28 sierpnia 2010

Jacek Dehnel, "Balzakiana"

Czytając Balzaka w Warszawie

Z góry uprzedzam, że nie potrafię oceniać książek Jacka Dehnela w sposób obiektywny. Uważam go za najlepszego młodego polskiego pisarza. Przepadam za nim. Ogromnie cenię za to, że przywrócił mi wiarę w piękno języka polskiego, którym włada po mistrzowsku. Pozostaje sobą bez względu na trendy. "Lalę" pokochałam, nad "Fotoplastikonem" spędziłam niezapomniane chwile. Wywiady z Dehnelem, które miałam okazję przeczytać, utwierdziły mnie w zachwycie.

"Balzakiana" to zbiór czterech mikropowieści. Łączy je wspólny temat. Trywializując można by go ująć w następujący sposób: wpływ pieniądza i wartości materialnych na życie człowieka. Autor przedstawia "nowych Polaków", współczesnych nam nuworyszy i dorobkiewiczów, którzy starają się wypchanym portfelem nadrobić braki w wykształceniu i w ogładzie towarzyskiej.

Dehnel portretuje swoich bohaterów w sposób groteskowy, karykaturalnie wyostrzając ich wady - zachłanność, brak kultury, chęć imponowania innym. Najbardziej widoczne jest to w pierwszej opowieści, "Mięso wędliny ubiory tkaniny", gdzie autor posunął się chyba trochę zbyt daleko: postacie są tak przejaskrawione, ich wady tak wyolbrzymione, że aż nierealne. Żadni bohaterowie książki Dehnela nie budzą sympatii. Nawet ci pokrzywdzeni. Uczucia czytelnika oscylują wokół niechęci i litości.

Pisarz umiejętnie kreśli tło obyczajowe, szczególnie koncentrując się na pozornie odległych światach - domorosłych biznesmenach i pseudo-bohemie lansowanej przez tabloidy. Historycy obyczajowości początku dwudziestego pierwszego wieku będą kiedyś Dehnela błogosławić za przebogaty materiał! W to wszystko autor umiejętnie wpisuje ludzkie dramaty, które już śmieszne nie są.

Dehnel wielokrotnie podkreślał swoją sympatię do dzieł Balzaka i ta książka jest rodzjem hołdu złożonego francuskiemu twórcy. Nawiązań jest dużo. Tytuły, tematyka, drobiazgowe opisy wnętrz, styl, bezpośrednie aluzje do książek autora "Komedii ludzkiej", postacie i motywy powtarzające się w minipowieściach. Balzakowskich tropów jest mnóstwo i pewna jestem, że sporo przegapiłam, bo moja wiedza na temat dzieł tego pisarza ograniczała się do mglistych wspomnień z "Ojca Goriot". "Balzakiana" są rodzajem wprawki literackiej, artystycznego popisu i przeszkadzał mi nieco ten nacisk na formę, gorączkowa chęć udowodnienia, że dziewiętnastowieczna Francja i dzisiejsza Polska mają mnóstwo wspólnego, bo ludzie są pazerni i bezduszni bez względu na epokę i szerokość geograficzną. Przekornie zamykam się na dzieła "z tezą", nawet jeśli jest ze wszech miar słuszna.

Poziom opowiadań wydał mi się trochę nierówny. Najmilej wspominam dwa ostatnie: "Miłość korepetytora" oraz "Blaski i nędze życia artystki estrady na zasłużonej emeryturze". Uważam, że Dehnel jest predestynowany do repertuaru lirycznego, melancholijnego. Satyra społeczna i groteskowa karykatura to nie jest specjalność. autora "Lali". Szczególnie zachwycają mnie jego portrety kobiet - chociażby leciwa piosenkarka w ostatnim utworze.

Niecierpliwie czekam na kolejne książki Jacka Dehnela, który pod maską ekstrawaganckiego dandysa kryje wielki talent i wrażliwość.


