpowiedzUsuńmasz rację, czas jest najlepszym recenzentem. :)
~ Scathach
Tu jest taka mieszanka ironii z surrealizmem, autor ma dość specyficzne poczucie humoru. Mam nadzieję, że Tobie też będzie odpowiadać.
~ Lotta
To raczej antyporadnik :) Autor podchodzi do tematu z sarkastycznym dystansem. Jednocześnie przemyca kilka gorzkich prawd o losie pisarza w dzisiejszych czasach.
~ Procella
Cieszę się, że recenzja Cię zainspirowała do wciągnięcia książki na listę.
~ Patsy
Polecam, naprawdę ciekawa powieść.
~ naczynie-gliniane
Faktycznie! :) A w dodatku ma typowo francuskie lekkie pióro. Książka jest sympatyczna w odbiorze.
~ Futbolowa
Złote rady może sprawdzają się w poradnikach dotyczących programów komputerowych czy zagadnień ekonomicznych, ale twórczość zwykle wymyka się wszelkim instrukcjom :)
~ Tamaryszek
Autor przedstawia pracę pisarza jako dość ciężką i niewdzięczną, w dodatku autodestrukcyjną harówkę. Robi to wprawdzie w sposób humorystyczny, ale wyczuwalny jest żal do społeczeństwa za to, że literaci traktowani są niepoważni.
Pisarz-sangwinik... Masz rację, dość trudno to sobie wyobrazić. Bo potrzeba chyba szczypty melancholii i niezgody na świat, żeby pisać dobrze...
"Wyjście przed sklep z pamiątkami" zapowiada się świetnie! Postaram się zdobyć ten film, choć w tej sferze moje zaległości są niewyobrażalne i sięgają kilku lat. :/ Phil bardzo przypomina nieudacznika-gwiazdę!
~ bookfa
Mnie też historia o "recenzencie" Balzaka bardzo rozbawiła!
ja też Cię serdecznie pozdrawiam. Stary szablon na wszelki wypadek zapisałam i może kiedyś do niego wrócę, ale potrzebowałam zmiany. :)
~ blog sygrydy dumnej
Oj, nie znam tego filmu, a kinematografia kynologiczna jak wiesz bliska jest mojemu sercu :)
Ciekawe, czy Philippe Ségur swoją "Melancholię psa" zaczął też od tego samego zdania o konsumpcji czworonoga. mam nadzieję, że nie :)
Historia kariery literackiej znajomej koleżanki pouczająca. Sądzę, że wielu autorów ma podobną motywację, choć może nie przyznają się do tego sami przed sobą.
~ marpil
Bardzo Ci dziękuję za gratulacje. Wygrana była miłą niespodzianką.
Ciekawa jestem twoich wrażeń po lekturze "Pisarza w 10 lekcjach".
Świetna recenzja. Zastanawiałam się kiedyś nad zakupem tej książki, ale że nikt mnie wtedy nie przekonał do niej, to będę musiała teraz wznowić poszukiwania :) Humor autora, którego dałaś tutaj przedsmak, jest po prostu uroczy!
OdpowiedzUsuń~ maiooffka
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że fragment przypadł Ci do gustu :) Świetna jest też na przykład relacja ze spotkania z czytelnikami i programu telewizyjnego :) Lubię takie groteskowo-sarkastyczne poczucie humoru.
o, dodam do planowanych, nie miałam tego na liście:D dzięki!:)
OdpowiedzUsuńGdyby wszystko było takie proste zostalibyśmy zalani marnymi wypocinami grafomanów, których jedynym celem byłoby szybkie dorobienie się znacznej sumy.
OdpowiedzUsuńNiestety, większość ze spostrzerzeń autora, które zacytowałaś są bardzo trafne. Chodzi mi o szczególnie obrak wrażliwości.
Bardzo chętnie przeczytam, o ile uda mi się spotkać.
A tak na marginesie - uwielbiam fiolet Twojego bloga i piękny nagłówek, niezwykle nastrojowy :)
~ Scabeth
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się przyda. :)
~ Elina
Dziękuję Ci za ciepłe słowa o blogu i fiolecie, choć teoretycznie jest kolorem chłodnym. :) Miło mi, że czujesz się tu dobrze.
Wracając do książki, to czasem mam wrażenie, że autorzy korzystają z programów komputerowych ułatwiających radosną twórczość.
Na szczęście nie wszyscy literaci piszą schematycznie.
a oto link na psi film: http://en.wikipedia.org/wiki/A_Dog_Year
OdpowiedzUsuń~ blog sygrydy dumnej
OdpowiedzUsuńDzięki za link! Fantastyczny zbieg okoliczności, bo akurat wczoraj przyszła do mnie pocztą książka, na której oparty jest film :) Nie wiedziałam, że jest adaptacja filmowa. Lektura zapowiada się bardzo sympatycznie, a na okładce jest śliczny szczeniak o rozbrajającym wyrazie pyszczka :)