26 stycznia 2011

Penelope Fitzgerald, "The Bookshop"

Czytając "Lolitę" w Hardborough 
Czy kiedyś w czasie lektury odnosiliście nieustannie wrażenie, że książka, którą macie w reku, jest listem adresowanym właśnie do Was? To uczucie towarzyszyło mi, gdy czytałam "The Bookshop" Penelope Fitzgerald. 

Gdyby nie Czytanki Anki być może nie dowiedziałabym się istnieniu tej pisarki.  Debiutowała w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat. Opublikowała dziewięć powieści, zbiór opowiadań i trzy biografie. Po śmierci wydano zbiór publicystyki jej autorstwa i listy. Na zdjęciach widzimy emanująca ciepłem starszą panią o smutnych oczach i nieśmiałym uśmiechu.

Sebastian Faulks porównał lekturę utworów tej autorki do przejażdżki ekskluzywną limuzyną. Delektujemy się podróżą, podziwiając auto. Jest luksusowe i budzi zaufanie. Nagle... ktoś wyrzuca kierownicę za okno. Efektowna i trafna metafora. Okazuje się słuszna również w przypadku "The Bookshop". Pogodna opowiastka o nieudanym przedsięwzięciu ma niepokojące drugie dno.

Jest rok 1959. Hardborough, mała, nadmorska miejscowość w hrabstwie Suffolk. Poznajcie Florence Green. Ma 40 lat. Jest wdową. Postanawia założyć księgarnię. Ten pomysł nie podoba się mieszkańcom miasteczka. Acha, jest jeszcze kapryśny duch. Konkretnie poltergeist. Istotną rolę odgrywają również: rezolutna, szczerbata dziesięciolatka, ekscentryczny arystokrata i "Lolita" Nabokova. Na tym właściwie można by zakończyć streszczenie. Nie tylko dlatego, że nie chcę psuć Wam lektury zdradzając fabułę, ale tam właściwie nie dzieje się wiele więcej.

Sposób obrazowania rzeczywistości w "The Bookshop" przywodzi mi na myśl malarstwo orientalne. Podobnie jak twórcy obrazów z Chin i Japonii Fitzgerald używa delikatnych środków wyrazu. Jej książka też tchnie świeżością, subtelnością, a styl jest niezwykle precyzyjny i oszczędny niczym kreska azjatyckiego artysty.

Początkowo pomyślałam sobie, że moje skojarzenie jest może trochę na wyrost, ale kiedy przeczytałam w powieści o obrazku na należącej do Florence lakowej tacy, na którym dwaj staruszkowie spokojnie łowią ryby w świetle księżyca (taca została przywieziona z Nanking przez dziadka, podróżnika)[1], stwierdziłam, że być może moje wrażenie nie jest pozbawione podstaw. Warto zwrócić również uwagę na to, że w powieści Fitzgerald kilkakrotnie pojawia się czapla, typowy motyw sztuki orientalnej.
"Biała czapla i lotos"(Japonia, autor nieznany, ok. 1894 r.)
Kiedy przyjrzymy się uroczej akwareli namalowanej przez samą Penelope Fitzgerald, dojdziemy do wniosku, że ten typ estetyki był bliski jej sercu.
Penelope Fitzgerald, "Czerwone skarpetki"

Proza autorki "The Bookshop" jest elegancka i powściągliwa. Przypuszczam, że nie wprowadzi Was w stan ekstatycznego oszołomienia. Sączy się ją niespiesznie jak filiżankę aromatycznej herbaty. To nie jest literatura, którą powinno się wychylać duszkiem. Uprzedzam, że dla niektórych czytelników może okazać się za mało esencjonalna.

Poczucie humoru Fitzgerald jest również subtelne i zaprawione ironią. Posłuchajmy na przykład pana Brundisha:
"I have read "Lolita", as you requested. It is a good book, and therefore you should try to sell it to inhabitants of Hardborough. They won't understand it, but that is all to the good. Understanding makes the mind lazy."[2]
Mimo zabawnych fragmentów "The Bookshop" jest opowieścią o straconych złudzeniach i smutnym losie idealisty w świecie "wydrążonych ludzi". Mówi również o braku tolerancji i o wrogiej niechęci społeczności wobec jednostki, która ośmiela się mieć własne zdanie. Nie ma tam przemocy fizycznej. Florence nikt nawet nie dotknął, ale duszna atmosfera zagrożenia wyczuwalna jest bardzo silnie. Wydaje mi się, że nieprzypadkowe są niektóre nazwy własne: Hardborough kojarzy się z trudnościami, nazwisko głównej bohaterki - Green - z naiwnym optymizmem. Tajemniczy Raven (Kruk) z niejasnych pobudek wciąż krąży wokół Florence. Powieść ucieszy miłośników książek o książkach. Oddajmy głos Florence:
"A good book is the precious life-blood of a master-spirit, embalmed and treasured up on purpose to a life beyond life, and as such it must surely be a necessary commodity".[3].
Podobnie jak Ania z Czytanek Anki bardzo dziwię się, że książki Fitzgerald do chwili obecnej nie doczekały się przekładu na nasz język. Powieść "Offshore" została nagrodzona Bookerem. "The Bookshop" i "The Blue Flower" znalazły się na tak zwanej krótkiej liście do tej nagrody, która wydaje się służyć jako swoisty kompas i barometr dla polskich wydawców.

