19 kwietnia 2010

Brigitte Hamann, "Cesarzowa Elżbieta"

Mewa w klatce

W Wielkanoc wyruszyłam w podróż śladami cesarzowej Elżbiety pozostawionymi w "Śniegu w Wenecji". Moją przewodniczką była Brigitte Hamann, autorka biografii Sisi. Wyprawa do dziewiętnastowiecznej Austrii okazała się pasjonująca. To jedna z najlepszych książek historycznych, jakie przeczytałam. Opasły tom pochłonęłam błyskawicznie, z wypiekami na twarzy.

Ciekawa jest historia powstania tej publikacji. Autorka dotarła do dokumentów, które zburzyły wizerunek cesarzowej, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Elżbieta nie okazała się mdłą figurką z tortu, a żywą, pełną sprzeczności kobietą. Z tego powodu Brigitte Hamann wręcz rozważała zaniechanie pracy nad książką. Sisi jest uwielbiana przez Austriaków, powstało nawet specjalne muzeum ku jej czci. Na szczęście autorka postanowiła ukończyć swoje dzieło i pokazać światu "prawdziwy, nie laurkowy obraz"[1] tej niezwykłej postaci.

Hamann to nie tylko dociekliwy naukowiec (książka liczy 1222 przypisy!). Jest również obiektywnym psychologiem, skrupulatnie analizującym motywy postępowania zagadkowej Sisi, a również kobietą, zwracającą uwagę na faktury tkanin, kolory, suknie. Chociażby opis posagu cesarzowej jest niezrównany. To wszystko dzięki lekkości pióra Brigitte Hamann czyta się jak zajmującą powieść, a nie tylko jak budzące szacunek opracowanie naukowe. Portret Elżbiety jest wielowymiarowy i obfituje w niespodzianki.

Dużym zaskoczeniem była dla mnie na przykład informacja o tym, że Sisi pisała wiersze, a w dodatku robiła to nader często. Przykładowo jej utwory z lat osiemdziesiątych zajmują sześćset stron druku! Niestety, nie była to poezja najwyższych lotów. Oto przykład lirycznych uniesień cesarzowej:
Tam, gdzie ten zamek stary,
Dziewczyna w oknie łka
I nawet nocne mary
Porusza rozpacz ta. [2]
Jestem pełna podziwu dla tłumacza, który świetnie przełożył te grafomańskie potworki, oddając ich sens, ale też naiwność, braki warsztatowe i epigoński charakter. Cytatów z wierszy cesarzowej jest w książce mnóstwo, chwilami odczuwałam wręcz ich nadmiar. Możemy natrząsać się z poezji Sisi, ale jej liryki obecnie są dla nas bezcennym źródłem informacji. Stanowiły rodzaj pamiętnika, w którym Elżbieta uwieczniała najdrobniejsze drgnienia duszy i emocje, a była osobą dość egzaltowaną. Zawierają też kronikę wydarzeń z jej życia, galerię portretów osób, które poznała. Nie były to wyłącznie liryki ociekające słodyczą! Biada tym, którzy cesarzowej nie przypadli do gustu. W wierszykach byli bezlitośnie ośmieszani i opisywani ze nieukrywaną złością. Oto karykaturalny konterfekt królowej Wiktorii:
Malutka grubaska,
Tren, czepiec i laska;
Z ócz godność wyziera,
Duma ją rozpiera:
Pięćdziesiąt lat mija,
Jak berłem wywija! [3]
Zdziwiło mnie również to, że w czasach, gdy ideałem urody była rachityczna sylfida, cesarzowa Elżbieta okazała się zdeklarowaną zwolenniczką zdrowego trybu życia i wielką miłośniczką sportu. Szalała na polowaniach, uwielbiała brawurową jazdę konną. Była też prekursorką joggingu. Do udziału w eskapadach zmuszała Bogu ducha winne, dystyngowane damy dworu. W czasie powrotu z jednej z morderczych wędrówek biegnące panie natknęły się na policjanta, który podejrzewał, że kobiety uciekają przed bandytą i heroicznie pospieszył im na pomoc. Sisi była sportowcem ekscentrycznym. Zdarzało się, że ćwiczyła w swoim salonie na trapezie w stroju cyrkowym. Czasami wyruszała pieszo z Feldafing do Monachium. Trasa liczy - bagatela! - około 50 kilometrów. We wszystkich cesarskich siedzibach urządzała pomieszczenia do ćwiczeń gimnastycznych, z których regularnie korzystała.

