Julek karmiony wierszami
Obchody roku Juliana Tuwima, przebiegają u nas skromnie, by nie powiedzieć rachitycznie. Niedawno pisała o tym Ania.
Na szczęście dwa łódzkie wydawnictwa wpadły na świetny pomysł, by
postać poety przybliżyć najmłodszym czytelnikom. W kwietniu pojawiła się
książka Agnieszki Frączek "Rany Julek! O tym, jak Julian Tuwim został
poetą", opublikowana przez Literaturę, natomiast Akapit-Press właśnie
wydał "Mojego brata czarodzieja" Anny Czerwińskiej-Rydel. Obydwie
biografie kupiłam z myślą o moich bratankach i postanowiłam je chyłkiem
przeczytać, zanim trafią do prawowitych właścicieli.
Na
pierwszy ogień poszła książka Agnieszki Frączek, która zresztą ma pożar
na okładce. Już na wstępie obwieszczam, że wywołała we mnie płomienny
zachwyt, a we wszechobecnych w blogosferze peanach na temat twórczości
tej pisarki nie ma ani krzty przesady.
Brawurowo opowiedziana gawęda zaczyna się w momencie narodzin Julka, który wita świat donośnym "ła, ła, ła!". Rozstajemy się z nim w chwili, gdy jest już poetą i za na namową Mariana Falskiego postanawia pisać również wiersze dla dzieci. Jednak uwaga autorki koncentruje się przede wszystkim na dzieciństwie Tuwima.
Agnieszka
Frączek z dużym wyczuciem skupiła się na tematach, które
mogą zainteresować rówieśników Julka: dlaczego uciekł z domu, czym się
pasjonował, jakie miał zwierzątka, co
kolekcjonował, jak się uczył i jak spędzał wakacje. To wszystko na tle
Łodzi, której obraz jest bardzo konkretny: padają nazwy ulic i parku, a
również uwaga o tym, że było to miasto wielu kultur, języków i
narodowości, "a różnice jakoś nikomu nie przeszkadzały"[1].
Oprócz dominujących wątków biograficznych, podanych w atrakcyjnej, błyskotliwej i lekkiej formie, czytelnika czekają jeszcze inne niespodzianki. Po pierwsze rewelacyjne rymowane przypisy, oznaczone charakterystyczną rączką. Czasem uczą, wyjaśniając trudniejsze zwroty:
...ale najczęściej po prostu wywołują uśmiech żartem subtelnym:
... lub bardziej dosadnym:
No
i te śmieszne, urokliwe obrazki! Ilustratorka, Joanna Rusinek,
doskonale dostroiła się do poczucia humoru autorki oraz klimatu
opisywanej epoki.
Kolejna
atrakcja to umiejętnie wplecione w tekst opowieści o Julku wiersze
Agnieszki Frączek. Również takie, które nawiązują do
znanych utworów Tuwima. W pierwszej chwili podeszłam do tego pomysłu
sceptycznie. Wydawało mi się, że trzeba być kamikadze, żeby stawać w
poetyckie szranki z Julianem Tuwimem. Jednak wkrótce zmieniłam zdanie.
Rozpoczynając
lekturę "Rany Julek!", czytelnik
zostaje zaproszony do zabawy: należy odgadnąć
tytuły wierszy Tuwima dla dzieci, które zainspirowały autorkę.
Zapewniam, że tropienie pastiszy dostarczy radości nie tylko małym
czytelnikom,
ale i ich rodzicom. W razie kłopotów rozwiązanie zagadki znajdziecie na
stronie 78. W ramach rozgrzewki:
Pewien ptak
ćwierknął do mnie raz, o tak:
- Ćwirli, tirli, tiju-fit,gdy ja śpiewam, to ty cyt!
- Niby czemu? - pytam go,a on na to: - Pijo, lo!
- Też mi powód! - mówię mu,a on do mnie: - Pli, plę, plu!
- To już granda! To już szczyt!złoszczę się, a on mi: - Trit!Krzyczę więc: - No niezły cyrk!A on zaraz: - Ćwirli, ćwirk!
Język mi się w nerwach plącze,coś zaczynam, lecz nie kończęi choć nie chcę, ćwierkam: - Ćwir!
A on na to krótko: - Świr.[2]
Kontrowersyjny "Murzynek Bambo", o którym bardzo ciekawie tu i tu pisał Marlow, został pominięty.
I jeszcze tylko króciutki fragment innego utworu, już nie zagadkowy, który dedykuję wszystkim paniom i panom domu:
I jeszcze tylko króciutki fragment innego utworu, już nie zagadkowy, który dedykuję wszystkim paniom i panom domu:
Porządek? Wiadomo, rzecz miła.Lecz jeśli garść kłaczków się skryłagdzieś w którymś z domowych stu kątków,to wtedy ten dom jest W PORZĄDKU. [3]
Konkretna wiedza o życiu i twórczości Juliana Tuwima nie
jest jedyną korzyścią z lektury tej
książki. Znacznie ważniejsze jest to, że Agnieszka Frączek zachęca dzieci do swobodnej zabawy słowami i na własnym przykładzie
pokazuje, ile można z tego czerpać radości. Autorka inspiruje i namawia do
sięgnięcia po poezję Tuwima, więc warto od razu zaopatrzyć się w jego wiersze dla dzieci.
Ogromnie
podoba mi się to, że pisarka podchodzi do swoich odbiorców bardzo poważnie i
zaprasza
ich do intelektualnej zabawy, dostosowanej do ich wieku. Zero
protekcjonalnego ciumkania czy mizdrzenia się. Nie wiem, czy wszystkie
dzieci zrozumieją
ideę poetyckiego pastiszu i dostrzegą analogie i niuanse, ale
nawet jeśli nie, to na pewno docenią urok zabawnych wierszy autorki i
jej
poczucie humoru. Bardziej dociekliwi czytelnicy będą mogli dokonać
porównań wersji
Tuwima i Frączek, a może nawet spróbować własnych sił w sztuce
rymotwórczej.
Pojawił się tylko jeden problem, który ma na
imię Irenka. Rola siostry Tuwima w tej historii wygląda mniej więcej tak
jak na ilustracji:
Wiem,
że moje pretensje są całkowicie bezzasadne i irracjonalne, bo już tytuł
wyraźnie
zapowiada, o kim jest ta opowieść, a wiek czytelników narzuca książce
ograniczenia objętościowe, ale liczyłam na to, że Irenka
będzie bardziej obecna. Szkoda też, że zabrakło nawet jednozdaniowej
wzmianki lub przypisu o tym, kim później stała się siostra Julka.
Dzieci, które przeczytają książkę Agnieszki Frączek, będą już po
lekturze
opowieści o Kubusiu Puchatku i byłoby miło skojarzyć przekład z
zapatrzoną w brata dziewczynką.
Zaskoczyło mnie również małe przeoczenie: jedyne źródło, jakie podaje
Agnieszka Frączek, to wspomnienia i wiersze Tuwima, tymczasem
fragment o rozpaczy Irenki po wyjeździe Julka świadczy o tym,
że autorka korzystała również z niesłusznie zapomnianych "Łódzkich pór roku" Ireny Tuwim. Warto byłoby uzupełnić przypis bibliograficzny na stronie 5 o tę
książkę. A skoro już zaczęłam marudzić, zdumiał mnie też język peruwiański na stronie 64.
Wkrótce
przeczytam "Mojego brata czarodzieja" Anny Czerwińskiej-Rydel.
Wnioskując z liczby stron i dotychczasowego dorobku autorki, zapowiada
się opowieść bardziej epicka i przeznaczona dla starszych dzieci. Mam
dobre przeczucia, choć nie da się ukryć: książka "Rany Julek!"
wywindowała literacką poprzeczkę na nieboskłon tak wysoko...
... że choćby przyszło tysiąc poetek
Z dowcipem ostrym jak sto żyletek,
Stylem uroczym jak słodki pączek,
Nie dorównają Agnieszce Frączek.*
* Wiem, grafomanka ze mnie nie lada.
Proszę, wybaczcie, że wierszem gadam. :)
Z dowcipem ostrym jak sto żyletek,
Stylem uroczym jak słodki pączek,
Nie dorównają Agnieszce Frączek.*
* Wiem, grafomanka ze mnie nie lada.
Proszę, wybaczcie, że wierszem gadam. :)
______________
[1] Agnieszka Frączek, "Rany Julek! O tym, jak Julian Tuwim został poetą", Wydawnictwo Literatura, 2013, s. 17.
[2] Tamże, s. 30.
[2] Tamże, s. 30.
[3] Tamże, s. 26.
![]() |
Agnieszka Frączek. [Źródło zdjęcia]
P.S.
Z góry przepraszam za kilkudniowe milczenie, ale
wyjeżdżamy do leśno-polnej roztoczańskiej głuszy. Wracamy w niedzielę.
Życzę Wam pięknego długiego weekendu.
|