1 kwietnia 2010

Yoko Ogawa, "The Housekeeper and the Professor"

1-1=0

Moje spotkanie z matematyką zakończyło się w liceum. Rozstaniu nie towarzyszyły łzy. Raczej obopólne westchnienie ulgi. Nigdy nie zaliczałam się do elitarnej grupy wybranków królowej nauk. Matematyka kojarzyła mi się z czymś niepokojącym, trudnym i odległym. Powieść Yoko Ogawy "The Housekeeper and the Professor" ("Gosposia i Profesor") przekonuje mnie, że nie miałam racji.

Otóż książka japońskiej pisarki dowodzi, iż świat matematyki, liczb, wzorów bywa fascynujący, a wręcz tchnie poezją! Okazuje się, że symbole matematyczne mogą mieć odniesienie do ludzkiej egzystencji, gdyż niczym środki artystyczne w wierszu są w stanie wyrażać najsubtelniejsze uczucia. Z podobnego założenia wyszedł między innymi włoski prozaik Paolo Giordano, tytułując swoją powieść "Samotność liczb pierwszych". W przypadku książki Ogawy nić matematycznych refleksji i reminiscencji zręcznie wpleciona jest w fabułę.

O "Gosposi i Profesorze" dowiedziałam się dzięki blogom anglojęzycznym. Wiele osób uznawało tę powieść za swoje książkowe odkrycie ubiegłego roku. Zachwytom nie było końca. Co ciekawe, wyrażali je czytelnicy o bardzo różnych zainteresowaniach literackich i gustach. Niestety, nie mogę przyłączyć się do chóru bezkrytycznych piewców tej książki, choć dostrzegam jej zalety. Jedną z najważniejszych jest fakt, że autorka uwrażliwia czytelnika na problem relacji z osobą niepełnosprawną umysłowo, uczy dostrzegać w niej wrażliwego człowieka, a nie jednostkę chorobową czy dziwaka, którego należy się bać. Walorem warsztatu pisarskiego Ogawy jest też duża subtelność, delikatność rysunku postaci i wydarzeń. Podobał mi się też nastrój zadumy i melancholii. Mylący jest tytuł powieści, który zapowiada wodewilowe perypetie a la Frania Maj.

Inspiracją dla pisarki była podobno biografia ekscentrycznego węgierskiego naukowca Paula Erdősa. Tytułowy Profesor w książce japońskiej autorki był niegdyś utalentowanym matematykiem. Siedemnaście lat temu uległ wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego doznał uszkodzenia mózgu. Nie jest w stanie zapamiętać nic nowego. Świetnie pamięta dawne wydarzenia, a nie wie na przykład, co jadł wczoraj na kolację. Jego pamięć przypomina taśmę video. Aby nagrać coś nowego, trzeba skasować wcześniejsze wrażenia. Jego pamięć obejmuje dokładnie osiemdziesiąt minut. Matematyka nadal stanowi pasję Profesora, którą skutecznie zaraża innych. Nie utracił wielkich zdolności i utrzymuje się z matematycznych konkursów w prasie.

Obcowanie z taką osoba nie należy do najłatwiejszych. Gosposia nie dziwi się, że jest jedną z wielu opiekunek, jakie przewinęły się przez dom Profesora. W momencie kiedy dostaje nowe zlecenie jest bardzo zwyczajną, dwudziestoośmioletnią kobietą samotnie wychowującą dziecko. Początkowo szokuje ją dziwny sposób bycia Profesora, potem przyzwyczaja się do tego, że każdego ranka musi mu się przedstawiać tak, jakby widzieli się po raz pierwszy w życiu. Wychodzi z nim do miasta, choć podopieczny wygląda cudacznie w garniturze pokrytym karteczkami, które maja mu przypominać o różnych rzeczach. Im bardziej Gosposia poznaje Profesora, tym lepiej go rozumie. Rodzi się między nimi przyjaźń, która obejmuje też syna Gosposi, Pierwiastka. Młoda kobieta ulega czarowi liczb, zaczyna pasjonować się matematyką. Profesor natomiast stopniowo otwiera się na świat. Samotność przestaje im doskwierać. Obydwoje przekonują się, że 1-1=0.

Przejdę teraz do księgi życzeń i zażaleń. Motyw Pigmaliona nie należy do najbardziej oryginalnych, doczekał się wielu twórczych realizacji, choć trzeba przyznać Ogawie, że potraktowała go dość nietypowo. Czytając tę powieść nie mogłam też uwolnić się od skojarzenia z filmem "Lepiej być nie może". Było natrętne. Młoda, samotna kobieta z dzieckiem plus ekscentryczny mężczyzna o skłonnościach autystycznych.

Ogromnie rozczarował mnie prawie całkowity brak japońskich realiów. Książka jest utrzymana w tonacji paraboli. Opisane wydarzenia mogły zdarzyć się dosłownie wszędzie. Bohaterowie nie mają imion: w powieści występują Gosposia, Profesor, Wdowa i Pierwiastek. Zasmuciło mnie to, że świat powieściowy odarty był z kolorytu lokalnego. Nie ukrywam, że jako miłośniczka Japonii liczyłam na coś więcej niż skąpą wzmiankę o kwitnieniu wiśni, której kurczowo chwycili się autorzy grafiki na okładkach większości wydań oraz plakatu adaptacji filmowej.

Uderzyła mnie też naiwność tej opowieści, tak jakby autorka obserwowała ludzi z wierzchołka wieży z kości słoniowej. Prostoduszne spojrzenie na świat ma w naszych cynicznych czasach swój urok, ale na dłuższą metę irytuje i nuży. Nudziły mnie też liczne fragmenty poświęcone baseballowi.

Moim zdaniem szwankuje również psychologia postaci. Zachowanie Wdowy wydaje mi się chwilami irracjonalne, zwłaszcza w obliczu tajemnicy, której rąbka autorka uchyla pod koniec powieści. Dziesięcioletni Pierwiastek wykazuje dojrzałość emocjonalną i empatię zdecydowanie wykraczające poza swój wiek. Początkowo Gosposia na całe dnie zostawia chłopca samego w domu, potem pod wpływem perswazji profesora nagle zmienia się w troskliwą matkę.

Granica miedzy celową prostotą, oszczędnością a ubóstwem językowym jest cienka i zastanawiam się, czy Yoko Ogawa przypadkiem chwilami jej nie przekroczyła. Można usprawiedliwić autorkę, że narratorką jest przecież zwyczajna Gosposia, ale łatwość z jaką kobieta przyswaja matematyczne wykłady wskazuje na osobę o intelekcie ponadprzeciętnym. Zaznaczam, że poznałam powieść w tłumaczeniu na język angielski, dokonanym przez Stephhena Snydera.

"Profesor i Gosposia" to na świecie wydawniczy hit. Po publikacji powieści w roku 2005 w Japonii sprzedano milion kopii w dwa miesiące. Cztery lata później pojawiła się edycja angielska. W roku 2006 powstała adaptacja filmowa pod niezbyt fortunnym tytułem "The Professor's Beloved Equation" - "Ukochane równanie Profesora" (reżyseria: Takashi Koizumi).

Wobec powyższych sukcesów dziwi, a jednocześnie budzi szacunek fakt, że Yoko Ogawa sprawia wrażenie osoby niezwykle skromnej, nie narzuca się mediom. Zaskoczyło mnie to, że autorka ponad dwudziestu książek, zdobywczyni kiku nagród literackich, nie posiada własnej strony internetowej. Nie widziałam jeszcze „Gosposi i profesora” w zapowiedziach żadnego polskiego wydawnictwa, ale sądzę, że to tylko kwestia czasu.

Moja ocena: 4-

Plakat "The Professor's Beloved Equation"

Yoko Ogawa

11 komentarzy:

  1. Czytasz po angielsku? Szacunek - mówiąc językiem młodzieży:)

    Ja akurat matematykę lubiłam, ale to dlatego, że miałam świetnych nauczycieli. Zdaje się jednak, że matematykę można było pokochać... szkoda że nie było mi dane:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z kolei jestem profanką w podwójnym tego słowa znaczeniu: ani nie przepadam za matematyką, ani nie słyszałam jeszcze o tej książce, bohaterce Twojego posta. Ale nie będę ukrywać, że lubię motywy liczbowe w powieściach i w ogóle -- w sztuce. A zatem jest szansa, że ta książka stałaby się jedną z moich ulubionych. Co do prostoty języka, nie czytałam powieści, więc trudno mi się wypowiadać, ale czasami taki zabieg językowy współgra z przesłaniem książki, z kreacją postaci, z wizją świata przedstawionego. Mnie chyba by ten aspekt nie raził. Ale muszę najpierw zapoznać się z książką, by móc to oceniać... Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro Yoko Ogawa wciąż jeszcze obca polszczyźnie to może i dobra okazja dla mniej wprawnych w angielskim, by spróbować wersji English. Ja sięgnęłabym właśnie z sentymentu dla matematyki, która przyciąga same ciepłe myśli. Pewne partie mózgu rdzewieją mi lekko, bo zaniedbuję, ganiając za opowieściami. A matematyka jest Królową, czarowną i zawsze ciut niezdobytą. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie sie szalenie podobaly trzy opowiadania z tomu "The Diving Pool", ale o tej powiesci wlasnie slyszalam letnie opinie, wiec mimo ze widuje ja w sklepach charytatywnych, nie zdecydowalam sie na kupno. Jak bedziesz miala okazje, siegnij po opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
  5. ~naczynie_gliniane
    Za szacunek bardzo dziękuję, ale w przypadku tej książki z mojej strony nie było dużego wysiłku. Jest pod względem językowym łatwa.
    Ja, niestety, nawet nie polubiłam matematyki. Powieść Ogawy upewniła mnie w przekonaniu, że to był błąd.:(