Moja ocena: 4


Jacek Dehnel


21 komentarzy:

  1. Mnie się bardzo podobały i tym bardziej cieszę się, że Lala wciąż przede mną;)
    Na forum ksiazki.gazeta.pl ktoś porównał fragment z Balzaka i stosowny fragment u Dehnela - JD znakomicie "przepisał" klasyka;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest rzeczony wątek:
    http://forum.gazeta.pl/forum/w,151,85606362,85606362,_Balzakiana_Dehnela.html
    a konkretnie wypowiedzi arany.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~czytanki.anki
    Bardzo Ci dziękuję!
    Fascynująca lektura w tym wątku z forum GW. Dobór fragmentów kapitalny! Pod wpływem Dehnela wypożyczyłam sobie "Eugenię Grandet" Balzaka, już ją przeczytałam i bardziej doceniłam literackie umiejętności JD. Podszywa się pod Francuza genialnie :) Melodia zdań, sposób obrazowania, etc

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam już "Lalę", więc na pewno przeczytam.
    Teraz wiem (po Twojej recenzji), że sięgnę też po "Balzakianę".
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się - Dehnel jest bardzo zdolny. Jego "Lala" mnie urzekła. Ja tylko nie przepadam za krótkimi formami, czekam na kolejna powieść.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy słusznie rozumiem, że "Lala" Ci się bardziej podobała? Kusi ten Dehnel w taniej książce, ale Balzaka nie znam w ogóle, więc nie wiem, czy nie lepiej zacząć właśnie od "Lali".

    OdpowiedzUsuń
  7. Krążę wokół tego autora od jakiegoś czasu, ale na tę pozycję chyba się nie zdecyduję. Trochę przeraziło mnie to, co napisałaś o bohaterach: przejaskrawieni, nie budzą sympatii, tylko niechęć i litość. Ja tam jestem prostym czytelnikiem, wolę sympatyzować z postaciami, nawet jeśli muszę opierać tę sympatię na podstawie jakichś drobnostek. Jednakże, z drugiej strony - Balzak i dobre portrety kobiet.
    Może zacznę od "Lali".

    OdpowiedzUsuń
  8. Lirael, ciekawa puenta o pisarskim emploi:) I przełamywać trzeba, by się sprawdzić, i drążyć swoje. Jestem skłonna uwierzyć w tę diagnozę. Po pierwsze, bo Twoja, po drugie - czytałam "Lalę". (ostatnio wszystko mi się układa w podwójne "albo-albo", "i to, i to").

    Świetnie, że naczynie gliniane wyszperało taki materiał kontekstowy. Wykorzystam, gdy sięgnę po "Balzakianę".
    Styl Dehnela - wyrazisty i wykreowany, ale dzięki pewnej zgodności z temperamentem (osobowości nie osądzę) - również naturalny w swej ekspresji.
    W ubiegłym roku przed seansem "Białej wstążki" (ENH Wrocław) siedział w kinie obok mnie i w oko kamery zdawał relację do "Łossskotu" ;)
    "Lala" to piękna rzecz.
    pozdrawiam!
    ren

    OdpowiedzUsuń
  9. ps.Czytanki Anki wyszperały - przesunęły mi się awatary albo co. Ale chwała.

    OdpowiedzUsuń
  10. tamaryszek - dzięki za dobre słowo;)

    "Eugenia Grandet" jest jedyną książką Balzaka, jaką przeczytałam - zresztą dopiero po "Balzakianach";))) Uderzyła mnie jej aktualność, co zresztą świetnie widać po zabawie Dehnela.

    OdpowiedzUsuń
  11. ~owarinaiyume
    Są duże szanse na to, że "Lala" Ci się spodoba :)
    ~ naczynie_gliniane
    Te formy nie są aż takie krótkie - na przyklad "Tońcia Zarębska" to 124 strony! :)

    ~ Lilithin
    Masz rację, "Lala" jest lepsza i to od niej proponuję rozpocząć przygodę z twórczością Dehnela.

