20 listopada 2012

Wszyscy jesteśmy wyjątkowi (Alice Munro, "Uciekinierka")

Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Jeszcze zanim sięgnęłam po zbiór opowiadań Alice Munro „Uciekinierka”, miałam przeczucie: ta książka i ja jesteśmy sobie pisane. Wszystko, co czytałam o autorce, przemawiało za tym, że jej twórczość chyba powinna mi przypaść do gustu. Tylko z winy mojej opieszałości spotkanie nastąpiło tak późno. 

Proza Munro mnie zachwyciła. Przypuszczam, że podobny los czeka innych czytelników ceniących nietuzinkowe portrety literackie i neurochirurgiczną wręcz precyzję słowa. Przekonałam się na własnej skórze, że na pierwszy rzut oka niepozorne i zwyczajne opowiadania wywołują gwałtowne emocje. Trudno było nawet na chwilę odłożyć „Uciekinierkę”. Trudno było też pożegnać się z bohaterami. Niespokojne myśli trzepotały wokół nich jeszcze długo po rozstaniu.

Na zbiór składa się osiem opowiadań. Ich motyw przewodni to ucieczka, zgodnie z zapowiedzią zawartą w tytule. Nie zawsze ucieczka w sensie dosłownym. Czasem bohaterki przemieszczają się nie w przestrzeni, ale w czasie. Na przykład próbują dokonać życiowego remanentu. Najczęściej są to osoby bardzo zwyczajne, wręcz przeciętne. Wątpię, czy na przykład w autobusie zwrócilibyśmy uwagę na Grace, Robin czy Lauren. Mimo to Munro sprawia, że o ich losach czyta się z zapartym tchem. W jednym z wywiadów pisarka mówi: ''Nie rozumiem pojęcia zwykli ludzie. Wszyscy jesteśmy wyjątkowi''[1].

Nie miałabym problemu ze wskazaniem opowiadania, które podobało mi się najbardziej. Zdecydowanie „Uciekinierka”[2]. W kategorii krótkich form prozatorskich to jeden z najlepszych utworów, jakie czytałam. Według mnie powinien być rozkładany na czynniki pierwsze na kursach twórczego pisania. Chociaż szczerze mówiąc i tak wątpię, czy udałoby się znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak prostą, chwilami wręcz banalną historię czyta się z dramatycznym napięciem. Zastanawiam się, czy dobrym pomysłem było umieszczenie „Uciekinierki” na początku zbioru. W porównaniu z nią pozostałe opowiadania wypadają trochę bladziej, ale też budzą silne emocje. Najmniej podobały mi się „Moce”. Tym razem nie potrafiłam głębiej przejąć się losami bohaterów. 

Czytając „Uciekinierkę” wielokrotnie zastanawiałam się, jak to możliwe, że tak subtelnymi środkami i ascetyczną formą można wywołać silne emocje. Uczucia czytelnika przypominają posłuszną orkiestrę wpatrzoną w batutę dyrygenta i grająca zgodnie z jego życzeniem. Kiedy ktoś będzie przy mnie mówił o nieuchwytnej magii literatury, na pewno pomyślę o książce Alice Munro.

Opowiadania kanadyjskiej pisarki czyta się jednym haustem. Niestety, trudno o nich pisać. Zajęło mi to kilka dni, co składałam na karb trudnego tygodnia w pracy i jesiennego odrętwienia. Wczoraj szukając zdjęcia Munro natknęłam się przypadkiem na tekst Jonathana Franzena[3], który między innymi opowiada o trudnościach, jakie sprawiła mu recenzja „Uciekinierki”. Tak więc okazuje się, że wcale nie byłam w nich odosobniona. Autor „Korekt” i „Wolności” stwierdza, że ani cytaty, ani streszczenia nie oddają sprawiedliwości tej książce. Jest stanowczo za dobra, żeby o niej mówić. Ją trzeba po prostu przeczytać.
______________
[1] Katarzyna Wajda, Ciągła desperacja Alice Munro, Wysokie Obcasy, 3 listopada 2012, s. 13-17. Za przesłanie artykułu bardzo dziękuję Ani.
[2] Opowiadanie można przeczytać tutaj
[3] Jonathan Franzen, 'Runaway': Alice's Wonderland, Sunday Book Review, The New York Times, 14 listopada 2004 r. 