Tężyzna fizyczna to nie jedyna ekstrawagancka skłonność Elżbiety. Jej poglądy były też niezgodne z duchem epoki. Jak na owe czasy jawi się nam jako bezkompromisowa feministka: "Małżeństwo to bezsensowna instytucja. Sprzedają cię jako piętnastoletnie dziecko, a ty składasz przysięgę, której nie rozumiesz, a potem tego żałujesz przez trzydzieści lat czy dłużej, ale nie możesz się już uwolnić"[4]. Jej rewolucyjne opinie niewątpliwie wynikały z rozczarowania własnym związkiem. "Trzeźwy, obowiązkowy, "urzędnik", cesarz Franciszek Józef oraz nieortodoksyjna, superinteligentna, bujająca w obłokach cesarzowa Elżbieta – są jak plus i minus, jak dzień i noc: elementy sprzeczne, a zarazem wzajem się warunkujące"[5]. To był naprawdę burzliwy związek.

W trakcie lektury poznajemy liczne zainteresowania Sisi. Molom książkowym sprawi radość wiadomość, że bardzo lubiła literaturę. "Czytam bardzo wiele, całkowicie bez systemu, tak jak przecież i całe moje życie jest bez systemu – z dnia na dzień"[6]. Uwielbiała poezję Henryka Heinego i "Sen nocy letniej" Szekspira - siebie widziała jako Tytanię. Czytanie nie było jej jedyną pasją. Przepadała za końmi i psami, kolekcjonowała zdjęcia, była spirytystką.

W trakcie lektury biografii nieustannie i natrętnie towarzyszyło mi wrażenie, że cesarzowa Elżbieta była niezwykle podobna do brytyjskiej księżnej Diany. Brigitte Hamann nie mogła tych analogii zauważyć, ponieważ jej książka powstała w roku 1981. Podobnie jak "angielska róża" Sisi była pacyfistką. Również dawała liczne dowody miłości samarytańskiej wobec słabych i opuszczonych. Pomagała ludziom bez pośrednictwa żadnej organizacji charytatywnej. Lubiła chociażby jak dobra wróżka w tajemnicy podkładać pieniądze do ubogich chat i znikać, zanim ktoś ją zauważył [7]. W każdym razie tak głosi jej złota legenda. Zbieżnością z losem Diany są również napięte relacje z teściową. Elżbieta też cierpiała z powodu zaburzeń łaknienia na tle nerwicowym. Obie kobiety łączy też niechęć wobec funkcji reprezentacyjnej. Były na swój sposób "trędowate" w dworskim światku. Ich naturalność i spontaniczność nie wywoływały aplauzu w krainie hierarchicznego, sztucznego blichtru. To między innymi przyczyniło się do kłopotów emocjonalnych Sisi i Diany. Obydwie panie uwielbiały podróże, tak jakby zmiana miejsca mogła choć częściowo uwolnić je od problemów. Obydwie zginęły w dramatycznych okolicznościach.

W trakcie lektury poznajemy dostojną władczynię, ale też bardzo samotną kobietę. Mówiąc o sobie cesarzowa często odwoływała się do symbolu mewy:
Pragnę z mewami śmigać w locie,
W burzy mi tylko radość żyć;
Lecz w sztywnej dzisiaj etykiecie
Biedna Tytania musi tkwić.[8]
Kiedy indziej z kolei stwierdza: "Mewa morska [...] nie pasuje do jaskółczego gniazda; nie jest mi pisane ciche szczęście rodzinne!"[9]. Marzy o tym, że kiedy skończą się jej zobowiązania wobec najmłodszej córki, rozpocznie swój "lot mewy"[10]. Dramatyczny symbol skrzywdzonego ptaka obrazuje jej los - jest "jak mewa, która jest uwięziona i siedzi w klatce"[11].

