26 listopada 2011

Miasta lekkie jak latawce, miasta ażurowe jak koronki. Italo Calvino, "Niewidzialne miasta"


Miasta lekkie jak latawce, miasta ażurowe jak koronki

Kiedy czytałam „Niewidzialne miasta” tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadła okno. Jeśli chcecie bury, listopadowy dzień zamienić w kalejdoskop barw, dźwięków, smaków i zapachów, wystarczy otworzyć tę książkę w dowolnym miejscu. Nie wiem, jak pachnie słoń po deszczu, nigdy nie spacerowałam w magnoliowym ogrodzie odbijającym się w lazurowej lagunie, nie próbowałam mięsa bażanta złocistego, pieczonego na ogniu z suchych drew czereśniowych i posypanego ob­ficie rozmarynem, nie dotykałam też złotego muślinu, ale dzięki Italo Calvino poczułam się tak, jakbym to wszystko robiła. Jego proza działa na wszystkie zmysły i rozpala wyobraźnię.

Do przeczytania „Niewidzialnych miast” zachęcili mnie rozmówcy Barbary N. Łopieńskiej. Tytuł powrócił jak refren w kilku wypowiedziach. Skrzętnie go zanotowałam, nieświadoma, że czekają mnie długie poszukiwania. Okazało się bowiem, że niepozorna książeczka z 1975 roku to biały kruk. Po wielu miesiącach moje marzenie się spełniło.

Warstwa fabularna powieści jest dość uboga. To na pewno nie jest pozycja dla miłośników wartkiej akcji. Istotną część książki stanowią rozmowy prowadzone przez Marko Polo z mongolskim władcą, Kubłaj-chanem. Ich dialogi przeplatane są barwnymi opisami miast, które podróżnik odwiedził w czasie wypraw. Na próżno będziemy ich szukać na mapach. Wymyślił je Calvino.
Lisel Ashlock, Invisible Cities
Relacje z poszczególnych metropolii stanowią odrębne podrozdziały: pięćdziesiąt pięć miast autor podzielił na jedenaście kategorii. Powieść składa się z dziewięciu części, które obejmują po kilka opisów. Pisarz wyraźnie sugeruje inny wariant kolejności lektury miniatur, podobnie jak Julio Coratazar w „Grze w klasy”. Jestem pewna, że historie przeczytane według tej tajemniczej numeracji odsłonią nam zupełnie inne widoki, pozwolą dostrzec szczegóły pominięte przy pierwszej, gorączkowej lekturze. Bo nie ukrywam, że słowa Calvino piłam łapczywie.

Odniosłam wrażenie, że autor nawiązuje z czytelnikiem ciekawą grę. Opisy poszczególnych miast brzmią baśniowo, zresztą już w pierwszym zdaniu dowiadujemy się o tym, że cesarz nie ufał swojemu rozmówcy: Nie jest powiedziane, że Kubłaj-chan wierzy we wszystko, co opowiada mu Marko Polo[1]. W pewnym momencie twierdzi wręcz: Twoje miasta nie istnieją[2]. Czy możemy więc do końca zaufać autorowi? W niektórych opisach wyczuwalna jest ironia, a dynamiczne, przenikające się obrazy budzą skojarzenia oniryczne: Z mia­stami jest jak ze snami: wszystko, co wyobrażalne, może się przyśnić, ale nawet najbardziej zaskakujący sen jest rebusem, który kryje w sobie pragnienie lub jego odwrotną stronę lęk.[3] 

Miasta Calvino mają poetyckie nazwy. To najczęściej kobiece imiona, na przykład Izaura, Dorotea, Maurilia, Berenika, co pozwala sadzić, że pisarz symbolicznie charakteryzował ludzi, ich różne postawy i spojrzenie na świat. Jako zgrzyt odebrałam egzystencjalistyczną refleksję Kubłaj-chana umieszczoną na ostatniej stronie. Mówi o piekle żyjących, które na co dzień tworzymy przebywając razem. Odniosłam wrażenie, że została dodana trochę na siłę i że kłóci się z duchem opowieści.
Nora Sturges, Invisible Cities
Język Calvino brzmi bardzo poetycko i muzycznie, a szczególną uwagę zwraca orientalny przepych epitetów, a również długie, wielopiętrowe zdania. Opowieść bardzo zyskuje na uroku w oryginalnej wersji językowej, choć polski przekład Aliny Kreisberg również zachwyca.  