Alice Munro, Uciekinierka, tłum. Alicja Skarbińska-Zielińska, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2009.

Moja ocena: 5
Alice Munro
[Źródło zdjęcia]

39 komentarzy:

  1. Fakt, trudno o nich pisać. Ten zbiór był dla mnie początkiem b. przyjemnej znajomości.;) Świetne kobiece portrety, niezwykła atmosfera. Wydaje mi się, że zdjęcie na okładce b. dobrze oddaje ducha tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonana, że moja znajomość będzie wieloletnia i owocna. :) Mam już dwa kolejne zbiory opowiadań. Zdjęcie rzeczywiście dobrane idealnie, choć tytuł i nazwisko autorki trochę za mocno się w nie wtapiają. Bardzo podoba mi się też ta okładka. Cóż, oczywiście Virago. :)

      Usuń
    2. O, tej okładki jeszcze nie widziałam. Wieszaki w ruchu są b. sugestywne.;)
      U Munro zdumiewa mnie jeszcze jedna rzecz - jej proza podoba się również mężczyznom.;)

      Usuń
    3. Ja też odkryłam niedawno tę okładkę, wcześniej dominowały zdjęcia portretowe, za którymi w tej roli nie przepadam.
      Myślę, że opowiadania Munro podbiją wiele serc. Dobrze, że zaczęto je u nas masowo wydawać.

      Usuń
    4. I cała nadzieja w tym, że pojawią się u nas rzeczy wcześniejsze, co może oznaczać przynajmniej ok. 6 dobrych tomów opowiadań.

      Usuń
    5. Na szczęście chyba jest zachowany porządek w przekładach zbiorów, tzn. nie miksują ich, bo byłby bałagan. Wydaje mi się, że będą u nas sukcesywnie wydawane, bo te pierwsze podobały się.

      Usuń
    6. Tzn. te najpierw u nas wydane.

      Usuń
    7. Latami wydawano u nas w takiej kolejności: 2004, 2006, 2009, 2001, a ostatnio 1978.;)
      Przy okazji: jutro w PR2 o 11.40 planowana jest audycja dot. "Za kogo Ty się uważasz".

      Usuń
    8. Trochę dziwna kolejność, ale i tak nic nie przebije cyklu Mankella w WABie. To jest dopiero nieodgadniona tajemnica, dlaczego go publikowano w Polsce w tak absurdalnym porządku.
      Obawiam się, że nie wysłucham tego programu z powodu rodzinnej imprezy, ale na pewno załapię się na powtórkę.

      Usuń
    9. Może jak zwykle decydowały względy finansowe?;(

      Audycji wysłuchałam - przeznaczona raczej dla osób, które potrzebują zachęty do czytania Munro.;)

      Usuń
    10. Bardzo możliwe.
      A propos względów finansowych dziwię się, że Dwie Siostry widząc sukces "Uciekinierki" nie poszły za ciosem i nie wydały kolejnych książek Munro, tylko pozwoliły, żeby przejęło je inne wydawnictwo.
      Ja zachęty nie potrzebuję, ale audycją trzeba będzie podstępnie i podprogowo uraczyć Peek-a-boo. :)

      Usuń
    11. Ale "Kocha, lubi..." także wydały Dwie Siostry. Pamiętam, że zapowiedź tej książki pojawiła się bodaj rok przed jej faktyczną premierą, to chyba świadczy o kłopotach.
      Co do przekonywania do Munro mam obiekcje - nic na siłę.;)

      Usuń
    12. Rzeczywiście, coś musiało być nie tak, skoro to trwało tak długo.
      Zmuszać do Munro nie ma sensu, tylko dyskretnie zachęcać. :)

      Usuń
  2. Tekst angielski wydaje się zwodniczo prosty, a wcale taki nie jest. Oddanie tego stylu po polsku to duże wyzwanie, rozumiem, że tłumaczka dała radę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest właśnie taki, jak napisałeś: zwodniczo prosty. To idealne określenie. Na pewno książki Munro podobają się czytelnikom o bardzo różnych gustach.
      Przekład wbrew pozorom nie był łatwym zadaniem, ale według mnie tłumaczka poradziła sobie z nim bardzo dobrze.

