Vademecum skautki
Nie. Wbrew temu, co zapewne sądzicie patrząc na tytuł przeczytanej przeze mnie książki, nie planuję poświęcić się survivalowi, myślistwu, ani skautingowi. Nie zamierzam też
uczestniczyć w kolejnej wyprawie Beara Gryllsa.
Spieszę z uspokajającą informacją, że Poradnik wędkarsko-łowiecki dla dziewcząt nie ma nic wspólnego z podręcznikami kształcącym przyszłych myśliwych. To zbiór współczesnych opowiadań amerykańskiej pisarki, Melissy Bank. Jej pomysł był genialny w swej prostocie: w każdej z siedmiu historii, które znalazły się w tej książce, spotykamy główną bohaterkę, Jane Rosenal, na różnych etapach życia. Opisane bezpretensjonalnie epizody są współczesnymi exemplami z przymrużeniem oka, które w lekko drwiący sposób zapraszają do zadumy na temat złożoności międzyludzkich relacji. Nie prowokują tylko perlistego śmiechu, ale i wzruszenia.
Jako że wzmiankowana Jane to osoba bystra i nieco ironicznie patrząca na świat, a jej uczuciowe perypetie są dość burzliwe, książka nie nudzi. Jeśli w literaturze cenicie lekkość pióra, bezpretensjonalność i poczucie humoru, przypuszczam, że podobnie jak ja przeczytacie Poradnik wędkarsko-łowiecki dla dziewcząt z prawdziwą przyjemnością. Spora w tym zasługa tłumacza. Tomasz Mirkowicz zgrabnie oddał uroki prozy Melissy Bank. Drażniła mnie tylko notorycznie powtarzająca się „limona” zamiast silniej zakorzenionej u nas „limonki”.
Spieszę z uspokajającą informacją, że Poradnik wędkarsko-łowiecki dla dziewcząt nie ma nic wspólnego z podręcznikami kształcącym przyszłych myśliwych. To zbiór współczesnych opowiadań amerykańskiej pisarki, Melissy Bank. Jej pomysł był genialny w swej prostocie: w każdej z siedmiu historii, które znalazły się w tej książce, spotykamy główną bohaterkę, Jane Rosenal, na różnych etapach życia. Opisane bezpretensjonalnie epizody są współczesnymi exemplami z przymrużeniem oka, które w lekko drwiący sposób zapraszają do zadumy na temat złożoności międzyludzkich relacji. Nie prowokują tylko perlistego śmiechu, ale i wzruszenia.
Jako że wzmiankowana Jane to osoba bystra i nieco ironicznie patrząca na świat, a jej uczuciowe perypetie są dość burzliwe, książka nie nudzi. Jeśli w literaturze cenicie lekkość pióra, bezpretensjonalność i poczucie humoru, przypuszczam, że podobnie jak ja przeczytacie Poradnik wędkarsko-łowiecki dla dziewcząt z prawdziwą przyjemnością. Spora w tym zasługa tłumacza. Tomasz Mirkowicz zgrabnie oddał uroki prozy Melissy Bank. Drażniła mnie tylko notorycznie powtarzająca się „limona” zamiast silniej zakorzenionej u nas „limonki”.
W otwierających książkę „Zdolnych początkujących” poznajemy Jane
jako wrażliwą, trochę zbuntowaną czternastolatkę, natomiast w ostatnim
opowiadaniu, które zresztą pożyczyło tytuł całemu zbiorowi, bohaterka jest już dorosła
i przeżywa sercowe zawirowania. Zabrakło wizerunku bohaterki jako starszej pani.
Autorka rozwiązała problem w ten sposób, że narratorką
jednego z opowiadań uczyniła Ninę, sąsiadkę Jane, która spodziewa się wnuka. Zabieg
ciekawy, ale trochę burzy spójność zbioru.
I jeszcze dodatkowa atrakcja. Bohaterami opowiadań
są najczęściej ludzie związani z książkami: redaktorzy, pisarze, recenzenci, pracownicy
wydawnictw. Z przyjemnością znajdowałam wzmianki o twórczości Edith
Wharton, „Wielkim Gatsbym”, „Domu na placu Waszyngtona”, „Szklanej menażerii”, „Annie Kareninie”.
Szczególnie polecam Waszej uwadze opowiadanie ostatnie, które
z brawurą i satyrycznym zacięciem ośmiesza poradniki dla pań dotyczące relacji
z mężczyznami jako stek odmóżdżających komunałów zachęcających czytelniczki do fałszu i manipulacji. Po kilku nieudanych związkach Jane postanawia zaopatrzyć się w
podręcznik ze wskazówkami dla kobiet pod znamiennym tytułem Jak poznać i poślubić odpowiedniego
mężczyznę. Właśnie w jej życiu pojawił się ktoś interesujący i tym
razem nie chce popełnić żadnych błędów. Zaczyna niewolniczo wykonywać zalecenia
autorek. Rzecz jasna nie zdradzę, czy recepty odniosą skutek i jak zakończy
się ta historia, ale nietrudno zgadnąć.
Lekturę książki Melissy Bank wspominam z uśmiechem, choć nie jest to na pewno szczyt ambitnych literackich osiągnięć. Czytelnika, który ma apetyt na coś zabawnego i lekkiego, raczej nie zawiedzie. W moim przypadku sprawdziła się doskonale w przedświątecznym rozgardiaszu.
Lekturę książki Melissy Bank wspominam z uśmiechem, choć nie jest to na pewno szczyt ambitnych literackich osiągnięć. Czytelnika, który ma apetyt na coś zabawnego i lekkiego, raczej nie zawiedzie. W moim przypadku sprawdziła się doskonale w przedświątecznym rozgardiaszu.
Melissa Bank, Poradnik
wędkarsko-łowiecki dla dziewcząt, tłum. Tomasz Mirkowicz, Noir Sur Blanc, 2000.
Moja ocena: 4+
Melissa Bank
|
"w każdej z siedmiu historii, które znalazły się w tej książce, spotykamy główną bohaterkę na różnych etapach życia"
OdpowiedzUsuńTo mi przypomina "Za kogo ty się uważasz" Alice Munro. Ta sama bohaterka w każdym rozdziale jest w innym wieku, na innym etapie życia. Tylko że u Munro historii jest dziesięć :)
"Za kogo ty się uważasz" mam w planach, dzięki za wskazówkę, bo bardzo podoba mi się ten pomysł, tzn. wędrówki w czasie i śledzenie losów bohatera za sprawą takich wyimków z przeszłości.
UsuńMunro kołatała mi się w głowie przez cały czas, kiedy czytałam "Poradnik wędkarsko-łowiecki dla dziewcząt", bo podobieństw jest sporo, choć książka Bank to trochę mniej ambitne przedsięwzięcie literackie. Umieściłabym ją tak pomiędzy Munro a powieściami o Bridget Jones. :)
W "Uciekinierce" też jest podobne rozwiązanie.
Przyznaj się, Lirael, gdzie Ty wynajdujesz te lektury? Co do Ciebie nie zajrzę, to coś o czym nie słyszałam, a chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńKsiążka Melissy Bank to całkowicie przypadkowe znalezisko z Allegro. Moją uwagę przyciągnął lekko absurdalny tytuł. :) Niestety, a może raczej na szczęście, nie mam czasu, żeby tam swobodnie buszować wśród literackich staroci, bo zapewniam, że warto. Niestety, mało który sprzedawca umieszcza informacje o treści książki i wtedy często nieodzowna okazuje się Biblionetka.
Usuń"Poradnik wędkarsko-łowiecki dla dziewcząt" polecam w charakterze sympatycznej i niezobowiązującej odskoczni. Zamówiłam już drugą książkę Bank, która jeszcze nie była tłumaczona na język polski, i też spodziewam się miłych doznań czytelniczych.
A ja jestem Biblionetką bardzo zawiedziona zazwyczaj w takich sytuacjach. Na allegro opisu brak, na B. także, jedynie dane bibliograficzne podane. Jeszcze dużo pracy przed nimi :) Najczęściej kupuję na wyczucie (bywa, że zawodzi)...
UsuńCzasem faktycznie brak informacji w Biblionetce, choć na przykład KIK jest dość dobrze opisany. Przynajmniej noty wydawcy można przeczytać, a to już sporo w przypadku takich zapomnianych białych kruków. :) Jeśli kompletnie nic nie ma, a tytuł czy okładka rozpalą moją ciekawość do czerwoności, szukam w internecie informacji o autorze. Czasem można coś ciekawego znaleźć.
UsuńCzytałam wieki temu, ale do dzisiaj miło ją wspominam. Na początku przeraził mnie nieco tytuł, ale szybko okazało się, że rzecz jest przednia (na moje ówczesne potrzeby).
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że można ją postawić za Munro, ale do Bridget Jones trochę jej chyba daleko.;)
Ja mam niesłabnący sentyment do Bridget Jones i od czasu do czasu lubię do niej wracać. Na pewno nie jest to wybitna literatura, ale zabawna, a w dodatku ciekawe zjawisko społeczne.
UsuńCieszę się, że Tobie też podobała się książka Melissy Bank. Zaskoczyła mnie informacja, że powstała adaptacja filmowa "Poradnika...", a do ekranizacji ostatniego opowiadania przymierzał się podobno Francis Ford Coppola.
Bridget Jones to b. ważne zjawisko społeczne, całkowicie się z Tobą zgadzam. To także prototyp licznych klonów. A BJ b. lubię - za jej dystans do siebie i za słabości.;)
UsuńNie pamiętam już, jak trafiłam na książkę Bank, ale koleżanka przywiozła mi ją z USA i pochłonęłam ją z miejsca. jej bohaterki kojarzyły mi się trochę z bohaterkami Atwood, ale zaznaczam, że pamięć może płatać mi teraz figla. Może pora ją przejrzeć. O adaptacji coś słyszałam i nawet się dziwiłam, ale może bezpodstawnie?:)
Klonów BJ było mnóstwo, również naszych rodzimych. Ekranizacje też dość sympatyczne, choć książki tradycyjnie lepsze, i nie tylko za sprawą Colina F. :) Tylko nie znoszę sceny bójki Firtha z Grantem z pierwszej części, totalny absurd.
UsuńPodobno książka Bank przez kilka miesięcy królowała na listach bestsellerów i cieszyła się wielką sympatią czytelników. Może dlatego zaintrygowała Twoją koleżankę?
Adaptacja ma zmieniony tytuł: "Suburban Girl". Nie oglądałam, ale z opisu wynika, że książkę bardzo spłaszczono. :(
To raczej mnie musiała zaintrygować, bo koleżanka przywiozła ją na moje życzenie.;) 'Suburban Girl' zupełnie nie kojarzę.;(
UsuńScena bójki miała być chyba wisienką na torcie.;( Czy mi się zdaje, czy to od BJ kariera Firtha zaczęła się gwałtownie rozwijać?
O istnieniu 'Suburban Girl' dowiedziałam się z Wikipedii, nigdy nie zetknęłam się z tym filmem. Mam przeczucie,że niewiele straciłam. :)
UsuńJa się o mały włos tą wisienką udławiłam. :(
Kariera Firtha chyba zaczęła nieśmiało kiełkować po "Dumie i uprzedzeniu", a po BJ to już obsypała się bujnym kwieciem. :)
Słyszałam, że ma powstać część trzecia książkowej BJ, ale nie wiem, na ile to sprawdzone wieści.
Jeśli BJ miałaby okazać się w trzeciej części np. rozwódką, mogłoby być ciekawie. Dla mnie druga część była mało udana, nawet żałowałam, że powstała.
UsuńMnie w drugiej części bardzo drażnił wątek sensacyjno-podróżniczy. Na pewno miał dostarczyć czytelnikom dodatkowych ekscytacji, ale dla mnie był niestrawny.
UsuńFilmowa wersja części trzeciej chyba jednak powstanie.
Ciekawe, czy Firth skusiłby się na udział w trzeciej części. Teraz gra w nieco lepszych filmach.
UsuńNa pewno. Fanki nie wybaczyłyby, gdyby je zawiódł. Może te opóźnienia wynikają z jakichś jego licznych zobowiązań, bo Hugh Grant to ostatnio jest chyba bardziej dyspozycyjny. :)
UsuńHG chyba niezbyt dobrze pokierował swoją karierą, i dla ładnej buzi zabraknie kiedyś miejsca w komediach. Firth na szczęście pojawia się czasem w całkiem dobrych produkcjach.
UsuńMasz rację, nie jestem w stanie wyobrazić sobie HG w thrillerze czy dramacie psychologicznym bez przymrużenia oka. Pozwolił się zaszufladkować jako gwiazda komedii romantycznych, a tam obowiązują dość brutalne ramy czasowe. :(
UsuńTytuł mnie zaintrygował :) W pewnym sensie jest to poradnik, który mówi jak postępować w życiu i czego się wystrzegać z przymrużeniem oka oczywiście.
OdpowiedzUsuńNa mnie też tytuł zrobił piorunujące wrażenie. :) Jest dokładnie tak jak piszesz, te historyjki bawią, ale i prowokują do przemyśleń.
UsuńNie słyszałam ani o autorce, ani o tej książce, a antologie opowiadań dość często goszczą, więc dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, mam nadzieję, że będziesz zadowolona.
UsuńWygląda na niezła lekturę na znużenie mrozem i śniegiem.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak, również za sprawą wątków letnio-wakacyjnych. :)
UsuńLubię tę serię Noir sur Blanc. I Donna Leon w niej byla, i te izraelskie kryminały. Na pewno zwróce uwagę, jak gdzieś tę książkę spotkam.
OdpowiedzUsuńTwój sentyment do tej serii jak najbardziej podzielam i żałuję, że tak rzadko trafia w blogowe progi. Wydano w niej naprawdę dużo świetnych rzeczy.
UsuńA prpos - z tej serii- http://dedalus.pl/p/15/6538/podkreslenia-moje-nina-berberowa--biografie-wspomnienia.html
UsuńJesli nie znasz, to polecam bardzo.
Nie znam i widzę, że to spory błąd, bo bardziej niż ciekawie się zapowiada! Bardzo Ci dziękuję. Ostatnio z poduszczeń Ani zrobiłam ciekawe zakupy w Dedalusie i widzę, że szybko zapełnia się kolejny koszyczek. :)
UsuńSuper tytuł... :D Naprawdę myślałam, że to jakiś poradnik dla przyszłych łowczyń... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol/Monique
Właśnie dziwię się, że autorzy adaptacji filmowej zdecydowali się go zmienić. U mnie też dominowały skojarzenia myśliwsko-survivalowe. :)
UsuńSama autorka sprawia wrażenie niezwykle sympatycznej (sądząc po zdjęciu), więc wcale nie dziwię się, że spod jej pióra wyszła idealna książka na długie zimowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńRaczej na jeden zimowy wieczór, bo trudno się od niej oderwać. :) Na mnie też Bank robi miłe wrażenie i cieszę się, że wkrótce przeczytam jej kolejną książkę.
Usuń