Te smutne wyznania zaskakują, bo wydawałoby się, że Sisi była dzieckiem szczęścia. Jej legendarna uroda wywoływała sensację. Podkreślano, że urok cesarzowej nie był wypadkową pięknych rysów i zgrabnej figury (50 centymetrów w talii!), a związany był z wdziękiem, którym promieniowała, budząc zachwyt i zazdrość. Jej ubiór, biżuterię fryzurę obszernie komentowano. Jedyny mankament urody Elżbiety stanowiły zęby. Starała się ukryć tę wadę za wszelką cenę. Uważano ją za nieśmiałą i niezbyt błyskotliwą, gdyż mówiła niewiele i tak cicho, że ledwo można było ją zrozumieć, gdyż prawie nie otwierała ust.

Śliczny wygląd okupiony był wielogodzinnymi cierpieniami. Wymagało to cierpliwości i poświecenia nie tylko ze strony garderobianych, ale także samej Sisi. Aby jej kibić prezentowała się naprawdę wiotko, Elżbieta nie korzystała z guzików, lecz kazała zaszywać się w sukniach. Cesarzowa stosowała też nocne maseczki na twarz z surowej cielęciny, a na wiosnę z truskawek. Zażywała ciepłych kąpieli w oliwie z oliwek. Spała często z wilgotna chustą powyżej bioder, by zachować smukłą figurę. Z tego samego powodu pijała miksturę z białek i soli.

Wracając do "Śniegu w Wenecji" Nicolasa Remina. Według Brigitte Hamann wizyta Sisi w tym mieście w rzeczywistości odbyła się dwukrotnie. Nie był to jednak dłuższy pobyt. Nawiedzenie Serenissimy łączy się ze sceną, którą łatwo wyobrazić sobie jako pełny napięcia fragment filmu. Gdy para cesarska z córeczką szła przez plac Św. Marka, nie rozległ się ani jeden radosny okrzyk. Wenecjanie demonstracyjnie milczeli[12]. Udział Elżbiety incognito w balu maskowym okazał się faktem, ale naprawdę nie odbył się we Włoszech.

Państwowy Instytut Wydawniczy dołożył starań, aby książka prezentowała się okazale i estetycznie, co w przypadku serii "Biografie Sławnych Ludzi" jest tradycją. Zdziwił mnie natomiast brak noty wydawcy na okładce. Pierwsze wydanie w Polsce miało miejsce w roku 1999, a wtedy takie informacje były już normą. Rzecz jasna Sisi jest postacią popularną i nie wymaga reklamy, ale chętnie dowiedziałabym się czegoś o Brigitte Hamann.

Biografię zaopatrzono w bogaty indeks. Dobrym pomysłem było też dodanie drzewa genealogicznego, a ponadto kalendarium. Uprzedzam, że opublikowano je na początku książki. Osobom, które nie znają dokładnie losów Sisi odradzam lekturę tego zestawienia przed przeczytaniem biografii. Jak wspominałam, tę książkę pochłania się niczym trzymającą w napięciu powieść! Zauważyłam też, że w spisie treści widnieją ciekawe podtytuły, ale z nieznanych przyczyn nie zostały umieszczone w tekście właściwym pod tytułami rozdziałów. Plusem tej publikacji są natomiast liczne ilustracje. W trakcie kadrowania grafik zdarzyły się jednak ubytki - na przykład na rycinie nr 9 "Księżna Ludwika z maleńką Elżbietą i starszymi dziećmi Heleną i Ludwikiem" widzimy matkę Sisi tylko z dwojgiem dzieci.

Nasze spotkanie z cesarzową zakończmy sceną, która tak wiele mówi o jej romantycznej naturze. Otóż w czasie podróży statkiem na Korfu rozpętała się burza. Elżbieta zmuszała przerażone garderobiane, aby wspólnie podziwiały niezwykły widok. Służące nie były w stanie dostrzec w tym zjawisku nic fascynującego. Zostawmy więc samotną Sisi na pokładzie, z rozwianym włosem, melancholijnie zapatrzoną w dal. Na pewno właśnie tak wolałaby zapisać się w naszej pamięci, a nie sztywno upozowana na cesarskim tronie.