      Usuń
  3. Chcę rozpocząć znajomość z tą pisarką od "Widoku z Castle Rock". Nie przepadam za opowiadaniami, chociaż widzę, że to błąd. Uwielbiam neurochirurgiczną precyzję słowa, więc z pewnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam "Widoku z Castle Rock", ale jestem przekonana, że czekają Cię bardzo podobne wrażenia, a przede wszystkim dużo wzruszeń. Słyszałam dużo dobrego nie tylko o "Uciekinierce".
      Nawiązanie tej znajomości bardzo polecam, nie zwlekaj niepotrzebnie tak jak ja. :)

      Usuń
  4. Już czytałam o tej pisarce, która i w tym roku była wśród tych, o których się mówiło przy okazji typowań do nagrody Nobla. I jestem bardzo ciekawa jej pisarstwa.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też słyszałam o tym, że Munro była w gronie kandydatek. Nie wiem, czy oficjalnych, czy kuluarowych, ale na pewno czytałam o niej w kontekście Nobla. Zresztą w ubiegłym roku też. "Uciekinierka" zdobyła Bookera w 2009 roku (Man Booker International Prize), a to też poważne wyróżnienie.
      Proponuję zaspokoić ciekawość u źródła. :) Będę trzymać kciuki, żeby któraś książka Munro Ciebie też oczarowała.

      Usuń
  5. Bardzo dużo nasłuchałem i naczytałem się o autorce i jej prozie. wydaje się, że jest to także coś dla mnie. Niestety z braku środków na koncie muszę odłożyć spotkanie z utworami tej, tak obecnie popularnej i trendy, pisarki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie też docierało dużo pozytywnych opinii i stąd przeczucie, że będzie dobrze. :)
      Zbyszku, jeśli masz ochotę teraz przeczytać "Uciekinierkę", daj znać. Chętnie pożyczę i nic nie trzeba będzie odkładać. :)

      Usuń
  6. Uwielbiam opowiadania Alice Munro! Czytałam wszystkie cztery tomy, oprócz najnowszego, bo jeszcze nie kupiłam. Moja "recenzja" tutaj (zgadzam się, iż trudno zrecenzować prozę tej pisarki), gdybyś miała ochotę poznać moje impresje, to zapraszam tutaj:

    http://www.granice.pl/recenzja,Uciekinierka,2913

    W jej prozie jest tyle magii i... życia po prostu. Ze wszystkimi jego blaskami i cieniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę, że miłośniczek Munro jest więcej. :) Dziękuję Ci za link. Z dużą przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję. „Czechow w spódnicy”? No to wszystko jasne. :) Czechow ma specjalne miejsce w moim sercu, a wszystko zaczęło się od jego "Listów", które mnie po prostu zauroczyły.
      A porównanie bardzo trafne.

      Usuń
  7. Już dwa razy przyniosłam tę książkę z biblioteki i dwa razy odniosłam nieczytaną. A teraz oczywiście żałuję ;) Za trzecim razem musi się już udać.
    A pani autorka samym swoim uśmiechem budzi sympatię i zaufanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej do trzech razy sztuka. :) Uda się na pewno, myślę, że podobnie jak ja wsiąkniesz już po kilku stronach. Próbowałam sobie racjonować te opowiadania, ale nie wyszło i przeczytałam od razu wszystko.
      Miłych wrażeń z lektury. Będę wypatrywać recenzji.
      Na wszystkich zdjęciach, które widziałam, Munro ma w sobie dużo ciepła i uroku.

      Usuń
  8. Munro należy do grona autorów, po których twórczość na pewno kiedyś sięgnę, choćby dla spróbowania. Skoro wymieniane jest to nazwisko jako kandydatura do Nagrody Nobla, a czytelniczy nie szczędzą pochwał, to grzechem byłoby nie przeczytać choć jednej książki.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij bez wahania, naprawdę warto. Grzech to nie byłby na pewno, ale szkoda, gdyby o niej zapomnieć. Czyta się świetnie, a wrażenie robi ogromne.
      Ja też przesyłam serdeczności.

      Usuń
  9. Nie znam tej autorki, ale bardzo mnie zainteresowałaś. Są takie książki, o których trudno pisać, bo wydaje się, że to, co piszemy jakieś takie nieadekwatne jest. Często tak mam z pozycjami, które mnie naprawdę poruszyły i podobnie było chyba u Ciebie w tym przypadku. Przeczytam na pewno, zwłaszcza że mam ostatnio olbrzymią potrzebę ucieczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzebę ucieczki jak najbardziej rozumiem. Oby do świąt. :)
      Jeśli się uda, proszę, wciśnij Munro w kolejkę książek czekających na przeczytanie. Mam bardzo intensywne przeczucie, że "Uciekinierka" Tobie też dostarczy niezapomnianych wrażeń.
      Z pisaniem o książkach zachwycających mam identycznie jak Ty. Po prostu odbiera mi mowę i najchętniej bym sobie o nich pomilczała.

      Usuń
    2. Wciskam, wciskam, bo mam takie samo wrażenie :)

      Usuń
    3. To świetnie, bo ona z gatunku takich, które same łokciami się nie rozepchną. :)

      Usuń
  10. Faktycznie Munro posługuje się stylem i językiem bardzo bliskim stylowi autora Korekt. I pewnie dlatego między innymi mi nie pasuje ;). Teraz, gdy minął już pewien czas od przeczytania tej książki, ze spokojem stwierdzam że został mi po niej ślad jedynie na blogu, ale nie w pamięci ani w uczuciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieczorem przeczytam Twoją recenzję, bardzo jestem jej ciekawa. Nie spisywałam wrażeń z lektury na gorąco. Przeczytałam "Uciekinierkę" w sierpniu, więc patrzę na nią z perspektywy 3 miesięcy. I nadal podoba mi się to, co widzę. :)
      Świetnie, że mamy na blogach właśnie takie recenzyjne ślady po książkach, które zupełnie ulatują i z uczuć, i z pamięci.

      Usuń
  11. "Neurochirurgiczna precyzja słowa" - myślę, że bardzo trafnie oddałaś istotę prozy Munro.
    Uważam, że pisanie opowiadań jest prawdziwą sztuką, a Munro opanowała ją do perfekcji. Mam w domu "Kocha, lubi, szanuje" i po Twoim wpisie chyba przyspieszę lekturę:)

    Przepiękne zdjęcie autorki. Chciałabym w jej wieku mieć takie spojrzenie i uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania są chyba w ogóle niedoceniane, a szkoda. Wiele osób za nimi nie przepada, bo pozostawiają niedosyt, ale ja lubię ten smutek niedokonania.
      Mnie też urzekło to zdjęcie. Munro wręcz promienieje, co paniom osiemdziesięcioletnim nieczęsto się zdarza.

      Usuń
  12. Rzadko sięgam po zbiory opowiadań, ale czasem mi się zdarza. Do tej pory najbardziej spodobały mi się te opatrzone nazwiskiem Erica-Emmanuela Schmitta: "Odette i inne historie miłosne". Bardzo polecam! Po "Uciekinierkę" na pewno sięgnę :)

    Przy okazji chciałam zaprosić Cię do zabawy: http://bez-okladki.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że "Uciekinierka" Cię nie rozczaruje. Kilka opowiadań tworzy coś w rodzaju cyklu, więc czyta się je właściwie jak powieść.
      Nie czytałam jeszcze żadnej książki Erica-Emmanuela Schmitta, choć spotkałam się z wieloma entuzjastycznymi opiniami. czas nadrobić zaległości. :)
      Dziękuję Ci za zaproszenie i bardzo proszę o cierpliwość. :)

      Usuń
  13. Książka zbyt dobra, by o niej mówić! Brzmi intrygująco! Wygląda na to, że warto jednak o niej pisać, bo zachęcona Twoją recenzją nabrałam nieodpartej ochoty na spotkanie z twórczością tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że udało mi się Cię zachęcić. Na ile zdążyłam poznać Twoje literackie gusta, pani Munro to raczej pewniak. :)

      Usuń