1 maja 2010

Amanda Sthers, "Chicken Street"

KWIAT POD KAMIENIEM

Kabul, Afganistan. Tuż po upadku talibów.

Dramatis personae:

Alfred
Naprawdę nazywa się inaczej. Ma ponad siedemdziesiąt lat. Żartowniś, miłośnik czarnego humoru, "bardzo wcześnie nauczył się śmiać ze wszystkiego, zwłaszcza ze śmierci."[1] Żyd rumuński, cudem uratowany z Holocaustu. Romantyk o gołębim sercu. Miłośnik tanga. Na swoje nieszczęście zakochuje się w ciężarnej nastolatce. Zapłaci za to bardzo wysoką cenę. Łączy go przyjaźń, a wręcz braterska miłość z Szymonem. Szanowany obywatel Kabulu. Pisarz uliczny. Wyróżnia go znajomość rożnych języków i alfabetów. Na zlecenie Naemy napisze list do Petera. Koperta z afgańskim znaczkiem wywoła lawinę wydarzeń.

Szymon
Zamieszkały na głównej ulicy Kabulu - Chicken Street - pod numerem dwudziestym trzecim. Jeden z dwóch Żydów w stolicy Afganistanu: "Jesteśmy wymarłym gatunkiem. Kogo obchodzimy?"[2]. Szewc. Kiedyś szył buty dla najbogatszych ludzi w Iranie. Syn znanego producenta perskich dywanów. Wyjechał do Afganistanu po rozstaniu z niewierną żoną, Farah. Nie wyleczył się z tęsknoty za nią. Wciąż czuje na dłoniach jej zapach. Nigdy nie płacze. Miewa koszmarne sny. Kolekcjoner kowbojek. Wyznawca prostej filozofii życiowej: "Pragnąłem wielu rzeczy, ale rzeczy mnie nie chciały. Jestem czlowiekiem, który nie wybierał swojej drogi, tylko po prostu szedł przed siebie"[3]. W decydującej chwili też nie wybierze. To chyba nie przypadek, że jego ulica to Chicken Street - angielska nazwa kojarzy się nie tylko z kurczakiem, ale również z tchórzem. Będzie miał z tego powodu wielkie wyrzuty sumienia: "Pamiętam, że lepiej nie pamiętać"[4]. Niczym Cyrano de Bergerac zgodzi się napisać list do zrozpaczonej Naemy, podając sie za Amerykanina, Petera: "Droga Naemo! Piszę do Ciebie ze swojego rancza. Słucham tęsknej muzyki country; na nogach mam wspaniałe kowbojki, a mój koń Ronald Reagan skubie trawę przed domem."[5]

Naema
Na pozór skryta, cicha, miła, posłuszna. Naprawdę namiętna, smutna i nieszczęśliwa. Młodziutka piękność w burce, "ruchomy namiot"[6]. Mieszkanka kraju, w którym "kobieta nie istnieje, jeśli nie ma koło niej mężczyzny"[7]. Noc spędzona z Peterem w piwnicy w czasie bombardowania okaże się brzemienna w skutki dla wielu osób. Brzemienna okaże się również Naema.

Peter
Amerykanin. "Typ chłopaka, w którym łatwo się zakochać"[8]. Dziennikarz. Zgodził się zastąpić korespondenta swojej gazety w Kabulu. Gdyby wiedział, jakie ta decyzja pociągnie za sobą konsekwencje, na pewno podjąłby inną. Niebezpieczną wyprawę traktuje jako męską przygodę i okazję do oderwania się od małej stabilizacji (żona, dwoje dzieci, praca, dom): "na samą myśl o śmierci życie nabrało nowego smaku"[9]. Planuje napisać książkę o swoim pobycie w Afganistanie. Lądując w Kabulu już zna jej tytuł: "Zielone papugi" (to potoczna nazwa min przeciwpiechotnych) i pomysł na szatę graficzną: "może dać na okładkę jakieś ładne, kalekie dziecko o smutnych oczach"[10]. Jego precyzyjne plany nie obejmują śmierci. Wypadek natomiast całkiem mile widziany - gwarantowałby medialny szum. Jednak los szykuje dla niego inną niespodziankę.