---
[1] Brigitte Hamann, "Cesarzowa Elżbieta", tłum. Jan Koźbiał, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2008, s.9.
[2] Tamże, s. 26.
[3] Tamże, s. 308.
[4] Tamże, s. 32-33.
[5] Tamże, s. 9-10.
[6] Tamże, s. 330
[7] Tamże, s. 169.
[8] Tamże, s.307
[9] Tamże, s. 487.
[10] Tamże, s. 488.
[11] Tamże, s. 181.
[12] Tamże, s. 97.

Moja ocena: 5+


Cesarzowa Sisi jako czytelniczka znakomita

Elżbieta i Franciszek Józef.
Kochać to patrzeć w tym samym kierunku?


Różne oblicza Sisi:



Dla porównania - sceny z filmowej biografii cesarzowej Elżbiety z niezapomnianą rolą Romy Schneider. Filmu nie oglądałam, ale już fragmenty świadczą o tym, iż osoby reagujące alergicznie na lukrowany kicz powinny zdecydowanie trzymać się z daleka od tej ekranizacji. Nie zmieni tego nawet fakt, że po około minucie i dwudziestu dwu sekundach na ekranie pojawia się dorodny jamnik. :)




24 komentarze:

  1. Nigdy nie potrafiłam wczuć się w rolę władców, mimo że dobrze się czyta książki o ich życiu. Niemniej są mi obcy. Wiem, jak to zabrzmi, ale wierzę, że wszyscy rodzimy się równi, podczas gdy niektórym się zdaje, że tak nie jest. Nie czuję się gorsza od powiedzmy Królowej Anglii, z pewnością zwracałabym się do niej tak jak do każdej spotkanej na ulicy kobiety. Nie jest to brak szacunku z mojej strony... Po prostu szanuję siebie na tyle, aby przed nikim nie klękać.
    Ale jeśli chodzi o opis Sissi... Też chciałabym popłynąć na Korfu. Wspaniała wyspa :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam XIX wiek! film widziałam parokrotnie, a ksiązki nie widziałam dotychczas:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią książkę przeczytam :)
    Pamiętam, że jak byłam mała <:D> to leciała nawet bajka "Sisi cesarzowa" chyba:) Film widziałam również więc zweryfikuję wiedzę opierając się na książce.

    p/s Jest napisane coś więcej o jej śmierci? Nie tylko wspomniane, że została zamordowana przez anarchistę, bo ten chciał zabić jakiegokolwiek władcę...?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdraszczam lektury, poluję na tę książkę, ale ceny na allegro trochę mnie o ból głowy przyprawiają :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to wówczas nie oszczędzano na tekstyliach... Te zamaszyste spódnice uczepione chudziutkiej talii! Albo te końskie suknie, co to i panna odziana,i rumak by się omotał.
    Mnóstwo smacznych ciekawostek w Twoim poście. Bardzo mi się podoba zestawienie: Sissi i jogging i cyrkowy trapez. O dziwo - podejrzewam, że Romy Schneider,pomimo odrobinki kiczu i lukru, trafia w jakąś ważną strunę. Wizualnie prezentuje się bardzo a la Sissi.
    I jeszcze ukłon w stronę biograficznych serii - tej PIW-owskiej lub W.A.B. Będę pamiętać o Sissi, może kiedyś. (żyję bez szczegółowych planów lekturowych, bo nerwicy można się nabawić - tyle dobra nie do ogarnięcia). Dzięki, bardzo wyrazisty portret. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle aspektów mnie urzekło: i dziewczęcy, nieco naiwny wdzięk Sisi, i jej "pasja" poetycka [wiersze wprawiły mnie w dobry nastrój, a ja teraz tego bardzo potrzebuję], i zamiłowanie do ćwiczeń i wyczynów sportowych. Scena z damami dworu, towarzyszącymi podczas morderczej eskapady swej cesarzowej, którym pośpieszył na ratunek zaniepokojony policjant... :-))
    I druga strona portretu: wewnętrzne, pełne smutku i poczucia samotności życie. Bardzo ciekawie o tym piszesz. Zapomina się o całym świecie. Dziękuję. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. wlasnie sobie podczytalam na necie i nareszcie mam jasnosc KTO j patronka kosciola z piosenki wyspiewywanej przez mojego pozbawionengo glosu ojca: "z dali widac juz niestety wieze kosciola elzbiety..." - to tylko na marginesie jako ciekawostka

    troche gorzka refleksja, ze to nastepna zdolna i wrazliwa kobieta, kt po pierwsze niemal zaapdla w niepamiec, przed czym uratowala ja - refleksja druga: uroda. znowu kobieta zredukowana do roli ornamentu! kolejne tez zaprzeczenie starej "prawdy", ze pieniadze czynia ludzi szczesliwymi. zdecydowanie niebanalna kobieta, z kt bym sie chetnie zaprzyjaznila (moglybysmy sobie robic razem owocowe maseczki, bo na te cieleca sie raczej nie pisze)- dziekuje za przyblizenie tej ciekawej postaci!

    OdpowiedzUsuń
  8. ~ Anhelli
    Jeśli chodzi o Elżbietę, to możesz być spokojna - ona na pewno nie kazałaby Ci klękać. Chronicznie nie cierpiała obrzędów i hierarchii. Jedyną wadą Franciszka Józefa było jej zdaniem to... że nie był krawcem. :) Bardzo męczyła ją konieczność udziału w różnych uroczystościach.

    ~ montgomerry
    Biografię polecam, jest ciekawa i czyta się ją błyskawicznie.

    ~ Tucha
    Ogromnie się cieszę, że książka Cię zainteresowała.
    Śmierć opisana jest bardzo dokładnie, tak sugestywnie, że rozbolało mnie serce w czasie lektury! Nie chcę tu zdradzać zbyt wielu szczegółów zakrawających na spoilery, ale znając zamiłowanie Sisi do dramatycznych wydarzeń i wagę, jaką przywiązywała do swojego wyglądu, była to śmierć godna romantycznej heroiny.

    ~ hasita86
    Niestety, ta seria tak ma. Ceny bywają nieprzyjazne. Ja teraz biję się z myślami w kwestii biografii Izabeli Katolickiej, która, na pocieszenie dodam, jest chyba jeszcze droższa :)

    ~ tamaryszek
    Świetnie, że postać cesarzowej wydała Ci się ciekawa. Masz rację, tekstylia były w owych czasach niesamowite! Cierpliwość do zabiegów z nimi związanych również imponująca. Patrząc na suknie Sisi sądzę, że to zaszywanie kreacji musiało doprowadzać ją do szału. Może właśnie wtedy rozładowywała frustrację pisząc ironiczne wierszyki o ówczesnych celebrytach :)
    Romy S. faktycznie jest wizualnie w stylu cesarzowej.

    ~ Jolanta
    Jolu, czytając tę książkę dosłownie odpływasz z rzeczywistości, w każdym razie ja czułam się po zakończeniu lektury tak, jakbym właśnie wróciła z wycieczki do Austrii :) Bardzo polecam jako odskocznię od smutnego świata. Niezwykle trafnie zamknęłaś postać cesarzowej w kilku słowach. Ona wlaśnie taka była w relacji Brigitte Hamann, która opiera się o tony dokumentów.
    Dziękuję Ci za uznanie, jest mi bardzo miło, że Sisi wydała Ci się intrygująca.

    ~ blog sygrydy dumnej
    Dokładnie tak, to postać niesamowita, mimo wad po prostu nie dało się jej nie lubić!
    Czy to możliwe, że była patronką kościoła? Wydaje mi się, że raczej chodziło o Elżbietę królową Węgier (z pozdrowieniami dla pani Magdy Sz. :)
    W każdym razie świętą nie została, zdecydowanie nie ten temperament :)
    Dobrze, że przynajmniej w Austrii o niej pamiętają. podobno jest wciąż postacią kultową.
    Maseczki z cielęcinki wywołałyby aplauz nawiedzającego dorywczo Twoje domostwo czarnego kotka. Preferencje szynszylkowe w tym zakresie nie są mi znane, ale raczej stawiałabym na truskawki.

