4 maja 2010

Joanna Nicklasson-Młynarska, Mikael Backman, "Greckie pomidory, czyli nowy dom na końcu drogi"


W Sigri, na końcu drogi,
czyli ze Szwecji do Grecji


Uprzedzam, że nigdy nie byłam w Grecji, tak więc nie jestem w stanie określić, na ile trafne są spostrzeżenia autorów. Książkę napisała para pięćdziesięciolatków: Polka - Joanna i Fin - Mikael. Obydwoje na co dzień mieszkają w Szwecji, która stała się ich ojczyzną z wyboru. Choć w pewnym sensie uznają się za Szwedów, a "Greckie pomidory" zostały napisane w języku szwedzkim, pamiętają o swoich korzeniach. Joanna z zapałem rozwiązuje polskie krzyżówki, aby nie zapomnieć języka, Mikael zaś nostalgicznie wspomina fińskie sauny. Książka opisuje początek nowego rozdziału w ich życiu.

Kupno domu w greckiej wiosce nie było kaprysem. Mikael marzył o tym od trzydziestu lat. To energiczna Joanna zmobilizowała go do realizacji planu. Wybór padł na mało znaną wioskę Sigri na wyspie Lesbos (nawiasem mówiąc okazało się, że prawidłowa wymowa to "Lesvos"). Co ciekawe, każda grecka wioska posiada własnego prezydenta, wyłonionego w wyborach bezpośrednich, który pomaga mieszkańcom w różnych sprawach: "tutejszy prezydent uczestniczy we wszystkim, co dotyczy jego wioski"[1]. Autorzy książki musieli najpierw zdobyć jego przychylność. Na początku Joanna i Mikael zostali poddani próbie - dom mogli tylko wynająć. Podlegali w tym czasie dyskretnej obserwacji ze strony mieszkańców. Gdy zaskarbili sobie ich sympatię, pozwolono im nabyć nieruchomość, co też skwapliwie uczynili.

Różnice między chłodną Szwecją a Helladą pachnącą słońcem są ogromne i nie ograniczają się do klimatu. "W Grecji nie umierasz z samotności i gangreny w jakimś domu starców o wdzięcznej nazwie "Słoneczne wzgórze", ale w lokalnej kawiarni, z ouzo w ręku i głową w tryktraku"[2]. Z zainteresowaniem towarzyszymy naszym bohaterom w codziennym odkrywaniu Grecji. Obserwujemy piękne widoki, kosztujemy regionalne potrawy i smakołyki z jeżowcami włącznie, próbujemy nauczyć się języka nowogreckiego, co kończy się sromotną porażką. Najważniejsze jednak są spotkania z ludźmi. Mottem Joanny i Mikaela jest przysłowie: "Nieważne, gdzie mieszkasz, ważne, z kim się zadajesz"[3]. Uważają się za szczęściarzy. Grecy, których poznali, są serdeczni, życzliwi i optymistycznie nastawieni do świata.

Zazdrościmy Joannie i Mikaelowi sielanki "w Sigri, na końcu drogi" [4]. Jest to koniec drogi w sensie geograficznym - ich wioska to zakątek, do którego rzadko trafiają tabuny turystów, ale również kres trosk związanych z szukaniem odpowiedzi na najważniejsze w życiu pytania, koniec stresów, a początek poczucia bezpieczeństwa i spokoju. Książka opowiada bowiem nie tylko o Grecji, ale także o kobiecie i mężczyźnie, którzy pozornie różni za sprawą innych doświadczeń, wyznań, narodowości, temperamentów, tak naprawdę pasują do siebie niczym platońskie połówki jabłka. Książka jest harmonijnym dwugłosem - niektóre rozdziały to monologi Joanny, w innych głos zabiera Mikael.

Wspomnienia napisane zostały w sposób bezpretensjonalny, prosty i naturalny, bez egzaltacji i pseudo-lirycznych uniesień częstych w tego typu publikacjach. O Grekach autorzy piszą z szacunkiem, ale potrafią też wychwycić ich śmiesznostki. Obydwoje mają bowiem poczucie humoru i zdrowy dystans do samych siebie, czego przykładem mogą być zabawne perypetie związane ze sprowadzaniem mebli Ikei do Sigri.

Książka jest przyjemna w odbiorze, choć trochę letnia. Mogłaby być na pewno bardziej dopracowana i głębsza, pozostawia bowiem wrażenie niedosytu. Uprzedzam miłośników pozycji wymagających, że znajdą tu luźne impresje, a nie erudycyjny esej. Ja przeżuwałam "Greckie pomidory" z uśmiechem i smakiem. Dużą ozdobę książki stanowią urokliwe ilustracje - akwarele autorstwa Andrzeja Płoskiego. Uważam, że do tej książki pasują bardziej niż zdjęcia.
______
[1] Joanna Nicklasson-Młynarska, Mikael Backman, "Greckie pomidory, czyli nowy dom na końcu drogi", tłum. Dominika Górecka, Wydawnictwo Czarna Owca, 2010, s. 15.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s.179.
[4] Tamże, s. 180.

Moja ocena: 4

Oto jedna z sympatycznych akwarelek:
Wycieczka po Sigri z grecką muzyczką w tle


21 komentarzy:

  1. Ilustracje rzeczywiście urocze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę to przeczytać, my także mieszkamy poza krajem. A te "luźne impresje" autorów już wydają mi się bliskie. No i te ciepłe, greckie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po Prowansji i Toskanii teraz będzie moda na odkrywanie Grecji? ;) Hmm, o ile Włochy i Francja w tytule działają już na mnie odstraszająco, to ta książka brzmi świeżo. Naprawdę zapachniało wakacjami - będę polować na ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  4. b sie ciesze, ze pani niclasson-mlynarska odnalazla swoje miejsce na ziemi. swego czasu zmuszona bylam uzywac podrecznika jej pióra do nauki szwedów jezyka polskiego. musialam komus dac te ksiazke i kasety, bo ich nie moge teraz znalezc. w kazdym razie na pierwszym rysunku siedzialy niewiasty o rozlozystych ksztaltach, a tekst glosil (z pamieci): "dziewczynki pija herbate. w pokoju wisi lampa. krystyna gra na gitarze. zagraj nam, krystyno, prosza dziewczynki"
    gwoli sprawiedliwosci dodam, ze pani n-m napisala potem zupelnie przyzwoity podrecznik - przynajmniej graficznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Lirael - a ja właśnie dziś chwyciłam w łapki tę książkę i będę czytać od jutra chyba :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Lirael, jak Ty robisz. Recenzja za recenzją. I za każdym razem ciekawa propozycja, inspirujący wpis. Kolejka książek czeka, ale i na ten tytuł pewnie przyjdzie właściwy moment. Zapachniało latem, wyprawą w nieznane, tęsknotą za tym, co jest za horyzontem. Nic, tylko spakować plecak i wyruszyć na przygodę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A jaki będzie następny książkowy zakątek? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ~nutta
    W większości akwarelki są ładne, a w dodatku występują w książce dość licznie.

    ~Beatta
    Polecam jako sympatyczną, wakacyjną książkę, wprowadzającą w nastrój podróżniczy. :)

    ~maioofka
    Rzeczywiście, prowansalsko-toskańskie refleksje zdominowały ofertę księgarni. Nie mam nic przeciwko, pod warunkiem, że obywa się bez nienaturalnych wzlotów.

    ~blog sygrydy dumnej
    Znowu Twoje słowa stały się powodem niekontrolowanych, porannych bulgotów kawowych!:)
    Podpis do ilustracji w podręczniku genialny! Wyobrażam sobie młodocianego Szweda, który do grupy nobliwych pań w Polsce zwraca się per "dziewczynki" :) Sukces komunikacyjny gwarantowany!

    ~marpil
    Oj, to się cieszę i czekam na Twoje wrażenia. Jestem ciekawa, jak odbierzesz tę książkę.

    ~Jolanta
    Ja też zaczęłam mieć włóczykijowe myśli i tęsknoty, ale dzisiejsza pogoda skutecznie mnie z nich leczy. :) Od rana pada. Rzeczywiście, ta książka sprawdzi się dobrze jako lektura "wypoczynkowa". Bardzo dziękuję Ci za miłe słowa!

    OdpowiedzUsuń
  9. ~ Jolanta
    Pakistan plus Wielka Brytania. :)
    Moc serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kupiłam tę książkę wczoraj na Targach Książki w Warszawie i już w pociągu w drodze powrotnej do Białegostoku zaczęłam czytać... i czytam :))) Pozdrawiam. Ewa

    OdpowiedzUsuń
  11. jak mam znaleźć namiar na tą autorkę, nie wiem ale być może jest to była przyjaciółka mojej nieżyjącej Mamy czy ktoś mi pomoże dotrzeć do niej. Z tego co wiem Mama miała przyjaciółkę Joannę Młynarską której Tata był znanym malarzem, Pani Asia wyemigrowała do Szwecji, być może to jest ona.

    sonia200000@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Kupiłam na majowych targach książki w Warszawie. przeczytałam.. jestem zachwycona. Nie tylko treścią książki, ale tez pięknym wydaniem. Pozdrawiam. Ewa

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ Anonimowy
    Proponuję szukać kontaktu z autorką za pośrednictwem Wydawnictwa Czarna Owca. Życzę powodzenia w poszukiwaniach.

    ~ Ewa/Ewika
    Książka jest sympatyczna, wspominam ją miło, a szata graficzna zdecydowanie najładniejsza wśród tak licznych ostatnio pozycji o nowym życiu w obcym kraju.

    OdpowiedzUsuń
  14. Znakomita recenzja, która oddaje moje odczucia po przeczytaniu tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~ Jo.
    Dziękuję za uznanie i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kupiłam tę książkę do biblioteki i nawet zamierzam przeczytać.
    Pani Młynarska to dla mnie zagadka. Uczyłam Szwedów polskiego przy pomocy jej podręczników do nauki polskiego. Masakra!
    Kiedy przeczytałam gdzieś jaka jest uhonorowana medalami za zasługi, to umarłam z wrażenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę niecierpliwie czekać na Twoje wrażenia z lektury. Przypuszczam, że natychmiast zarezerwujesz wycieczkę do Grecji. :)Ja wspominam tę książkę bardzo miło.
      Podręczników do polskiego nie widziałam, ale z tego, co piszesz, wynika, że choć zamiary autorki na pewno były dobre, nie do końca udało się je zrealizować.
      Kiedyś brałam udział w ocenie podręcznika Oxford University Press do angielskiego dla dzieci i wiem, że to długotrwały i mozolny proces - zapewne wydawnictwo, które opublikowało podręczniki pani Młynarskiej nie mogło/nie chciało poświęcić im tyle czasu i wysiłku.
      P.S.
      Czy to wredne okienko reklamowe na moim blogu nadal Ci wyskakuje? Usunęłam licznik z globusikiem, bo to chyba on je jednak generował.

      Usuń
  17. Nie ukazuje sie:) Strona troche dlugo sie laduje, ale zadnych dziwnych reklam zawieszajacych przegladarke juz nie ma. Bede Ci sie tu teraz pewnie czesciej platac po blogu ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff, to straszliwie się cieszę, że w końcu znalazłam źródło problemów. Jakoś przeżyję bez ulubionego globusika. :)
      Zapraszam jak najczęściej. Bardzo mi miło, kiedy mnie odwiedzasz.

      Usuń
  18. I vice versa, tez mi miło kiedy Ty do mnie czasem zajrzysz ;)
    Spróbuj może z innym globusikiem lub licznikiem. Jest troche do wyboru w sieci. Może jakiś inny przypadnie Ci do gustu i nie będzie Ci robił takich brzydkich niespodzianek?

    OdpowiedzUsuń
  19. O Grecji polecam inna ciekawą książkę,,Błękitne niebo czarne oliwki''Humphrys Christopher, Humphrys John.Ś W I E T N A!!!Angielski dziennikarz opisuje swóje perypetie związane z zakupem działki,budowy domu i życiem w Grecji.

    OdpowiedzUsuń