28 kwietnia 2010

Paolo Giordano, "Samotność liczb pierwszych"

Czytałam już kilka świetnych recenzji tej książki. Szczególnie polecam teksty (w porządku alfabetycznym):
Poniżej garść moich refleksji.

Bliscy i oddaleni


Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
i muszą się spotykać aby się ominąć
bliscy i oddaleni Jakby stali w lustrze
piszą do siebie listy gorące i zimne
rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało
są inni co się nawet po ciemku odnajdą
lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
byliby doskonali lecz wad im zabrakło
bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej
niektórzy umierają - to znaczy już wiedzą
miłości się nie szuka jest albo Jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem
jak bażanty co nigdy nie chodzą parami
można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem
Jan Twardowski

Wiersz księdza Twardowskiego, który jest mottem tej recenzji, wielokrotnie wracał do mnie w trakcie lektury powieści Paolo Giordano "Samotność liczb pierwszych". Książka ta opowiada właśnie o "bliskich i oddalonych".

"Samotność liczb pierwszych" to wyśmienite literackie espresso. Pisarz zastosował niezbyt popularną wśród młodych literatów zasadę: minimum słów, maksimum treści. Autor jest bardzo podobny do swego bohatera: "Mattia mówi mało, ale kiedy mówi, warto go słuchać" [1]. Jego książkę czyta się tak świetnie, że po 331 stronach, kiedy się kończy, odnosimy wrażenie niedosytu. Forma powieści jest oszczędna i skondensowana, gęsta od znaczeń. Niczym mocna kawa robi piorunujące wrażenie na czytelniku, który pochłania ją do utraty tchu, odczuwając wzrost ciśnienia i migotanie przedsionków. Takie są również utwory Niccolo Ammanitiego, którego książki uwielbiam, tak też wspominam "Bez krwi" Baricco. Najwyraźniej jest to specjalność prozaików z Włoch.

Trudno mi wygłaszać wyważone opinie o tej powieści. Podziałała na mnie irracjonalnie i, rzekłabym, wręcz podprogowo. Autor sugestywnie przedstawia historię dwojga młodych ludzi, Alice i Mattii, którzy pomimo różnych doświadczeń życiowych są bardzo do siebie podobni: walczą z poczuciem winy i osamotnienia, pragnieniem autodestrukcji oraz brakiem prawdziwego wsparcia ze strony bliskich. Śledzimy ich losy od dzieciństwa po dorosłość. Skomplikowane relacje między nimi autor opisuje z ogromnym wyczuciem i subtelnością. Oddalają się od siebie w sensie geograficznym, ale i tak ich drogi pocięte schodzą się z powrotem.

Paolo Giordano to kolejny twórca, który potrafi dostrzec poezję w matematyce. Podobnie jak Yoko Ogawa, której książkę czytałam niedawno, dostrzega analogie między światem liczb a światem ludzi. Szczególną rolę w powieści odgrywają "podejrzliwe i samotne"[2] liczby pierwsze: "Mattia uważał, że Alice i on są takimi właśnie bliźniaczymi liczbami pierwszymi, samotnymi i zagubionymi, bliskimi sobie, ale nie na tyle, by naprawdę się zetknąć"[3].

"Samotność liczb pierwszych" to olśniewający debiut, który zrobił furorę nie tylko we Włoszech. Nie ukrywam, trochę martwię się o autora. Tak świetna pierwsza książka, która wywołała prawdziwą sensację, łączy się z presją i może sprawić, że trudno będzie stworzyć kolejny bestseller. Pomimo urody amanta filmowego Giordano sprawia wrażenie osoby wrażliwej. W każdym razie ja będę odliczać dni do publikacji jego następnego utworu.

"Samotność liczb pierwszych" to kolejna książka wydawnictwa W.A.B., której walory wizualne godne są podkreślenia, począwszy od śnieżnobiałego papieru, a skończywszy na wysmakowanej artystycznie obwolucie i okładce. Znalazłam jedną literówkę, która w kontekście tytułu i tematu nabiera wręcz symbolicznego charakteru: "nie potrafiła się 62ecydować"[4].

Na czym polega fenomen "Samotności liczb pierwszych"? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno sukces powieści Giordano dowodzi, że czytelnicy wciąż spragnieni są nie tyle wirtuozerii formalnej, co wzruszających, zmuszających do myślenia opowieści z przekonywującymi, autentycznymi bohaterami, którzy pozostają z nami na długo po zakończeniu lektury.