„Niewidzialne miasta” pozostawiają czytelnika w stanie niedosytu, lekkiego oszołomienia. Prozę Calvino można czytać zachwycając się wyobraźnią twórcy. Powieść przypuszczalnie zaciekawi miłośników fantastyki, była zresztą nominowana do Nebuli. Można też dopatrywać się w niej podtekstów filozoficznych lub problematyki ekologicznej. 

Bez względu na to, jaki będzie cel Waszej podróży, koniecznie odwiedźcie miasta lekkie jak latawce, miasta ażurowe jak koronki, miasta przeźroczyste jak moskitiery, miasta-unerwienie liścia, miasta-linie dłoni, miasta z filigranu, których nieprzejrzystą, złudną grubość można przejrzeć na wylot[4].

__________________
[1] Italo Calvino, Niewidzialne miasta, tłum. Alina Kreisberg, Czytelnik, 1975, s. 5.
[2] Tamże, s. 45.
[3] Tamże, s. 34
[4] Tamże, s. 56.
 
Moja ocena: 5+ 

Italo Calvino

34 komentarze:

  1. Lektura zapowiada się tak poetycko, że niemal abstrakcyjnie;) Ilustracja Aslock - cudna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie ilustracje cudne:) Słoń po deszczu powinien pachnieć jak mokry asfalt po letniej ulewie. Dla mnie, wielbiciela konkretów i fabuł, chyba to jednak zbyt abstrakcyjne i poetyckie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~ Ania
    Jest poetycko, to prawda, ale według mnie bardziej baśniowo niż abstrakcyjnie. :)


    ~ Zacofany.w.lekturze
    Ilustracje, niestety, nie z polskiej edycji.
    Zapach słonia po deszczu jest przyjazny dla środowiska, nie ma mowy o asfalcie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Asfalt po deszczu sam w sobie środowisku nie szkodzi, ale rozumiem, że mam poszukać bardziej ekologicznego porównania?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Asfalt ogólnie mało ekologicznie mi się kojarzy, choć szkód nijakich nie czyni. :) Na wszelki wypadek na wiosnę trzeba się będzie wybrać do zoo i tam dokonać komisyjnego obwąchania zmokniętego delikwenta, wtedy porównanie samo się nasunie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W warszawskiej słoniarni, szalenie wypasionej, latem pachnie słoniowym nawozem:) Na powąchanie słoniowego delikwenta, suchego czy mokrego, szans wielkich nie ma:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie pozostaje nic innego jak przejrzeć listy z Afryki Sienkiewicza pod kątem słoni. Może autor dzieli się też wrażeniami zapachowymi. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. On pewnie przez cały pobyt chodził z chusteczką uperfumowaną wodą kolońską przy twarzy:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wierzę, Italo to stary uwodziciel. (Stary, w znaczeniu, że wprawny). A pomysł trudny do udźwignięcia. To są opowieści o tym, co dzieje się w tych miastach, czy same opisy miejsc?

    Nic to, pozostaje tylko nastawić sobie percepcję na orientalne barwy, smaki, zapachy. I zapamiętać tytuł.
    Pozdrawiam! I ślę sympatię dla snującego się po ulicach miasta auta. Nie wiedziałam, że moje drugie ja ciągnie do Lublina.

    ren

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam prozatorskie lektury o mocnym, poetyckim zabarwieniu. Dlatego chętnie sięgnę. A te obrazki...prawdziwe cudo

    OdpowiedzUsuń
  11. ~ Zacofany w lekturze
    Ciekawe, czy w ogóle widział słonia. :) Być może spędził pobyt w zaciszu hotelowego pokoju. :)

    ~ Tamaryszek
    Proza Calvino to rzeczywiście czystej wody uwodzicielstwo. Opisy miast nie są statyczne, w każdym coś się dzieje i zawsze są to rzeczy zaskakujące. :)
    Tajemniczy samochód, o którym pisałam, ma lubelską rejestrację, więc to jakiś tubylec niecnie się podszywa. :)

    ~ Pisany inaczej
    Życzę Ci powodzenia w polowaniu na książkę Calvino, bo to może być problem. Mocne, poetyckie zabarwienie ma na pewno, więc powinna Ci się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam gdzieś dokłądnei to wydanie (mignęło mi przy porządkowaniu książek na strychu u rodziców). zakupiłąm kiedyś w hurtowych ilościach z rekomendacji herlinga Grudzińskiego, ale 15 lat temu jakoś mnie nie powaliły. Teraz powinno być lepiej, zwłaszcza, że rok temu trafiłam na opowiadania i wrażenia były bardzo pozytywne.
    P.s. dzięki, że chce ci się do mnie wpadac i komentowac nawet na tak egzotyczny temat jak Lem:).

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ Iza
    Jesteś więc posiadaczką bestsellera, który na Allegro osiąga cenę kilkudziesięciu zł. :)
    To i tak niewiele w porównaniu ze zbiorem włoskich baśni autorstwa Calvino, aukcja stanęła na kwocie ponad 400 zł.
    Coraz bardziej intryguje mnie ten strych, wspominasz go po raz kolejny. To musi być książkowa bursztynowa komnata. :)
    Będę musiała sobie poszukać opinii Herlinga Grudzińskiego. Jestem ciekawa, jak odebrał "Niewidzialne miasta".
    Od Twojego blogu jestem uzależniona, więc cała przyjemność po mojej stronie. :) A Lem bynajmniej nie jest dla mnie egzotyczny, autentycznie planuję coś przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  14. To już wiem, gdzie tak długo odpłynęłaś. Na dodatek czytasz niesamowicie wnikliwie książki, bo ja z rozmów Łopieńskiej nie wyłowiłam tej perełki. Proza poetycka? senna? bez akcji? Brzmi nieźle.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. ~ Książkowiec
    Na końcu recenzji książki Łopieńskiej stworzyłam sobie listę wzmiankowanych książek, które wydały mi się ciekawe. Powoli je zdobywam. :)
    "Niewidzialne miasta" to bardzo poetycka proza, a senna tylko za sprawą nieposkromionej fantazji autora, na pewno nie usypiająca. :) W każdym razie bardzo Ci ją polecam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Lirael,
    niestety nie pamiętam, czy Herling polecał Calvino ogólnie czy szczegółówo:).
    Zadziwia mnie natomiast jego wycena na allegro!
    A co do strychu- niepoprawny mól książkowy zawsze zgromadzi zapasy na czarnę godzinę:). W zasadzie po co mi tyle książek?

    OdpowiedzUsuń
  17. Calvino jest niesamowity. Wspomnianej przez Ciebie książki nie czytałam, rzuciłam okiem na allegro, o rany, ceny rzeczywiście porażają. Ale czytałam "Opowieści kosmikomiczne", "Jeśli zimową..." oraz "Rycerza nieistniejącego". Każda zupełnie inna! Każda wspaniała, bogactwo wyobraźni tego pisarza poraża.
    Szczególnie polecam "Rycerza", mnie oczarował klik

    OdpowiedzUsuń
  18. PO twojej recenzji czuję już zakochuję się w tej książce. A ostatni fragment cudowny. Muszę ją zdobyć.

    OdpowiedzUsuń
  19. Lirael,
    wielkie dzięki za miłe słowe, przypomne je sobie, jak mnei najdzie, żeby np. wykasować bloga;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Iza, Ty weź się puknij,co?:) Ja też uwielbiam Twoje recenzje z klasyków, co Ci już kiedyś pisałem, więc nawet nie żartuj w ten sposób, ok?

    OdpowiedzUsuń
  21. ~ Iza
    Zrób kiedyś fotoreportaż z tego strychu, bardzo proszę.
    Mole chyba tak mają, że lubią się otaczać obfitymi zapasami. :) W każdym razie mnie by się taki strych zdecydowanie przydał.
    A co do miłych słów to szczera prawda, nie czcze komplementy.

    ~ Agnes
    O, to świetnie, że grono calvinofanów jest większe. :) Bardzo Ci dziękuję za wskazówki, bo właśnie zastanawiam się, co z jego dorobku szczególnie warto przeczytać. Z przyjemnością przeczytam Twoją recenzję.

    ~ Kasia
    Dodam, że to fragment jeden z wielu, takich urokliwych opisów jest w książce mnóstwo. Życzę Ci udanej wyprawy do "Niewidzialnych miast". Mam przeczucie, że Ci się spodobają. :)

    ~ Zacofany.w.lekturze
    Popieram w całej rozciągłości. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wybieram się tam, co oznacza, iż też czeka mnie długie poszukiwanie książki.

    OdpowiedzUsuń
  23. ~ Guciamal
    Wybierz się koniecznie. Królują tu niezwykłe miasta wymyślone, ale są też krótkie wzmianki o miejscach prawdziwych, na przykład cudnej urody fragment o Wenecji.

    OdpowiedzUsuń
  24. ZWL- to tylko takie hipotetyczne rozważania, ale dziękuję Ci za pomasowanie mojego blogowego ego.
    I może lepiej nie kasowac, a nuż jakieś moje pomysły przenikną do szkolnych wypracowańPPPP?

    Lirael,
    "Towar" na strychu jest popakowany w pudła dla ochrony przed kurzem, w celu obfotografowania go musiałabym go rozlożyć na szlichcie, chyba z sesją może być ciężko:(.

    OdpowiedzUsuń
  25. ~ Iza
    Sesja w ogóle jest ryzykownym pomysłem. Wyciąganie książek z pudeł wiązałoby się z ich przeglądaniem, mogłabyś zniknąć na strychu na wiele tygodni. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. @Iza: a nie dałoby rady zaadaptować tego strychu na lokal mieszkalny? Byłoby z głowy przewożenie tych wszystkich pudeł:D

    OdpowiedzUsuń
  27. Lirael,
    ano właśnie:).
    Zwl,
    pomysł ryzykowny, to jest chata moich rodziców:). Strych również:).

    OdpowiedzUsuń
  28. @Iza: no tak, mieszkanie z własną mamusią to ryzykowny pomysł:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kusicielko :) (to odnośnie Wenecji)

    OdpowiedzUsuń
  30. Z Italo Calvino znam tylko "Jeśli zimową nocą podróżny". To jedna z moich ulubionych książek. Zachęciłaś mnie swoją recenzją, zapisuję sobie tytuł i zaczynam polowanie...

    OdpowiedzUsuń
  31. ~ Guciamal
    To dodam jeszcze perfidnie, że o Paryżu też jest malutka wzmianka. :)

    ~ Zbyszekspir
    Udanego polowania. :) Cieszę się, że Cię do niego zachęciłam. Mam zamiar wkrótce przeczytać "Jeśli zimową nocą podróżny". Będzie nam bardzo miło, jeśli zechcesz wziąć udział w klubowej dyskusji na blogu Ani w styczniu: http://czytankianki.blogspot.com/2011/11/styczniowe-spotkanie-klubu.html.

    OdpowiedzUsuń
  32. Lirael, nie tylko wróciłaś, ale do tego z taką ciekawą recenzją tak ciekawie brzmiącej książki :)

    Do tej pory czytałam tylko "Rycerza nieistniejącego" tego autora i bardzo dobrze go wspominam, ale naprawdę zainteresowałaś mnie "Jeśli zimową porą..." - pachnie mi trochę Borgesem :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ups, widzę, że pomyliłam tytuły, bo to wcale nie "Jeśli zimową nocą podróżny" tylko "Niewidziale miasta" :) Nie zmienia to faktu, że pachnie Borgesem :)

    OdpowiedzUsuń
  34. ~ Katasia
    Dziękuję. :) Mnie "Niewidzialne miasta" też pachniały Borgesem, chociażby te drobiazgowe opisy nieistniejących metropolii.
    Dyskusja dopiero w styczniu. Mam nadzieję, że "Jeśli zimową nocą podróżny" Ci się spodoba. W każdym razie ja spodziewam się sporych atrakcji. :)

    OdpowiedzUsuń