27 grudnia 2010

Jhumpa Lahiri, "Nieoswojona ziemia"


Na wyciągnięcie ręki przez ocean
 ***
jesteś
tak blisko
na wyciągnięcie ręki
 przez ocean

Agata Tuszyńska [1]

Uwielbiam takie książki! W opowiadaniach składających się na zbiór „Nieoswojona ziemia” Jhumpa Lahiri opisuje zwykłe sprawy przeciętnych ludzi, a czytałam jej prozę łapczywie i z trzepoczącym sercem. Fabułę każdego utworu można by streścić w kilku prostych zdaniach. Zbiór tworzy osiem opowiadań. Podzielony jest na dwie części. Pierwsza obejmuje pięć niepowiązanych ze sobą historii. Część druga, pod tytułem „Hema i Kaushik”, składa się z trzech tekstów, które łączą postacie dwojga głównych bohaterów. Najmniej podobał mi się utwór ostatni, melodramatyczny „Upragniony brzeg”, który nieco stonował mój zachwyt.

Bohaterami opowiadań Jhumpy Lahiri są Bengalczycy, którzy wyemigrowali z Indii oraz ich dzieci. Pozornie są to ludzie sukcesu. Mimo dobrze płatnych, prestiżowych zawodów, pięknych domów i samochodów, czują się wyobcowani i boleśnie tęsknią za najbliższymi, którzy zostali w Indiach. Amerykanie nie są tak przychylnie nastawieni do obcych, jak mogłoby się zdawać. Szczególnie dotkliwie odczuwają to dzieci, które cierpią w milczeniu. „Rodzice nigdy nie widzieli udręk swoich dzieci. Nie wiedzieli, że dokuczają im w szkole za kolor skóry albo za dziwne jedzenie, które mama dawała im czasem na drugie śniadanie, jak kanapki z ziemniaczanym curry, od którego chleb robił się zielony.” [2]. W opowiadaniu „Raz się żyje” Hema tak wspomina swoje dzieciństwo: „Zawsze umierałam ze strachu przed urodzinami, kiedy w domu zjawiało się kilkanaście koleżanek i podpatrywało, jak żyjemy.”[3].

Trudnej sytuacji nie ułatwia ogromna presja, jaką wywierają na młodych ludzi rodzice. Jedyna słuszna droga to odnoszenie sukcesów, bycie jednym z cudownych dzieci bengalskich, „które zostały chirurgami, adwokatami, naukowcami lub pisały artykuły na pierwszą stronę „New York Timesa”[4]. Wszelkie odstępstwa są surowo karane. Gdy Sang, bohaterka opowiadania "Niczyja sprawa", została usunięta z Harvardu, jej mama zamknęła się na tydzień w pokoju, a ojciec nie chciał z nią rozmawiać. Jednak nawet Bengalczycy pnący się po szczeblach kariery mają świadomość swojej odrębności,  nęka ich „przepaść różnicy, tak jak piekło i niebo”[5].

Sprowadzenie książki Lahiri do tematyki emigracyjnej byłoby uproszczeniem. „Nieoswojona ziemia” ma charakter uniwersalny. Jest gorzko-słodką opowieścią o samotności, konieczności akceptowania zmian, bolesnym poczuciu utraty. Kilkoro bohaterów musi zmierzyć się z doświadczeniem śmierci bliskiej osoby. Pisarka jest mistrzynią portretu psychologicznego. Jej sposób prezentacji bohaterów kojarzył mi się z malowaniem akwareli. Najpierw pojawiają się szkicowe kontury postaci. Autorka stopniowo wypełnia je kolorami i fakturą, cierpliwie czekając aż poprzednia warstwa wyschnie. Powoli wyłania się przed nami  wielowymiarowy obraz. Dominuje tonacja subtelna i liczne odcienie. Jej bohaterów odbieramy jako bardzo prawdziwe, bliskie nam osoby.

Lev Grossman w ciekawym artykule o Lahiri opublikowanym w "Time" żartobliwie zastanawia się, czy klawiatura jej komputera nie jest przypadkiem pozbawiona wykrzyknika. To celne określenie oszczędnego stylu pisarki, która o gwałtownych emocjach i ludzkich dramatach potrafi opowiadać szeptem, bez wielkich słów i patosu.

Jak „Nieoswojona ziemia” wypada w porównaniu z nagrodzonym Pulitzerem debiutanckim „Tłumaczem chorób”, wydanym w roku 1999? Przede wszystkim uderza większa dojrzałość pisarki, która udoskonaliła swój warsztat i znacznie więcej wie o świecie i ludziach. Nie jest to, niestety, wiedza uskrzydlająca optymizmem, stąd nastrój smutku i zadumy w opowiadaniach z tego zbioru. 


Jeśli sięgniecie po "Nieoswojoną ziemię", zdecydowanie odradzam lekturę noty wydawcy na skrzydełku  przed przeczytaniem książki. Ja na szczęście tego nie zrobiłam. Uprzedzam, że opowiadania zostały tam skrupulatnie streszczone, co odbierze sporą część przyjemności płynącej z lektury. Autorka lubi bowiem zaskakiwać  czytelnika i tworzyć atmosferę napięcia.

 _______________
[1] Agata Tuszyńska, "Nadzieja 2", Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”, 2010, s. 49.
[2] Jhumpa Lahiri, "Nieoswojona ziemia", tłum. A. Kołyszko, Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz, 2010, s. 179.
[3] Tamże,  s. 290.
[4] Tamże,  s. 188.
[5] Tamże,  s. 89.

Moja ocena: 5+

11 komentarzy:

  1. Mam tę książkę. Zachęciłaś mnie...trochę się wzbraniałam przed nią..

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie muszę się rozejrzeć za ta książką, ale kiedy ja będę miała okazję ją przeczytać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie słyszałam dotąd ani o książce, ani o autorce. A to, co piszesz, brzmi jak najlepsza z możliwych rekomendacji. I to, że bez wykrzykników, i sposób nakładania warstw, pisanie o czymś codziennym, w ogóle: forma opowiadania. Bardzo dobrze, że przeczytałam Twoją recenzję (przyjemność jest niezmienna, ale tu jeszcze zapowiedź odkrycia czegoś dla siebie).
    Już zaglądałam do/na merlina, ale są mniej poinformowani w temacie. Rozejrzę się wokół.
    Pozdrawiam
    ren

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie Jhumpa Lahiri zachwyca niezmiennie. Tę książkę czytałam już jakieś półtora roku temu (w wersji oryginalnej), oczarowana wcześniejszym "The Namesake" ("Imiennikiem") i "Tłumaczem chorób". Zdecydowanie mogę zaliczyć Lahiri do grona mistrzyń opowiadań, ale jej powieść "Imiennik" także powoduje, że cenię autorkę za wielką dojrzałość, celność uwag i obserwacji i ogromną dawkę wrażliwości (a tę szczególnie szanuję u pisarzy, nie każdy bowiem jest wrażliwy).

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpisuję się pod zachwytami nad prozą Lahiri - pisze świetnie. Klimat i ujęcie postaci na długo utkwiły mi w pamięci. Właściwie wszystkie jej trzy książki podobały mi się w takim samym stopniu, podziwiam tak wysoki i niesłabnący poziom.

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuję za odwiedziny.. ^^ postaram się zrecenzować wszystkie tomy.. bałam się, że nikt tego nie będzie chciał czytać.. ;)
    pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ Lotta
    Nie wzbraniaj się dłużej. :) Uprzedzam, że trudno się oderwać od lektury, więc z góry zarezerwuj sobie kilka godzin na ten zbiór opowiadań.

    ~ Patsy
    Trzymam kciuki, żeby udało Ci się znaleźć i książkę, i czas. :)

    ~ Tamaryszek
    Tamaryszku, mam przeczucie, że Ciebie również Lahiri zauroczy swoją prozą. Jest naprawdę dobra.
    W "Merlinie" jest w dwóch wariantach okładkowych, tylko trzeba w wyszukiwarce odhaczyć dostawę "24 h".

    ~ Chihiro
    Ja też jestem oczarowana jej sposobem pisania i subtelnością.
    Cieszy mnie ogromnie Twoja wysoka ocena "Imiennika", bo jeszcze nie miałam okazji go przeczytać.
    Biorąc pod uwagę, że Lahiri publikuje nowe książki co kilka lat, za co zresztą bardzo ją szanuję, nie ma co się spieszyć tylko trzeba dawkować sobie wspaniałe doznania literackie.

    ~ czytanki.anki
    Jhumpa Lahiri jest jedną z moich ulubionych pisarek i cieszę się, że docenili ją Pulitzerem. poziom faktycznie nie słabnie, a wręcz przeciwnie.

    ~ Panna_Indyviduum
    Trzymam za słowo!:) Ja będę czytać na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  8. cos z tymi sniadaniami j na rzeczy: moj syn wyznal juz po zakonczeniu szkoly, ze zawsze marzyl o risifrutti. wszytskie dzieci na wycieczkach dostawaly z domu risifrutti, a on dostawal kanapki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ się cieszę! Książkę zażyczyłam sobie pod choinkę, dostałam i teraz czekam na odpowiedni moment, żeby ją przeczytać. Już się nastawiam na wyśmienitą lekturę!

    OdpowiedzUsuń
  10. ~ Sygryda
    Kanapki przynajmniej nie są zielone! :)
    Nie wiem, co to jest risifrutti, ale nazwa brzmi znacznie bardziej apetycznie i obiecująco niż prozaiczna kanapka :)

    ~ Mandżuria
    A ja się ogromnie cieszę z tego, że wkrótce przeczytam Twoją recenzję! :) Mam nadzieję, że książka Lahiri Cię nie rozczaruje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Recenzja bardzo ciekawa, przyjemnie się ją czyta, prawdziwa, zgadzam się ze wszystkimi Twoimi opiniami. Książkę również czytałam, z wielką przyjemnością ją wspominam.W niezwykły sposób wtopiłam się w te historie, miałam wrażnienie, że to właśnie ja je przeżywam. Ciekawy sposób narracji autorki.Tajemniczość. Podczas czytania odprężałam się, na chwilę zapominałam o swoim życiu. Z każdym rodziałem ze smutkiem patrzyłam w tył (książki), i z radością do przodu.Wciągająca.Subtelna.Czytając człowiek odnosi wrażenie, że z każdym słowem jest coraz bardziej złączony z tajemnicami tych ludzi, jakby był ich przyjacielem i tylko ich słuchał. Dużo czasu na własne przemyślenia. Brak narzucania. Skłania do kontemplacji. Chętnie przeczytałabym ponownie. Polecam wszystkim

    OdpowiedzUsuń