_________
[1] Paolo Giordano, "Samotność liczb pierwszych", tłum. Alina Pawłowska-Zampino, Wydawnictwo W.A.B., , 2010, s. 231.
[2] Tamże, s. 139.
[3] Tamże, s. 140.
[4] Tamże, s. 251.

Moja ocena: 5+
Paolo Giordano

P.S.
Ciekawie zapowiada się strona internetowa autora.
Miłośników powieści ucieszy na pewno wiadomość o rychłej ekranizacji "Samotności liczb pierwszych" (reżyseria: Saverio Costanzo). We Włoszech premiera odbędzie się 17 września bieżącego roku. Odtwórczynią roli Alice jest Alba Rohrwacher, zaś jej matkę gra Isabella Rossellini.
Trailer książki

13 komentarzy:

  1. Lirael, również czytałam poprzednie recenzje tej książki, którą NA PEWNO pochłonę. Czeka mnie kolejny zakup książkowy :). To niezwykłe, jak każda recenzja oddziałuje na mnie inaczej, ale każda zachęcająco i inspirująco. Twoje odniesienie do wiersza Twardowskiego wydobyło z powieści jeszcze dodatkowy wymiar. Recenzja piękna! Piękna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha. Ja też zwróciłam uwagę na błąd ze str. 251 - "62ecydować". ;) Ale znalazłam jeszcze jedną pomyłkę:
    Na stronie 219, w pierwszym akapicie od dołu czytamy:
    „Kiedy Viola kazała jej złapać się lampy ulicznej i kręcić wokół niej, Viola nie wytrzymała.”
    Moim zdaniem powinno być:
    „Kiedy Alice kazała jej złapać się lampy ulicznej i kręcić wokół niej, Viola nie wytrzymała.”
    Wysłałam e-maila do W.A.B., aby poprawić te pomyłki w kolejnych wydaniach książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiersz rzeczywiście rewelacyjnie współgra z książką. Złapałam się na tym, że z perspektywy czasu myślę o niej w kolorze stalowoszarym;) Jest jakby aseptyczna, chłodna i bez zbędnych elementów (w pozytywnym znaczeniu oczywiście).
    Dzięki za dobre słowo o mojej recenzji;)

    OdpowiedzUsuń
  4. przekonałaś mnie, mam zapisaną tę książkę na liście do kupienia, ale... liczby? matematyka? przeczytałam też teraz Twoją recenzję książki Ogawy, to wszystko ciekawe...
    przypomniały mi się też eseje czy też po prostu opowieści Olivera Sacksa o ludziach z różnymi przypadłościami neurologicznymi i o tym, jak sobie radzą w świecie dla nich niezrozumiałym, i jak my możemy ich chociaż trochę poznawać, bo samotność ich jest wielka... tam są też autystyczni miłośnicy liczb pierwszych,
    dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. rewelacyjne skojarzenie z wierszem twardowskiego! mam jego "niebieskie okulary" wydane w "znaku" w 1980, pozyczone od wspominanego kiedys, juz niezyjacego przyjaciela - nota bene tez byl slabo dostosoawany, choc genialny muzyk. pamietam jak znalazlam w tej antologii wiersz "spieszmy sie" i czytalam kolezance po smierci wspólpracownika - a teraz kazdy brukowiec naduzywa tego wiersza... zrobilo sie osobiscie. w kadzym razie b bystrze zwrócilas uwage na uniwersalny charakter zlozonosci zwiazków miedzyludzkich - a teraz musze juz wyjsc z domu, koncze i pa!

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpiekniejsza ksiazka o matematyce, samotnosci, sniegu i konstrukcji lodowcow jest dla mnie Smilla w labiryntach sniegu Petera Hoega.
    Nigdzie indziej nie znalazlam takiej mieszanki - Euklidesa (i zaskakujacych zastosowan jego "Elementow"), pojecia nieskonczonosci, liczb ujemnych, pierwiastkow i liczb zespolonych- urojonych jako ilustracji kolejnegych etapow swiadomosci - plus trillerowa fabula. To bardzo niezwykla ksiazka.
    A Liczby pierwsze wedruja do listy "Zakupic".

