1 listopada 2010

"Jaśniejsza od gwiazd"



Jaśniejsza od gwiazd, reż. Jane Campion, 2009.

W końcu spełniłam swoje marzenie i stałam się posiadaczką filmu "Jaśniejsza od gwiazd"! Bardzo się cieszę, bo niestety, przegapiłam moment, w którym "Bright Star" niczym meteor przemknęła przez lubelskie kina.

Keats zalicza się do moich najukochańszych poetów, dziewiętnastowieczną literaturę angielską uwielbiam, a "Fortepian" Campion zrobił na mnie wielkie wrażenie, tak więc spodziewałam się uczty duchowej. Obyło się bez fajerwerków. "Jaśniejsza od gwiazd" to obraz bardzo kameralny, chwilami przypomina wręcz spektakl teatru telewizji. Może nie tylko intencje twórców, ale również skąpe możliwości finansowe sprawiły, że nie zobaczymy zbyt wiele ówczesnej Anglii. Londyn pokazywany jest właściwie za pośrednictwem jednego zaułku. Zmieniają się tylko statyści i bezdomne psy.

Uprzedzam, że osoby lubiące kino dynamiczne, atmosferę "Jaśniejszej od gwiazd" uznać mogą za nieco duszną, a tempo rozwoju wydarzeń za ospałe. W przypadku filmu operującego tak oszczędnymi środkami wielki ciężar spoczywa na barkach aktorów. Moim zdaniem odtwórcy głównych ról zadaniu do końca nie sprostali.

Reżyserka z odtwórcami głównych ról

Abbie Cornish (Fanny) wygląda uroczo w stylowych strojach. odzwierciedlających nastrój bohaterki. Kostiumy to wielki plus filmu, wcale nie dziwi mnie nominacja do Oscara dla Janet Patterson. Jednak odnosiłam wrażenie, że energicznej, pewnej siebie, silnej dziewczynie w typie Nicole Kidman kazano udawać wrażliwą i kruchą sylfidę. Zadanie wykonała poprawnie, ale iskry Bożej w tym nie było. Wykażę się brutalnym brakiem elegancji, ale wspomnieć muszę też o jej wieku. Cornish ma 28 lat, Fanny Brawne w chwili, gdy poznała Keatsa była osiemnastolatką. Moim zdaniem niełatwo jest prawie trzydziestoletniej kobiecie patrzeć na świat oczami nastolatki i niestety, w grze australijskiej aktorki brakowało mi świeżości i naiwności podlotka.

Ben Whishaw też nie wywołał mojego zachwytu. Swoją drogą widziałam go w "Pachnidle”, a zupełnie nie wydał mi się postacią znajomą. To chyba dobrze świadczy o aktorze. Bardzo ciekawą kreację stworzył natomiast Paul Schneider - intencje pana Browna do końca pozostaną niejasne. Bardzo miło wspominam też uroczą Edie Martin w roli malutkiej siostry Fanny, Toots. Reżyserka świetnie potrafi współpracować z małymi aktorkami, co udowodniła też w "Fortepianie" (niezapomniana rola Anny Paquin).

Toots

Najmocniejszą stroną "Jaśniejszej od gwiazd" są zdjęcia autorstwa Greiga Frasera. Mnóstwo ujęć zatrzymanych w kadrze mogłoby stanowić malarskie obrazy! Dlatego też z pewnością wrócę do "Jaśniejszej od gwiazd". Jane Campion stworzyła dość przeciętny film na motywach biograficznych, ale historia opowiedziana została naprawdę pięknie.

P.S.
Wraz z filmem otrzymujemy książkę wydawnictwa Znak – wybór wierszy Keatsa w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka z jego przedmową. Na okładce jest plakat filmu.

Moja ocena: 4+

Strona filmu: http://www.brightstarthemovie.co.uk/
Trailer:




...i jedna z moich ulubionych scen:

19 komentarzy:

  1. O, zainteresowałaś mnie tym filmem (szczególnie wzmianką o Keatsie oraz "Fortepianie" xD)
    Przy najbliższej okazji będę chciała obejrzeć.

    Pozdrawiam serdecznie^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że chcesz wrócić do filmu, ja odkrywałam z czasem też i coraz więcej żarcików.
    Ale wierzę, ze jako biografia ukochanego poety może rozczarowywać. Tak naprawdę to chyba żaden film biograficzny nie zdołał stanąć na wysokości, na której my stawiamy nasze ideały :) Chociaż Bena po tym filmie bardzo polubiłam ;)
    Zdradzisz może, co jest w dodatkach na DVD?
    I czy wydanie wierszy jest dwujęzyczne?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się, Lirael, że "Jaśniejsza od gwiazd" to uczta do oczu. Głównie to. (Podobnie odbieram "Drogę", choć smakuje się ją w innej tonacji).
    Mnie również zaskoczył Ben Wishaw (po seansie olśniło mnie, że on to on);)

    A dodam, że ciekawa była konfrontacja dwojga artystów. On - poeta, artysta z definicji, choć na uznanie przyjdzie mu poczekać i smakować je będzie pośmiertnie. I ona - lekko wyśmiana za pretensjonalność swych kreacji. Jednak również artystka, szukająca wyrazu swej indywidualności.
    Film widziałam wiosną. W ubiegłym miesiącu czytałam powieść inspirowaną romansem Igora Strawińskiego i Coco Chanel. I przy tej okazji przypomniał mi się Keats & Fanny. Igor również nie docenia artyzmu Coco, bo wydaje mu się, że sztuka to muzyka, nie kostiumy.
    Przesunięcie akcentu z Keatsa na zakochaną w nim kobietę - to jest ciekawe.
    Film i we mnie budził oczekiwania niebotyczne. Może nie jego wina, że wszystkich nie spełnił.
    pozdrawiam
    ren

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, jakiz piekny, wiktorianski obraz kwiatowy! Chyba dla tych zdjec warto film obejrzec?

    Sama, niestety, się tez nie zalapalam do kina. Recenzje w SE miał umiarkowanie pozytywne. W kazdym razie Jane Campion ma dobra marke na zycie – wlasnie za „Pianino”. To była pierwsze „ludzka” rola Harvey’a Keitel’a i gral on znakomicie. To jeden z niewielu filmów, kt można ogladac wielokrotnie

    A recenzja, jak zwykle u ciebie, dopracowana w najmniejszym detalu – sama radosc dla oka .J

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam bardzo podobne odczucia do Twoich, uczta dla oczu, ale fabularnie już słabiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ten film w najbliższych planach i jestem pewna, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka mała dygresja: Mnie przyciągnęły do tego filmu - kolory. Nie żałuję, bo oglądałam ten film z zapartym tchem, choć na co dzień nie przepadam za taką tematyką. Ale... Zresztą mniejsza o to. Wyczarowałaś wspaniały klimat tą notką. Merci.

    Pozdrawiam serdecznie :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. ~ owarinaiyume
    Na ile zdążyłam poznać Twój gust, gwarantuję, że strona nastrojowa i plastyczna tego filmu Ciebie też urzeknie.

    ~ Pemberley
    To dzięki Tobie dowiedziałam się o istnieniu tego filmu, za co jestem bardzo wdzięczna.
    Wiersze wyłącznie po polsku, niestety, a dodatki rozpoznam, kiedy film do mnie wróci (pożyczyłam koleżance).

    ~ tamaryszek
    Ja Bena W. kompletnie nie rozpoznałam, dopiero przeczytana informacja otworzyła mi oczy :)
    Bardzo ciekawe odniesienie do Chanel i Strawińskiego, to musiał być związek pełen burz i zawirowań.
    Zastanawiałam się, jak to możliwe, że Fanny mimo skromnych warunków, w jakich żyła jej rodzina, miała tyle cudnych tkanin na swoje artystyczne kreacje:)

    ~ blog sygrydy dumnej
    Bóg zapłać za miłe słowa :)
    "Fortepian" uwielbiam, czytalam też książkę, która powstała na kanwie scenariusza. Ten film bardzo Ci polecam, właśnie ze względu na świetne zdjęcia.

    ~ mandzuria
    To pocieszające, że nie tylko ja czułam niedosyt.

    ~ Futbolowa
    Obejrzeć na pewno warto, ale bez wygórowanych oczekiwań, jeśli chodzi o stronę fabularną.

    ~ Barbara Silver
    Kolory faktycznie piękne i czarodziejskie, to samo pejzaże.
    Dziękuję Ci za ciepłą opinię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądałam film w kinie, jeszcze w maju. I muszę zgodzić się, że zdjęcia były urzekające, no, może jeszcze uroda głównego bohatera;), bo niestety nic poza tym mnie nie zachwyciło. Mam wrażenie, że momentami żarty były chybione, sceny "romantyczne" - przesadzone; przede wszystkim zaś pierwszoplanowa aktorka była niesamowicie sztywna - miałam wrażenie, że w każdej scenie ma jedną i tą samą minę, co przy tego typu filmach, gdzie gra aktorska jest szczególnie istotna, okazuje się zabójstwem. Za to mała Toots była niesamowita:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~ Tanki
    Cieszę się, że mamy takie podobne odczucia. Chociaż trochę przykro, że film nie spełnił nadziei.
    Mnie odtwórca głównej roli męskiej szczególnie nie oczarował. Wydaje mi się, że o wiele lepiej czuł się w "Pachnidle". Tutaj snuł się bez przekonania. Tak jakby miał przeczucie, że film nie jest arcydziełem i nie ma sensu się szczególnie wysilać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. tez mi umknąl ten film, zupelnie nie reklamowany i grany tylko przez tydzien w jednym z mniejszych kin. Szkoda bo tak piekne zdjęcia najlepiej ogladac jednak w sali kinowej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie jestem na etapie ściągnia tego filmu.

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ peek-a-boo
    Masz rację, przypuszczam, że wersja kinowa dostarcza więcej zachwytu dla plastycznej wyobraźni twórców, choć z drugiej strony to opowieść bardzo kameralna.

    ~ Lena173
    Bardzo jestem ciekawa, jak film odbierzesz, czekam niecierpliwie na relację.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kojarzę po licznych plakatach, ale samego filmu nie miałam jeszcze okazji obejrzeć. Nie jestem pewna, czy to film akurat dla mnie, ale jeśli będę mieć możliwość to chętnie się z nim zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja lubie takie filmy,potem polecam innym,a potem slysze: Ty jak mowisz,ze fajne,tzn. ze caly czas sie oglada i zadaje pytanie,kiedy zacznie sie akcja...:) no coz,te z akcja tez lubie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. ~ Odcień purpury
    Plakat faktycznie klimatyczny, widziałam np. na przystanku MPK.Przy zastrzeżeniach, o których wspominałam w recenzji, film polecam.

    ~ Emocja
    Miłośnik wartkiej akcji najprawdopodobniej kategorycznie zażądałby od ciebie zwrotu sumy za bilet, gdybyś poleciła mu ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Lirael, Lirael. :) Zaglądam, a tu i tradycyjnie, i po nowemu. Nowa szata graficzna, równie piękna jak poprzednia, i jak zwykle piękna refleksja. Filmu nie oglądałam, ale to jeszcze przede mną. Czytałam już kilka recenzji i oglądałam zwiastuny; zarówno jedne, jak i drugie utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaki piękny, subtelny szablon xD Podoba mi się bardzo xD

    Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  19. ~ Jolanta
    Jolu, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń po obejrzeniu filmu.

    ~ owarinaiyume
    Wielkie dzięki, cieszę się, że nowa blogowa szata Ci przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń