Dla Ciebie
Jedna
z moich bibliofilskich obsesji to dedykacje. Zawsze czytam je z dużym
zainteresowaniem i lubię, kiedy zawierają coś więcej niż tylko imię
szczęśliwca, któremu pisarz poświęcił swoją pracę. Choć pierwsze zdanie
książki kusi i wabi, warto zatrzymać się na moment przy
pamiątkowym wpisie.
Kim
są wybrańcy losu, upamiętnieni na zawsze w dedykacjach? Najczęściej to
ukochana osoba, członkowie rodziny lub przyjaciele autora, którym
dziękuje nie tylko za istnienie i uczucie, ale również za konkretne
wskazówki. Z dedykacji dowiadujemy się na przykład, że gdyby nie Phyllis
Eisenstein w Nawałnicy mieczy Martina prawdopodobnie nie pojawiłyby się smoki.
W
takich wpisach literaci czasem dziękują za pomoc i inspirację,
oświadczając wręcz, że gdyby nie X, książka w ogóle by nie powstała. Tak
właśnie rozpoczyna Tym razem serio Małgorzata Musierowicz. Muzą była Joanna Gromek-Illg.
Niektórzy
autorzy wielokrotnie wymieniają tę samą osobę w różnych ksiązkach, jak
na przykład Alan Bradley, który kolejne tomy przygód Flawii de Luce
dedykuje żonie, Shirley, podobnie jak Francis Scott Fitzgerald dedykował
swoje powieści Zeldzie.
 |
Dedykacja w Wielkim Gatsbym F.S. Fitzgeralda. |
Miły gest to zadedykowanie książki czytelnikowi. Zgrabnie i dowcipnie zrobił to chociażby Balzac w Fizjologii małżeństwa.
DEDYKACJA
Zwraca się twoją uwagę, czytelniku, na słowa (strona 52):
„Człowiek o wyższym umyśle, dla którego książka ta jest przeznaczona...”.
Czyż to nie znaczy po prostu: „dla ciebie”?
AUTOR[1]
Niekiedy autorem dedykacji jest bohater powieści. Przykład? Chociażby Przez ciebie, Drabie! Zofii Chądzyńskiej.
Czasem
dedykacja jest nie tylko sympatycznym podziękowaniem, ale ma też tajną
misję: zaintrygować czytelnika i sprawić, żeby lektura pochłonęła go tu i
teraz. A robi się to na przykład tak jak Shirin Kader:
Temu, kto stał się częścią pewnej
przepowiedni i każdym słowem tej książki.[2]
Czytając liczne dedykacje, zauważyłam, że często przewijają się w nich dwa motywy. Pierwszy to oczywiście miłość.
Dla mojej żony, Laurie, która sprawia, je wszystko, co piszę,
jest tak naprawdę o miłości, i dla moich córek, Zoey i Sabiny.[3]
Mojemu ojcu, który na początku, tyle lat temu, doradził mi, żebym zawsze pisał o miłości oraz Faizowi Ahmedowi Faizowi 1911—1984 i Abdurowi Rabmanowi Chunghtai1897—1975, mistrzom, którzy uczyli mnie, każdy na swój sposób, co jeszcze warto kochać.[4]
...a drugi motyw to światło. Natalia, która jest latarnią zaczarowanej dorożki, to jeden z wielu przykładów. Uderzyła
mnie liczba dedykacji odwołujących się do blasku i gwiazd. Co
ciekawe, pisarze pochodzą z rozmaitych zakątków świata:
Dla Stephanie – mojego słońca,
księżyca, gwiazdy i satelity[5]
Dla Pop, która widzi gwiazdy, i Jude, która słyszy muzykę[6]
Mojej matce, która zapaliła
świeczki w sercach nas wszystkich[7]
Książka jest dedykowana Harisowi i Farah, noor [światłu] moich oczu, i mojemu ojcu, który byłby dumny[8]
Dla Deirdre, błyszczącej gwiazdy[9]
Dla mojej matki ukrytej pośród gwiazd[10]
A czasem wręcz przeciwnie, najważniejszy jest cień...
Borysowi i wszystkim., którzy jak
on przekroczyli we wczesnej młodości granicę cienia swej generacji — z miłością[11]
Odrębna
i chyba jeszcze ciekawsza kategoria to dedykacje osobiste, pisane przez
autorów ręcznie, z myślą o konkretnej osobie. Niektórzy literaci
podchodzą do nich nonszalancko, jak na przykład Adam Mickiewicz, który
zwykle ograniczał się do zdawkowego Na pamiątkę przyjaźni lub W dowód szacunku, podczas gdy inni pracowicie klecili wytworne rymowanki jak choćby Deotyma dla Wiktora Gomulickiego:
Bekwarkowi lutni złotej,
Co po wszystkich strunach duszy,
Od boleści do pustoty,
Od upojeń do katuszy,
Tak przesuwa biegłą rękę,
Że się sypią łzy i blaski,
Śpiewakowi z bożej łaski,
Na pamiątkę i podziękę
ofiaruje Deotyma.[12]
Bez wątpienia zlotoustym autorem dedykacji był twórca powieści Na srebrnym globie, Jerzy Żuławski:
Wszechkunsztów
i nauk mistrzowi, chemikowi zawołanemu, gieografowi i kartografowi,
oświecicielowi Warszawy, skraplaczowi krakowskiego powietrza, wynalazcy
rytownictwa na szkle, taternikowi dzielnemu, zającobójcy etc. etc. etc.,
wielce mnie miłemu TADEUSZOWI ESTREICHEROWI w gorącym afekcie tę
księżycową bakalie ofiaruję. Jerzy Żuławski. Dan w Podechybiu d. 20 miesiąca marca 1903.[13]
Pamiątkowy
wpis to świetna okazja, żeby błysnąć poczuciem humoru, nawet
ekscentrycznym. Oddajmy głos Wincentemu Lutosławskiemu, autorowi książki
Poprzednicy Platona, który takie dusery skierował do swojego przyjaciela:
Ukochanemu
a najlepszemu z łajdaków, jego wierny choć przeciwległy przyjaciel. 16
IV 1902. Krzywoprzysiężco! Wiedz, co miłość znaczy, skoro kochance
mojej... zostałem niewierny na pozór, by tobie przykrości nie sprawić.
Wincenty [...] Do recenzji przeczytać minimalnie. Z Przedmowy
str. VI-XL Spis rzeczy. Z tekstu str. 21-25, 34-39, 49-63, 243-245. Z
Dodatku 15-17.[14]
Obdarowany
był na pewno szczególnie zadowolony z praktycznych wskazówek,
co polecam uwadze autorom wysyłającym swoje dzieła do recenzji. Jeszcze
bardziej rubaszny żart ma na swoim koncie Juliusz Kaden-Bandrowski,
który takim wpisem ozdobił Czarne skrzydła:
Lechoń! Przeczytaj, kochany Chamie, świat nie tylko o dupie myśli.[15]
Czasem
dedykacja ujawnia zaskakującą cechę charakteru literata. Szczerze
mówiąc, nigdy nie spodziewałabym się takiego poczucia humoru po Stefanie
Żeromskim:
Szanownym
Państwu Mieczysławostwu Jakimowiczom na pamiątkę okresu pełnego
wszelakich mąk, a wielkiego braku mąki - z życzeniem pomyślnego
zakończenia tego braku (mąki!) i powrotu do normalnych kajzerek ofiaruje
te chore ramotki przedwojenne szczery przyjaciel S. Żeromski. Zakopane,
d. 24 XII 1916.[16]
Kolejna niespodzianka to cieplutka i rodzinna dedykacja w powieści To Stephena Kinga. Nie zaskoczył mnie natomiast wpis Leśmiana dla Lechonia:
na znak głębokiej wiary w Jego gęstwiące się nad otchłaniami słowa.[17]
Oddzielny
rozdział to cudowne, dowcipne wpisy Tuwima. Wyobrażam sobie
radość tych, którzy dostąpili zaszczytu posiadania takiej dedykacji. W
zbiorze korespondencji poety (
Listy do przyjaciół pisarzy) jest trochę takich wpisów.
Jeden z nich pojawił się w
Płaszczu zabójcy. O dziwo, Tuwim utrzymywał, że pisać dedykacji wcale nie umie i jako jedyną udaną uznawał pamiątkowy wpis w
Lutni Puszkina, którą ofiarował Lechoniowi:
Polskiemu Puszkinowi żydowski Lechoń.[18]
Wyśmienite dedykacje pisywał też Antoni Słonimski. Tak wspomina swoje dokonania w tej dziedzinie:
Sztuka
pisania dedykacji upada. Przeważnie wypisuje się parę banałów i
zamaszysty autograf. W wyjątkowych wypadkach człowiek się trochę wysili. Ostatnio parę miałem niezłych. France i Stefkowi Themersonom napisałem: „Te staroświeckie stanze
przesyłam Stefkowi i France. Wiem, że wybaczą defekt, Franka i Stefek
T." Krystynie Tarnowskiej wypisałem całe pół strony: „Krystynie
Tarnowskiej, tłumaczce I klasy w nagrodę za postępy w języku polskim
i angielskim — Nauczyciel polskiego: Antoni Słonimski. Nauczyciel
angielskiego: Anthony Slonimsky. Nauczyciel matematyki: Ajzyk
Slonimskier. Nauczyciel astrofizyki: Anton Stanisławowicz Słanimskij,
Nauczyciel gimnastyki: Antoś Słoma." Irenie Szymańskiej
wypisałem dwie dedykacje. Raz: „Aniołowi stróżowi polskiej poezji. Bardziej stróżowi niż aniołowi." I drugi raz po paru latach:
„Aniołowi stróżowi polskiej poezji. Bardziej aniołowi niż stróżowi."[19]
Szkoda, że
sztuka pisania dedykacji upada. Ale czy na pewno? Sama
nie kolekcjonuję książek z autografami, jednak zawsze z przyjemnością
oglądam wpisy autorów prezentowane na blogach. Jeden z największych
zbiorów ma chyba Beata (
Szczur w antykwariacie).
Kolejny
ciekawy temat to dedykacje, które znajdujemy w używanych książkach,
kiedyś wręczonych jako prezent lub nagroda. O tym już innym razem.
Tymczasem
zachęcam Was do czytania dedykacji. Kiedyś służyły tylko
jako grzecznościowe laurki dla mecenasów, a teraz ich rola jest znacznie
ciekawsza. Autor
tej listy twierdzi wręcz, że być może są ciekawsze niż same książki.
______________
[1]Honoriusz Balzac, Fizjologia małżeństwa, tłum. Tadeuisz
Żeleński-Boy, Czytelnik, 1957, s. 11.
[2]Shirin Kader, Zaklinacz słów, Lambook, 2013, s. 7.
[3]Alexi Zentner, Dotyk, tłum. Karol Chojnowski, Wydawnictwo
Wiatr od Morza, 2013, s. 5.
[4]Nadeem Aslam, Mapy dla
zagubionych kochanków, Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz, 2006, tłum.
Jacek Manicki, s. 5.
[5]Adam Johnson, Syn zarządcy
sierocińca, Świat Książki, 2013, tłum. Grażyna Smosna, s. 5.
[6]Eleanor Catton, The Luminaries,
Granta, 2013, tłum. własne.
[7]Alice Taylor, Gasząc kaganek, tłum.
Jolanta Kozłowska, Instytut Wydawniczy PAX, 1997, s. 5.
[8]Khaled Hosseini,
I góry odpowiedziały echem, tłum. Magdalena Słysz, Wydawnictwo Albatros Andrzej
Kuryłowicz, 2013, s. 5.
[9]James Finney Boylan, Planety,
tłum. Katarzyna Karłowska, Rebis, 1994, s. 5.
[10]Niall Williams, Dotknięci miłością, tłum. Małgorzata Grabowska, Świat Książki, s. 5.
[11]Joseph Conrad, Smuga cienia, tłum. Jan Józef Szczepański, Książnica, 1989, s. 12.
[12] Juliusz Wiktor Gomulicki, Podróże po Szpargalii, Biblioteka Więzi, 2009, s. 276.
[13]Roman Kaleta, Sensacje z dawnych lat, Iskry, 2009, s. 283.
[14] Tamże, s. 284.
[15] Tamże, s. 287.
[16] Tamże, s. 285.
[17] Tamże, s. 287.
[18] Tamże, s. 286.
[19] Antoni Słonimski, Załatwione odmownie, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1962, s. 100.