16 sierpnia 2010

Gianrico Carofiglio, "Z zamkniętymi oczami"

Z lekko przymrużonymi oczami
Po okresie czytelniczego postu lubię sięgać po literaturę marki BMW (Bardzo Mało Wymagającą), która pozwala mi na nowo rozsmakować się w czytaniu. Mając w pamięci "Świadka mimo woli", pierwszy tom trylogii, liczyłam na zajmującą powieść w lekko cyniczno-dekadenckiej tonacji. Niestety, moje drugie spotkanie z twórczością Gianrico Carofiglio zakończyło się poczuciem niedosytu.

Ze względu na pojawienie się w naszym domu szczeniaczka zrezygnowaliśmy z planowanej wyprawy do Włoch i nie potrafię stwierdzić, na ile "Z zamkniętymi oczami" i poprzednia cześć cyklu oddają uroki Bari. Obraz miasta jest sugestywny i zachęca do wyprawy śladami mecenasa Guido Guerrieriego.

Problematyka społeczna, którą porusza autor, jest bardzo aktualna (stalking, przemoc wobec kobiet, kazirodztwo), aczkolwiek ostatnio odnoszę wrażenie, że inwencja autorów kryminałów coraz częściej pasożytuje na stereotypach i sprawdzonych wzorach.

Główny bohater nadal jest przedstawiony jako koneser win, literatury, muzyki i kobiet, a kolejność i stopień natężenia tych pasji zmienia się w zależności od sytuacji. Gdy czytałam "Z zamkniętymi oczami", cały czas wydawało mi się, że autor jest nieco znużony narcystycznym Guido i trudno mu powiedzieć na jego temat coś odkrywczego, świeżego.

Guerrieri
uosabia podręcznikowe objawy tzw. męskiego kryzysu wieku średniego, począwszy od lekkiego znudzenia stałą partnerką (nawiązuje dwuznaczną przyjaźń z zakonnicą, która... uprawia chiński boks - tu muszę brutalnie zamilknąć, bo zdradzę zbyt wiele szczegółów fabuły), a skończywszy na sportach ekstremalnych (skok spadochronowy). Pod względem profesjonalnym działa oczywiście tylko bezbłędnie i skutecznie, jego bezkompromisowość i odwaga cywilna rzucają na kolana, a wszyscy adwersarze w sądzie przedstawieni są jako jednostki z gruntu odpychające.

Fascynacja literaturą nadal jest u naszego bohatera obecna. Ku utrapieniu personelu lokalnej księgarni. Wyznaje: "Krążyłem wśród półek aż do godziny zamknięcia i wyszedłem ostatni, kiedy żaluzja była już do polowy opuszczona, a sprzedawcy ustawili się rzędem koło kasy i spoglądali na mnie wzrokiem, w którym trudno było dopatrzyć się sympatii."[1] Z przykrością stwierdzam, że moja sympatia do twórczości Gianrico Carofiglio też topnieje niczym lody włoskie w samo południe.

Przede mną jeszcze trzecia część przygód niesfornego, aczkolwiek przewidywalnego Guido. Mam nadzieję, że okaże się lepsza... "Ponad wszelką wątpliwość";)

_______________
[1] Gianrico Carofiglio, "Z zamkniętymi oczami", tłum. J. Ugniewska, Wydawnictwo W.A.B., 2009, s. 10.

Moja ocena: 3

7 komentarzy:

  1. Czyli oczu ani szeroko nie otwierać, ani szeroko nie zamykać... Nadzieja w tym, że Carofiglio jest nierówny, więc może być i tak, że przeskoczy oczekiwania. Bardzo profesjonalne czytelnictwo :) Trylogia musi mieć trzy części, inaczej niezaliczone. Basta!
    Ta zakonnica...!
    Pozdrawiam!
    Szkoda Bari, ale świerszcze, dzięcioły, szczeniaczek i pejzaże Roztocza... to kwintesencja wakacji.

    ren

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja jak zwykle świetna, jednak po żadną z książek autora raczej nie sięgnę. Po prostu nie cierpię kryminałów, nawet z tak interesującymi głównymi bohaterami, jakim był Guido w pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za fantastyczna kategoria: BMW;)
    Żadnej książki GC nie znam, pamiętam za to, że starsi koledzy i koleżanki z przejęciem opowiadali o ekranizacji "Świadka". Ja byłam za smarkata na ten film, był dozwolony od lat 18;) Ciekawe, czy dzisiaj przestrzega się jeszcze granicy wiekowej przy zakupie biletów.

    OdpowiedzUsuń
  4. od dłuższego czasu dochodzę do wniosku, że kryminały stają się coraz bardziej oklepane i coraz mniej szokują. Ale być może ja po prostu miałam taki niefart do kryminałów. Jedno jest pewne - nie przepadam za tym gatunkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się, że druga część nie jest już tak porywająca jak pierwsza. Trzeci tom, podobnie jak u ciebie, dopiero przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam autora... ale może to dobrze?
    "Z przykrością stwierdzam, że moja sympatia do twórczości Gianrico Carofiglio też topnieje niczym lody włoskie w samo południe" - udało Ci się to zdanie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ tamaryszek
    Zalecam oczu nie nadwerężać na Carofiglio.
    To nie kompulsywne, profesjonalne czytelnictwo, a toksyczna więź jaka połączyła mnie z boskim Guido! :)
    Co nie zmienia faktu, że naprawdę bez żalu zamieniłam Bari na Roztocze.

    ~ Moreni
    Skąd ja to znam - ja też kiedyś nie cierpiałam kryminałów.
    Na Ciebie też przyjdzie kryska :)
    Dziękuję za miłe słowa.

    ~ czytanki.anki
    Chętnie obejrzałabym adaptację filmową. Do roli cynicznego Guido o złotym sercu typuję Bogusława Lindę.
    O kinowe ograniczenia wiekowe nie omieszkam zapytać moich gimnazjalistów. Nie sadzę, aby były przestrzegane rygorystycznie.

    ~ Paideia
    Mam nadzieję, że to tylko ja mam ostatnio pecha do powtarzających się niczym refren motywów w kryminałach. :)

    ~ sylvia
    Mam przeczucie, że Carofiglio pozytywnie zaskoczy nas wspaniałym finałem.

    ~ naczynie_gliniane
    Dzięki!:)

    OdpowiedzUsuń