4 sierpnia 2011

Isaac Bashevis Singer, "Sztukmistrz z Lublina"

[Notka powstała tuż przed wyjazdem. Jeszcze raz przepraszam za opóźnienie w odpowiedziach na Wasze komentarze. Wszystkie zaległości uzupełnię po powrocie, 13 sierpnia. Serdecznie pozdrawiam z roztoczańskich borów i pól.]
Sztukmistrz bez magii
Lipcową lekturą Klubu Czytelniczego Ani był Sztukmistrz z Lublina Isaaca Bashevisa Singera. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tego pisarza. Obiecywałam sobie po nim wiele, nie wszystkie nadzieje zostały spełnione. Swoje opinie wyrażam w dyskusyjnym wątku i zapraszam Was do jego lektury. 

Jeśli wrócę do Singera, to na pewno za jakiś czas, bo jako jedna z niewielu przedstawicielek płci pięknej nie zostałam oczarowana przez hipnotycznego "Sztukmistrza z Lublina". Rozczarował mnie przede wszystkim prawie zupełny brak realiów z tamtych czasów, który wprawdzie tłumaczę sobie formułą przypowieści lub opowieści łotrzykowskiej, ale nie zmienia to faktu, że doskwierał dotkliwie. Rzecz jasna ze szczególnym sentymentem wypatrywałam obrazków lubelskich, ale wystąpiły w liczbie znikomej. Cenię Singera za zgrabny styl, poczucie humoru oraz otwarte zakończenie.

Książka doczekała się adaptacji filmowej, której nie miałam okazji jeszcze obejrzeć. Zaciekawiła mnie też informacja o spektaklu inspirowanym "Sztukmistrzem z Lublina", z muzyką Zygmunta Koniecznego i piosenkami, do których słowa napisała Agnieszka Osiecka. Oto Kołysanka Estery, czyli Ucisz serce w wykonaniu Anny Szałapak.
Nie zachwyciło mnie natomiast Szaleństwo Magdy, piękne pod względem muzycznym, ale śpiew w moim odczuciu jest zbyt silnie inspirowany stylem Ewy Demarczyk, a sposób wyrażania emocji przerysowany. Wyobrażam sobie Magdę zupełnie inaczej.

Moja ocena: 4

11 komentarzy:

  1. Witaj. Zgodzić się z twą opinią nie mogę, to jedna z lepszych książek Mistrza, ale no cóż... każdy ma inny gust i podejście. Tak bywa. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając waszą dyskusję na temat Sztukmistrza pomyślałam sobie, że być może dobrze się stało, że nie udało mi się wypożyczyć tej lektury. Cienie nad rzeką Hudson przypadły mi bowiem do gustu i z opisu SzL wnoszę, że raczej miałabym podobne do twoich odczucia. Oczywiście nie zarzekam się, że nie przeczytam, może kiedyś, za jakiś czas...

    OdpowiedzUsuń
  3. "Sztukmistrza" przeczytałam swego czasu jako lekturę na tzw. pierwszy ogień. Podobał mi się, ale bez przesady. Potraktowałam tę książkę jako przyjemną odskocznię od tego, w czym się wtedy zaczytywałam. Prawdziwa miłość do Singera przyszła dopiero z jego opowiadaniami - to jest dopiero kawał dobrej literatury gawędziarskiej. Polecam wszystko, jak leci :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja nie czytalam i widze,ze zdania sa podzielone...wiec moze tak z ciekawosci? :)
    do uslyszenia po wakacjach:)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Sztukmistrz" jest moją pierwszą książką Singera i bardzo mi się podobał, zwłaszcza za ten lekki styl, który jednak w tym przypadku nie jest synonimem literatury "pustej". Wydaje mi się, że była to książka pisana z lekkim przymrużeniem oka, więc czepianie się o brak realiów? Trochę za poważny kaliber w stosunku do celu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja kilka lat temu miałam obsesję na punkcie Singera, ale...czytałam tylko i wyłącznie opowiadania. Przeczytałam wszystkie jakie wyszły w języku polskim. Urządzałam na nie prawdziwe polowania. Ale jakoś się nie mogłam (i nadal nie mogę) do powieści. Jestem widać konsekwentna:) Dawno już nie zaglądałam do Singera, czas chyba do niego wrócić:)Może do powieści trzeba dojrzeć?
    A wykonanie Szałapak Ucisz serce to prawdziwa MAGIA!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś zastanawiałam się nad kupnem książki w tym właśnie wydaniu, ale w końcu zrezygnowałam. Po tej recenzji żałuję... ;)

    Pozdrawiam

    Sol

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mnie ucieszyło Twoje zdanie, bo i mnie "Sztukmistrz" nie uwiódł ani trochę. Brak obyczajowości, dalekie echa "Zbrodni i kary" bez siły tamtej książki... Nijako po prostu, nudnawno, bez polotu. A szkoda, ale do Singera mnie nie będzie teraz ciągnęło przez dłuższy czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę czytałam dobrych parę lat temu i niestety niewiele z niej pamiętam - to klasyka i chyba powinnam ją sobie odświeżyć. A filmu który powstał na jej bazie do tej pory nie oglądałam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~ Anhelli
    Być może moim problemem były zawyżone oczekiwania, trudno orzec. Zmartwiła mnie wiadomość, że to jedna z lepszych książek Singera. To jeszcze bardziej zmniejsza moją motywację, żeby sięgnąć po kolejne powieści jego autorstwa, ale być może za jakiś czas wrócę do tematu. Serdeczności.

    ~ Guciamal
    Ja bardzo żałuję, że nie mogłaś uczestniczyć w dyskusji. jak wspominałam, chyba niepotrzebnie spodziewałam się arcydzieła. Bynajmniej nie przekreślam całkowicie Singera. Podobnie jak Ty nie wykluczam możliwości powrotu za jakiś czas.

    ~ Sempeanka
    Bardzo cenna informacja o opowiadaniach, dzięki. Być może od nich powinnam zacząć swoją przygodę z twórczością tego pisarza. Na pewno będę pamiętać o Twojej radzie i jeśli kiedyś zechcę odświeżyć znajomość z Singerem, na pewno sięgnę po krótkie formy. Wiem, że wielu czytelników za nimi nie przepada, opowiadając się po stronie powieści, ale ja bardzo lubię nowele i opowiadania.

    ~ Emocja
    Bardzo jestem ciekawa, czy Twórczość Singera Ci przypadnie do gustu. Wiele osób uwielbia jego książki, więc najlepiej przekonać się na własnej skórze. :)

    ~ JM
    Witaj. W wątku klubowym u Ani szerzej wypowiadam się o "Sztukmistrzu z Lublina". Nie chciałam dublować wypowiedzi w recenzji. Tam właśnie piszę i o stylu, i przymrużeniu oka, które notabeme jest moim zdaniem jedną z największych zalet tej powieści.
    Absolutnie nie uważam powieści Singera za literaturę pustą. Pisząc u Ani o jej "płaskości" miałam na myśli to, że mnie głębiej nie poruszyła, z wyjątkiem wątku Magdy, który jest jednocześnie rzewny i porażający.
    Co do realiów - nie oczekiwałam po takiej krótkiej opowieści dziesiątków szczegółów z życia codziennego ówczesnego Lublina i Warszawy. To nie byłaby powieść, a dzieło naukowe. :) Miałam jednak nadzieję na przynajmniej odrobinę tych realiów. Na Lublinie zależało mi szczególnie, bo w nim mieszkam od urodzenia. :) Tymczasem ta historia mogłaby zdarzyć się naprawdę wszędzie. Jak już pisałam, myślę, że to był celowy zabieg Singera i to kwestia wyłącznie moich oczekiwań, dodatkowo rozbuchanych tytułem, które zostały zawiedzione.
    Przepraszam, jeśli wyraziłam się o realiach niejasno.
    Serdeczne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  11. ~ papryczka
    To już druga entuzjastyczna opinia o opowiadaniach Singera. Jestem Ci wdzięczna za wskazówkę. Na pewno skorzystam. Najwyraźniej różnica między jego powieściami a krótszymi formami jest ogromna.
    Mnie też to wykonanie "Ucisz serce" zachwyciło!

    ~ Sol
    To jest wydanie z serii Gazety Wyborczej. Trafiają się wydania "Sztukmistrza z Lublina" z bardziej efektownymi okładkami.
    Może kiedyś zapoznasz się z twórczością Singera, nic na siłę. :)

    ~ mandżuria
    Odniosłam identyczne wrażenie jak Ty. Było mi wręcz przykro, bo wszystko wskazywało na to, że opowieść o Jaszy i że twórczość Singera mnie zachwyci. Trudno, czasem zdarzają się takie lekturowe rozczarowania. Z drugiej strony po jednej książce nie powinnam uogólniać. W każdym razie w kontekście "Sztukmistrza z Lublina" Nobel dla autora jest dla mnie zaskoczeniem.

    ~ Radosiewka
    Ja raczej nie planuję powrotu do tej książki, ale może właśnie za kilka lat dostrzegłabym w niej to, co teraz umknęło mojej uwadze?
    Mam nadzieję, że kiedyś nadarzy się okazja, żeby obejrzeć film.

    OdpowiedzUsuń