2 stycznia 2012

Koniec końców :)

To już ostatnia część wspomnień z 2011 roku. O tym, co podobało mi się najbardziej, napisałam wczoraj. Dziś przemyślenia ogólniejszej natury.
W tym roku przeczytałam 67 książek, ale statystyka nie uwzględnia szarej strefy: dzienników i listów, które czasem wertuję pod katem Płaszcza zabójcy. Najczęściej nie czytam ich od deski do deski, stąd braki w zestawieniu. Zawsze lubiłam literaturę pamiętnikarską i korespondencję, ale teraz to już uprawiam czytelnictwo kompulsywne. Uwielbiam to. A Redaktorowi Naczelnemu jestem wdzięczna za wyrozumiałość i  świętą cierpliwość. :)
Spośród 67 przeczytanych książek 18 napisali Polacy. To zdecydowana poprawa w porównaniu z ubiegłym rokiem. Niestety, nie udało mi się przeczytać zbyt wiele książek po angielsku, choć mam ich zapasy.
Zrecenzowałam na blogu 62 pozycje.
Korzystając z pomysłu Ani postanowiłam policzyć, ile z przeczytanych książek pochodziło z domowych zbiorów. Okazało się, że 32. Reszta to rzeczy wypożyczone. Nie jest źle, ale w tym roku mam zamiar korzystać głównie z piętrzących się domowych zapasów.
Wielką radość sprawia mi nasz Projekt Kraszewski. Tradycyjnie zapraszam Was do lektury, a Izie i Zacofanemu w lekturze z całego serca dziękuję za wspaniałą współpracę. 
W poprzednim roku rozpoczął działalność Klub Czytelniczy Ani. Udział w tych dyskusjach to dla mnie zawsze wielka przyjemność. Niezdecydowanych bardzo, bardzo namawiam. Moje trzy tegoroczne Oscary wywodziły się z lektur klubowych. Wielkie podziękowania dla Ani.
Cieszę się, że zabawa Mój dzień w książkach, wymyślona przez Cornflower, którą Wam zaproponowałam, wywołała spore zainteresowanie. Do chwili obecnej uczestniczyło w niej 66 polskich blogerów, za sprawą Anek7 powstał też oddzielny wątek w Biblionetce. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli wziąć udział. Była okazja, żeby się pośmiać, bo niektóre historyjki były niesamowicie zabawne, ale też, jak zauważyła Mary Poppins, dokonać wstępnych podsumowań. Podobnie jak Charlie the Librarian mam wrażenie, że ta zabawa pokazała, jak wiele jeszcze fascynujących tytułów przed nami. Ja natomiast cieszę się, że za sprawą Mojego dnia w książkach trafiłam na kilka blogów, o których istnieniu nie wiedziałam.
Na tym kończy się podsumowanie minionego roku, które tym razem miało aż dwa odcinki, ale to był wyjatkowo dobry rok. :)

13 komentarzy:

  1. Tytuł zabrzmiał tak, jakbyś i Ty miała za chwilę nacisnąć przycisk "usuń blog":P Na wszelki wypadek mam pod ręką narzędzia obuchowe:D To ja Ci dziękuję za pracę nad Płaszczem, któremu przyswoiłaś masę pereł, z Mansfield na czele, o bijącej rekordy Poświatowskiej czy Sylvii Plath nie wspominając:) Natomiast w kwestii Kraszewskiego osobiście biję się w piersi, bo zgrzeszyłem zaniedbaniem:(

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ Zacofany.w.lekturze
    Efekt niezamierzony. :)
    Cala przyjemność po mojej stronie, a z Kraszewskim u mnie też ostatnio krucho. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba czas na jakieś noworoczne zobo-jiko-wiązanie, co?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Twój blog i lubię "Płaszcz zabójcy". Dzięki niemu odkryłem niedawno, że dzienniki, pamiętniki czy też listy mogą być ciekawe i wciągające niczym najlepszy kryminał. I tak sobie myślę teraz jak to kiedyś dziwnie i ubogo było bez "Płaszcza"?:)Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ Zacofany.w.lekturze
    :D No nie wiem, z urodzinowym może być kiepsko, a tu jeszcze noworoczne się szykuje. :)

    ~ Zbyszekspir
    Ja odkryłam dokładnie to samo. :) Piękne jest też to, że pod wpływem lektury takiego pamiętnika czy listów zmienia Ci się zupełnie obraz człowieka. Mnie się tak zdarzyło kilka razy. Na przykład z Czechowem, którego wcześniej uważałam za neurastenicznego melancholika. Prawda jest zupełnie inna, miał wręcz bajeczne poczucie humoru. :) To samo z Byronem czy Puszkinem. To jest po prostu cudowne.
    I bardzo Ci dziękuję za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Płaszcza" nie śledzę aż tak regularnie, ale w Kraszewskim staram się brać czynny udział (o ile wkład 4 książkowy, można nazwać czynnym...:)A Tobie i pozostałym członkom ekipy, tych dwóch Projektów, należy się szacuneczek i podziękowanie, od "zwykłych" blogerów i czytelników, w imieniu których pozwolę się wypowiedzieć ;)Wkładacie w to wiele serca i pracy, co widać w każdym wpisie. A przez to ludzie lubią tam zaglądać, choć może nie zawsze to komentują. W Nowym Roku życzę realizacji zamierzonych planów i wytrwałości :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytane trzydzieści dwie książki własne to b. dobry wynik, ja mogę chyba tylko pomarzyć;)
    Dziękuję za miłe słowa, dla mnie nasze dyskusje książkowe są b. owocne. Nieodmiennie cieszą mnie także inne przedsięwzięcia, zwłaszcza te promujące literaturę mniej popularną. A zabawy literackie zawsze w cenie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. I oby kolejny rok był jeszcze bardziej wyjątkowy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie możecie traktować czytania JIK-a jako pańszczyzny, bo wtedy gwarantowana blokada:).
    Również dziękuję za udana współpracę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Iza, a kto mówi o pańszczyźnie? Ja tam wyraziłem szczery żal, bo mi się parę fajnych tytułów marnuje, z Serafcią na czele:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~ Sardegna
    Bardzo Ci dziękujemy za takie ciepłe słowa, które dodają nam skrzydeł. Jednocześnie zapewniamy, że jesteśmy jak najbardziej "zwykli", :) Wielkie dzięki i serdeczności.

    ~ Ania
    Wynik mnie zaskoczył, myślałam, że będzie znacznie gorzej. Nie zmienia to faktu, że biblioteki idą w odstawkę. :)

    ~ Tetiisheri
    Dla Ciebie również. :)

    ~ Iza
    Bardzo bym chciała, żeby ktoś oprócz mnie przeczytał "Na cmentarzu - na wulkanie" - może nie doceniłam perły i niepotrzebnie popadłam w stan JIKofobii. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lirael,
    JIK nie same perły produkował. Także nie stresuj się.

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ Iza
    Ale "Czarną perełkę" wyprodukował. :)

    OdpowiedzUsuń