"The Bookshop" Penelope Fitzgerald to dopiero początek mojej przygody z twórczością brytyjskiej pisarki. Łączy nas wiele wspólnych zainteresowań: na przykład romantyzm (mój ukochany Novalis jest bohaterem powieści "The Blue Flower") i Prerafaelici (Fitzgerald napisała biografię Edwarda Burne-Jonesa). Cieszę się, że tyle wzruszeń i olśnień jeszcze przede mną.
_______________
[1] Penelope Fitzgerald, "The Bookshop", Flamingo, 1989, s. 65.
[2] Tamże, s. 82.
[3] Tamże, s. 87.

Moja ocena: 5+

Wielkie podziękowania dla Ani za wypożyczenie mi tej powieści.

Autorka zdjęcia: Ellen Warner

18 komentarzy:

  1. Od czasu notki u Ani mam to nazwisko na uwadze. Może kiedyś wydłubię coś autorstwa pani Fitzgerald w second-handzie (książkowym bądź nie).

    OdpowiedzUsuń
  2. Po twojej recenzji też nie mogę się nadziwić, że książki tej pisarki nie są przetłumaczone na język polski. Kierując się twoimi refleksjami, dochodzę do wniosku, że takiej pisarki nie można przeoczyć i należy odkryć. I ja to zamierzam uczynić:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie napisałaś o tej mini-powieści, aczkolwiek moje skojarzenia są odmienne;) Dla mnie książka tchnęła nie świeżością, ale stęchlizną - pod kątem treści naturalnie. Nie dość, że w budynku warunki były tragiczne (wilgoć i woda jest zresztą wszechobecna), to mentalność mieszkańców miasteczka do otwartych nie należała;)

    Co do malarstwa, wybrałabym coś bardziej żywego;) Postacie Fitzgerald są wyjątkowo barwne, pełnokrwiste, mimo że nakreślone kilkoma "ruchami".

    Wynotowałam sobie dokładnie ten sam cytat: Understanding makes the mind lazy. Jakże prawdziwy!;)

    I masz rację - nie ma tu za grosz przemocy fizycznej, ale historia świetnie pokazuje, jak można kogoś zniszczyć nie brudząc sobie rąk. Cóż, tak bywa;(

    Z przyjemnością będę wracać do tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, jak bardzo bardzo żałuję, że książka nie jest przetłumaczona na polski - co nieco językami władam, ale nie aż tak bardzo :-( Dziewczęta - tłumaczcie!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem, czy mialam wrazenie, ze uwtór j skierowany do mnie, natomiast miewam czasami wrazenie, ze czytam ksiazke o sobie

    jezeli lubisz prerafaelitów to obejrzalas moze miniserial o nich? zalapalam sie na bodajze dwa odcinki z czterech. do tej pory nie moge sie zdecydowac CZY lubie ich malarstwo? (choc wycisnelo pietno, wywarlo wplyw itp. na sztuke, kt lubie zdecydowanie)

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesująca. Mam nadzieję, że wydadzą ją niedługo po polsku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hm, nie przyszłoby mi do głowy porownanie stylu Penelope do japonskiego malarstwa. dla mnie jest on na wskros brytyjski, jak nice cup of tea, na dnie ktorej czai sie zyletka ;). Też bardzo żaluje, że ksiazki nie przetłumaczono na polski. Ale z drugiej strony zastanwiałam sie, jak tłumacz poradzilby sobie na przyklad z jasnym przekazaniem tego jak funkcjonuje tamtejszy system wypozyczania ksiazek?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za tę notkę, bo bez niej pewnie nieprędko bym się o tej autorce dowiedziała. Muszę wypatrywać jej na allegro, albo kiedyś się przejść do poznańskiej biblioteki British Council...

    OdpowiedzUsuń
  9. ~ Iza
    Życzę Ci powodzenia i owocnych łowów. Czasem można tam natknąć się na prawdziwe skarby książkowe.

    ~ MONIKA SJOHOLM
    Ja też jestem zdumiona. To nie jest proza krzykliwa, efekciarska, obfitująca w sensacyjne wydarzenia - może wydawcy zakładają, że tylko takie książki mają szanse u współczesnych czytelników.

    ~ czytanki.anki
    Jeszcze raz dziękuję Ci za umożliwienie przeczytania "The Bookshop"!
    Pisząc o świeżości miałam raczej na myśli ostrość i oryginalność spojrzenia autorki. Masz, rację, atmosfera jest tam ciężka i wprawia w nastrój smutny.
    Ciekawy trop związany z wodą!
    O ile pamiętam to miasteczko otaczają bagna, co też z pewnością nie jest bez znaczenia dla przesłania opowieści Fitzgerald.
    Moja malarska koncepcja jest może nie najszczęśliwsza, ale takie właśnie miałam skojarzenia w czasie lektury.
    W moim odczuciu kolorystyka jest taka trochę zamglona, ale oczywiście jest to bardzo subiektywny ogląd "The Bookshop".
    Cytat jest świetny, tam jest sporo takich perełek. :)

    ~ marpil
    Mam nadzieję, że któreś wydawnictwo nadrobi zaległości. Jednak, jak wspominałam, to nie są książki, które będą się rozchodzić jak świeże bułeczki i opanują listę bestsellerów, a z przyczyn ekonomicznych chyba wszyscy wydawcy o czymś takim marzą.

    ~ blog sygrydy dumnej
    Informacja o miniserialu mnie bardzo zaciekawiła.
    Niestety, nie oglądałam go. Bardzo żałuję, bo mam bzika na punkcie ich malarstwa. :)
    Mam świadomość, że niektórzy uznają je za królestwo kiczu, ale to nie zmienia mojego uwielbienia. :)

    ~ Elina
    Trzymam kciuki, żeby ktoś dokonał przekładu i zdołał go wydać.

    ~ peek-a-boo
    Herbatka z niespodzianką w postaci żyletki na dnie jest jeszcze lepszym porównaniem niż to motoryzacyjne! :)
    Co do systemu wypożyczania książek, to może w przypisie udałoby się krótko temat objaśnić. Moim zdaniem trudność polega na tym, że przy tak oszczędnej w słowa i skąpej objętościowo literaturze nie można pozwolić sobie na najmniejsze niedopatrzenie.

    ~ pani Katarzyna
    Ja też jestem zdumiona, że tyle lat żyłam w nieświadomości. Teraz będę nadrabiać zaległości.:) Sądzę, że British Council to dobry pomysł. Po przeczytaniu jednej książki będziesz miała orientację, czy warto tę znajomość kontynuować. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie bym przeczytała, bo recenzja bardzo intrygująca, ale moja znajomość języków obcych niestety jest daleka od ideału. Cóż może kiedyś...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~ kasandra_85
    Jak wspominałam, trzymam kciuki za rychły przekład książek Fitzgerald na język polski. Może jeszcze w tym stuleciu się doczekamy. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoje skojarzenia malarskie nie są moim zdaniem bezpodstawne - cechą wspólną dla prozy Fitzgerald i obrazków japońskich jest lakoniczność, tak mi się przynajmniej zdaje. PF nie musi dokładnie opisywać charakteru postaci, wystarczy czasem jedno zdanie tej osoby, jakiś gest. Bardzo to niej lubię, choć znam dopiero dwie jej książki;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ czytanki.anki
    Lakoniczność to określenie idealne w przypadku stylu Fitzgerald.
    Na mnie ogromne wrażenie zrobiła scena śmierci X (celowo nie podaję, o kogo chodzi, żeby potencjalnych czytelników nie uraczyć spoilerem): "X fell over and died". Kropka.
    Czytając to zdanie - a było jak porażenie prądem! - miałam właśnie to uczucie, o którym wspomina Faulks - w czasie niespiesznej podróży samochodem ktoś nagle wyrzuca przez okno kierownicę.
    Inny pisarz poświęciłby tej scenie kilka stron, pełnych złowieszczych eksklamacji i wielopiętrowych metafor.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki, że o niej wspomniałaś, bo wprawdzie miałam ją odnotowaną gdzieś, w jednym z setki moich notesów (przy okazji Offshore), ale całkiem zapomniałam. Już ją zamówiłam w bibliotece, nie ma na stanie w moim mieście, ale sprowadzają z innego. System biblioteczny tutaj jest niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspominasz tutaj Sebastiana Faulksa, właśnie czytam jego powieść A Week in December. Paradne, że akurat tak się te nazwiska łączą, również z moimi planami czytelniczymi

    OdpowiedzUsuń
  16. Brzmi nieźle. Spróbuję to wygrzebać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ~ kasia.eire
    Muszę przyyznać, że mnie się ostatnio nieustannie zdarzają takie fajne czytelnicze zbiegi okolicznoąci. :)
    Zauważyłam, że w notach wydawniczych często cytują pochwalne wypowiedzi autorów piszących w podobnym stylu. Na książce Fitzgerald widziałam na przykład cytat z Anity Brookner, a ich proza moim zdaniem ma trochę wspólnego.
    Tak więc jest szansa, że Faulks ma zbliżony ogląd świata.
    System biblioteczny w Irlandii faktycznie imponujący! U nas jak sądzę byłoby coś takiego możliwe jedynie w przypadku bibliotek uniwersyteckich. To wspaniale, że nawet niedostępne książki można sobie sprowadzić.
    Kasiu, trzymam kciuki za Penelope, żeby udało się jej podbić Twoje serce!:)

    ~ Procella
    Znając Twój talent do wyszukiwania bibliofilskich skarbów, jestem spokojna, że książki Penelope wkrótce trafią w Twojej ręce. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. You will find the most updated news being uploaded or
    published in blogs and celeb news
    sites. You can give tips to the workers in the salon,
    restaurants where the star visit frequently. She married singer Mark Anthony in2005 and released
    her next album called Rebirth.

    OdpowiedzUsuń