4 lipca 2011

Joanna Olczak-Ronikier, "Korczak: Próba biografii"

Ciepło i światło
W miejsce mojej recenzji "Korczaka" tak naprawdę powinna zapanować wielka cisza.

Pisanie tego tekstu trwa od tygodnia, choć pierwsze wyrazy pojawiły się na monitorze kilka godzin temu. Po przeczytaniu książki Joanny Olczak-Ronikier trudno mi było wydobyć z siebie jakiekolwiek słowa. Wszystkie więzły mi w gardle. Po kilku dniach wyrazy zaczęły się pojawiać, pełne patosu i dramatyzmu. Janusz Korczak był osobą bardzo bezpośrednią, obdarzoną cudownym poczuciem humoru. Na pewno zirytowałyby go elegijne tony. 

Może kilka przykładowych obrazów z życia autora "Jak kochać dziecko"?

Pradziadek - szklarz z Hrubieszowa (szkło daje ciepło i światło).

Okupacja. Korczak ostentacyjnie chodzi w polskim mundurze. Uporczywie odmawia noszenia opaski z gwiazdą Dawida.

Głód, wojna. Korczak przesyła mamie i babci autorki ogromny bukiet fioletowego bzu z karteczką: "Trzeba pamiętać o różach, kiedy płoną lasy."

Getto. Podopieczni Starego Doktora słuchają bajek, czytają książki, przygotowują przedstawienie. 

Czy naprawdę trzeba przypominać o tym, kim był Korczak? Ten artykuł świadczy o tym, że biografia Joanny Olczak-Ronikier jest nam bardzo potrzebna.

Ogromną, porywająca siłą tej książki jest jej osobisty ton. Autorka jako mała dziewczynka zetknęła się z Korczakiem. Jej matka zapamiętała, że Stary Doktor z wyrazem tkliwości zaglądał w ciemnoniebieskie oczy małej Joanny. Z takim samym wyrazem tkliwości po wielu latach Joanna spogląda na Korczaka w swojej biografii. 

Olczak-Ronikier bardzo przeżywa opowiadane przez siebie wydarzenia, a relacjonuje je w sposób subtelny, wyciszony, spokojny. Jej wiedza o Korczaku jest imponująca. W przeciwieństwie do biografów-poprzedników autorka nic nie przemilcza, nie zasypuje plam warstewką cukru. Otrzymujemy tak pełny obraz człowieka, jak tylko to jest możliwe za pomocą tuszu i papieru. Miejsc, w których są znaki zapytania, pisarka nie wypełnia własnymi odpowiedziami. Wskazuje rozdroża, czytelnik sam podejmuje decyzje. 

Zachwycają portrety postaci drugoplanowych i epizodycznych. Niezapomniane wrażenie zrobiła na mnie pani Stefa Wilczyńska. Szczególne bohaterki tej opowieści to historia relacji polsko żydowskich i historia Polski. To o wiele więcej niż biografia. Warto było na nią czekać.

Henryk Grynberg uważa, że "te przemówienia i pogadanki o jego bohaterskiej śmierci, bo nie chciał opuścić dzieci w drodze do komór gazowych i żyć jak gdyby nigdy nic - to największa zniewaga dla jego szlachetnej duszy."[1]  Tu nie było podejmowania decyzji, one były oczywiste.

Ostatni rozdział książki nosi tytuł "Droga". "W żadnych dokumentach nie został ślad po sierpniowym transporcie dzieci z Krochmalnej,"[2] Dziwne jest też zamieszanie związane z datami. Badacze nie są pewni, czy dzieci poszły ze Starym Doktorem na Umschagplatz 5 czy 6 sierpnia. 

Mimo całej grozy i tragedii jest w tym zniknięciu coś na kształt zakończenia baśni. Czy wagon z Doktorem i dziećmi dojechał do Treblinki? Czy w jego zniknięciu maczał palce Król Maciuś Pierwszy lub Kajtuś Czarodziej? Spróbujmy to sobie wyobrazić. Korczak wielokrotnie powtarzał, że "marzenie jest programem życia".[3]
Witold Wojtkiewicz, "Korowód dziecięcy", 1905
___________________
[1] Joanna Olczak-Ronikier, "Korczak: Próba biografii", Wydawnictwo W.A.B., 2011,  s. 431.
[2] Tamże, s. 433.
[3] Tamże, s. 59.

Moja ocena: 6 

45 komentarzy:

  1. Obraz - przepiękny, doskonale pasuje. Dziękuję Ci za te słowa o baśni - też miałem takie wrażenie, autorka również chyba broniła się przed popadnięciem w patos. Zresztą cała ta książka po części przypomina baśń - z tych mrocznych, co to samotne dziecko samo w ciemnym borze... I rzeczywiście nie jest to tylko biografia, raczej portret zbiorowy kilku pokoleń. Mam nadzieję, że dyskusji o tej książce nie zdominuje wątek masoński.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już u zacofanego pisałam, że to najwyraźniej lektura obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako dziecko czytałam nie Kubusia Puchatka i Muminki, ale właśnie książki Korczaka. Wyjątkowo smutne, a jednak z nieznanych mi powodów sięgałam po kolejne. Biografię tym bardziej przeczytam.

    Popisuję się pod zacofanym.w.lekturze - świetnie dobrany obraz. W sumie i "Krucjata dziecięca" Wojtkiewicza by pasowała...

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Lirael i BZWL Cholera, tegoż się nie robi. Nie pisze się tak dobrych recenzji. Jak zdawałam na studia przygotowawszy się z Korczaka ktoś powiedział mi, że On wcale nie chciał iść z tymi dziećmi... że jego bohaterstwo jest nadmuchane. Nie wiem, nie wiem czy Autorka jest obiektywna? Nie lubię ltertury z czasów wojny, ale to zdaje się pozycja obowiązkowa. Jak myślicie już jest w bibliotekach? Pozdrawiam poniedziałkowo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę w planach, już nawet zakupioną. Czytam Liral twoją i Zacofanego.w.lekturze recenzję w ten pochmurny lipcowy dzień i strasznie mi smutno. Spodziewałam się trudnej emocjonalnie książki, lecz chyba w nie takim stopniu. Koniecznie przeczytam. Świetnie, że tę książkę napisała właśnie Joanna Olczak-Roniker. Bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Czytanki.Anki: nie znałem żadnego z tych dwóch obrazów, obejrzałem i "Korowód" lepiej pasuje, zostawia miejsce na tę nierealną nadzieję, że jednak nie dojechali, że rozpłynęli się po drodze... "Krucjata" tę nadzieję raczej odbiera.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Ultima_Thule: Lirael zacytowała zdanie Grynberga, które tej kwestii dotyczy. On był bohaterem całe życie, które poświęcił dzieciom, a nie tylko przez te kilkanaście strasznych godzin. Powiem brzydko, że musiałaś na jakiegoś palanta trafić, pardon my klatchian:)

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja przeczytałam obie recenzje. Co uderza, to nieuchwytność. Oboje pięknie, ciekawie i nie szczędząc konkretu piszecie o tej książce. A zarazem jakby dopowiadając, że tu trzeba sięgnąć do tekstu, bo brak słów.
    Wyznam, że wcale nie miałam zamiaru i być może nie zdążę w tegoroczne wakacje. Ale jednak trzeba. Wiem mało, nazwisko stało się ikoną, a człowiek nieuchwytny.
    Dobrze, że Olczak-Ronikier. Jeśli pióro podobne do tego, którym pisała "W ogrodzie pamięci", to warto sięgnąć, a nawet mieć na półce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo bym chciała przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~ zacofany.w.lekturze
    Obraz nasunął mi się w związku z tą książką sam i cieszę się, że Ty też widzisz w nim to, co ja.
    Masz rację, że baśniowość pojawia się nie tylko w końcówce biografii, jest wcześniej, już sama opowieść - zwłaszcza na początku, gdy autorka maluje portrety przodków Korczaka - ma chwilami charakter takiej trochę baśniowej legendy.
    Często też wraca obraz Starego Doktora opowiadającego dzieciom bajki. nie tylko w okresie względnej prosperity sierocińca, ale też wtedy, kiedy za drzwiami działy się dzieci niewyobrażalne. jestem przekonana, że opowieści Korczaka uspokajały dzieci, odciągały myśli od okropieństw wojny, dawały namiastkę moralnego ładu w czasach, kiedy w rzeczywistym świecie go zabrakło.
    Tematyka masońska jest łakomym kąskiem, ale na szczęście nie zauważyłam, żeby ktoś w mediach z dziką satysfakcją rozdmuchiwał.
    Jeszcze dziękuję za Twoje słowa o tym, że "Korowód" zostawia miejsce na tę nierealną nadzieję, że jednak nie dojechali, że rozpłynęli się po drodze...
    Nie ukrywam, że czytałam je ze łzami w oczach, bo wyrażają idealnie to, co czuję.

    ~ Iza
    Czekałam na tę książkę bardzo długo. Nie rozczarowała mnie w najmniejszym stopniu, wręcz przeciwnie. Z całego serca polecam.

    ~ czytanki.anki
    Olczak-Ronikier pisze, że zrobiła przegląd krakowskich księgarni pod katem książek dla dzieci napisanych przez Korczaka i wyniki były żałosne. Szkoda, bo Twoje słowa świadczą o tym, że Maciuś i Kajtuś mogą być cudownymi przyjaciółmi czytelniczego dzieciństwa.
    Biografię przeczytaj koniecznie.
    "Krucjata dziecięca" jest piękna, ale zgadzam się z Zacofanym.w.lekturze, że zbyt pesymistyczna.
    "Krucjata dziecięca" chyba lepiej pasuje do "Bram raju" Andrzejewskiego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zupełnie inne te Wasze recenzje, a razem macie niesamowitą siłę rażenia. Czuję wewnętrzny mus żeby sięgnąć po książkę.
    Ale mnie wyciszyłaś i tekstem, i obrazem. Aż się zawiesiłam na chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ~ Ultima_Thule
    Dziękujemy za tak pozytywny odbiór recenzji.
    Moim zdaniem ta biografia jest bardzo obiektywna, chwilami wręcz szczera do bólu. Na pewno wzburzy, może nawet rozwścieczy tych, którzy przywiązani są do ckliwego obrazu Korczaka. W książce Joanny olczak-Ronikier Korczak jest przedstawiony tak sugestywnie, jest tak ludzki, że masz wrażenie lektury o kimś bardzo bliskim i prawdziwym. Ze wszystkimi zaletami i wadami.
    Myślę, że już po przeczytaniu początku tej biografii wyrobisz sobie zdanie o tych słowach, które kiedyś usłyszałaś.
    Jest duża szansa, że książka trafiła już do bibliotek, premiera była ok. 3 tygodnie temu.

    ~ the_book
    Smutno i niełatwo emocjonalnie będzie też w czasie lektury biografii. Mimo wszystko warto. To jest mądra i piękna książka nie tylko o Korczaku. A z nim naprawdę warto zaprzyjaźnić się na całe życie.
    Ja się cieszę z kolei, że już mam "W ogrodzie pamięci". To też będzie na pewno uczta duchowa.

    ~ tamaryszek
    Jeżyk tej książki zachwyca, mimo tak emocjonalnych treści nie ma tu tandety, tanich efektów. To wszystko jest stonowane, spokojne, ascetyczne. Efekt jest taki, że emocje czytelnika kipią jeszcze bardziej niż w przypadku patetycznego rozdrapywania ran.
    Tamaryszku, przeczytaj koniecznie. Na ile mogę wirtualnie ocenić Twoją wrażliwość, zainteresowania i gust, powiem krótko: moim zdaniem będziesz zachwycona.

    ~ Domi
    Udanych poszukiwań książki. Jestem ogromnie ciekawa, jak osoba z Twojego pokolenia odbierze postać Korczaka.

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ viv
    Sam fakt, że tak krótki tekst o tej książce pisałam przez kilka godzin, świadczy o tym, że ja też się zawiesiłam i ten stan właściwie trwa do chwili obecnej. W ogóle zapomniałam dodać, że w czasie lektury bardzo trudno wracało mi się do rzeczywistości. Tamten świat odmalowany jest tak szczegółowo, z najmniejszą dbałością o drobiazgi.
    Wielkie dzięki za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  14. miałam odpuścić tę książkę, bo za dużo bólu, ale i za dużo brązu w tej postaci, tak mi się wydawało. Przeczytałam wywiad w 'Książkach' i już nie jestem pewna tak swojej decyzji. A po tym, co Ty napisałaś, to juz w ogóle zarzuciłam tę decycję i jednak poszukam tej książki do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  15. ~ kasia.eire
    Kasiu, poszukaj koniecznie. Ból jest i to bardzo dotkliwy. Zapewniam, że brązu natomiast tu nie uświadczysz. Portret Korczaka jest bardzo ludzki, subtelny w rysunku. Nie ma w sobie nic z pomnikowości. Stary Doktor czasem irytuje. Ma niesamowite poczucie humoru, co już w ogóle z brązem nie ma nic wspólnego.
    Decyzję zarzuć koniecznie. I z powodu niezwykłej postaci, i z powodu wartości literackich tej biografii, które Ty na pewno docenisz. Dla mnie ważne jest tez to, że autorka była zanurzona w świecie, który opisuje, że Korczak przyjaźnił się z jej rodziną. To wytwarza poczucie bliskości ze Starym Doktorem i tak bardzo chwyta za serce.
    Nie rezygnuj z "Korczaka".

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytam ze względu na "jeżyka" :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. ~ tamaryszek
    Przepraszam za literówkę. Pomyliłam jeżyka z językiem. Niestety, o ile pamiętam, w książce żaden jeżyk nie występuje.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Lirael: nie miałem zamiaru doprowadzać do łez Ciebie ani kogokolwiek. Twoja myśl o tym baśniowym zakończeniu jest niezwykle piękna, a już w połączeniu z "Korowodem"...
    Nie pamiętam zbytnio dawno czytanych powieści Singera, ale zastanawiam się, czy Olczak-Ronikier nie czerpała z nich, szczególnie pisząc początek. Pewnie się przekonam, czytając "Sztukmistrza", który mi tu patrzy z wyrzutem z półki:)

    @Kasia.eire: JO-R jest ostatnią osobą, która by cokolwiek i kogokolwiek brązowiła. To, co zrobiła z dziejami własnej rodziny, jest po prostu mistrzostwem świata: nieważne, czy dziadek zasłużony dla kultury polskiej, czy stryj komunista rozstrzelany w latach trzydziestych - wszyscy ważni, wszyscy opisywani z uczuciem, ale i dystansem, odrobiną sarkazmu, jeśli zasłużyli. To samo przy pisaniu dziejów Piwnicy pod Baranami, jakże subtelnie oberwało się tam Ewie Demarczyk:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Podobnie jak Kasie.eire początkowo nie chciałam sięgać po tę książkę. Jednak zarówno wywiad z Olczak-Roniker w "Książkach" jak i Twoja recenzja powodują, że chyba dopiszę do listy poszukiwanych. "W ogrodzie pamięci" to znakomita pozycja, więc biografia Korczaka zapewne też taką będzie. Dałam się namówić.
    Poprzedni post pofrunął do kasacji, bo jeszcze kawa w moich żyłach nie zaczęła płynąć i miałam problem z synonimami, a raczej ich brakiem:)

    OdpowiedzUsuń
  21. ~ zacofany.w.lekturze
    Jeszcze raz dziękuję.
    Faktycznie, inspiracje powieściowe są bardzo wyraźne. Szczególnie w części poświęconej rodzicom i dziadkom Korczaka. Wydaje mi się, że Singer to bardzo dobry trop!
    Popieram w całej rozciągłości Twoją opinię o braku brązowienia w tej biografii.

    ~ Urshana
    Do listy dopisz koniecznie. Ta książka naprawdę na to zasługuje. Ogromnie się cieszę, że dałaś się namówić i jestem pewna, że nie uznasz tej decyzji za błędną.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Lirael: no proszę, tyle lat, a jednak coś z tych nielicznych czytanych Singerów gdzieś utkwiło:)

    OdpowiedzUsuń
  23. @ Lirael i zacofany.w.lekturze

    Niech Wam będzie, że Korowód lepiej pasuje;) Wybrałam Krucjatę, bo lepiej współgrała z moim nastrojem. Ot, kwestia indywidualnych uwarunkowań przy odbiorze dzieła.

    OdpowiedzUsuń
  24. ~ zacofany.w.lekturze
    Uświadomiłeś mi, że 22 VII już całkiem blisko i powinnam sobie znajomość z Singerem rychło odświeżyć. :)

    ~ czytanki.anki
    To się zmartwiłam, bo najwyraźniej Twój nastrój nie był szczególnie optymistyczny. Mam nadzieję, że dziś wybrałabyś "Dziwny ogród" Mehoffera. :)
    Strasznie za mną ostatnio chodzą wzmiankowane "Bramy raju", więc wkrótce przeczytam i wtedy "Krucjata" będzie idealna.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Lirael: "Sztukmistrz" leży na urlopowym stosie:)

    OdpowiedzUsuń
  26. ~ zacofany.w.lekturze
    A u mnie jeszcze siedzi na półce, choć już powinien z niej magicznie sfrunąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. @Lirael: nie ma magicznie, mus się podnieść i sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  28. ~ zacofany.w.lekturze
    Może jak Nela trochę poćwiczy te skoki przez stosiki, będzie aportować książki z najwyższej półki. :)
    Właśnie zdjęłam. Zastanawiam się, co to znaczy wyrwać kurczakowi pypeć? Jest na pierwszej stronie. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. @Lirael: "Co to jest ten pypeć :?: jest to kawałek odparzonej skórki pod językiem
    ma go każda kura, bażant i gołębie i z nim żyją do czasu gdy skóra nie jest
    nadmiar odparzona wtedy ptaki przestają całkowicie jeść albo jedzą tylko
    tyle by przeżyć, przyjmowanie pokarmu z zbyt dużym pypciem jest bolesne do
    ptaka on chce jeść ale nie potrafi można to porównać z naszym ostrym bólem
    gardła". Źródło: http://forum.polskikurnik.pl/topic/74-pypec/ Pisownia oryginalna:)

    OdpowiedzUsuń
  30. ~ zacofany.w.lekturze
    W sumie mówi się "pypeć na języku", ale z drobiem nie kojarzyłam. :)
    Dziękuję za obszerne objaśnienia. Podoba mi się nazwa tego forum. :D
    Czyli wyrwanie kurczakowi pypcia jest czynem szlachetnym i godnym pochwały, a nie sadystyczną psotą. Ufff, to dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. @Lirael: cieszę się, że mogłem JWP i sobie horyzonty poszerzyć:)

    OdpowiedzUsuń
  32. ~ zacofany.w.lekturze
    To może być kluczowy symbol dla zrozumienia powieści! Mam wrażenie, ze dokonaliśmy epokowego odkrycia. :) Za chwilę powstanie praca doktorska o toposie drobiu w twórczości Singera. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. @Lirael: myślę, że Ania uwzględni rolę drobiu w swoich dyskusyjnych pytaniach i zagniemy wtedy wszystkich wiedzą o pypciu:)

    OdpowiedzUsuń
  34. ~ czytanki.anki
    Aniu, bardzo prosimy, żeby któreś z pytań do dyskusji uwzględniało symbolikę drobiową! :)

    ~ zacofany.w.lekturze
    Miejmy nadzieję, że inni nie wpadną ten sam pomysł i nie obkują się z definicji drobiowego pypcia.:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Znaczy, że popełniłem błąd strategiczny, ujawniając istnienie forum polski kurnik:)

    OdpowiedzUsuń
  36. ~ zacofany.w.lekturze
    Trudno, słowo się rzekło, kurczak z pypciem u płota. :)
    Nie błąd, to forum to źródło bezcennych informacji.

    OdpowiedzUsuń
  37. Widzę, że tu pypeć pypcia pypciem pogania;) Ok, postaram się uwzględnić symbolikę drobiową;)

    Lirael, dzisiaj Mehoffer byłby jak najbardziej na miejscu;) Albo coś kolorowego Miro;) To byłoby ciekawe doświadczenie, codziennie dobierać obraz / muzykę do nastroju;)

    OdpowiedzUsuń
  38. ~ czytanki.anki
    Tak, dyskusja o pypciu trwa! Mam nadzieję, że nie uznasz jej za falstart klubowej debaty. :)
    Jeśli będziemy tak dogłębnie analizować wyraz z każdej strony powieści, raczej nie ma szans na skończenie w terminie. :)
    Pomysł na obraz i muzykę symbolizująca nastrój danego dnia jest świetny. Koniecznie dodałabym do tego jeszcze zapach!
    I cieszę się ogromnie, że u Ciebie dziś Mehoffer w połączeniu z Miro! :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja też się cieszę.
    W mojej rodzinie pypeć to określenie np. odcisku albo innej dziwnego tworu skórnego;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Recenzja jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że trzeba sięgnąć po biografię "Korczaka".

    OdpowiedzUsuń
  41. ~ czytanki.anki
    Ja też miałam takie bardziej dermatologiczne skojarzenia z pypciem, stad szok na widok kurczaka w jego kontekście. :)

    ~ Z życia książek
    Rzadko mówię, że trzeba w kontekście książek, ale tym razem tak. Bardzo Ci polecam "Korczaka".

    OdpowiedzUsuń
  42. mnie akurat motyw masonski zainteresowal ;-)

    na przeczytanie korczaka nie mam jak na razie szansy - ale przeczytam na pewno ze wzgledu na osobe biografowana oraz autorke biografii

    przeczytalam za to recenzje GW, obejrzalam film na youtube i podczytalam troche na necie. nadal nie moge korczaka rozgryzc. najbardziej zaimponowala mi dzialalnosc spoleczna z samuelem goldflamem - czy JOR pisze cos na ten temat czy tez skupia sie na pedagogice?

    OdpowiedzUsuń
  43. ~ blog sygrydy dumnej
    Wątek masoński, podobnie jak wszystkie inne, został przez autorkę potraktowany z wielkim taktem, a jednocześnie obiektywizmem. Bardzo zachęcam do lektury tej biografii, gdy nadarzy się sposobność.
    Olczak-Ronikier stara się pokazać Korczaka wielowymiarowo, nie tylko jako pedagoga. Goldflam pojawia się w książce tylko raz, gdy autorka omawia kontakty Korczaka z postępową inteligencją.

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja się nawet do lektury nie przymierzałam, ale teraz nie mam wyjścia muszę przeczytać. Ktoś już chyba wam pisał (tobie i zwl)- czemu takie piękne recenzje piszecie- jakbyśmy nie mieli co robić tylko czytać i czytać i czytać.
    Ale my to przecież kochamy robić :)
    guciamal

    OdpowiedzUsuń
  45. ~ Guciamal
    Do przeczytania namawiam bardzo, choć tematyka trudna i bolesna. Nie tylko dla samej problematyki, ale i dla sposobu, w jaki autorka do niej podeszła. Olczak-Ronikier osiągnęła w tej książce poziom niebotyczny.
    Bardzo Ci dziękuje za miłe słowa.
    Ja też życzyłabym sobie o wiele więcej czasu na czytanie. :)

    OdpowiedzUsuń