Jenny
Żona Petera. Kobieta po czterdziestce. Zadowolona ze spokojnego, poukładanego życia u boku męża. To raczej związek z rozsądku. Podsyca wspomnienia o młodzieńczej miłości. Niedawno zaczęła chodzić na gimnastykę. O ironio, nie cierpi zmian. Pewnego dnia przychodzi tajemniczy list z Kabulu adresowany do męża. Pod wpływem impulsu Jenny otwiera kopertę. Te parę sekund zaważy o losach kilku osób, a jej serce stanie się podobne do Afganistanu: "złamane, spustoszone, martwe"[11].

Kabul
Miasto okaleczone, dziwne, niepokojące, wciąż liżące rany po tragedii. "Domy bez dachów i okien. Brudne dzieciaki o oczach starych ludzi. Wszy. Jakieś kobiety, upiorne i agresywne. kobiety drzemiące w cieniu. Sylwetki ociężałe, głosy zdławione, lubieżne."[12]. Już nazwy ulic brzmią groteskowo (na przykład tytułowa Chicken Street czy Flower Street), w dodatku nie mają nic wspólnego z ich wyglądem.

Afganistan
Państwo zapomniane przez Boga i ludzi. "To kraj pełen problemów, przemilczeń i legend. Kraj ludzi twardych i gwałtownych. Błędne koło, wieczny plac budowy. Kraj skazany na śmierć, który jednak żył i odradzał się jak kwiat, który kiełkuje pod kamieniem."[13].

Amanda Sthers potrafiła zręcznie ułożyć w spójną całość elementy mozaiki. Książka robi wrażenie odwrotnie proporcjonalne do swej objętości (jedynie 166 stron). To powieść rzewna i przejmująca. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, jak to możliwe, że w takim niewielkim utworze mieści się tyle smutku, że można by nim obdzielić kilka tomów. Jednak francuska pisarka snuje opowieść dramatyczną, ale nie ponurą. W "Chicken Street" łzy mieszają się z uśmiechem (chociażby żarty Alfreda czy groteskowy list do Naemy). Nie dziwi fakt, że ironiczne motto książki to słowa Woody'ego Allena: "Jeśli Bóg istnieje, mam nadzieję, że ma coś na swoje usprawiedliwienie"[14]. Widoczna jest fascynacja autorki filmami amerykańskiego reżysera, na kartach powieści znajdziemy też liczne odwołania do jego twórczości. Książkę polecam też miłośnikom judaików. Wiara, obyczaje, mentalność, poczucie humoru Żydów odgrywają tu dużą rolę. Alfred i Szymon, jedyni Żydzi w całym Kabulu, skupiają w sobie wiele cech tej kultury.

Okładka polskiego wydania "Chicken Street" wprawdzie przedstawia tytułową ulicę, ale moim zdaniem kojarzy się raczej z reportażem, a nie z paraboliczną opowieścią, wykorzystującą motywy biblijne: imiona (na przykład Piotr, Szymon, Mojżesz), ukamienowanie, starszy mężczyzna rozważający poślubienie kobiety spodziewającej się dziecka, którego nie jest ojcem. Losy bohaterów opowiedziane zostały w sposób autentyczny, bez czułostkowości, wręcz poetycko: "A huśtawki tylko drażnią się z niebem"[15]. Nie jest to sztuka dla sztuki. Poprzez tragiczne losy Naemy autorka zwraca uwagę na dramatyczną sytuację afgańskich kobiet, na ich niegodziwe traktowanie.

Spacer po Chicken Street, na który zaprasza nas Amanda Sthers, to nie jest rekreacyjna przechadzka. Chwilami bywa naprawdę trudno i strasznie. Pisarka proponuje nam też wyprawę w głąb siebie. Opowiadając wstrząsające losy bohaterów, zadaje pytania dotyczące odpowiedzialności i uczciwości wobec samego siebie. Taka podróż czasem bywa trudniejsza niż ekspedycja do ogarniętego wojną Afganistanu.

______
[1] Amanda Sthers, "Chicken Street", tłum. Anna Michalska, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, 2010, s. 16.
[2] Tamże, s. 115.
[3] Tamże, s. 32.
[4] Tamże, s. 155.
[5] Tamże, s. 105
[6] Tamże, s. 29.
[7] Tamże, s. 24.
[8] Tamże, s. 35.
[9] Tamże, s. 36.
[10] Tamże, s. 38.
[11] Tamże, s. 115.
[12] Tamże, s. 54.
[13] Tamże, s. 127.
[14] Tamże, s. 9.
[15] Tamże, s. 75.

Moja ocena: 5


Amanda Sthers

Życie codzienne w Kabulu. Między innymi Chicken Street.



11 komentarzy:

  1. Lirael, recenzja wybitna. Jeśli książka jest równie niezwykła, polowanie na nią czas zacząć. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. skad ja to wiem, ze w calym kabulu bylo tylko dwóch zydów? bo nie pamietam, zebym czytala ksiazke amandy. a moze?
    kabul "znam" z åsne seierstad, zas wizualnie z "kite runner". sluchalam tez jego "tysiac palacych slonc". zdecydowanie najpiekniejszy byl obraz "kite runner". sympatycznie, ze amanda pokusila sie o przedstawienie zróznicowanych pod kazdym wzgledem mieszkanców stolicy afganistanu

    OdpowiedzUsuń
  3. ale jestem ciekawa co dalej...okladka mnie zniechecila w pierwszej chwili,ale Twoja fantastyczna recenzja sprawila,ze postanowilam przeczytac,dzieki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, fantastycznie napisane. Myślę, że na okładce książki powinni zamieścić Twój tekst:0 Zachęca bardzo!
    A ta autorka taka młodziutka?

    OdpowiedzUsuń
  5. Poczułam się jakbym właśnie otwarła książkę - już znam bohaterów (trzymam kciuki za Alfreda i niepokoje się o Szymona), jestem w Kabulu i wiem, że toczy się walka o więcej niż przetrwanie.
    Ukłon, bo naprawdę dobry tekst. Ale i Amanda Sthers zbiera zasłużone oklaski za język (cytaty!). Świetnie puentuje!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kabul chyba dopiero zdobywa sobie polskiego czytelnika - czytałam "Chłopca z latawcem", a na półce już czeka "Księgarz z Kabulu". "Chicken Street" teraz też chętnie poznam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Jolanta
    Dziękuję za milą ocenę recenzji. mam nadzieję, że obejdzie się bez polowania, bo ta książka jest chyba mało znana. A szkoda.

    ~blog sygrydy dumnej
    Tak, Amanda wykonała kawal dobrej roboty :) Z pozycji, które wymieniłaś, czytałam tylko "Chłopca z latawcem". Byłam nim zachwycona i zaraziłam prawie wszystkie koleżanki w szkole :) Filmu nie oglądałam, ale z premedytacją, w obawie przed brutalną sceną, która już w książce mnie zmroziła.

    ~Emocja
    Do lektury szczerze namawiam. Niestety, okładka rzeczywiście jest kiepska. Na pocieszenie dodam, że francuski oryginał wydał mi się jeszcze gorszy:
    http://tinyurl.com/2uvbdub

    ~naczynie_gliniane
    Bardzo Ci dziękuję! A autorka książki to rocznik 1978.

    ~tamaryszek
    Ukłon z całego serca odwzajemniam.
    Amanda Sthers jest Francuzką, więc nie będę w stanie przeczytać nic w oryginale, a szkoda, bo rzeczywiście ma wyczucie językowe.

    ~maioofka
    "Księgarza z Kabulu" planuję przeczytać, słyszałam mnóstwo dobrych rzeczy.
    Polecam Ci również reportaż Rogera Willemsena "Podróż do Afganistanu".
    Też odnoszę wrażenie, że coraz więcej osób interesuje się Afganistanem. To miejsce przeraża i fascynuje jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze raz sobie przeczytałam Twoją recenzję i nie mogę się nadziwić, że w Biblionetce jej nie polecono. Taka strata... :-( Trochę się rozczarowałam Biblionetkowymi rotacjami recenzji, nie tylko w przypadku "przemilczenia" tego tekstu. Już kilka razy cisnęła mi się na usta maksyma: perły przed... :(

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Jolanta
    Dziękuję, Jolu! Bardzo mi miło, że zapamiętałaś tę recenzję.
    Moc serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  10. Thanks for finally writing about > "Amanda Sthers, "Chicken Street"" < Loved it!

    My blog; healthy diet plans for women

    OdpowiedzUsuń
  11. Hi there, I discovered your website via Google at the
    same time as searching for a similar matter, your website got here up, it seems great.
    I have bookmarked it in my google bookmarks.
    Hi there, simply become aware of your weblog thru Google, and
    found that it's really informative. I am gonna be careful for brussels. I'll be grateful when you continue this
    in future. Lots of folks will likely be benefited out of your writing.
    Cheers!

    my web-site; healthy diet plans

    OdpowiedzUsuń