"Wokół niego wciąż tylko ta ogromna cisza. Głębia, w której nie czuć niepokoju morza.”H. Mankell, "Niespokojny człowiek" [1]
Jeśli podobnie jak ja lubicie powieści kryminalne, w których akcent pada na wnikliwą analizę psychologiczną bohaterów, intrygujący nastrój i smaczki obyczajowe, śmiem twierdzić, że „Niespokojny człowiek” Henninga Mankella przypadnie Wam do gustu. Natomiast zdecydowanie odradzam tę książkę osobom ceniącym w thrillerach wartką akcję, dużą dozę makabry i zakończenie nie pozostawiające żadnych pytań.
Powieść powstała w 2009 roku i stanowi chyba ostateczne pożegnanie autora z cyklem, ukoronowanie serii i jej swoiste zamknięcie. Kurt Wallander ma sześćdziesiąt lat, cukrzycę, lekką nadwagę, odżywia się fatalnie, jest pracoholikiem, prowadzi niezdrowy tryb życia, nie stroni od alkoholu. Pięć lat temu przeprowadził się do domku na wsi. Zrealizował również marzenie o posiadaniu psa. W wieku trzynastu lat miał czworonoga, który zginął pod kołami ciężarówki. Nigdy nie pogodził się ze śmiercią Sagi. Jego pupil to nie do końca rasowy czarny labrador, Jussi. Większość czasu pies spędza u sąsiadów, bo Wallander angażuje się w rozwiązanie kolejnej zagadki. Tym razem tajemnica nie dotyczy anonimowych osób, a rodziny partnera córki Wallanera, Lindy, i ojca jego wnuczki.
Powieść powstała w 2009 roku i stanowi chyba ostateczne pożegnanie autora z cyklem, ukoronowanie serii i jej swoiste zamknięcie. Kurt Wallander ma sześćdziesiąt lat, cukrzycę, lekką nadwagę, odżywia się fatalnie, jest pracoholikiem, prowadzi niezdrowy tryb życia, nie stroni od alkoholu. Pięć lat temu przeprowadził się do domku na wsi. Zrealizował również marzenie o posiadaniu psa. W wieku trzynastu lat miał czworonoga, który zginął pod kołami ciężarówki. Nigdy nie pogodził się ze śmiercią Sagi. Jego pupil to nie do końca rasowy czarny labrador, Jussi. Większość czasu pies spędza u sąsiadów, bo Wallander angażuje się w rozwiązanie kolejnej zagadki. Tym razem tajemnica nie dotyczy anonimowych osób, a rodziny partnera córki Wallanera, Lindy, i ojca jego wnuczki.
„Niespokojny człowiek” jest hybrydą powieści marynistycznej, szpiegowskiej i political fiction, a są to gatunki, za którymi nie przepadam. Mimo wszystko walory prozy Mankella sprawiają, że tematyka była dla mnie strawna, choć nie ukrywam, że moim zdaniem autor swobodniej czuje się w ramach klasycznej powieści kryminalnej. Wątki szpiegowskie zostały tu trochę przerysowane, co szczególnie uwidacznia się w postaci tajemniczego George’a Talbotha, przypominającego pastisz agenta 007 na emeryturze. Ponadto tak jak to u Mankella bywa, książka mogłaby być o ok. 100 stron krótsza, są fragmenty zdecydowanie "przegadane". Drażnią nieustanne komunikaty o (skąpej!) zawartości lodówki i zamrażarki Kurta. Nie zmienia to faktu, że książki tego pisarza czyta się świetnie. Powieść obfituje w bardzo skrupulatnie sporządzone portrety psychologiczne, nawet wiele postaci epizodycznych, jak na przykład Eber czy Fanny, z pewnością na długo pozostanie w pamięci czytelników. Podoba mi się też częściowo otwarte zakończenie.
Książka Mankella to nie tylko historia kryminalna. To również porażająco smutna opowieść o samotności, starzeniu się i śmierci. „Starość zakrada się podstępnie coraz bliżej”[2] i Kurt dokonuje rozrachunku z własnym życiem. Wnioski nie są radosne. Nastrój beznadziei potęguje posępny krajobraz Skanii oraz fakt, że Wallander „nie pokładał nadziei w religijnych, budujących przekonaniach, że czeka go coś na drugim brzegu mrocznej rzeki. Tam jest tylko ta sama ciemność, z której kiedyś wyszedł.”[3]. Autor wyraźnie sugeruje, że tytułowy niespokojny człowiek to nie tylko von Enke. Nadaje tej metaforze sens bardziej uniwersalny.
Miłym dla nas akcentem w powieści jest obecność… radosnego polskiego hydraulika! :) Wallander śledził w prasie ożywioną dyskusję, a następnie wezwał fachowca-naszego rodaka: „Chodziło o polskich rzemieślników, którzy ponoć zalewali Europę jak niechciany rój szarańczy. Ale Polakowi wystarczyło ledwie dwadzieścia minut, by poradzić sobie z problemem. Oprócz tego zażądał za usługę zdecydowanie mniej niż Jarmo.” [4] Przemilczmy dyskretnie fakt, iż posługiwał się kompletnie niezrozumiałym językiem szwedzkim. Poza tym, niestety, Polacy wymieniani są jako aktywni działacze światka przestępczego.
Jestem zdeklarowaną miłośniczką przekładów Beaty Walczak-Larsson, ale tym razem uważam, że tłumaczenie jest nierówne. Nie zachwyciły mnie fragmenty: „Człowiek żyje życiem o podwójnym dnie”(s. 236), „Zastygły w bezruchu Jussi przyglądał się drapieżnikowi z zafascynowaniem.”(s.258). Na stronie 347 mowa jest o Lapplandii [ tu zacytuję komentarz tłumaczki: przy "mojej" Lapplandii będę się upierała. Laponia, to obszar obejmujący swym zasięgiem północene rubieże Szwecji, Norwegii, Finlandii i fragment Rosji. Po szwedzku obecnie nazywane Sameland (odchodzi się od niepoprawnej politycznie nazwy Lappland, tak jak nie mówi się o Saamach Lapończycy, zresztą pisze o ładnie tym Bodil Malmsten w "Moim pierwszym życiu :-) Lapplandia, to - w odróżnieniu od "międzynarodowej" Laponii - szwedzka kraina geograficzno-historyczna, podobnie jak na przykład Smalandia. ]. Rozumiem, że tekst był obszerny i praca odbywała się pod presją czasu, ale horrendalna cena książki (49 zł 99 gr!) pozwala mieć nadzieję, że zespół redakcyjny stanie na wysokości zadania. W sklepach internetowych powieść jest dostępna za bardziej humanitarną kwotę, ale pałałam taką żądzą poznania losów Wallandera, że skorzystałam z usług księgarni "naziemnej".
Czytelników, którzy podobnie jak ja nie czytali jeszcze wszystkich tomów cyklu, uprzedzam, że w „Niespokojnym człowieku” autor odwołuje się do zagadek wcześniej rozwiązanych przez Wallandera, co na pewno ma dodać serii jednolitości kompozycyjnej, ale okropnie irytuje, bo pojawia się informacja, kto był mordercą (w przypadku jednej powieści powtarza się to dwukrotnie). Nadal pozostaje dla mnie tajemnicą zgoła kryminalną, dlaczego w Polsce powieści o Wallanderze publikowano w tak dziwnej kolejności, zlecając pracę nad przekładem różnym tłumaczom. Przed nami jeszcze zbiór opowiadań „Piramida” z 2000 roku.
P.S.
Jeśli ktoś z Was planuje zakup domku na odludziu w Szwecji, a z "Niespokojnego człowieka" wynika, że jest to bardzo modne, Kurt Wallander poleca Smalandię.
_______________[1] Henning Mankell, "Niespokojny człowiek", tłum. B. Walczak-Larsson, Wydawnictwo W.A.B., 2010, s. 169.
[2] Tamże, s.365.
[3] Tamże, s. 16.
[4] Tamże, s. 249.
Moja ocena: 4+
Henning Mankell
Uwielbiam Mankella, szczególnie wszystkie części o Kurcie Wallanderze. Nie mam jeszcze tej ostatniej, gdyż ... cena, wiadomo. Muszę przy chwili czasu poszukać jakiejś tańszej "wersji".
OdpowiedzUsuńMam słabość do Wallandera, więc to tylko kwestia czasu, kiedy sięgnę po ostatnią część... Mam nadzieję, że uda się ją za jakiś czas upolować w bibliotece, bez zapisywania się w kolejkę ;-)
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę :D Nieczęsto czytam tego typu książki, ale musi w tej coś być ;-)
OdpowiedzUsuńmankella widzialam ostatnio w TV w reportazu z akcji pomocy dla gazy. znajdowal sie na jednym ze statków, podobnie jak lekarka ze sztokholmu. jak widac ma mocne nerwy (co sie pewnie przydaje w wymyslaniu krwawej fabuly), bo na jednym ze statków zabito pare osób. nastepna akcja zapowiedziana j na wiosne
OdpowiedzUsuńa co do przekladu, to typowe slowa szwedzkie - wynik uzywania na codzien jezyka, z kt sie tlumaczy. takie rzeczy powinien wychwycic polski redaktor. sama sie zastanawialam co zlego w lapplandii - i dopiero po chwili doszlam do laponii (i to tylko dlatego, ze w dziecinstwie czytalam kalewale)
Słuchałam fragmentów w radiu i pewnie i do tego tomu dojdę czytelniczo, bo czytam po kolei. Cena - faktycznie karkołomna.
OdpowiedzUsuńPolecam wszystkim stronę HenningMankell.pl gdzie znajdziecie biografię Mankella oraz opis jego książek.
OdpowiedzUsuńPrzygodę z Mankellem zamierzam dopiero rozpocząć. Niedługo dotrze do mnie zamówiona powieść "Chińczyk", którą zdecydowałam się przeczytać jako pierwszą.
OdpowiedzUsuńWallandera znam ze świetnego serialu emitowanego jakieś dwa lata temu w niemieckiej telewizji. I tak się zastanawiam, czy to ten sam Wallander. Ale pewnie tak.
Pozdrawiam!
Też będę racej polować w bibliotece, albo zaczekam na wersję ekonomiczną, może we współpracy z Polityką to kiedyś wydadzą...Nie tylko ze względu na cenę, ale po chińczyku nieco się zraziłam do Mankella, za bardzo dryfuje w stronę publicystyki i polityki.
OdpowiedzUsuńLirael, jak Ty to robisz, że o książce w konwencji kryminalnej piszesz jak o powieści, która ma za zadanie rozbawić czytelnika. ;-) Celne uwagi dotyczące strony edytorskiej, jak zawsze u Ciebie... swoją drogą, chyba trudno znaleźć idealnie opracowaną publikację, zawsze znajdą się jakieś wpadki. :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam żadnej książki Mankella. Może czas to zmienić. :)
Lirael, cieszę się, że podobała Ci się ostatnia opowieść o Kurcie Wallanderze! Dziękuję za miłe słowa pod adresem tłumaczki! Oczywiście, zawsze możemy dyskutować nad trafnością słów dobranych przez tłumacza, ale przy "mojej" Lapplandii będę się upierała. Laponia, to obszar obejmujący swym zasięgiem północene rubieże Szwecji, Norwegii, Finlandii i fragment Rosji. Po szwedzku obecnie nazywane Sameland (odchodzi się od niepoprawnej politycznie nazwy Lappland, tak jak nie mówi się o Saamach Lapończycy, zresztą pisze o ładnie tym Bodil Malmsten w "Moim pierwszym życiu :-) Lapplandia, to - w odróżnieniu od "międzynarodowej" Laponii - szwedzka kraina geograficzno-historyczna, podobnie jak na przykład Smalandia.
OdpowiedzUsuń~ beatrix73
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wkrótce zdobędziesz tę powieść i że Ci się spodoba. Będę wypatrywać Twojej recenzji.
~ Eireann
Ja też jestem fanką Wallandera pomimo jego licznych wad :) Ma w sobie dużo uroku.
~ Patsy
Powieść jest naprawdę klimatyczna, choć mankamenty też się pojawiają.
~ blog sygrydy dumnej
Czytałam, że Mankell jest zaangażowany w pomoc krajom, które mają problemy, szczególnie chyba Afryka jest bliska jego sercu.
Faktycznie, obmyślając opowieści mrożące krew w żylach, musi raczej dysponować mocnymi nerwami.
Moje lapońskie rozterki wyjaśniła pani Beata w swoim komentarzu.
~ nutta
Czytanie po kolei zdecydowanie polecam, szczególnie z powodu odautorskich minispoilerów, o których wspominam w recenzji. Ja czytam nie po kolei i bardzo żałuję.
~ Agussiek
"Chińczyka" nie czytałam, ale słyszałam, że jest słabszy od serii o Wallanderze. Mam nadzieję, że Twoje wrażenia tego nie potwierdzą.
Serial na pewno ten sam. Był też prezentowany w polskiej telewizji. Słyszałam same pozytywne oceny, ale ja nie byłam zachwycona. Zdecydowanie wolę wersję literacką :)
~ Iza
Seria z Polityką to świetny pomysł, choć Mankell wydawany jest z kilkuletnim poślizgiem. Nie zachwyca mnie też szata graficzna. Jednak cena jest kilkakrotnie niższa od serii WABowskiej.
~ Jolanta
Dziękuję za miłe słowa, Jolu. Akurat w tej powieści nie było łatwo znaleźć elementy zabawne, jest mroczna i smutna. Jeśli zdecydujesz się na literackie spotkanie z Mankellem, życzę niezapomnianych wrażeń.
~ Beata
Bardzo dziękuję za odwiedziny i przeczytanie recenzji. Miłe słowa jak najbardziej zasłużone - uwielbiam Pani przekłady!
Proponuję umieścić przypis o Lapplandii w następnym wydaniu książki. W ten sposób ewentualny kolejny marudny czytelnik rozwieje wątpliwości natychmiast. :)
Serdecznie pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejne tłumaczenia.
Stary, dobry Kurt Wallander! Więc wciąż się źle odżywia, samotny i nostalgiczny... Dobrze, że ma psa (no tak, podrzuca sąsiadom), świetnie, że został dziadkiem... Ale samotność i tak depcze mu po piętach.
OdpowiedzUsuńZa późno spostrzegłam, chyba już nie zdążę umieścić na liście upragnionych prezentów. Przeczytam tak czy siak. Ale po co ta lśniąca twarda okładka?
Rzeczywiście szkoda, że tak chaotycznie tłumaczono Mankella. Czytałam zgodnie z tym, co wydawano. Czasem opowieść o życiu prywatnym Kurta przeskakiwała o trzy susy do przodu. Inna rzecz, że to życie bywało jak wnętrze opisywanej lodówki...
Jako że znam wcześniejsza, cieszę się na powtórkę i odsłony wcześniejszych zagadek. To będzie podróż sentymentalna.
Dzięki, Twoje rekomendacje są zawsze z trochę innej strony, miło czytać.
Pozdrawiam
ren
~ tamaryszek
OdpowiedzUsuńJa też czytam w kolejności przypadkowej i bardzo mnie to irytuje. Mam w głowie niezły misz-masz, no i te wtręty autora nawiązujące do zagadek już rozwiązanych.
Odnoszę wrażenie, że Mankell chciał "Niespokojnym człowiekiem" zrobić frajdę fanom Wallandera - jest w tej powieści mnóstwo tego, co czyni tego pisarza rozpoznawalnym wśród tłumu autorów kryminałów.
W sumie cieszę się, że kilka spotkań z panem W. wciąż przede mną. :)