Właśnie minęła godzina 10.10. Trzy lata
temu, 20 lutego 2010 roku, dokładnie o tej porze, pojawił się pierwszy
wpis na moim blogu. Zaczynając przygodę z Lekturami Lirael
obiecałam sobie, że to będzie dla mnie źródło czystej przyjemności, a
nie żaden przymus czy zadanie do wykonania. I tak właśnie było przez
wiele miesięcy, za co jestem Wam bardzo wdzięczna.
W
tym roku jubileuszowe obchody są trochę mniej radosne niż poprzednio,
za co przepraszam. Od soboty jestem porażona tym, co przy złej woli
można zrobić z moimi słowami i zastanawiam się, czy jest sens je mnożyć.
Na pewno nie ja pierwsza mam takie rozterki, na pewno wkrótce mi
przejdzie, ale chwilowo biesiadnego nastroju brak.
Z całego serca dziękuję tym, którzy swoją obecnością, lekturowymi inspiracjami i komentarzami przyczynili się do tego, że mimo różnych burz i zawirowań blog istnieje trzy lata. Jak już kiedyś napisałam, bez Was to nie miałoby sensu.
[Źródło] |
Serdecznie gratuluję jubileuszu. Życzę Ci tylko przyjemnego blogowania i czerpania jedynie satysfakcji z tego faktu...
OdpowiedzUsuńCzas mija niepostrzeżenie, trudno mi uwierzyć, że to już trzy lata. :) Dzięki!
UsuńAkurat siedzę przy komputerze więc korzystam z chwili, aby złożyć podziękowania za owe trzy lata. Blog odwiedzam z wielką przyjemnością i okrutnie brakowało mi Twojego pisania wtedy, kiedy go nie było. Pisz swoje, ludźmi nie ma się co przejmować. Choć właściwie mi przestało się już chcieć tak jak się chciało. coraz bardziej myślę o wycofaniu się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Postaram się, żeby takich przerw już nie było. Przykro mi, że nie tylko ja mam wątpliwości i rozterki, ale myślę, że naprawdę wkrótce nam przejdzie. :)Serdeczności.
UsuńZobaczymy:)
UsuńLirael,
OdpowiedzUsuńwidziałam. Nie tylko w samej dyskusji, ale jeszcze to i owo spłynęło na mój czytnik. Nie zadręczaj się, to mogło paść na każdego.
Życzę powrotu sił i entuzjazmu do blogowania:).
P.S. Sprawdziłam, że ja swojego próbnego posta opublikowałam 3 lata i 2 dni temu:).
Temat jest zamknięty, mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy.
UsuńNie miałam pojęcia, że jesteśmy prawie blogowymi bliźniaczkami. :) Gratulacje rocznicowe, trochę spóźnione i uściski!
Bardzo dziękuję:).
UsuńKolejnych rocznic życzę :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńSzanowna Jubilatko
OdpowiedzUsuńMimo latawców u góry Twój blog chyba zawsze będzie kojarzył mi się z lawendą.;)
DUŻE podziękowania za minione trzy lata. Oprócz inspirujących lektur, zawsze można u Ciebie liczyć na miłą i ciepłą atmosferę. Wypadki przy pracy zdarzają się wszędzie, grunt to nie zniechęcać się. Szkoda, żeby tyle dobrej pracy poszło na marne. Nie zgadzam się.;)
Życzę Tobie (i Twoim czytelnikom) kolejnych trzylatek. Wznoszę toast filiżanką zielonej herbaty.;)
Wkrótce zamiast latawców pojawi się coś innego, niewykluczony powrót motywów florystycznych. :)
UsuńAniu, dzięki za pamięć i życzenia, że o toaście nie wspomnę. Swoją drogą, ciekawe, czy jest herbaciana mieszanka z dodatkiem lawendy. Od dawna wiadomo, że ma działanie uspokajające, więc jej obecność z wszech miar wskazana.
Jak wspomniałam, nastrój jest chwilowy, więc wkrótce wszystko wróci do normy i będę w stanie coś napisać.
Rocznicowe uściski z przytupem. :)
Następnym razem podeślę Ci suszoną lawendę przeznaczoną do celów spożywczych.;) Zakupiłam na potrzeby ciastek maślanych o takimże aromacie - ciekawe w smaku, nie powiem. Na napar też się nadają.
UsuńMam nadzieję, że ciastka maślane z lawendą nie wykazują skłonności przyczepnych i nie przyklejają się do książek o Prowansji. :) Kiedyś widziałam przepis i zdjęcia, wyglądają widowiskowo, ale smak trudno mi sobie wyobrazić.
UsuńMój komentarz był następują: perfumeria w ustach.;) Ale wszystkie zostały zjedzone.;)
UsuńTo tym bardziej czuję się zachęcona i wypróbuję. :)
UsuńWszystkiego dobrego! Wytrwałości w blogowaniu i radości z pisania :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego :)
moc serdeczności :)
Mam nadzieję, że wytrwałości nigdy nie zabraknie, choć akurat ta cecha nie zalicza się do moich najmocniejszych stron. :) Wielkie dzięki za życzenia.
UsuńLirael, wszystkiego najlepszego z okazji trzeciej rocznicy powstania bloga! Pisz, pisz i pamiętaj, że na jedną osobę o złej woli przypada tysiąc ludzi dobrych, którzy na blogi zaglądają po to, by szukać inspiracji do lektur i dzielić się uwagami o książkach :-)
OdpowiedzUsuńTym, co się stało w sobotę, jestem zszokowana. Z początku, gdy zobaczyłam wypowiedź osoby x i ten post na jej blogu, nie wierzyłam własnym oczom. To upiorne, że niektórzy ludzie potrafią w ten sposób przekręcać czyjeś całkiem niewinne wypowiedzi i wyskakiwać z tak absurdalnymi oskarżeniami :-(
PS. Mam nieśmiałe pytanie: czy będzie recenzja "Pani Wyroczni"? Bo ja już przeczytałam tę książkę i ciekawa jestem, jakie są Twoje wrażenia :)
Koczowniczko, bardzo dziękuję Ci za tyle ciepłych słów. Jak wspominałam wiadomy temat jest zamknięty, już się prawie uporałam.
UsuńWłaśnie z myślą o takich dobrych ludziach, o których piszesz, blog nadal będzie istniał, bo naprawdę mam do nich szczęście.
O Atwood napiszę niebawem, ale musi trochę poczekać w kolejce do recenzji, bo zrobiło mi się spore nawarstwienie, a zależy mi na porządku chronologicznym, bo się pogubię. :) Opowiem o niej na pewno!
Gratulacje i oczywiście 100 lat! 100 lat! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za życzenia. Wprawdzie jubileusz stulecia bloga wydaje mi się mało realny, ale na wszelki wypadek obmyślę jakiś ekscytujący program obchodów. :)
UsuńA ja pamiętam jak pierwszy raz znalazłam to miejsce - kiedy szukałam jakiejś recenzji na temat "Córki rzeźbiarza". Urzekło mnie lawendowy wystrój, przytulność, ciepło, które stąd biło - chociaż przecież nie czytałam jeszcze Twoich recenzji! Zaczynałam wtedy swoją przygodę z blogiem, potrzebne mi były takie ciepłe miejsca.
OdpowiedzUsuńA słowo... Nie wiem, co się stało i nawet nie chcę wiedzieć - od takich rzeczy aż się pisać nie chce..., ale wiem, że to boli. Wiem też, że minie. Banalne, ale dobro zwycięża - w blogosferze też ;)
Życzę nieprzemijającej przyjemności pisania. I czytania rzecz jasna. Takiego czytania, że się o nim pisać chce!
Pozdrawiam! ;**
Oleńko, cieszę się ogromnie, że Tove przywiodła Cię w moje skromne progi i że zostałaś na dłużej. :) Jestem jej dłużniczką. Ja z kolei, jak już kiedyś wspominałam, doskonale zapamiętałam Twoją recenzję "Czarodziejskiej góry", ale to już bliższa historia.
UsuńWiem, że niemiłe doświadczenia są przemijające i często potem okazuje się, że tak naprawdę przyniosły coś dobrego.
Dzięki za dobre słowo! I czytać, i pisać ubóstwiam, więc na pewno życzenia się spełnią. :)
Oj, to ja jestem dłużniczką Tove ;)
Usuń:D
Usuńprzede wszystkim wiary w to co robisz DALEJ i robienia tego DALEJ! i znowu dziękuję za przypomnienie o tym, że i ja mam dziś 3 rocznicę:) jak to miło dzielić tę rocznicę z Tobą:) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTak mi się właśnie wydawało, że ty też blogowo debiutowałaś w tym samym czasie. :) Życzenia odwzajemniam i życzę Ci mnóstwa inspirujących lektur.
UsuńGratuluję urodzinek, trzy lada to nie lada gratka :) Oby więcej takich rocznic :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejne będą okraszone tortem. :) Dziękuję za gratulacje.
UsuńSerdeczne gratulacje i trwaj w zamiarze blogowania mimo wszystko. Nie dawaj się nastrojom pod wpływem złych słów innych. Trzeba ich zawstydzać niech nie myślą, że zaszkodzą siejąc zło.)
OdpowiedzUsuńNatanno, dziękuję za jubileuszową wizytę i życzenia. Masz rację, chimeryczność nie sprzyja blogowaniu, zresztą nie tylko. Nie dam się na pewno. Będę trwać na blogowym posterunku. :)
UsuńKurkaż! Niech już będzie ta wiosna, bo się wykruszy ta stara (w dobrym tego słowa znaczeniu) brać blogerska i niedługo nie będzie kogo czytać. I ja, przyznaję, poszedłem na stronę, ale przemyślałem i wróciłem. I będę sobie pisał bez względu na złe słowa i ostre komentarze. Choćby dla tej garstki, z którą tak dobrze się w Sieci czuję (pozdrawiam all) :D
OdpowiedzUsuńAle dość smętów. STO LAT i DOPÓKI NA WAWELU ... :) I pisz. Więcej plaży, więcej ramotek, więcej ... wszystkiego. I najlepszego :D
Najwyraźniej stara brać ma skłonności do melancholii. :) Boleśnie przeżywałam Twoje zawieszenie i bardzo się cieszę, że już zakończone, w dodatku w pięknym stylu.
UsuńJako domniemany element garstki dziękuję z całego serca! Również za okolicznościowe śpiewy.:)
W kolejnej plaży wykorzystam znaleziony przez Ciebie filmik, a ramotki piętrzą się w dzikich, nieokiełznanych stosach, więc na pewno będzie o czym pisać przez długie lata. :)
Już nie domniemany :) Jeszcze raz - niech się darzy :D
Usuń:D Wielkie dzięki!
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin od prawie rówieśniczki. Torty i drinki się doniesie potem. ZWL na pewno coś przyniesie, ja zacznę jakieś dzikie hołubce w kącie (wolne mam, to się chce) i się impreza rozkręcić! Ciepłe pozdrowienia z Londynu wraz z garścią krokusów z parku!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam, UA oczywiście również. Hołubce bardzo mile widziane! :) I nie w żadnym kącie, tylko w świetle reflektorów. Ja też mam wolne, ale wkrótce mi się kończy. :(
UsuńTwoje życzenia sprawiły mi wiele radości, a krokusy to już szał! Zazdroszczę, u nas powrót zimy.
Ponieważ zostałem wzięty z zaskoczenia, to nie przygotowałem nic ekstra, ale może domowa żurawinówka i miętówka z cytryną Panie zadowoli? :)
UsuńZgadzam się. Póki jest jeszcze smak. Bo potem, to już tylko czysta :P
UsuńNie wiem, jak koleżanki, ale ja poproszę obydwie, póki jeszcze kubki smakowe sprawne. :)
UsuńAle zmieszać czy w oddzielne kieliszki lać? :P
UsuńCzy ja wiem, może bezpośrednio w te kubki (smakowe)?
UsuńNie wypada damie lać tak bezpośrednio w kubki, dam Ci w dwóch kieliszkach:)
UsuńA zagryzka?!
UsuńNo właśnie, Dabarai, jakiegoś słynnego angielskiego herbatniczka mogłaś przynieść:)
Usuń~ Zacofany.w.lekturze
UsuńMoże trzy i będę sobie tak żonglować? :)
~ Dabarai
Ania wspominała o ciasteczkach z lawendą, co Ty na to? :)
Nalewek się nie zakansza (zakąsza w wersji dla inteligencji). A do czystej mogą być kiszeniaki albo meduza :)
UsuńNie mam herbatniczków, odchudzam się!!! Mam zupkę i marchewki. Ale mam też zaczyn na ciasto, to może coś potem przyniosę. Natomiast dla solenizantki proponuję to: http://www.househoncho.com/wp-content/uploads/2012/08/book-toppers.jpg
UsuńNiechętnie przyjmuję do wiadomości, bo te ciasteczka mnie nęcą. :P
UsuńPoprzedni komentarz był skierowany do Bazyla. :)
Usuń~ Dabarai
UsuńTo poprosimy coś z tego zaczynu. :)
Ciasteczka przecudnej urody. Strzał w dziesiątkę, jest nawet "Opowieść podręcznej", hurrraaa!!!! :) Połknęłabym w pierwszej kolejności.
No dobra, znalazłam coś w szafce... http://i1192.photobucket.com/albums/aa339/sonata3/Britishbiscuits-1.jpg
UsuńTo teraz mam problemy decyzyjne. Wszystkie wyglądają smakowicie, ale chyba poproszę te z białym nadzieniem. :)
UsuńI żeby nie było, że tylko na słodko: http://media.cmgdigital.com/shared/lt/lt_cache/thumbnail/960/img/photos/2012/04/01/d3/38/021712_tea_01_1370051a.jpg
UsuńLirael, teacakes, yum!
UsuńTo ja z z innej beczki, bo z doświadczenia wiem, że słodycz nie idzie w parze z alkoholem :)
Usuń~ Dabarai
UsuńTa truskawa na szczycie piramidki jest obłędna!
Teacakes mówisz? Muszę zapamiętać.
~Bazyl
A bardzo chętnie, miętówka podobno też z cytryną, więc będzie pasować jak ulał (byle nie za dużo ulał). :)
Nie ulał, tylko ulep, bo trochę słodka wyszła:P
Usuń:D
UsuńUlał, ulep, wszystko jedno, najważniejsze, że z cytryną i z towarzyszeniem żurawinówki.
Donoszę, że jest jeszcze pyszny tort od Paren z wisienką, ale już ją zjadłam. :(
UsuńTeż pamiętam, kiedy pierwszy raz tu trafiłam - było tu wtedy w barwach zgniłej zieleni odmalowane. Uważam Cię za jedną z najlepiej piszących blogerek książkowych i trochę żałuję, że nie piszesz o fantastyce, ale nie można mieć wszystkiego.;) W każdym razie wszystkiego najlepszego! *wyciąga ciasteczko ze świeczką i śpiewa "Sto lat" okropnie fałszując*
OdpowiedzUsuńNie wiem, kto Cie napadł i przeinaczył Twoje słowa, ale niech sczeźnie w zapomnieniu. Nie martw się i pisz dalej.:)
Zgniła zieleń panowała niepodzielnie na samym początku. :) Później było kilka innych wariantów. Jest mi bardzo miło, wręcz spąsowiałam pod wpływem takiego komplementu. Co do fantastyki - wyraźnie czuję ciągoty w tym kierunku, więc sytuacja może ulec zmianie. :) Lem zrobił swoje. :)
UsuńZa ciasteczko również dziękuję, a w fałszowanie wcale nie wierzę. :)
Yyy, no dobrze, w głębi serca zawsze byłam ekshibicjonistką, może tak poloneza? bardzo lubię...
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Vq-VmzcJa3Y
A jeśli chodzi o krokusy, to mogę ewentualnie wysłać zdjęcie.
Polonez? Bardzo chętnie, jestem na bieżąco, kilka tygodni temu był bal gimnazjalny! :) W dodatku ta właśnie filmowa wersja.
UsuńA zdjęcie krokusowe sprawiłoby mi przeogromną radość, bo tęsknota za wiosną doskwiera.
To dopiero trzy lata? Byłam przekonana, że Twój blog istnieje od zawsze:))
OdpowiedzUsuńOby Twoje źródło przyjemności nigdy nie wyschło, bowiem jest ono także i moim źródłem, nie do zastąpienia. Ani kojarzysz się z lawendą, mi z groszkami i muślinami:) A że niektórzy wolą trepy? Cóż, ich wybór.
Ściskam mocno i jubileuszowo!
Mnie też trudno w to uwierzyć, mam wrażenie, że to było całkiem niedawno. :)
UsuńŹródło pulsuje w rytmie samby, kiedy czytam takie ciepłe opinie na swój temat. :) Postaram się nie zawieść pokładanych nadziei. A groszki i muśliny bardzo lubię, więc to skojarzenie też sprawia mi radość. :)
Serdeczne uściski.
Kochana - wszystkiego naj!!! Jak ten czas szybko leci, to niesamowite. Ja też niedawno odkryłam, że pierwsze swoje posty zamieściłam z 2009 roku...
OdpowiedzUsuńPozostań z nami jak najdłużej, bo twoje posty zawsze sprawiały mi wiele radości, nie tylko czytelniczych, ale także wizualnych :) ja też czasami miałam chwile zwątpienia, czy prowadzenie bloga ma sens. Ale teraz wiem, że warto to robić. Jeśli nie dla innych, to nawet dla samego siebie, dla uporządkowania własnych myśli, rozbieganych po przeczytaniu lektury. Dla mnie to jest ważne. A jeśli przy okazji zarażę moją miłością do książki kogoś innego lub sprawię radość autorowi/autorce, to wszystkie te złe myśli odchodzą w najdalszy kąt.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji trzecich urodzin!
Miło mi bardzo to słyszeć! Chwile zwątpienia też mam na swoim koncie, ale u mnie przerwy w pisaniu zawsze były powodowane jakimiś wydarzeniami zewnętrznymi, które wytrącały mnie z równowagi. Choć oczywiście też czasami zadawałam sobie pytanie o sens blogowania.
UsuńTwoje argumenty bardzo mocno do mnie trafiają i będę je sobie przypominać w razie kolejnej blogosferycznej chandry. :)
Bardzo Ci dziękuję i w rewanżu recytuję "Mam trzy latka...", choć jeszcze nie mam trzech i pół. :)
"Niech Ci gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie... A kto z nami nie wypije, niech go dunder trzaśnie." - to po gromkim sto lat, co śpiewano już wcześniej.
OdpowiedzUsuńHerbata z lawendą jest, ale dostępna w Niemczech firmy Teekane.
Wielkie podziękowania, Nutto! Mam nadzieję, że gwiazdka będzie nade mną trwała nawet kiedy na niebie pojawią się chmury. :) Już zatapiam się w słuchaniu okolicznościowych śpiewów. :)
UsuńHerbaciana firma, o której wspominasz, jest obecna również w lubelskich sklepach, więc wariant lawendowy też może się trafić. :) W każdym razie będę czujnie tropić. :)
Wpadam haniebnie spóźniony z najlepszymi życzeniami wytrwałości i pogody ducha, nadal niezawodnego oka i wyczucia do przypominania książek nieoczywistych, a także (tu już egoistycznie :)) nieustannej chęci rozwijania Płaszcza Zabójcy, który bez Ciebie nie byłby tym, czym jest. A może w ogóle by go nie było.
OdpowiedzUsuńE tam, wcale nie spóźniony.:)
UsuńZa piękne życzenia bardzo dziękuję, a jeśli choć część się spełni, będę bardzo szczęśliwa. Jak wiesz, Płaszcz sprawia mi nieziemską radość, więc to ja jestem wdzięczna Tobie!
Oj tam, bez Ciebie Płaszcz byłby efemerydą pojawiającą się pięć razy w miesiącu. Kto dba o dyscyplinę, kalendarz i stały dopływ nowych autorów? Publiczność na trybunach wstaje i skanduje: "Li-ra-el, Li-ra-el!" :DD
UsuńNastrój świąteczny, więc dyskretnie spuśćmy zasłonę milczenia na Notki, Których Nie Było, Notki Zapisane Pod Niewłaściwą Datą, Znikające Zdjęcia i inne moje dokonania. :P Ale bardzo publiczności dziękuję. :)
UsuńAle to ja wypuściłem za wcześnie parę postów:))
UsuńO, zapomniałam, że ja też mam takie grzeszki na sumieniu. :)
UsuńWiesz. Kto późno przychodzi, ten ... dłużej baluje :P
OdpowiedzUsuńNa to liczę po cichu:)
UsuńImpreza bez ram czasowych, więc można balować bez krępacji. :)
UsuńGratuluję! Życzę wytrwałości i samej radości z blogowania (niech te gorsze momenty odejdą w niepamięć!). Uwielbiam tutaj zaglądać, gdyż bardzo przyjemnie czyta się Twoje posty, a sam wygląd bloga wprowadza w błogi nastrój :) Fakt, nie zawsze zostawiam po sobie ślad, ale po co pisać cokolwiek, skoro nic ciekawego nie ma się do powiedzenia? :)
OdpowiedzUsuńWiedz, że wszystkie Twoje słowa czytam z radością, zatem mnóż ich jak najwięcej! Choć z tematem nie jestem zaznajomiona, to wiem, że masz nas, a my Ciebie - a to powinno wystarczyć :)
Bardzo Ci dziękuję za takie pozytywne myśli, cieszę się, że zaglądasz tu z przyjemnością i że zechciałaś się tym podzielić - mnożenie będzie więc dla mnie czystą radością. :) Bylebym tylko z nim nie przesadzała, bo ostatnio mam skłonności do przydługich postów. :)
UsuńJeśli post jest dobrze napisany i nie męczy czytelnika to i może być długi ;) A ja jeszcze ani razu nie zmęczyłam się czytając Twoje, a nawet momentami myślałam "Co? To już koniec" ;) Także przesady do tej pory u Ciebie nie zauważyłam ;))
UsuńTo się czuję pocieszona, bo miałam obawy. :) Ewentualnie zacznę publikować recenzje w odcinkach na wzór dziewiętnastowiecznych powieści. :)
UsuńKarygodnie spóźniona biegnę do Ciebie z urodzinowym tortem o kształcie książki, największym, jaki udało mi się znaleźć; to taka słodka postać tej książki, którą Ty najbardziej lubisz. Wisienka na szczycie obiecuje przyszłe wspaniałe literackie odkrycia... :-)
OdpowiedzUsuńSto lat, Lirael! :-)
Wisienki już niestety nie ma, zupełnie przypadkiem zniknęła, ale myśl o wspomnianych przez Ciebie odkryciach będzie mi towarzyszyć przez kolejny blogowy rok. :)
UsuńJako sponsorce książkowego tortu przysługuje Ci obowiązek pokrojenia go, za co z góry dziękuję, bo nie jestem w tym dobra. :(
A data się zgadza, absolutnie się nie spóźniłaś.
Paren, dziękuję we wszystkich językach świata! :)
Dołączam się do gratulacji:) Życzę nieustającej pogody ducha, która przecież sprzyja lekturom, a nawet jeśli nie jesteśmy w dobrym nastroju, to książka może go odpędzić, i pomóc nam w zrelaksowaniu się i pozbyciu smutków, prawda:) Co do blogowania - ma ono swoje blaski i cienie... Jak wszystko w życiu. A że na dodatek mamy zimę...
OdpowiedzUsuńO, właśnie, pozytywny skutek takich nieprzyjemności to między innymi to, że więcej czasu poświęcamy na czytanie. Zgadzam się z Tobą, że książki niesamowicie podobają w czasie różnych zawirowań, wielokrotnie przekonałam się o tym na własnej skórze. Dzięki za urodzinową wizytę. :)
UsuńCokolwiek się dzieje, rób to, co lubisz. Blogosfera, jak i ta rzeczywistość namacalna, pełna jest ludzi różnego typu. Machnij ręką. Jak to się mówiło kiedyś, są ludzie i są taborety. Pisz. Bo przecież jest mnóstwo ludzi, którzy to pisanie lubię i którzy lubią, po prostu, spotkania z Tobą. Nawet, jeśli wirtualne.
OdpowiedzUsuńSerdeczności i życzenia najlepsze z okazji rocznicy!
Ściskam.
Ja również ściskam i bardzo Ci dziękuję za rozsądne wskazówki. Jestem dorosła, mam świadomość, że nie zawsze spotkam się z życzliwością, ale to boli, kiedy ktoś traktuje Twoje słowa jak naczynka, w które można wlać dosłownie wszystko, a tak to w wielkim skrócie wyglądało. Było, minęło.
UsuńBędę pisać na pewno! :) I jeszcze raz dzięki.
Lirael, życzę nieustającej pasji czytania, pisania i obojętności na słowa, których zadaniem jest zniechęcanie i krzywdzenie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności:-)
Pasja jest, tylko na chwilę zapadła w sen zimowy. :) Bardzo dziękuję i również przesyłam serdeczności!
UsuńPoprzez śniegi i zamiecie,
OdpowiedzUsuńIdę oraz niosę kwiecie
Lawendy. Lirael, pisz nam
Wszędy.
;-)
Z okazji zacnej rocznicy, życzę spokoju i radości, satysfakcji z lektur oraz wspaniałych pomysłów i zadowolenia z ich realizacji, i zdrowia oczywiście - toast - jak czytam wyżej - jest czym wznosić ;-)
Dziękuję Ci za Marzec z Marią, za inspirację, dzięki niej przybyło mi 5 książek M. K. na półce :-) Sukcesywnie zamierzam zgłębiać jej twórczość.
Dziękuję także za spacerki po plaży. Za odkrywanie mniej znanych powszechnie tytułów i autorów. Za lawendę, truskawki i latawce. Za wszystko.
Ściskam mocno!
Agnieszka
Widzę, że oprócz wiktuałów powinnam się była zaopatrzyć w pudełko chusteczek. Bardzo dziękuję, Agnieszko, po prostu zaniemówiłam z wrażenia i wzruszenia. Wspaniała niespodzianka!
UsuńI to ja z całego serca dziękuję Tobie.
Wiecznie trwaj urodzinowa festo -
Pojawiła się Agnesto!
Chociaż śnieg na trotuarze
Kwiat lawendy niesie w darze.
Jej życzenia rymowane
Wnet uleczą każdą ranę!
:D
Gratuluję z całego serca!!! Cieszę się, że pisanie nie zamieniło się w przymus - czerp z niego przyjemność i satysfakcję. Co do opisywanej przez Ciebie sytuacji, zupełnie nie wiem o co chodzi? To może się nie przejmuj, co?:)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda. :)
UsuńSytuacja jest na szczęście rozdziałem zamkniętym. A z przymusem to u mnie zupełnie nie działa. Gdybym sobie zaczęła narzucać jakieś blogowe plany i normy do wykonania, marnie by to się zapewne skończyło.
Bardzo, bardzo Ci dziękuję.
Lirael, gratuluję gorąco rocznicy i życzę, aby czytanie i blogowanie przynosiły Ci dużo radości i satysfakcji! Nie komentuję zbyt często, bo nie zawsze mam coś interesującego na dany temat do powiedzenia (przedkładam jakość nad ilość ;-)), ale zaglądam zawsze. Nie wyobrażam sobie blogosfery bez Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńDużo życzliwości oraz ciekawych odkryć czytelniczych, i wszystkiego dobrego!
Eireann, jest mi bardzo miło Cię gościć na jubileuszowej uroczystości, która wbrew moim obawom, wcale nie upływa w melancholijnym nastroju. :)
UsuńWielkie podziękowania za życzenia. Mam nadzieję, że odkryć, o których wspominasz, będzie wiele i że spodobają się również Tobie. Tak jak mnie "Miasteczko".
Moc uścisków!
Zatem "Miasteczko" przypadło Ci do gustu? Cieszy mnie to, bo z lekkim niepokojem oczekiwałam werdyktu ;-)
UsuńJestem na początku i jak na razie podoba mi się, nawet bardzo. :)
UsuńLirael, ja u Ciebie się czuję prawie jak u siebie w domu i bardzo tęskniłam, gdy zamilkłaś. Nie mam pojęcia (przegapiłam najwyraźniej) o jakiej sytuacji piszesz, że sprawiła Ci przykrość, ale na pewno nie warto się nią przejmować. Jak już tak dużo osób przynosi nalewki na imprezę, to ja biorę z kardamonowo-pomarańczową, pigwową, i kawową produkcji mojej mamy. Zdrówko!!! (Grendella)
OdpowiedzUsuńA to bardzo dobrze, że tak się czujesz Grendello, bo dla mnie jesteś tutaj domowniczką. :)
UsuńMam nadzieję, że sytuacja już się nie powtórzy, więc nie ma co jej roztrząsać, a gdyby nawet, to będę sobie powtarzać Twoje słowa jak mantrę. :) Same nazwy nalewek Twojej mamy wywołują przyspieszone bicie serca, a smak na pewno im dorównuje, a nawet przewyższa. Zapasy przyniesione przez Zacofanego w lekturze powoli topnieją, więc będzie jak znalazł. :)
Lirael, serdecznie dziękuję za te trzy lata. Byłam tutaj częstym, chociaż milczącym, gościem. Bloguj nam jeszcze wiele, wiele lat!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie posty o mniej znanych książkach i autorach, dzięki nim stałam się częstym gościem antykwariatów i znalazłam sporo literackich perełek.
W Twoich tekstach niezmiennie odnajduję miłość do słowa pisanego i radość z czytania, a to mnie inspiruje najbardziej.
Wszystkiego najlepszego!
Przede wszystkim to dla mnie niewyobrażalna radość, że znajdujesz w moich tekstach dokładnie to, co chcę w nich przekazać. Miło mi też, że niektóre spośród wyszperanych przeze mnie książek dla Ciebie też okazuje się odkryciem. Mam nadzieję, że nadal tak będzie. To ja bardzo dziękuję Tobie i obiecuję, że będę blogować dopóki starczy sił. :)
UsuńJa też nie znam tej przykrej sprawy, ale może i lepiej, bo i mnie by się zrobiło przykro co ludzie wyczyniają. Z mojej strony życzę Ci stu lat i więcej tak pięknego blogowania jak do tej pory. Piszesz świetnie, a rodzinnej atmosfery, którą tutaj tworzysz, zawsze Ci okropnie zazdrościłam :)
OdpowiedzUsuńKomplement o atmosferze to miód na moje serce, ale to wyłączna zasługa blogowych czytelników takich jak Ty, Naiu. Bardzo dziękuję Ci za życzenia. I skoro mowa o zazdrości - Twoja lekkość pióra i erudycja są dla mnie niespełnionym marzeniem! :)
UsuńLirael, słuszna uwaga, że stara gwardia popada w melancholię. Każdy decyduje za siebie, ale - jako że jesteśmy jak naczynia połączone - inspiracja i czyjeś trwanie są bezcenne. Dlatego trwaj, Blogu, jesteś piękny!
OdpowiedzUsuńA Ty pisz, ciesz się, rozmyślaj i po prostu bądź!
Wszystkiego dobrego!
Jestem młodsza o 4 dni (gdyby liczyć "opowieści zebrane" na Bloksie. Pamiętam, w jakim byłam szoku, gdy pojawił się u mnie pierwszy komentarz (Twój!). Kiedyś byliśmy chyba bardziej skorzy do komentowania (albo mnie się coś zdaje - bo już w krzyżu łupie). Przeżyłam już dwie Twoje przerwy (coś jak dwie wojny światowe), smutny to był czas. Więc formy życzę, zdrowia, dobrych nastrojów, pasji i nieprzemakalności. Pa:)
Wiesz, Tamaryszku, coś w tym jest (przynajmniej jeśli chodzi o mnie), że kiedyś więcej i częściej komentowałam. Teraz częściej milczę, nawet jeśli odwiedzam bloga regularnie, choć często polecam wpisy znajomym, czy to za pomocą facebooka, czy tradycyjnie ;) mailem.
UsuńGrendella
~ Tamaryszek
Usuń"Trwaj, Blogu, jesteś piękny!" - to będzie oficjalne hasło Lektur Lirael co najmniej przez kolejny rok. :) Bardzo mi się podoba.
Liczyć Twoje Opowieści... z Bloksu trzeba koniecznie, tak się wszystko zaczęło i od samego początku wyraźnie wskazywało na to, że ten Tamaryszek jest wyjątkowym Tamaryszkiem.
Cieszę się, że to ja pierwsza napisałam komentarz, po pierwsze przeszłam do historii, po drugie to potwierdzenie mojej kobiecej intuicji, bo od razu przeczułam, że Twoje miejsce w sieci będzie szczególne.
Podobnie jak Sylwia (Grendella) zgadzam się w pełni z tym, co napisałaś o komentowaniu, u mnie jest podobnie.
Już więcej wojen światowych nie będzie, obiecuję.
Twoje cudne życzenia odwzajemniam na okoliczność Twojej rychłej rocznicy. :) Uściski!!!
~ Grendella
Mam dokładnie tak samo jak Ty. :)
Lirael, nie wiem, co zdarzyło się w sobotę, ale rozumiem, że może zdołować. Niedawno ktoś napadł na znajomą blogerkę i cóż, widzę teraz, że usunęła bloga - zamiast durnych wpisów :(
OdpowiedzUsuńWierni czytelnicy ponieśli karę za wyczyn jakiegoś głupka...
Ale Ty jesteś silniejsza psychicznie, prawda?
:)
Życzę co najmniej kolejnych trzech lat - a potem to się już zobaczy :)
Zaraz sprawdzę, o kogo chodzi w kwestii tego usunięcia, a mam bardzo złe przeczucia, bo niedawno na pewnym świetnym blogu, który Ty też czytujesz, widziałam nieciekawe rzeczy i współczułam autorce.
UsuńNa pewno rozsądek jest wskazany, ale w sytuacji, kiedy ktoś publicznie rozprzestrzenia na Twój temat brednie, uczucie jest naprawdę nie do pozazdroszczenia i o racjonalne myślenie trudno.
Zabita nie zostałam, więc wzmocniłam się na pewno. :)
Za życzenia bardzo Ci dziękuję! A za kolejne trzy lata zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie. :)
Mam na myśli Adę z Kraków i okolice, nie wiem, czy o tym samym mówisz. Jest mi niesamowicie żal tego bloga. Masa cudownych zdjęć i tekstów, które ot tak, zniknęły. Ja nie wiem, czy jest możliwość "ukrycia" bloga przed czytelnikami - na jakiś czas, dla uspokojenia - a potem przywrócenia go, czy też po prostu został raz na zawsze zniszczony.
UsuńJa też właśnie o niej myślałam. Nie lubię dramatyzmu określenia "niepowetowana strata", ale tym razem pasuje doskonale. Bardzo lubiłam tam zaglądać, aczkolwiek nie udzielałam się komentarzowo.
UsuńOgromna kultura i wrażliwość Ady zawsze robiły na mnie wielkie wrażenie. Mam nadzieję, że nie zrezygnuje z pisania. Jeśli będziesz coś wiedziała o reaktywacji, bardzo proszę, daj znać.
Opcję "ukrycia" na pewno można wybrać zakładając blog, więc z pewnością ustawienia da zmienić się też później. I masz rację, że to jest bardzo dobre rozwiązanie w sytuacji, w której była Ada.
Pamiętam, jak jakiś czas temu zamilkłaś na dłużej - strasznie mi brakowało twojej tu obecności. Nawet pisałam o znikających blogerach podając przykład Twojego bloga i pisząc, że bardzo mnie to martwi, a jakiś czas później patrzę i widzę - wróciła:))) (ja było niemal, jak J-23 znowu nadaje- uff, jaka ulga). Przyznaję, że nie wszystkie wpisy na ulubionych blogach czytam, twój należy do kilku naj, naj, naj, gdzie zaglądam niezależnie od tematu wpisu i tytułu książki (zresztą- najczęściej są to książki mi nieznane). Masz taki dar interesującego pisania o książkach i nie tylko, że chce się wracać. Bardzo by mnie zasmuciło, gdybyś dała się pokonać jakimś głupim komentarzom. Mnie też zmartwiła likwidacja jednego ze wspaniałych blogów (może piszemy z poprzedniczką o tym samym:( blogu). Pozdrawiam (a Twoje słowa należy mnożyć:).
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam Twojego posta i nie ukrywam, że stal się jedną z przyczyn, dla których spróbowałam jeszcze raz. Jak już napisałam wcześniej, wtedy przyczyną były kompletnie nie mające nic wspólnego z blogami, teraz było inaczej.
UsuńBardzo dziękuję za tyle dobrych słów i od dziś zaczynam ćwiczyć tabliczkę mnożenia. :)
A a propos wspomnianego niedawnego skasowania niestety, moje złe przeczucia się potwierdziły - chodzi o blog, który bardzo lubiłam. Szkoda.
Mam nadzieję, że maszynka przez którą jesteś aktualnie przepuszczana wkrótce się zatrzyma i będziesz mieć więcej czasu na czytanie i pisanie, bo doskwiera mi tęsknota za twoimi postami. :(
Uściski!
Mamko bosko, co to za epidemia?! O kim mowa?! (może tak na privie chociaż..)
UsuńZmroziło mnie, jak zobaczyłam napis "Blog został usunięty". :(
UsuńDabarai, za chwilę do Ciebie napiszę.
Happy birthday Ms Lirael! Many happy returns from Favourite Englishman.
OdpowiedzUsuńThanks so much! :)
UsuńDabarai must have told you about our wild birthday party. :) Very sweet of her. You are both very welcome anytime.
Gratulacje 3-lata to kawałek czasu :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć wydaje się, że 20 II 2010 r. to było całkiem niedawno. :)
UsuńOjej, to zaledwie trzy latka? A miałam wrażenie, że Twój blog istnieje od zawsze ;)
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie dołączyć się do gratulacji i dobrych życzeń na przyszłość. Oby blogowanie było dla Ciebie radością i inspiracją, taj jak Ty jesteś inspiracją dla wielu czytelników. Bardzo bym się zmartwiła, gdyby to miejsce znikło.Bardzo lubię tu zaglądać i szperać :)
Inna sprawa, że blog ma sprawiać przyjemność, a nie być obowiązkiem. Mam jednak nadzieję, że sytuacja, o której piszesz (a nie mam kompletnie pojęcia, o co chodzi) nie zniechęci Cię do kontynuowania Twojej, jakże wartościowej, obecności w blogosferze. Pozdrawiam ciepło! :)
Względność czasu mnie też nie przestaje zadziwiać, czasem czuję się jak blogowy dinozaur. :)
UsuńBardzo Ci dziękuję za obecność. A o pokrewieństwie gustów i zainteresowań świadczy Twoja wczorajsza notka i dzisiejszy Płaszcz. :)
Miejsce nie zniknie na pewno, a dzięki takim osobom jak Ty blogosferę nadal traktuję jako miejsce ciepłe i gościnne, choć ostatnio było kilka zgrzytów.
Ja również na przekór pogodzie przesyłam ciepłe uściski. :)
Lepiej późno niż wcale...
OdpowiedzUsuńDopiero teraz się melduję z serdecznymi życzeniami - kolejnych rocznic, kolejnych wspaniałych lektur, masy nowych pomysłów i wszystkiego naj, naj, naj:)
To chyba pogoda za oknem tak jakoś melancholijnie wpływa, że ma człowiek chęć rzucić wszystko w diabły - u mnie się jeszcze dołożyła dzisiaj kilkugodzinna rada pedagogiczna i wizja tony idiotycznych papierzysk do napisania. Oby już wiosna nadejszła, jak mawiał Kaźmirz Pawlak...
A "złośliwce zawistniki" niestety trafiają się coraz częściej i coraz więcej świetnych blogów znika. Mam nadzieję, że zmiażdżysz tego "swojego" milczącą wzgardą i dalej będziesz pisać ku radości wiernych odwiedzających, do których się zaliczam. Buziaki:*
Anek, tort przyniesiony przez Paren jest już tylko wspomnieniem, ale został jeszcze bukiet nalewek. :) Dziękuję Ci bardzo za życzenia.
UsuńCzuję się pocieszona tym, że nie tylko ja przeżywam takie blogo-rozterki, a uroki wielogodzinnych rad pedagogicznych i papierzysk są mi aż nadto znane. :) Niestety, ferie nieubłaganie zbliżają się ku końcowi. Oj, ja też marzę o wiośnie. :)
Moja niemiła sytuacja przypominała sen, tak absurdalny, że nie wymyśliłby go chyba nawet Kafka.
I na szczęście - podobnie jak sen - skończyła się i będę do niej tylko wracać wspomnieniami w charakterze pouczającej lekcji. :)
Moc całusów!
Lirael,
OdpowiedzUsuńjeśli będziesz pisac do Dabarai, to napisz i do mnie. Już się przestraszyłam, że bloga wykasowała np. Guciamal, ale widzę, że na szczęście nie...
Przesłałam Ci link, ale niestety, nadal widnieje tam tylko informacja o skasowaniu bloga. :(
UsuńUrządziłabym pikietę pod domem Guciamal, gdyby przyszedł jej do głowy taki niecny pomysł, chodzi o kogoś innego.
Serdeczne gratulacje z okazji blogowych urodzin :)
OdpowiedzUsuńTemat sobotniej afery jest mi nieznany, z wielu przyczyn nie mogę sobie pozwolić na ciągłe śledzenie poczynań książkowej blogosfery, cieszę się jednak, że dalej jesteś z nami :) Głupimi docinkami nie ma się co przejmować, z moich codziennych obserwacji wysnuwam smutny wniosek, że wiele ludzi ma bardzo ubogie życie wewnętrzne i zupełnie sobie z tym faktem nie radzi.
Bardzo dziękuję Ci za gratulacje. Szkoda, że blogowe urodziny obchodzi się tylko raz w roku. :) Blogosfera jest bardzo urozmaicona, na szczęście dominują osoby, które chcą rozmawiać, a nie pod pretekstem rozmów o książkach robić coś zupełnie innego.
UsuńO mój Boże! Złe słowa na temat Twojego bloga???
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, że go tworzysz. Nie zawsze komentuję, ale czytam chyba prawie każdy post:)
To nie pozostaje mi nic innego, jak postarać się, żeby postów rytmicznie przybywało. :) Pięknie dziękuję i pozdrawiam.
UsuńCały czas mam wrażenie, że zaglądając tu czytam bryki zamiast lektur. Ale wyrzutów sumienia nie mam żadnych - w życiu bym po większość pozycji nie sięgnął, bo czasu nie staje lubo też z powodu oczywistego braku wiedzy, że takie książki istnieją.
OdpowiedzUsuńOdwiedzam więc Lektury Lirael między innymi dla spokojnego sumienia: nie zawiodę się na rekomendacji, dowiem się rzeczy, których nigdzie indziej nie sposób znaleźć.
Trzy lata powiadasz? Nie wierzę, wydaje mi się, że zaglądam tu dłużej...
Wytrwałości. Dobrych oczu. Sprawnych palców, póki nam bogi informatyków nie zaproponują zmyślniejszego sposobu przelewania myśli na ekran naszych elektronicznych zabawek.
pozdrawiam, jak zawsze z wielką (choć może niezbyt często ujawnianą) atencją.
K.
Dla mnie powodem do dumy jest to, że napisany przeze mnie tekst zachęcił Cię do przyjazdu z rodziną na Lubelszczyznę i że z perspektywy czasu uważasz, że była to decyzja słuszna. :) Trudno o piękniejszy prezent urodzinowy - Wasz otrzymałam kilka miesięcy przed rocznicą. :) Z całego serca dziękuję za to, że zechciałeś mi o tym powiedzieć.
UsuńJak na bryki Lektury Lirael są chyba trochę zbyt rozbrykane. :)
Niewymowna radość - tak mogę opisać nastrój, który towarzyszył mi przy czytaniu Twoich życzeń. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby nadal wizyty tutaj były dla Ciebie przyjemnością.
Moc serdeczności i podziękowania.
Gratuluję :)blogowanie powinno dawać radość i satysfkację, ale ma też i inne minusy. Życzę wielu książkowych inspiracji i jak najwięcej trafionych wyboró lekturowych oraz kolejnych wpisów, na któe czekamy
OdpowiedzUsuńPlusy dominują, więc nie mam co marudzić. :) Dziękuję Ci bardzo za pamięć, życzenia i gratulacje.
Usuń