    OdpowiedzUsuń
  9. lirael - jak bogackiego! mim zródlem j co parwda "glupiopedia", ale oto CO wczoraj znalazlam: "Po śmierci Elżbiecie poświęcono jeden z mostów w Budapeszcie (most Elżbiety wybudowany w 1903 – jej imię nosi do dnia dzisiejszego), a także Niebieski Kościółek w Bratysławie i jeden z kościołów we Lwowie". natoniast w przypisach do "marszu lwowskich dzieci" stoi jak byk: "(3) – Kościół św. Elżbiety – zbudowany w latach 1903–1907 według projektu Talowskiego, w stylu gotycko-romańskim. Kościół położony na placu Wilczewskiego, w pobliżu dworca kolejowego, posiadał trzy wysokie wieże dominujące nad miastem." zródlo: http://www.bibliotekapiosenki.pl/Marsz_lwowskich_dzieci

    no i co ty na to? trzeba by spytac jakiegos lwowiaka, ale nie mam na podoredziu! moze ty masz?

    co do cieleciny, to mimo milosci do kocura niech sobie zwuerzak czarny z lebka wybije! masz racje, ze szynszyle sa roslinozerne. jedza regularnie jabuszka i uwielbiaja gruszke. importowane truskawki smakuja woda i pestycydami - wiec nie bede trula zwierzyny domowej. acha, a á propos zwierzat domowych, to wlasnie wyczytalam, ze teraz krzykiem mody stay sie...lasice!

    OdpowiedzUsuń
  10. ~ blog sygrydy dumnej
    Niestety, u nas też deficyt lwowiaków :(
    Nie mam kogo zapytać.
    Jeśli chodzi o świętą to moje pierwsze skojarzenie dotyczy Elżbiety Węgierskiej:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/El%C5%BCbieta_z_Turyngii
    Zupełnie się na tym nie znam i być może istniała opcja nadawania kościołom patronów - władców.
    TA Elżbieta, żona Franciszka Józefa, nie jest na pewno świętą, najwyżej "królową ludzkich serc" jak Diana.
    O łasicach hodowanych w zaciszu domowego ogniska jeszcze nie słyszałam, ale zdumiał mnie fakt, że hitem są też podobno pieski preriowe - znalazłam w zapowiedziach księgarni internetowej informację o tym, że będzie wydany poradnik dla ich właścicieli.
    Liczne głaski dla Twojego szynszylkowego stadka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnimi czasy biografie ciekawych kobiet sprawiają mi niemałą przyjemność (Wernichowska i Kozłowski "Almanach piękności", Kuchowicz "Barbara Radziwiłłówna", Musierowicz "Tym razem serio", Mazzucco "Tak ukochana" i jeszcze kilka innych tym tropem idąc wyśledziłam, ale zanudzać nie będę ), więc tym bardziej zaciekawiłaś mnie historią cesarzowej Sisi. Pamiętam jak moja mama płakała za każdym razem oglądając film z Romą Schneider - może czas rozwinąć te skąpe wspomnienie ;)

    PS. Dziękuję za odwiedziny na moim raczkującym blogu :) Tym bardziej, że odkryłam tym sposobem Twoją stronę i nie mogę się oderwać od czytania teraz. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. nad pieskiem preriowym jeszcze sie nie zastanawialam - ale lasice juz rozwazalam. niestety, j miesozerna, wiec brzydko po niej pachnie. panowie szynszylowie odgryzaja sie serdecznie za twoje poglaskiwania. moze ty sparwisz pieksa stepowego do towarzystwa twojej przystojnej jamniczce?

    i wiesz co? olsnilo mnie wlasnie, ze mama mojej kuzynki spedzila pierwsze lata zycia we lwowie. moze by wiedziala? niestety, kuzynka wlasnei udala sie na wycieczke do turcji. ale powinna wrócic za jakies dwa tygodnie i zrobie wtedy wywiad

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ maioofka
    Bardzo Ci dziękuję za biograficzne tropy! Ostatnio bardzo odpowiada mi ten typ literatury i chętnie skorzystam z Twoich sugestii.
    Przy najbliższej okazji obejrzę filmową biografię Sisi, ale wydaje mi się, że obraz cesarzowej jest zdecydowanie wyidealizowany.
    Bardzo dziękuję Ci za miłe słowa.

    ~ blog sygrydy dumnej
    Cierpliwie poczekamy na opinię lwowskiego eksperta. bardzo mnie ta tajemnica zaintrygowała.
    Piesek stepowy mnie zaskoczył. Nigdy nie kojarzyłam go z domowymi pieleszami.
    Nasza jamniczka ma już towarzystwo - młodsza, druga sunia (owczarek szetlandzki - sheltie). U nas w domu też zwierzyna występuje parami. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W Niemczech panuje swoisty kult Sissi, a serial z Romy Schneider można było tu swego czasu znaleźć na każdym kanale.. Może dlatego nigdy nie zainteresowałam się tym tematem bliżej, ale to co piszesz jest bardzo ciekawe. W prasie niemieckiej przeważa pisownia "Sissi" przez dwa "ss", chyba dlatego, żeby nie było wymawiane przez "z" co by było przy jednym "s". Smiesznie w sumie, że czyis przydomek ma różne sposoby pisania, jakis Austiak pewnie by coś więcej wiedział na ten temat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. ~ Pemberley
    Mnie też Sisi przez pojedyncze "s" zdziwiła, ale sprawdzałam wielokrotnie w biografii i tak właśnie jest pisana. Tak więc rzeczywiście istnieją chyba dwa warianty.
    O kulcie cesarzowej pisze Hamann - skoro wahała się, czy kontynuować badania, na pewno jej odkrycia daleko odbiegały od powszechnego uwielbienia.
    Dziękuję Ci za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Również czytałam tą książkę ponieważ kocham historię i od dawna fascynowała mnie postać Sissi i jej męża.
    Oj zburzyła ta książka moje wyobrażenia...

    OdpowiedzUsuń
  17. Książkę namierzyłam już w bibliotece i tylko skończe czytane obecnie. Byłam w owym muzeum poświęconym Sisi i wtedy właśnie zdałam sobie sprawę z jaką rewerencją ciągle traktowana jest ta kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  18. ~ Kasiek
    Sissi jest przedstawiona w bardzo szczery i ludzki sposób, co może wywoływać rozczarowanie. Ja odebrałam ją bardzo pozytywnie.

    ~ bsmietanka
    Jedna z najciekawszych biografii, jakie czytałam. Ciekawe, czy Tobie również spodoba się tak bardzo.
    Wizyty w muzeum bardzo zazdroszczę, nie tylko ze względu na pamiątki, ale też możliwość zobaczenia objawów kultu Sissi.

    OdpowiedzUsuń
  19. Polecam zestaw folderów o Cesarzowej Austrii i Królowej Węgier - Elżbiecie Bawarskiej.

    http://allegro.pl/cesarzowa-elzbieta-bawarska-sisi-sissi-zestaw-i1774349462.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Właśnie zabrałam się za tę książkę, świetnie się czyta. Byłam w Sissi Museum w Wiedniu oraz zwiedziłam Schonbrunn i Hofburg, gdzie widziałam przyrządy do ćwiczeń cesarzowej. Bardzo dobra recenzja. Pozdrawiam, Beatriz.

    http://kulturalnymisz-masz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci zazdroszczę wizyty w muzeum Sissi, mam nadzieję, że tam kiedyś zawitam. :)

      Usuń
  21. Jestem po lekturze tej książki, co prawda nie po polsku, ale doceniam bardzo kunszt autorki. Natomiast co do postaci samej cesarzowej, cóż, nigdy nie byłam jej zwolenniczką, a ta lektura utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że jak większość jej krewnych, ona też miała "nierówno pod sufitem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w porównaniu ze słynnym kuzynem te nierówności pod sufitem były nieznaczne. :) mimo zastrzeżeń, które ja też miałam, nie da się ukryć, że Sissi to ciekawa, nieszablonowa postać. A ta biografia rzeczywiście wyśmienita.

      Usuń
  22. Witam
    Obejrzałam właśnie po raz kolejny już raz film o Sisi i postanowiłam przeczytać biografię cesarzowej - tej o której mowa niestety nie mogę jeszcze dostać w bibliotece ale może jest coś jeszcze godnego uwagi ? Proszę o podpowiedzi, z góry dzięki :) W ubiegłym roku byłam na Korfu i zwiedziłam pałac Sisi i podziwiałam widoki z pałacowego wzgórza :) Piękne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń