Totalitarny Totentanz
Dawno nie zdarzyło mi się nie przespać calutkiej nocy z powodu
książki. „Trismus” Stanisława Grochowiaka wprowadził mnie w stan takiego
rozdygotania, że przez wiele godzin nie zmrużyłam oka. Na szczęście działo się to w czasie wakacji, a konkretnie
w sierpniu, więc w ciągu dnia mogłam spontanicznie wprowadzać się w fazę REM bez uszczerbku dla poziomu lubelskiej oświaty.
Do tej pory Grochowiak kojarzył mi się głównie z turpistycznymi wierszami, zapamiętanymi z lekcji języka polskiego w liceum. Czy można zapomnieć tytuł taki jak „Menuet z pogrzebaczem”? Sporą niespodzianką było dla
mnie to, że poeta napisał też powieść wydaną między innymi w popularnej serii Koliber, którą
czytuję od niepamiętnych czasów. W dodatku świetną powieść. Najwyraźniej „Trismus”
umknął mojej uwadze. Jeśli Waszej też, proszę, poświęćcie mu
kilka godzin.
Czytałam wiele książek o II wojnie światowej. Dlaczego
ta jest naprawdę wyjątkowa? Najpierw uwagę czytelnika przykuwa kunsztowna
forma powieści. Układ rozdziałów tworzy harmonijną całość w układzie 3+6+3.
Jak wiersz. Pierwsza i ostatnia trójka to typowe rozdziały, o krótkich, zapadających w
pamięć tytułach, natomiast środkowa szóstka to nazwy miesięcy w roku 1941. Ciekawym
zabiegiem było wplecenie w tekst powieści różnych form literackich: fragmentów
listów, dokumentów, zapisów rozmów jak w dramacie lub scenariuszu, dziennika,
przemówienia. Dzięki temu autentyzm opisywanych wydarzeń nie budzi wątpliwości,
choć tak naprawdę mamy do czynienia z fikcją literacką. Miałam wrażenie, że to
dokument. To złudzenie potęgował fakt, że jeden z narratorów nazywa się
Stanisław Grochowiak, poza tym w książce występuje wiele postaci historycznych.
To nadaje powieści charakter reportażu, a złudzenie potęguje wielogłosowa
narracja. Autor
rzekomo spotkał wilka morskiego, który snuje ciekawą opowieść i przekazuje
Grochowiakowi kuferek z dokumentami. To one posłużyły jako kanwa „Trismusa”.
Powieść Grochowiaka to przejmujące studium psychologiczne esesmana, który przy swoim ograniczeniu ideologicznym i sadystycznych
skłonnościach pozostaje jednocześnie koneserem sztuki i pięknych krajobrazów. Opowiadając
tę historię autor wykorzystał realia
nazistowskie, ale każdy fanatyzm podobnie działa na ludzi. To wszystko
równie dobrze
mogłoby się wydarzyć w stalinowskiej Rosji czy, bardziej współcześnie,
na przykład w Iranie lub w Afganistanie. Oprócz walorów dokumentalnych „Trismus” ma
więc wymowę bardziej ogólną. Wstrząsającą.
Brzmiący tajemniczo tytuł oznacza szczękościsk. Można go zapewne rozpatrywać w
kategoriach politycznych: Niemcy trzymały Europę w kleszczach przemocy. Jest
to chyba również odniesienie do psychiki głównego bohatera, którego konwulsyjnie dławi ideologia, ale również
do sytuacji w jego rodzinie: tak wyglądało małżeństwo z Nelly.
Powieść powstała w 1962 roku, wiele lat wcześniej niż popularny
„Chłopiec w pasiastej piżamie” Johna Boyne’a, o którym kiedyś ciekawie i wnikliwie pisał Zacofany w lekturze, a pewne rozwiązanie fabularne
jest niezwykle podobne, z tym, że „Trismus” to książka zdecydowanie dla
dorosłych czytelników. Zaczyna się jak trochę
komiczny romans, by niepostrzeżenie przerodzić się w dramat. Na początku komendant małego
obozu koncentracyjnego w Glückauf (nazwa na pewno nieprzypadkowa) otrzymuje oficjalne
wezwanie „Lebensbornu”. Ma natychmiast uregulować sprawy rodzinne. Jako kawaler nie ma szans na awans i
trwałą nominację. Wybór odpowiedniej kandydatki na żonę nie jest prosty, bo
oczywiście pretendentka musi spełnić kilka istotnych warunków. Towarzyszymy
bohaterowi w poszukiwaniach, a potem w pierwszych miesiącach małżeńskiego
życia. Stopniowo farsa zamienia się w tragedię.
Przypuszczam, że na brak popularności książki może wpływać
też okładka, na której główny bohater wygląda jak Frankenstein, tymczasem był
przystojnym mężczyzną, który podobał się paniom. Niestety, pięknu zewnętrznemu
towarzyszył niedorozwój uczuć wyższych. W recenzji Ani (Czytanki Anki), którą bardzo polecam jako kolejny argument za przeczytaniem tej powieści, możecie zobaczyć o wiele trafniejszą okładkę.
Wiersz Stanisława Grochowiaka „Czyści” zaczyna się od słów:
Wiersz Stanisława Grochowiaka „Czyści” zaczyna się od słów:
Podobnej zasadzie hołduje w „Trismusie”. Prześwietla i udręcza nie tylko słowa. Również czytelnika, który ma okazję nie tylko lepiej poznać trybiki machiny totalitaryzmu, ale i siebie.
Wolę brzydotę
Jest bliżej krwiobiegu
Słów gdy prześwietlać
Je i udręczać
Stanisław Grochowiak, Trismus, Książka i Wiedza 1988.
Moja ocena: 5
Stanisław Grochowiak [Źródło zdjęcia] |
Chętnie sięgam po poezję Stanisława Grochowiaka, szczególnie lubię wiersz pt. "Czyści":) Czytałam też kilka lat temu jego dramat i opowiadanie, ale powieści jeszcze nie. Chyba czas to nadrobić...
OdpowiedzUsuńA seria Koliber wydana przez "Książkę i Wiedzę" jest bardzo dobra, ukazało się w niej wiele interesujących, a przy tym również mniej znanych utworów.
Niestety, Grochowiak zalicza się do dużej grupy poetów niesłusznie zapomnianych. Dobrze, że niedawno Anna Maria Jopek i Michał Żebrowski przypomnieli "Upojenie".
UsuńJa też bardzo lubię tę serię. Mam sporo kolibrowych książek i nieustannie odkrywam kolejne skarby. :) Ostatnio "Starą pannę" Edith Wharton. Rewelacja!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo prawda, książka jest niesamowita i trudno się po niej otrząsnąć. Mnie się chyba do tej pory nie udało.
UsuńDla mnie też szokujące było to, że nigdy, przenigdy, nie słyszałam o tej powieści, a jak już wspominałam, literaturą piękną dotyczącą II wojny światowej interesuję się właściwie od podstawówki. Też bardzo jestem ciekawa, jakie były przyczyny. Mam wrażenie, że Grochowiak w ogóle nie zaliczał się do pisarzy rozpychających się łokciami po sławę i może też dlatego zupełnie o nim cicho.
"Lektor" też zrobił na mnie duże wrażenie, ale "Trismus" góruje nad nim pod względem artystycznym. Plus ten czarny humor, choć nie jestem pewna, czy to właściwe określenie.
Bardzo zaciekawił mnie poemat Grochowiaka "Totentanz in Polen". Podobno jest to komentarz do rysunków i zapisków pamiętnikarskich sporządzonych przez Petersena, żołnierza Wehrmachtu podczas kampanii wrześniowej. Mam zamiar przeczytać, to może być kolejne arcydziełko.
Książki nie znam, ale podoba mi się Twoje odczytanie jej przez pryzmat bardziej uniwersalny niż tylko faszyzm i Niemcy. Okładka rzeczywiście mało zachęcająca do lektury.
OdpowiedzUsuńPolecam "Trismusa", choć uprzedzam, że to jest bolesna i smutna lektura. I jeszcze ważne ostrzeżenie: za żadne skarby nie czytaj noty na okładce, bo zdradza stanowczo za dużo, z zakończeniem włącznie. :(
UsuńWiele już razy pisałam, że zapamiętam, że chcę przeczytać, że stworzę listę i z jednej strony ze wstydem informuję, a z drugiej z nadzieją na zmianę że taką listę dziś zaczęłam tworzyć i wzorem którejś z blogerek wklejam tam link do recenzji, aby mogła przypomnieć sobie, dlaczego książka mnie zainteresowała. Grochowiak znalazł się na niej na drugiej pozycji. Pozdrawiam
UsuńJa już dawno przestałam wierzyć, że zapamiętam. :( Przy tylu ciekawych książkach to raczej niemożliwe. Mityczna lista to świetny pomysł, na pewno się sprawdza. Gratuluję Grochowiakowi zaszczytnego drugiego miejsca i będę trzymać kciuki, żeby przemówił do Ciebie równie mocno jak do mnie.
UsuńMi Twój opis bardziej skojarzył się z "Łaskawymi" J. Littella - widzę, że na prawdę najwyższy czas zajrzeć do Grochowiaka.
OdpowiedzUsuńO "Łaskawych" myślę już od dawna, ale czekam na odpowiedni moment, bo to książka, która na pewno wymaga dużo czasu, nie tylko z powodu imponujących rozmiarów. Grochowiak w liczącej 171 stron powieści powiedział na ten temat dużo i zrobił to wyjątkowo dobrze, a w dodatku uniknął patosu.
UsuńW temacie literackich powinowactw przyszli mi też do głowy "Niemcy" Kruczkowskiego.
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze - "Łaskawe" to jednak zupełnie inna rzecz. Littela można ciężko odchorować.
UsuńBiorąc pod uwagę, że ja prawie odchorowałam Grochowiaka, na Littela rzeczywiście będę musiała poświęcić dużo czasu w sprzyjających okolicznościach.
UsuńTa na "Trismusa" już jestem namówiony :-). Co do "Łaskawych" to spotkałem opinie, że niektóre partie są wtórne wobec "Kaputt", tak że mój entuzjazm do nich trochę opadł ale w końcu to nie pierwszy, ani drugi taki przypadek.
UsuńTo cieszę się, że jesteś namówiony. Mam nadzieję, że książka Cię nie rozczaruje. Jeśli u Ciebie też wywoła bezsenną noc, z góry przepraszam. :)
UsuńMoże monstrualne rozmiary "Łagodnych" usprawiedliwiają ewentualne potknięcia i wtórności.
Cieszę się, że fanów Trismusa jest więcej. Pytałam moich znajomych polonistów o tę książkę, nie czytali.;(
OdpowiedzUsuńKsiążka nieszablonowa i pod względem treści, i formy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Ania
UsuńW ogóle chyba mało kto czytał. :( Tymczasem wydań było kilka. To kolibrowe jest trzecie. Zobacz, co jest na pierwszej pozycji w Google po wpisaniu trismus grochowiak. :)
W tej chwili treść nie jest już może aż tak odkrywcza jak w roku pierwszego wydania, bo powstało wiele książek i filmów na ten temat, ale forma nadal bardzo, bardzo ciekawa.
~ Alicja2010
A propos listy lektur zastanawiałam się, dlaczego "Trismus" nie figuruje na spisie dla licealistów, ale wydaje mi się, że rzeczywiście jest jednak zbyt porażający.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWłaśnie sprawdziłam listę lektur dla licealistów, z której wynika, że pozycje obowiązkowe to między innymi: Tadeusz Borowski - wybrane opowiadania; Gustaw Herling - Grudziński - Inny świat, więc w sumie tematyka nie byłaby obca. Zaskoczył mnie brak "Medalionów" Nałkowskiej wśród książek do przeczytania koniecznie. Za moich licealnych czasów były lekturą obowiązkową.
UsuńW przypadku literatury pięknej można się pocieszać, że to fikcja, ale książki naukowe o wojnie już tego komfortu nie dają.
Sprawdziłam google.;)
UsuńBędę się upierać, że treść jest także oryginalna.;)
Mamy dwie pieczenie upieczone na jednym ogniu: historię pewnego małżeństwa i opis nazizmu.
"Medaliony" były kiedyś lekturą w ósmej klasie.
Medaliony w ósmej? U nas w IV liceum, razem z Borowskim, Herlingiem, Szczypiorskim.
Usuń~ Ania
UsuńWydaje mi się, że kiedyś treść była bardziej szokująca. My mieliśmy okazję popatrzyć na obozową rzeczywistość z nazistowskiej perspektywy dzięki kilku książkom i filmom. W roku 1962 to było chyba jeszcze bardziej nowatorskie ujęcie.
~ Zacofany w lekturze
U nas też na pewno w liceum.
Hm, to może ja taka nadgorliwa byłam i czytałam w ósmej? Różnych rzeczy wtedy próbowałam.
UsuńSzczypiorskiego u mnie w liceum na pewno nie omawiano, może dopiero później stał się lekturą.
Zastanawiam się, czy przypadkiem nie było jakiegoś opowiadania Nałkowskiej z "Medalionów" w podręczniku do polskiego dla ósmej klasy?
UsuńOj chyba nie. W ósmej klasie był tłuczony Pan Tadeusz, Syzyfowe prace i Latarnik bodajże:)
UsuńPomyszkuję u rodziców, może zachował się podręcznik do polskiego z ósmej klasy mój albo brata, ale wątpię. O ile dobrze pamiętam to była taka bardziej antologia niż typowy podręcznik. Na pewno zamieszczono w nim opowiadanie Dąbrowskiej "Tu zaszła zmiana", więc może coś z "Medalionów" też uszczknięto.
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale po Twojej recenzji czuję się maksymalnie zachęcona do sięgnięcia po nią.
OdpowiedzUsuńTo bardzo się cieszę, że Cię zachęciłam do przeczytania, bo to świetna powieść, ale ostrzegam, że po lekturze trudno się podnieść.
UsuńMnie ta powieść też umknęła uwadze! Aż dziw, bo przecież studiowałam polonistykę, ale to pewnie dlatego, że - jak już napisała Alicja - książka nie figuruje w listach lektur na polonistyce... Wstyd! Poszukam w bibliotece. Jeśli chodzi tematykę drugiej wojny światowej w literaturze polskiej, to zastanawiam się, czy jest jakaś dobra powieść będąca studium psychologicznym oprawców z NKWD, bo oni też w tej samej mierze, co niemieccy naziści siali zło i mordowali na przemysłową skalę. Tak myślę i myślę, czy jest w polskiej literaturze taka powieść podobna do Trismusa, ale której bohaterem byłby enkawudzista. Nic mi nie przychodzi do głowy...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się dotrzeć do tej powieści. Zdecydowanie zasługuje na uwagę, której z jakiegoś tajemniczego powodu jej poskąpiono.
UsuńTemat NKWD rzeczywiście nie doczekał się wielu literackich realizacji. Są świadectwa ofiar, natomiast chyba nikt jeszcze nie sportretował enkawudzisty tak obszernie i głęboko jak Grochowiak hitlerowca. Może doczekamy się takiego wstrząsającego studium. Wcześniej cenzura stłumiłaby takie zapędy literackie w zarodku, teraz temat czeka na wrażliwego i mądrego pisarza.
Nawet lekka sugestia, że Grochowiak może mieć coś wspólnego z Boyne'em, zdecydowanie nie jest zachęcająca. Boyne to wydmuszka, a odnoszę wrażenie, że Grochowiak to kawał mięcha i brzmi interesująco.
OdpowiedzUsuńSkojarzenie narzuca się samo, ale dotyczy pewnego pomysłu fabularnego, nie całości książki. Przede wszystkim adresatem "Trismusa" nie są dzieci, poza tym wariant Grochowiaka jest znacznie głębszy.
UsuńCzytelnikami Boyne'a też nie powinny być dzieci, które nie powinny czytać kiepskich książek:)
UsuńNie sugeruję, że książki dla dzieci mogą być gorsze niż te dla dorosłych. Chodziło mi o to, że książka o obozie koncentracyjnym dla młodego czytelnika ma pewne ograniczenia, o których ktoś piszący o obozie dla dorosłych nie musi pamiętać. Między innymi chodzi o tę mięchowatość i drastyczne sceny. Książka Boyne'a nie jest arcydziełem, ale z perspektywy czasu nie oceniam jej aż tak nisko jak Ty.
UsuńMnie z biegiem czasu irytacja opadła:)
UsuńCo ciekawe,z rozmów z gimnazjalistami wynika, że film im się podobał i wywołał silne emocje. Biorąc pod uwagę, że na lekcjach historii dyskusja o II wojnie światowej zaczyna się dopiero w liceum, dobre i to.
UsuńNie rozmawiajmy o programach nauczania od rana, bo mnie coś trafi. Jak dzieciaki mają nic nie wiedzieć, to już lepiej niech czytają Boyne'a.
UsuńNajdziwniejsze jest to, że tematyka wojenna jest poruszana w gimnazjum na lekcjach polskiego. Na przykład u nas w szkole lekturą obowiązkową są "Kamienie na szaniec", a niektóre klasy czytają jeszcze książkę "Nadzieja umiera ostatnia" Haliny Birenbaum. Świetna rzecz, ale nie wiem, czy jednak trochę nie za wcześnie.
UsuńPonoć pewne treści miały być wspólne dla historii i polskiego, a wyszło jak zwykle. Birenbaum znam z omówień, faktycznie ciut wcześnie chyba, ale w sumie nie wiem, co 14latek może przeczytać z literatury obozowej.
UsuńPanią Birenbaum miałam okazję poznać osobiście na spotkaniu w Lublinie, niesamowita osoba.
UsuńObserwując reakcje kilku szczególnie wrażliwych osób z mojej klasy w czasie zwiedzania muzeum na Majdanku, pomyślałam, że na literaturę obozową w tym wieku jest za wcześnie, a wiekowe ograniczenie dla zwiedzających takie miejsca ma głęboki sens.
To już kwestia indywidualna, jako 14latek miałem za sobą sporą porcję literatury wojennej i obozowej. Najprzystępniejszy jest Grzesiuk.
UsuńJa też zaczytywałam się w takiej literaturze. Największe wrażenie zrobiło na mnie wspominane już kilkakrotnie "Niebo bez ptaków" Danuty Brzosko-Mędryk. Może dlatego, że relacjonuje wydarzenia z perspektywy kilkunastoletniej dziewczyny, książka była mi bardzo bliska, wracałam do niej wiele razy.
UsuńBrzosko raczej nie czytałem, w ogóle Majdanek jest ubogo reprezentowany w literaturze.
UsuńJa muszę w trybie pilnym nadrobić Grzesiuka.
UsuńKoniecznie:)
UsuńNie czytałam, bo nigdy nie udało mi się zdobyć tej książki. A bardzo chciałam to zrobić po obejrzeniu inscenizacji tej książki. Byłam nią totalnie zszokowana.
OdpowiedzUsuńInscenizacji?! Nie miałam pojęcia, że "Trismus" był wystawiany w teatrze. Swoją drogą dziwne, że nie doczekał się adaptacji filmowej, to prawie gotowy scenariusz. Bookfo, jeśli kiedyś zechcesz przeczytać, proszę, daj znać. Chętnie Ci pożyczę tę książkę.
UsuńOglądałam w Teatrze Telewizji, chyba w latach 70-tych.
OdpowiedzUsuńPo książkę się zgłoszę, skoro jesteś tak uprzejma, żeby mi pożyczyć :)
Czy pamiętasz może obsadę? Straszliwie jestem ciekawa.
UsuńPoproszę o maila z namiarami, a "Trismus" jeszcze w tym tygodniu wyruszy na podbój Skandynawii. :)
Szukałam nawet w necie, i znalazłam trochę informacji. To był spektakl poniedziałkowego teatru telewizji.
OdpowiedzUsuńhttp://filmpolski.pl/fp/index.php/522894
Po Trismus zgłoszę się później, bo mam tyle pilnego czytania, że nie doczekałabyś się jego powrotu w rozsądnym terminie ;p
Ale już z góry dziękuję :)
Bardzo Ci dziękuję! Przestudiowałam obsadę, ale niestety, zupełnie nic mi nie mówią te nazwiska. Może kiedyś uda mi się dotrzeć do archiwalnego nagrania, a może trafię na powtórkę.
Usuń"Trismus" w wersji książkowej będzie spokojnie na Ciebie czekał. :)
Bardzo lubię taką "kolażową" konstrukcję w powieściach - z fragmentami artykułów z gazet, listów, dokumentów itp. w ten sposób zbudowana jest moja ulubiona książka Ślepy Zabójca Margaret Atwood.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym Trismus, choć na ogół starannie unikam tematyki wojennej. Dziękuję Ci Lirael za polecenie tak ciekawego tytułu!
Mnie też bardzo odpowiada taki literacki patchwork. Jeden z najciekawszych pomysłów Grochowiaka to dziennik pisany przez męża i żonę na zmianę. A "Ślepy zabójca" wciąż przede mną. :)
Usuń"Trismus" na pewno zasługuje na odkurzenie. To jedna z lepszych książek, jakie czytałam w tym roku.