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeden z piękniejszych wierszy Twardowskiego przytoczyłaś, Lirael, to nadal lepsze niż każda powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne połączenie: Paolo Giordano i Twardowski. Gdyby autor znał ten wiersz, mógłby iść Twoim śladem i w kolejnym wydaniu dołączyć motto do powieści (o ile właściciele praw autorskich nie stawialiby veta). Ciekawe - zapowiedź przeżycia (doświadczeń podprogowych:)).
    Miło, ze ładny pan ładnie pisze...
    Bardzo interesujący - taki malarski - jest filmik reklamujący książkę. Masz zmysł do wyszukiwania dodatków :)
    ren

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiersz Twardowskiego piekny!
    A w tych wloskich pisarzach cos jest...:)albo w tej wloskiej prozie:)) Osobiscie uwielbiam Baricco,a Ammanitiego musze poznac.A jesli chodzi o Giordano,tez mam nadzieje,ze sprosta oczekiwaniom.Widze,ze niezle sie zapowiada.Ta ksiazka wedruje na moja liste 'kupic':)
    Twoje recenzje sa cudowne!!!!

    aaa,pisalam essay o blogowym swieci,wspomnialam o Tobie,potem profesorka zapytala o dokladne namiary...moze dodaj do stronki translator:) To tylko taka sugestia,bo swietnie piszesz o swietnych ksiazkach:)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Jolanta
    Bardzo zachęcam Cię do przeczytania tej powieści, jest niesamowita! Dziękuję Ci za przemiłą opinię o moich wrażeniach z lektury.

    ~Matylda_ab
    Prawda, że ta "cyfrowa literówka" jest niezwykła? Ciekawa jestem, co odpowie Ci wydawnictwo. Mam nadzieję, że uwzględnią Twoje sugestie.

    ~czytanki.anki
    Ten wiersz ma rzeczywiście dużo wspólnego z powieścią Giordano, jest w nim nawet wzmianka o śniegu :) Szkółki narciarskiej nie uwzględniono :) Zgadzam się z Tobą - pierwsze zdanie jest kapitalne.

    ~signe
    Mnie też matematyka delikatnie mówiąc niepokoi, ale w takim artystyczno-symbolicznym ujęciu wydała mi się wręcz fascynująca! Bardzo Ci dziękuję za polecenie dzieła Sacksa, będę mieć oczy szeroko otwarte :)
    Jeśli chodzi o "Przebudzenia", to oglądałam cudowny film na podstawie tej książki!

    ~blog sygrydy dumnej
    Dziękuję Ci za pozytywne wrażenia. A ten wiersz ma dla mnie szczególne znaczenie od lat, to długa i osobista historia (zaznaczam, że nie związana z księdzem Twardowskim :), uwielbiam go! Masz rację, "Spieszmy się kochać ludzi..." strasznie się zbanalizowało przez tak częste cytowanie.

    ~Hannah
    "Smillę..." czytałam, byłam zachwycona! To, czego nie mogę autorowi darować, to wprowadzenie elementów a la James Bond i to, że powieść w pewnym momencie przeradza się w eco-thriller. Wolałam zdecydowanie część początkową, zrobiła na mnie niezapomniane wrażenie.

    ~maioofka
    To miłe, że Ty też cenisz "Bliskich i oddalonych". Zgadzam się z Tobą, że dobry wiersz ma w sobie taką magię, jakiej niejedna wielotomowa powieść nie jest w stanie wyzwolić!

    ~tamaryszek
    Cóż, niestety, Giordano nie skorzystał z tego wiersza:) Motto umieścił własne - dość tajemnicze. Z Nervala.
    Czy w Twoim przypadku będzie podprogowo - tego obiecać Ci nie mogę :)
    Dzięki za uznanie, filmik wydał mi się dość ciekawy.

    ~Emocja
    Wyrazy wdzięczności za tyle dobrych i pięknych słów na mój temat! Ucieszyłaś mnie bardzo i czuję się zaszczycona wzmianką w Twoim eseju.
    Translatorka będę poszukiwać, a może w przyszłości w ramach treningu językowego zacznę równoległy blog po angielsku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Sam tytuł książki już inspiruje, wiersz potęguje zamiar przeczytania, a i portret autora taki zachęcający...Ale Twoja recenzja przeważyła szalę. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Beatta
    Na wszystkich portretach autor prezentuje się równie ekscytująco ;)
    Filmiki, które oglądałam na YouTube (wywiady, wypowiedzi promujące książki) trochę zmieniły mój obraz Giordano - jest w nim coś kruchego i delikatnego.
    Liczę (nie tylko liczby pierwsze ;) na to, że powieść Cię zauroczy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeglądam wpisy z tagiem Włochy, dlatego komentuję jeden ze starszych. Nie mogę się doczekac premiery filmu, tym bardziej że odbędzie się na festiwalu w Wenecji. Do tego Saverio Constanzo gwarantuje mi, że książka została potraktowana w niezwykły sposób. No i uwielbiam Albę Rohrwacher. Na pewno o moich wrażeniach napiszę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń