Zapewniam Was, że nie planuję spopielić rezolutnej Flawii. Chcę tylko pochwalić się zawartością paczki, która niedawno dotarła, po prawie dwumiesięcznym oczekiwaniu. Już straciłam nadzieję, że te książki w ogóle zobaczę, ale los się do mnie uśmiechnął, a księgarnia internetowa w końcu stanęła na wysokości zadania.
Nowe nabytki:
Julia Strachey, Cheerful Weather for the Wedding
Recenzja przeczytana na blogu Stuck In A Book nie pozostawiła mi wyboru. Bardzo lubię takie kameralne opowieści, a dodatek sardonicznego humoru wróży jeszcze lepiej. Wczoraj przypadkiem dowiedziałam się, że właśnie powstaje adaptacja filmowa, która też nieźle się zapowiada. Mam nadzieję, że uda mi się ją obejrzeć.
Nowe nabytki:
Julia Strachey, Cheerful Weather for the Wedding
Recenzja przeczytana na blogu Stuck In A Book nie pozostawiła mi wyboru. Bardzo lubię takie kameralne opowieści, a dodatek sardonicznego humoru wróży jeszcze lepiej. Wczoraj przypadkiem dowiedziałam się, że właśnie powstaje adaptacja filmowa, która też nieźle się zapowiada. Mam nadzieję, że uda mi się ją obejrzeć.
Książka polecona przez Bezszmer. Dziennik mieszkanki Londynu z czasów II wojny światowej. Dzieło opasłe, ale podobno świetnie się czyta. poza tym książka jednego z moich ulubionych wydawnictw, Persephone Books. Wizyta w ich firmowej księgarni na Lamb's Conduit Street w Londynie przypuszczalnie skończyłaby się kompletną ruiną finansową. :) Polecam Wam ciekawą relację Dabrai z wizyty w Persephone Books.
Tu komentarze są chyba zbyteczne. Nareszcie jest. Czwarty tom przygód Flawii de Luce z zaskakującą okładką. Od listopadowej premiery nie mogłam się doczekać. Ciekawe, czy moje fabularne przeczucia okażą się słuszne.
Na angielskich blogach widziałam już kilka recenzji, ale z premedytacją nie czytałam, żeby się nie sugerować.
Na angielskich blogach widziałam już kilka recenzji, ale z premedytacją nie czytałam, żeby się nie sugerować.
Linda Leaming, Married to Bhutan
To ponoć ciekawa i dowcipna relacja z podróży autorki po południowej Azji. Już dawno nie czytałam nic orientalnego, pora to zmienić. :)
Po przeczytaniu recenzji na blogu A Striped Armchair stwierdziłam, że raczej nie ma szans, żeby ta powieść mnie rozczarowała. :) O Dorothy Whipple docierają do mnie z różnych stron bardzo zachęcające opinie. J. B. Priestley nazwał ją "Jane Austen dwudziestego wieku". W moich oczach to dość istotny argument za.
Katie Ward, Girl Reading
Tu nadzieje na zauroczenie powieścią są spore. Girl Reading to podobno wyśmienity debiut. Książka składa się z siedmiu rozdziałów, które subtelnie się ze sobą łączą. Każdy z nich ma w tytule portret czytającej dziewczyny, obrazy pochodzą z różnych epok i odgrywają istotną rolę w fabule. Żałuję tylko, że nie ma reprodukcji. Mam bzika na punkcie obrazów z książkami i czytającymi osobami, więc przypuszczalnie Girl Reading będzie obfitować w dodatkowe atrakcje.
Termin przeczytania nowo przybyłych książek bliżej nieokreślony, ale mam nadzieję, że niezbyt odległy. :)
Na koniec mała niespodzianka, którą dzisiaj kupiliśmy. Przedstawiam wyrób wędliniarski zadający kłam narzekaniom, że Polacy nie interesują się literaturą:
Zastanawiam się, czy można kupić też Filomatki. :)
To, teges, znaczy Flawia będzie pierwsza, ale na drugi ogień poproszę "No eggs", bo mnie ta książka też swego czasu zaciekawiła:)
OdpowiedzUsuńStosiki anglojęzyczne zawsze robią na mnie wrażenie. Głównie dlatego, że czytam ylko po polsku.;)
OdpowiedzUsuń~ Zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńZ pobieżnych oględzin książki Vere Hodgson wynika, że chyba czytać się będzie łatwo i sprawnie, więc postaram się zrobić to jak najszybciej. :)
~ Moreni
Stosik raczej skromny. :) Wydaje mi się, że czytam stanowczo za mało książek po angielsku, ale będę się starać nadrabiać zaległości.
Lirael: to trzymam za słowo:)
OdpowiedzUsuńWiosną zapachniało:)
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja nawet pierwszego tomu Bradleya nie zaczęłam. Bardzo powoli topnieje mój krakowski stosik. Dziś zaopatrzyłam się w liczącą 600 stron "Młodzież PRL", o której chyba wspominałaś. Na ferie zamówiłam biografie Franaszka i Korczaka. Też objętościowe. Lubię grube, dobre książki, więc nie narzekam. Oj, styczniu, kurcz się szybciej:)
~ Zacofany.w.lekturze
OdpowiedzUsuńUprzedzam jednak, że to grubiutkie tomiszcze, więc trochę to potrwa. :)
~ Książkowiec
Niestety, niezbyt długo potrwały wiosenne aromaty - u nas dzisiaj spadł śnieg. :)
Powieści Bradleya to bardzo sympatyczna lektura. Mam nadzieję, że Cię nie rozczarują. Jeszcze raz dziękuję Ci za pamiątkowe zdjęcie z Krakowa!
"Młodzieży PRL" nie znam, ale rzeczywiście bywa polecana. Masz świetny zestawik na ferie. Bardzo zachęcam Cię do lektury "Korczaka". Niezwykła postać i piękna książka.
Czytanie blogów jest szkodliwe, oj jest... Sporo dobrego czytałam niedawno o Whipple.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mamy tak pięknych serii wydawniczych jak Persephone, elegancja wydawnicza i przyjemność lektury.
OdpowiedzUsuńCzas na tulipany nadchodzi:)
Dla mnie osobiście książki obcojęzyczne to ogromne wyzwanie. Musiałabym spędzać większość czasu przy słowniku:) Wyrazy podziwu i miłego czytania :)
OdpowiedzUsuń~ Ania
OdpowiedzUsuńWszystko wskazuje na to, że w jej przypadku pochwały są zasłużone. :) W każdym razie czytałam je u osób o dość ciekawych i zróżnicowanych gustach.
~ Nutta
To prawda, ich książki są śliczne. Nie tylko ładnie się prezentują, ale te srebrzyste okładki są bardzo mile w dotyku. Tulipany okazały się trochę na zaś - mamy dziś zimę. :)
~ Pieguska
Jeśli kiedyś się zdecydujesz, a bardzo polecam, to proponuję korzystać ze słownika wyłącznie w sytuacjach, kiedy dane słowo jest absolutnie niezbędne dla zrozumienia treści. W moim przypadku sprawdzanie wszystkiego skutecznie zniechęcało do dalszej lektury. :)
Ciekawe książki :D
OdpowiedzUsuń~ Alannada
OdpowiedzUsuńTo się jeszcze okaże, ale zapowiadają się nieźle. :)
Urokliwe okładki, piękne, może za wyjątkiem tej szarej. Jakoś tak pasują wszystkie do siebie, choć różne.
OdpowiedzUsuńŚliczne tulipany, u mnie ani kwiatów, ani zimy.
Na czytanie anglojęzyczne póki co się nie decyduję, ale jak już, to zaczęłabym od czegoś prostego, nawet zupełnie nie ambitnego, aby się wdrożyć i nie siedzieć z nosem w słowniku, albo od czegoś, co już znam.
Podziwiam i życzę przyjemnej lektury.
Mam to samo wydanie Dzieł Wieszcza, na blogach jeszcze się z nim nie spotkałam - zbyt wiekowe?
OdpowiedzUsuń:)
Ja mam Whipple "They Knew Mr Knight" - na razie czeka na półce cierpliwie... Mam nadzieję, że mnie do tej autorki zachęcisz...
OdpowiedzUsuńMniam, mniam:).
OdpowiedzUsuńCóż tto by była za rozpacz, gdyby taka paczka przepadła:(.
Tytuły nie znane, ale miłej lekturki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wiki
Zapraszam do mnie
http://tamgdzienieczekanikt.blogspot.com/
~Agnesto
OdpowiedzUsuńTrudno mi cokolwiek wyrokować o jakości książek, ale okładki faktycznie udane. :)
Zaczynanie od rzeczy prostych to świetny pomysł. bardzo dobrze sprawdzają się kryminały i romanse Coś wciągającego, bez udziwnień formalnych. I słownik tylko w sytuacjach krytycznych. :)
~ Przewodnikpokrakowie
Niestety, mam tylko jeden tom dzieł wieszcza. To listy Mickiewicza, ale okazało się, że brakuje mi jeszcze jednej części. Mój egzemplarz pochodzi z Allegro i jest lekko nadgryziony zębem czasu. :)
~ Dabarai
Wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują na to, że książka Whipple dostarczy miłych wrażeń. Na pewno się nimi podzielę. :)
~ Iza
Rozpacz byłaby spora, między innymi dlatego, że za książki trzeba było z góry zapłacić. :)
~ wiki55
Dzięki i pozdrawiam.
"Married to Bhutan" zakupiłam sobie kilka dni temu na Kindla, bo znalazłam w okazyjnej cenie i już się cieszę na lekturę! Tym bardziej ciekawa jestem Twoich wrażeń. Pozostałych książek nie znam (Flavię tylko ze słyszenia), ale przyciągają moją uwagę estetyczne okładki. Miłej lektury!
OdpowiedzUsuńMandżurio, miły zbieg okoliczności z "Married to Bhutan", tym bardziej, że nie jest to książka szczególnie popularna. Zapowiada się naprawdę nieźle. Mnie szczególnie ucieszyło to, że jest podobno zabawna. Lubię takie podróżnicze relacje z przymrużeniem oka. :)
UsuńTobie też życzę miłej lektury!