15 sierpnia w The Paris Review pojawił się ciekawy dokument, który pozwoliłam sobie przetłumaczyć. Gdyby na podstawie
tego inwentarza ktoś chciał odgadnąć cechy osobowości Flauberta,
stanąłby przed nie lada trudnym zadaniem. Mnie zastanawia brak bielizny
(może uznano ją za niewymowną?), szczątkowa liczba książek i zaskakujący dobór
tytułów. Co przypomina mi o tym, że mam w planach kilka powieści Waltera Scotta. Czytałam tylko Ivanhoe.
Zaniepokoił mnie również brak papugi.
Zaniepokoił mnie również brak papugi.
Częściowy spis rzeczy osobistych Gustawa Flauberta
sporządzony przez M. Lemoela dnia 20 maja 1880 roku,
dwanaście dni po śmierci pisarza
W sypialni na piętrze:
kapelusz panamski
cylinder
czerwony jedwabny krawat
5 par rękawiczek
19 koszul
2 szlafroki
5 kamizelek
7 lasek
słój tytoniu
dwie pary butów
W jadalni:
35 kieliszków do szampana
48 porcelanowych talerzy obiadowych
obraz przedstawiający Napoleona I
zegarek kieszonkowy w złotej oprawie, z wygrawerowanym inicjałami "GF"
złoty zegarek na łańcuszku
złoty sygnet z kwadratowym kamieniem
łyżka srebrna i dwa widelce oznaczone "N flaubert" [pisownia oryginalna]
5 noży do ostryg z czarnymi trzonkami i srebrnymi ostrzami
W gabinecie na pierwszym piętrze:
Sztych w ramie z dębowego drewna przedstawiający "Kuszenie świętego Antoniego" Callota
Marmurowy zegar z figurkami z brązu z nazwiskiem twórcy, "Destigny", wygrawerowanym na tarczy
Fotograficzna reprodukcja obrazu pod tytułem "Wizje"
Ekspozycja składająca się się z lanc, dzid, strzał, mandolin, bębenka baskijskiego, topora, orientalnej fajki, tekturowej chińskiej statuetki
Duży okrągły stół z mahoniu
Zielony wełniany obrus
Jedna skóra z tygrysa, jedna skóra z rysia, jedna skóra z białego niedźwiedzia
Pojemnik na pióra w kształcie smoka
Brązowy kałamarz
Trzy noże do papieru, jeden z inicjałami "GF"
Dwa egipskie lampiony
Niedokończony rękopis dzieła zatytułowanego "Bouvard et Pécuchet"
Creuzer , "Religie starożytności" w 11 tomach
Dzieła św. Teresy w edycji Migne
Dzieła Waltera Scotta w 32 tomach.
(W szufladzie jednej z małych biblioteczek znaleziono sumę 2515 franków, którą zdeponowano u Maitre Bidaulta na pokrycie kosztów pochówku, opłat pogrzebowych i innych wierzytelności.)
Oto wersja plastyczna skrzętnie zinwentaryzowanych rzeczy osobistych Flauberta, autorstwa Joanny Neborsky:
Może papuga uciekła przez okno, tyle dni sama, znudziło się jej...?
OdpowiedzUsuń...Albo może była głodna? Ileż można żuć tytoń. :)
UsuńPapudze trudno byłoby odkręcić słój:)) A propos, słój czy raczej puszkę? Ciekawe, co to bęben Basków.
UsuńMoże była specjalnie przeszkolona. :)
UsuńW oryginale był "jar". Zapewne chodziło o coś w tym stylu..
Piękna rzecz, faktycznie słój w takim razie:)
UsuńDzięki, że mi zwróciłeś uwagę na ten dziwny bęben, bo źle go przetłumaczyłam. Chodziło o bębenek baskijski. :) Już poprawiam!
UsuńZnaczy tamburyn:P Ciekawe, czy Flaubert grywał na nim w wolnych chwilach:)
UsuńSłój też już poprawiłam, słoik kojarzy się raczej z przetworami, a raczej nie chodzi o tytoniowe konfitury. :)
UsuńNa mandolinie też zapewne pobrzdąkiwał. :)
... całkiem jak panna Mania. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAlbo jak Dyzma zazuzi zazuzaj :D
UsuńPrzepraszam, że Dyzmie przerywam, ale jeszcze w kwestii słoja. Ja tam w kwestii słownictwa się nie wychylam, ale jak dla mnie to, co jest na zdjęciu z linku (linka?) to po prostu popielniczka. Owszem, słojowata w kształcie, ale popielniczka. Ze dwie podobne walają się jeszcze gdzieś na strychu...