    ~Jolanta
    Jeśli lubisz matematyczne symbole w sztuce i literaturze, przypuszczam, że ta książka sprawi Ci dużo radości.
    W kwestii językowej ascezy - trudno powiedzieć. Dla mnie zawsze niepokojącym sygnałem jest fakt, że nie muszę sięgać po słownik.

    ~tamaryszek
    Jeśli matematyka przyciąga Twoje ciepłe myśli, jest duże prawdopodobieństwo, że "Gosposia i Profesor" zdobędą szturmem Twoje serce.:) To mocna strona tej powieści.

    ~Chihro
    Bardzo Ci dziękuję za polecenie opowiadań, słyszałam już o nich sporo dobrego. Sięgnę po nie na pewno. W ogóle będę mieć oko na tajemniczą Yoko O. Niepokoi mnie trochę tempo w jakim wydaje nowe książki, ale mam nadzieję, że ilość nie zastąpi jakości.
    "Letnia" - tego słowa mi brakowało w kontekście "Gosposi i Profesora".
    Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę nie na temat, ale plakat filmowy przypomniał mi o znakomitym filmie "Hanami - kwiat wiśni." Co więcej - jutro tj. w sb 3.4.2010 o godz. 20.00 pokaże go TVP Kultura;)
    Polecam gorąco, to film z duszą.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja bym powiedziala, ze poetyzuja matematyke ci, kt na matematyce sie malo znaja... jestem z wyksztalcenia inzynierem-teoretykiem i NIE widze we wzorach NIC poetycznego. a juz uzywanie matematyki to wyjasniania uczuc przypomina mi kabale w wykonaniu madonny. 1-1 równa sie zero - nie bardzo rozumiem, co w tym nowego? sprawdze czy ta ksiazka i dostepna w mojej bibliotece, to moze sama sie doczytam

    jezeli chodzi o uszkodzenioe pamieci krótkiej, to polecam film "memento". gdzie rewelacyjnie pokazano JAK zyje czlowiek, kt kazdego dnia uczy sie swiata na nowo

    dziekuje za interesujaca recenzje!

    OdpowiedzUsuń
  8. zapomnialam napisac - na japonskiej literaturze znam sie slabo i wydaje mi sie hermetyczna. ale niezwykle podobal mi sie "kafka on the shore" haruki murakamiego

    OdpowiedzUsuń
  9. ~czytanki.anki
    Bardzo dziękuję Ci za informację o tym filmie. Jak wiesz, jestem już jego szczęśliwą posiadaczką. :)

    ~blog sygrydy dumnej
    Byłoby super, gdybyś książkę mogła przeczytać! Bardzo zależy mi na opinii osoby, która właśnie zna matematykę od podszewki. Ciekawa jestem, jak tę powieść ocenisz.
    O "Memento" nie słyszałam, będę musiała poszperać. Na "Allegro" i w księgarniach internetowych, z których korzystam niestety jeszcze nie ma.Na pewno kwestia czasu.
    1-1=0 w ujęciu Ogawy to "człowiek bez człowieka jest nikim" - zaznaczam, że pisarce chodzi o przyjaźń, bliskość, serdeczność a nie wątek romansowy.
    Murakami to kolejny hit wydawniczy w Polsce! Dotychczas czytałam tylko "Na południe od granicy, na zachód od słońca". Bardzo podobał mi się mglisty, melancholijny nastrój.
    "Kafkę..." mam, ale jeszcze nie zdążyłam poznać. Czy tam przypadkiem nie odgrywa znaczącej roli czarny kot podobny do tego, który regularnie Cię nawiedza?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Yoko Ogawa... Przyznam, jeszcze o niej nie słyszałam, ale uwagę moją właśnie zwróciła, więc się za nią porozglądam;) Dziękuję za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  11. Υour own rеport provides verіfied useful to us.
    It’ѕ extremelу helpful and you are obvіously quіte
    eхperienced of this type. Үou hаѵe got
    popρed my own sight to be ablе to varіouѕ oρiniοn of this spеcific topiс using іnteresting and sound
    cоntent material.

    Feel free tо visit my blog post - buy cialis
    Here is my site ; CIALIS

    OdpowiedzUsuń