    ~kasjeusz
    Portrety naprawdę świetne, moim zdaniem warto poznać tego pisarza. "Lalę" polecam szczególnie, zwłaszcza na początek.

    ~ tamaryszek
    Ogromnie zazdroszczę Ci tego spotkania! Ale gdybym znalazla się na Twoim miejscu, nie znalazłabym w sobie wystarczająco dużo odwagi, żeby werbalnie wyrazić zachwyt jego prozą :) Mam nadzieję, że J.D.nie siedział w kinie w cylindrze - podobno chodzi w nim na co dzień! :)Cieszę się ogromnie, że zaliczasz się do grona miłośników "Lali".

    ~ czytanki.anki
    Ja czytałam jeszcze "Ojca Goriot", ale bardzo dawno i raczej nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  12. pana dahnela nie znam - ale chwala mu za obraze nowobogackich!
    niby maja swoje zalety (domy z klimatyzacja, lexusy itp), ale mi sporo krwi napsuli podczas ostatnich wakacji w PL - moze pora, zeby ktos powiedzial, ze chamskie parcie na pieniadz NIE j seksowne

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ blog sygrydy dumnej
    On to właśnie mówi w bardzo inteligentny, ironiczny sposób.
    Chciałabym, żebyś kiedyś przeczytała "Lalę". Sądzę, że powinna Ci przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  14. oj, b chetnie - ale chyba jej w SE nie zdybie. ale poszukam, obiecuje!

    OdpowiedzUsuń
  15. ~ blog sygrydy dumnej
    Dosłownie przed chwilą pojawiła się recenzja "Lali":
    http://magamara.blox.pl/2010/08/Opowiesc-jak-sie-patrzy-o-babci-i-o-Lali-Dehnela.html

    OdpowiedzUsuń
  16. hm... dość różne od "Lali". Ta idea książki z tezą trochę mnie zaniepokoiła, ale mimo wszystko chciałabym przeczytać. Dziękuję za recenzję i za linka do "Tygla". Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. lirael - dziekuje! "sprawie" tylko zebrane dzisiaj prawdziwki i zaraz zajrze na link od ciebie. b lubie odkrywac nowych pisarzy!
    a "lale" maja w bibliotece w halmstad. tyle przede mna ciekawych ksiazek - zeby mozna bylo tylko tak siedziec i czytac

    OdpowiedzUsuń
  18. ~ magamara
    Tak, to zdecydowanie inna para literackich kaloszy. :) Pod względem językowym też mniej olśnień.
    Mimo wszystko polecam, zwłaszcza w kontekście jakiejś powieści rzeczonego Balzaka :).

    ~ blog sygrydy dumnej
    Mocno zazdroszczę prawdziwków! Na pewno smakowały bosko.
    Trzymam kciuki, żeby udało Ci się "Lalę" zdobyć.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też jeszcze się nie spotkałam z twórczością tego młodego pisarza, który nie musi tworzyć prozy składającej się z wulgaryzmów. Widziałam tańsza wydania w taniej książce, bo w bibliotece ani widu, ani słychu o nim. Opowiadania z tezą mnie nie przerażają, bo to ja będę oceniać temat i postawę bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja sie "Lala" zachwycilam, "Rynek w Smyrnie" mnie rozczarowal, a po "Balzakianach" mam raczej mieszane uczucia. Zgadzam sie ze wszystkim, co napisalas. Dehnela generalnie uwielbiam, ale tu faktycznie nieco przejaskrawil.
    Dodam jeszcze, ze z Dehnelem przeprowadzilam wywiad, ktory zima ukaze sie w magazynie "Archipelag", na pewno bede jeszcze o tym pisac na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeszcze nie czytałam Dehnela. Wiem, że to niedobrze. Zamierzam się zrehabilitować w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń