16 sierpnia 2011

Znalezione

Zawsze fascynowały mnie rzeczy pozostawione w książkach wypożyczonych z bibliotek i kupowanych w antykwariatach oraz na Allegro. Nie tylko mnie intrygują te zapomniane skrawki papieru, pocztówki, kalendarzyki. Od dłuższego czasu jestem stałą czytelniczką bloga Forgotten Bookmarks, który poświęcony jest takim własnie tajemniczym znaleziskom.
Tuż przed wyjazdem miałam okazję dokonać dwóch odkryć w książkach z biblioteki, którymi chcę się z Wami podzielić.
Nie wiem, z którego roku pochodzi ten bilet. Miałam ochotę zgłosić się do MPK i dokonać zwrotu, domagając się ekwiwalentu pieniężnego w wydrukowanej na nim kwocie, ale jednak zrezygnowałam. :)
Przypuszczalnie zakładka, bo z tyłu jest tekturka pokryta zapiskami. Wygląd pana sugeruje lata siedemdziesiąte. Wyraz pleksiglas niepokojąco koresponduje ze zdjęciem. Nie wiem, czy pan był celebrytą, czy anonimowym modelem, ale prawdopodobnie posiadaczce efektownego fotosu było przykro, gdy go zgubiła. Zakładka sprawia wrażenie używanej bardzo często. Zastanawiam się, czy właścicielka często spoglądała na roześmianego efeba w szelkach i czy nie rozpraszał jej w czasie lektury?
Żałuję, że zgubiłam widokówkę z Karkonoszy z lat osiemdziesiątych, którą znalazłam w ubiegłym roku w książce przysłanej z Wrocławia. Najdziwniejsze jest to, że zaadresowano ją do osoby mieszkającej w Lublinie, około dziesięciu minut od naszego bloku. Pocztówka była ostemplowana, więc najprawdopodobniej do adresata dotarła.
Jestem bardzo ciekawa, czy Wy też dokonujecie ekscytujących odkryć w książkach z bibliotek i antykwariatów?

25 komentarzy:

  1. Boskie!:) Ja dotąd w zakupionych książkach znajdywałam tylko stemple biblioteczne:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też uwielbiam takie znaleziska! ^^ i sama bym z chęcią prowadziła taki blog! ^^

    Dziękuję za podanie adresu tego bloga! :]

    OdpowiedzUsuń
  3. ~ Paula
    Stemple też mnie fascynują. :) Są jak pieczątki w paszporcie. Zawsze je uważnie oglądam. Bardzo często trafiają do mnie książki z odległych zakątków Polski.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ pandorcia
    Bardzo proszę. Czasem tam się zdarzają widowiskowe znaleziska. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam kiedyś zakładkę magnetyczną, i to było moje "największe" znalezisko :) Poza tym paragony ze sklepu, kartkówkę z oceną niedostateczną, jakieś świstki:)
    Twoje znaleziska są super fajne, szczególnie zakładka z tym miłym panem strzelającym(?) z szelek :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako miłośniczce starych rzeczy podoba mi się ta zakładka. ;) Ja znalazłam ostatnio osę w "Wichrowych wzgórzach". Jakoś się przykleiła i musiałam na nią patrzeć podczas rozdziału (nie wiem którego) i raz znalazłam papierek po gumie.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ Evita
    Zakładka magnetyczna to prawdziwe trofeum! :) Kartkówka też musiała robić wrażenie. Nie zauważyłam tego wcześniej, ale pan rzeczywiście strzela z tych szelek. :)

    ~ Ice_Fire
    Entomologicznego znaleziska w "Wichrowych wzgórzach" nie zazdroszczę. :) Nie miałabym ochoty znaleźć zmumifikowanego owada w tak romantycznej opowieści. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lirael: trafił mi się przed wakacjami taki cud-rodzynek zakładkowy w przesyłce z antykwariatu. Dam znać jak zrobię z tego post :)

    OdpowiedzUsuń
  9. a właściwie już zrobiłam :) o tu: http://sempeanka-czytaj.blogspot.com/2011/08/nie-trac-czasu-na-ksiazki-dobre-czytaj.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wolę nie wspominać plasterka bekonu w powieści przyniesionej z biblioteki. Za to tutaj: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.370912027861.157120.76827597861&type=1 jest cudowna kolekcja znalezisk z książek, a blog http://kwadryga.blox.pl/ zawiera mnóstwo bibliofilskich smaczków:)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie dokonałam żadnych, bo nie pożyczam w bibliotekach, a jeśli w tutjeszych, to książki są dokładnie przejrzane przy oddawaniu więc szans nie ma. Za to zostawiam w swoich książkach wiele rzeczy, żeby je po latach odnaleźć

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic poza pocztówkami jak dotąd nie znalazłam:0. Za to az się boję, co sama wysyłam w książkach z wymian:).

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam te znaleziska! Z ciekawszych (bibliotecznych): zaświadczenie lekarskie na potrzeby kursu prawa jazdy, faktura za meble i liścik w rodzaju: "Dzwonił Stachu, kup marchewkę." Do tej pory używam zakładkę, która jest jednocześnie linijką.
    Kawałka bekonu nie znalazłam, ale wszelkie ślady po produktach spożywczych są budzą mój wstręt. Brr...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesli lubisz takie odkrycia, koniecznie, ale to koniecznie musisz przeczytac "Possession" A.S. Byatt ;) Wlasnie od takiego znaleziska wychodzi cala intryga ksiazki.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~ Sempeanka
    Z przyjemnością przeczytałam! Twoja zakładka ładniejsza i zawiera cenne porady. :)

    ~ zacofany.w.lekturze
    Bekon jest dość sensacyjnym odkryciem w książce. Ciekawe, czy wystąpił w wersji wysuszonej, czy może lepkiej i tłustej. :)
    Ogromne dzięki za linki, są świetne!!! Wśród oryginalnych zakładek największe wrażenie zrobił na mnie bilet na przedstawienie teatralne dn. 13 XII 1981 roku. blog Kwadrygi dodałam do linków, mają mnóstwo ciekawych notek!

    ~ kasia.eire
    Ciekawy zwyczaj związany z przeglądaniem książek przy zwrocie, u nas jeszcze nigdy się z tym nie spotkałam. Jedynie przy zwrocie płyt CD w bibliotece brytyjskiej, panie sprawdzają, czy zawartość pudełka jest pełna.
    Podoba mi się zostawianie drobiazgów w książkach, żeby potem przeżyć miłą niespodziankę. Kiedyś wkładałam do ususzenia kwiaty, ale one, niestety, brudziły papier, więc zrezygnowałam.

    ~ Iza
    Pocztówki to moim zdaniem cenne zdobycze! :) Właśnie zaczęłam korzystać z Finty, więc niewykluczone, że przekonam się, jakie tajemnice kryją wysyłane przez Ciebie książki. :)

    ~ Ania
    Ależ Twoja lista jest imponująca! Jestem zafascynowana wymienionymi znaleziskami. Ciekawe, czy udało się zrobić prawo jazdy bez zaświadczenia. :)
    Ślady kulinarne są niemiłe, to prawda. Co ciekawe, dominują plamki czekoladowe, więc książka i słodycze są sprawdzonymi metodami na poprawę nastroju, występującymi często w duecie. :)

    ~ katasia_k
    Takie odkrycia lubię pasjami! To już drugi po fiołkach argument, że bezwzględnie powinna,m przeczytać "Possession"! :) Teraz już nie mam w ogóle wyboru. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pamiętam wiele takich znalezisk, ale najbardziej chyba karteczkę wyrwaną z kalendarzyka. Pokłóciłam się bardzo mocno z moim ukochanym (to było z 10 lat temu) i obraziłam na niego "na śmierć", powodu nie pamiętam. Następnego dnia w antykwariacie kupiłam jakąś książkę, a w niej była owa karteczka z biblijnym cytatem: "Mądry nie obraża się niczym, głupi zaś w byle czym powód obrazy upatruje". Wzięłam to sobie do serca, ale ciarki nie przeszły, jak to przeczytałam...

    OdpowiedzUsuń
  17. Patrzę na bilet i przypomina mi się wierszyk z czasów denominacji: zakryj kciukiem zera cztery, będzie pieniądz nowej ery. Chyba MPK nie rozłożyłabyś finansowo na łopatki.
    Znalazłam kiedyś zakładkę z... aniołem. Wiedział, że studiuję angelologię.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. ~ Chihiro
    Ciekawa historia, mogłaby stać się kanwą powieści albo scenariusza filmowego. Uczucie musiało być niesamowite. Mnie się czasem zdarza otworzyć książkę i spojrzeć na zdanie, które w jakiś sposób koresponduje z aktualną sytuacją, ale aż takiej zgodności jak u Ciebie jeszcze nie odnotowałam. :)

    ~ ksiazkowiec
    Wierszyk sympatyczny, ale w tym przypadku po zakryciu zer chyba nie powstałaby cena biletu, bo normalny kosztuje teraz 2 zł 40 gr.
    Gdyby anioł na zakładce, którą znalazłaś, miał bukiet lawendy, radość byłaby podwójna, ale i tak gratuluję znaleziska. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mam niestety szczęścia do odnajdywania w wypożyczonych książkach niespodzianek :)
    Raz jedynie przydarzyło mi się przytargać do domu w wierszach pokrowiec na telefon, ale nosił ślady nowości :)
    Fajnie sobie jednak podyskutować z wcześniejszym właścicielem książki chociażby przez zakładkę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ~ biedronka
    Mnie też w sumie te niespodzianki nie zdarzają się tak często, jakbym sobie życzyła.
    Pokrowiec na telefon w wierszach to symboliczne znamię naszych czasów. :)
    Taki dialog zakładkowy mógłby być wspaniały. Czytałam niedawno wspomnienia o Zofii Nałkowskiej, z których dowiedziałam się, że ona i Jerzy Zawieyski prowadzili ze sobą dialog w formie notatek na marginesach książek, które kolejno czytali. :) Jedną z nich były "Wichrowe wzgórza".

    OdpowiedzUsuń
  21. W książkach z biblioteki znajduję najczęściej paragony zakupowe. Natomiast moja koleżanka znalazła kiedyś we własnej książce moje zwolnienie lekarskie, które dałam jej do oddania w kadrach dwa lata wcześniej :), a ona zapomniała to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  22. ~ guciamal
    Ja chyba jeszcze nigdy nie znalazłam paragonu. Za kilka lat to też będzie cenny dokument. :)
    Mam nadzieję, że niedopatrzenie koleżanki nie naraziło Cię na jakieś przykrości. To musiał być dla niej szok! :)
    P.S.
    Dziś stałam się szczęśliwą posiadaczką "Bezmiaru sławy"! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Paragony na nieszczęście znajduję z okresu całkiem nam nieodległego, te sprzed 10-20 lat to byłoby coś.
    Co do zaginionego L-4 koleżanka zdenerwowała się okrutnie, ja mniej (skoro nikt się nie domagał tegoż zwolnienia, mnie z pracy nie wyrzucono, a nawet nikt braku nie zauważył- przy pracy "w terenie" i miesięcznym delegowaniu jest to możliwe, nie było powodu do retrospektywnego zamartwiania się).
    Życzę miłych wrażeń podczas lektury. Dobrze byłoby sobie zgromadzić parę obrazków z netu. Niestety nie posiadam albumu obrazów Pissarra i bardzo żałuję, a te parę obrazków tu i tam (w albumach i impresjonistach to trochę mało).

    OdpowiedzUsuń
  24. No szelki pierwsza klasa. Model wygląda jak Kusznierewicz:) W starych, zapomnianych książkach odkrywam głównie bilety autobusowe lub z koncertów. Lub zapomniane zapiski sprzed lat.

    OdpowiedzUsuń
  25. ~ guciamal
    Mam nadzieję,że jakieś bardziej antyczne paragony też nam się trafią. :)
    Gdyby zaginione zwolnienie było potrzebne, na pewno dowiedziałabyś się o tym niezwłocznie.
    Właśnie zaskoczył mnie całkowity brak reprodukcji, aż prosiłoby się o dodanie przynajmniej kilku. Na pewno będę sobie je wyszukiwać. podobnie jak Ty, nie mam niestety albumu. Tobie zresztą w tej chwili album nie jest potrzebny - już za kilkanaście dni zobaczysz wszystko na żywo! :)

    ~ Z życia książek
    Szelki faktycznie wdzięczne. :) Protestuję przeciwko porównywaniu Kusznerewicza do tego pleksiglasowego pana. :) Nasz żeglarz jest o wiele przystojniejszy, a już na pewno bardziej naturalny. :) Bilety i zapiski są świetne, prowokują do wymyślania całych historii. :)

    OdpowiedzUsuń