UsuńPoklikałam dalej - inne tobacco's jary, to zdecydowanie słoje na tytoń. Czyżby moi protoplaści byli aż tak nieokrzesani??? Ale daję słowo, że w takim jak na zdjęciu, to się przyciskało i popiół wpadał do środka!
Usuń~ Zacofany w lekturze
UsuńBossskie! Zapomniałam, że pan Dyzma też cudnie grywał na mandolinie. :)
~ Momarta
Faktycznie, na rysunku to coś jest zdecydowanie słojowate. Wręcz lekko nocnikowate. :)
Ciekawa historia z tymi popielniczkami. Czytając biografię Flauberta zwrócę baczną uwagę na motywy tytoniowe. :)
ZWL Zazuzi, to bez mała hymn moich młodzieńczych ciągów alkoholowych :)
UsuńPS. O tytoniu rozprawiał nie będę albowiem nałóg rzuciłem definitywnie :)
Bardzo ciekawy inwentarz, szczególnie wersja rysunkowa :)
OdpowiedzUsuńNa pewno wymagała dużo cierpliwości od autorki, detali jest mnóstwo. :)
UsuńOd razu zajrzałam na bibliografię W.Scotta (mało mi znaną) i dojrzałam jedynie Piękne dziewczę z Perth - przy7godowo-romantyczną historyjką, które czytałam będąc nastolatką. Natomiast będąc w klimacie paryskich skojarzeń wypatrzyłam Hrabiego Roberta z Paryża (zapisuję sobie na zaś). A zbiór rzeczywiście intrygujący. 48 talerzy i tylko jedna łyżka i trzy widelce, no chyba, że spisywano jedynie rzeczy przedstawiające jakąś wartość materialną i sentymentalną pomijając te związane z prozą życia, co tłumaczyłoby brak bielizny.
OdpowiedzUsuńZnam tylko "Ivanhoe" Scotta, ale wspominam bardzo miło. Jeśli JIK natchnął Cię miłością do powieści historycznych, powinna Ci się spodobać. :)
UsuńMasz rację, że liczba sztućców jest zastanawiająca. Zaryzykuję twierdzenie, że Flaubert nie prowadził zbyt bujnego życia towarzyskiego. :) Ale w takim razie skąd hurtowa liczba talerzy i kieliszków? Może nie chciało mu się zmywać i po posiłkach natychmiast wyrzucał? Plus ta niepokojąca mnogość nożyków do ostryg! W tytule dokumentu zaznaczono, że to spis częściowy, więc może faktycznie nie uwzględnili wszystkiego.
Gdyby teki spis dotyczyl Balzaka to zamiast "Jedna skóra z tygrysa, jedna skóra z rysia, jedna skóra z białego niedźwiedzia" pewnie staloby: piec skorek z jablek w szufladzie biurka a ... spis bielizny wymienialby tylko damskie 'niewymowne' w rozmiarze obfitego XL.
OdpowiedzUsuńCos mi sie wydaje, ze inwentarz zrobiono wybiorczo. Bielizna pewnie lezala w lazience na parterze lub sie suszyla na sznurku w kuchni przy werandzie (a morze tylko na sznurku), do ktorej to papuga wyfrunela na fajki z podkradzionego tytoniu.
Interesujacy wpis :) wielce.
Ech: moze to nie morze tylko może. Wybacz.
UsuńNie wiedziałam o pociągu Balzaka do jabłkowych skórek. Szczerze mówiąc taki wariant wegetariański odpowiada mi znacznie bardziej niż wersja Flauberta. Na pewno codziennie ten ryś wpatrywał się w niego z posępnym wyrzutem. :(
UsuńSwoją drogą ciekawe, czy ten biały miś był od dziewczyny? :)
Wracając do jabłek to podobno Proust potrzebował ich zapachu, żeby pisać.
W kwestii obfitego XL mam pewne wątpliwości. Przykładowo pani Hańska nie miała chyba szczególnie obłych kształtów, ale kto wie. :)
Spisu dokonano wręcz tendencyjnie, rzeczywiście pominięto kilka newralgicznych pomieszczeń. :)
Ta orientalna piszczałka to mi wygląda jak fajka wodna! A co za przedmioty stoją za dziełami Waltera Scotta? Wyglądają jak bilety, jakieś hmmm monety, posąg Buddy?
OdpowiedzUsuńTo prawda! Nie wiem, dlaczego byłam zafiksowana na instrumentach. :) Dzięki. Flaubert był w Egipcie, może to była pamiątka z podróży. Te monety to chyba franki przeznaczone na pogrzeb? A Budda to może wzmiankowana w spisie tekturowa figurka chińska?
UsuńBardzo, bardzo interesujące, bardziej niż niejedna recenzja Flauberta ;)
OdpowiedzUsuńWszyscy zamartwiają się brakiem bielizny - a spodni już nie? ;)
Człowiek siedzący w otoczeniu gratów z Ikei wzdycha żałośnie, zwłaszcza z powodu skóry rysia/tygrysa i noży do ostryg...Mmm.
Cieszę się, że Ci się ta inwentaryzacja podoba. :)
UsuńNie tylko spodni brakuje, ale też surdutów, szyneli, itp. Najwyraźniej Flaubert nie przewidywał brzydkiej pogody. :)
Okazuje się, że nóż do ostryg można nabyć za jedyne 19 zł plus VAT. :) Na przykład tu. Dosyć tania ta odrobina luksusu. :)
A kieliszków do szampana i talerzy obiadowych miał niewspółmiernie do łyżki i dwóch widelców:)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
serdeczności
Wprawdzie słyszałam o jedzeniu z jednej miski, jest piosenka o piciu z jednej szklanki, ale jedzenie jednym widelcem chyba nastręczało drobne problemy logistyczne. :)
UsuńUściski.
Moją uwagę też zwróciły kieliszki do szampana. Chyba kilka z najwyraźniej brakuje, może autor był w tak radosnym nastroju, że po wzniesieniu toastu roztrzaskał je na szczęście?;) Ale do Francuzów to raczej niepodobne, a do Flauberta chyba tym bardziej.;)
UsuńHurtowa liczba kieliszków świadczy o tym, że chyba w wolnych chwilach urządzał wernisaże. :) Lub prowadził wypożyczalnię naczyń. A może to 35 jest wielce symboliczną liczbą i właśnie jesteśmy o krok od rozszyfrowania kodu Flauberta?! :)
Usuńgdybym grała w totka, obstawiłam ww. liczby w najbliższym losowaniu.;)
UsuńHm, tylko jeden krawat?
Ale za to jedwabny! Kolor też na pewno głęboko symboliczny. :)
UsuńSymboliczny, a jakże. Po lekturze "Pani Bovary" Flauberta kojarzę jednak głównie z niebieskim.;)
UsuńOn sam uważał, że Pani Bovary ma być szara jak pleśń, za to Salambo purpurowe.
UsuńOgromnie podoba mi się pomysł pisania powieści "pod kolor". To ma sens. Urok też.;)
UsuńAniu, ja też jestem pod wrażeniem!
Usuń~ Ania
OdpowiedzUsuńMoże niebieski nie pasował do jego karnacji, bo zapewne Flaubert nie spędzał zbyt wiele czasu na świeżym powietrzu. :)
~ Zacofany w lekturze
Niesamowity był z tymi kolorami. Je t'aime, monsieur Flaubert! [Tu miejsce na serduszko, które mi się nie chce wkleić.]
Ciekawe, z jakimi kolorami kojarzyło mu się "Czerwone i czarne" Stendhala. :D
Przyznam się potajemnym szeptem, że purpurę nabyłam w ubiegłym tygodniu i dostanę lada moment. :P
U mnie purpurowe z okładki Salambo jest już szare od kurzu wieków, lada chwila i pleśń się pojawi. Ponoć to nie jest najlepsza książka i tak mnie odrzuca lekko.
UsuńMam nadzieję, że mój egzemplarz nie będzie pokryty jakimiś cuchnącymi drobnoustrojami. :)
UsuńA czy Flaubert w ogóle dbał o własny strój? Może to była dla niego drugorzędna rzecz. Co prawda w przypadku Emmy B. (nie wiem, jak w innych powieściach) wykazał się imponującą wiedzą i okiem do szczegółów.;)
Usuń